Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wojnapolskoruska

Mój mąż i syn się nie znoszą.

Polecane posty

Gość wojnapolskoruska

Jak w temacie. Już nie wiem co robić bo nie ma dnia bez awantury. Doszło do tego, że mąż już głośno mówi,że nie może się doczekać aż syn dorośnie i się wyprowadzi bo ma go dość. :( Syn ma 12 lat. Jest wzorowym uczniem (świadectwa z czerwonym paskiem). W szkole nie sprawia problemów. W domu natomiast... jest wredny dla młodszej siostry. Sprawia mu frajdę, robić jej na złość. Chowa jej rzeczy, albo jest złośliwy aż ona zaczyna płakać. Nie wywiązuje się z obowiązków. Żeby nas posłuchał (np. Miłosz, wyłącz telewizor) trzeba mu kilka razy powtórzyć albo na niego huknąć bo inaczej jest "zaraz" albo ignor totalny. Do tego jest potwornym brudasem. Czego już zupełnie nie potrafimy z mężem ogarnąć bo i ja i mąż jesteśmy czyściochami. Córka również utrzymuje wokół siebie porządek. A syn... :( Wstyd się przyznać ale to po prostu syfiarz. I od małego nie potrafimy tego z niego wyplenić. W pokoju ma ZAWSZE syf. ZAWSZE. Prośby, groźby, przekupstwa nie pomagają. Jego "sprządanie" to zganięcie wszytkiego i upchanie do szafek i szuflad. To nie "bałagan" to syf... znajdujemy zgniłe kanapki w plecaku, spleśniałe ogryzki w szufladach ze skarpetami, brudne majtki wśród czystych. Jak się do prosi o sprzątnięcie w sobotę rano, o 9.00 to do wieczora nie posprząta. Mimo, że co godzinę zaglądamy i upominamy. NIC nie działa. Jest butny, obrażalski, zaczyna pyskować. Już nam do domu kiedyś wszy przyniósł i dwa razy owsiki bo rąk nie myje po za domem (w domu pilnuję, by umył). Ja mam więcej cierliwości i rozmawiam z nim ale i tak widzę, ze moje słowa się od niego "odbijają". Ale mąż go po poprstu nie znosi. Wyniósł już mu komputer, tablet - syn ma szlaban na wychodzenie z pokoju dopóki nie sprzątnie - ale ma to w d***e i potrafi siedzieć w tym chlewie dniami i go takie kary nie ruszają. Jak już nie mogę wytrzymać to sama wchodzę tam i sprzątam, co zazyczaj zajmuje mi kilka ładnych godzin (włącznie z odciągniem szafek bo tam też rzeczy poupychane i układniem w szafkach) ale gdybym tego nie robiła to by się robactwo zalęgło. Płakać mi się chce bo chciałabym mieć spokój w domu a tu zawsze wojna ale nie widzę nadziei bo w synu nie ma za grosz chęci poprawy. On ma gdzieś nasze prośby, a nawet jeśli się zadeklaruje, że coś zrobi to albo zrobi "na odwal się" albo w ogóle. Macie jakiś pomysł? Bo mi ręce opadają... Staram się angażować ich we wspólne wyjścia (pojeżdzić gokartami czy inne) i mimo, że chodzą to niechęc i wrogość między nimi wraca w momencie przestąpienia progu domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Biedne dziecko rodzice go maja dosyc :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ewidentnie chłopak w ten sposób chce przeciw czemuś zaprotestować . Nie wiem czemu ale przyszła mi do głowy myśl o molestowaniu . Przyjrzyj się dokładniej relacjom mąż-syn. Autorko najlepszym wyjściem będzie pójście z chłopcem do dobrego psychologa bo coś złego dzieje się z nim mimo że osiąga dobre wyniki w nauce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co, jak na mojego pięciolatka mam jedną metodę: jak kilka razy proszę, żeby posprzątał zabawki i mnie olewa, to ostrzegam, ze za 5 minut wchodzę z dużym workiem na śmieci i wszystko co leży na podłodze lub nie jest posprzątane wrzucam do worka i wynoszę na śmieci. Pierwszy raz nie wierzył, wrzuciłam zabawki do worka i wyniosłam. Błagał, żebym oddała. Oddałam, ale powiedziałam, ze następnym razem nie oddam. Myśle, ze powinnaś zrobić to samo. A nie sprzątać mu w pokoju - dwunastolatkowi!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niektórzy tak mają, że są urodzonymi pedantami / syfiarzami, mimo że rodzice zupełnie na odwrót. Ja bym sobie odpuściła częściowo, są gorsze rzeczy I stosowała motywację pozytywną zamiast kar i awantur. Niech go atrakcje i nagrody omijają, to może się trochę ogarnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja się w ogóle nie wtrącam do tego co nastoletnie dziecko ma w pokoju, to jej pokój, jej przestrzeń i sama decyduje co tam robi. Jest nakaz utrzymywania porządku i zakaz syfienia w części wspólnej. A w domu mam spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wojnapolskoruska
Widać, że nie wyraziłam się jasno. x To nie jest sytuacja "od niedawna". Problem z czystością syna mamy od zawsze. Tyle, że teraz konflikt się zaostrzył bo jak jest starszy to oczekujemy, że będzie utrzymywał czystość wokół siebie a on ma totalnie w nosie co my chcemy. To nie jest zastraszone dziecko - to jest pyskujący, uparty jak osioł nastolatek, który jak ojciec dostaje pieniaczki (bo prosi go 50 raz o odkurzenie pokoju) mówi, że "ojciec jest nienormalny bo robi z igły widły". Jak się mu mówi, że gdyby zrobił o co się go prosi to nikt nie miałby do niego pretensji to w ogóle wypiera taką argumentację i arogancko wręcz lekceważąco wywraca oczami. x On nie jest zamkniętym w sobie, zahukanym dzieckiem. Ja mam z nim bardzo dobry kontakt. Opowiada mi ze szczegółami o kolegach, o dzieczynach które mu się podobają. Ale jak pisałam - ja ma więcej cierpliwości do niego i jego zachowania. Mąż jest mega czystym człowiekiem i zachowanie syna jest dla niego nie do przełknięcia. A syn jest szczęśliwy w swoim brudzie i jemu to po prostu nie przeszkadza w funkcjonowaniu. Nie lubi sprzątać i dla niego jest to strata czasu. Natomiast nie ma nic przeciwko temu jak ja mu wysprzątam pokój, więc nie chodzi o otaczanie się brudem a o samą czynność sprzątania. Bo jest leniem i tyle. x Nie ma mowy o molestowaniu. Mąż się go brzydzi najzwyczajniej w świecie bo uważa, że to brudas i zbiorowisko bakterii. Zresztą ja mam pracę z domu i najzwyczajniej nie ma fizycznej mozliwości, by takie sytuacje miały miejsce niezauważone. x Problem w tym, że tak to zabrnęło, że mąż ma już do dziurki w nosie codziennej wojny o porządek. Po prostu stracił do syna całą sympatię. Syn natomiast uważa ojca za wariata, który dostaje wścieklizny za taką głupotę jak błoto na podłodze (bo np. syn zapomniał czegoś i przeszedł się po domu w uwalonych butach i po sobie nie posprzątał). x Wiem, że nie powinam sprzątać u 12-latka ale uwierzcie, żebym tam nie sprzątała to miałabym w domu pluskwy, grzyb na ścianie i inne atrakcje. To nie jest bałagan. To gnijące resztki żywności w szufkadach. Ble. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja miałam podobnie, zaczęło się od podstawówki, cokolwiek człowiek by nie zrobił, kończyło się awanturą, o wszystko trzeba było się prosić milion razy, syn płakał, wrzeszczał, że jestem głupia, o wszystko wieczne pretensje, wiecznie sfoszony, myć też się nie chciał, sprzatanie w pokoju to zawsze awantura, miałam go dość... W ciągu 5 minut potrafił zepsuć wszystkim humor i zamiast np cieszyć się z weekendowej wycieczki, to wszyscy wsiadali do auta w****ieni.. Teraz ma 14 lat, od ponad roku jest super :-) nie wiem co się stało, ale się zmienił, dalej ma burdel w pokoju, ale jak poproszę to sprząta, sam po szkole po treningu bierze prysznic, jest miły, nie ma awantur, znowu go lubię ;-) rozmawiamy, wygłupiamy się, wcześniej to prawie w ogóle nie rozmawialiśmy, bo nie umiałam z nim gadać :-( Może z tego wyrośnie, jak mój :-) a może idź do psychologa, sama, pogadaj, może coś doradzi, to nastolatek, lekko nie ma, myślę, że przede wszystkim trzeba coś zrobić z niechęcią męża, bo ona w niczym nie pomoże, nie łam się :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I nadal jest wredny dla rodzeństwa, ale już mniej ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też nienawidzilam swojego taty...zmieniło się dopiero jak się wyprowadzilam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może on czuje to że macie go dość i widzi że nie macie problemu z rodzeństwem i dlatego tak się zachowuje. Też proponuję wynieść w siatkach jego rzeczy. Nie dać pieniędzy ani komputera ani nic dopóki się nie ogarnia. Ty też go uczysz że może zostawić syf i mama i tak przyjdzie posprzątać. Pokaż mu ze jak ciuchy nie trafiają do prania to nie będą prane, jak zostawia talerzy czy szklanki to proponuj że z tych może jesc/pić. Idź z nim do psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@14.50 Dzięki. Podniosłaś mnie bardzo na duchu. Też mam nadzieję, że wyrośnie z tego. Bo w sumie nic od niego nie chcemy tylko, żeby sprzatnął pokój i nie drażnił się z siostrą. No i szczerze... święty wyszedłby ze skóry, gdyby musiał prosić 100 razy: "Synku, posprzątaj pokój." Godziny mijają, prośby zmieniają się w graźby "Jak nie sprzątniesz w końcu pokoju to... ". Dobry humor, zmienia się w irytację, później w złość a wieczorem już w porządne w****ienie. A syn patrzy na ciebie jak na świra, który czepia się nie wiadomo o co, jego, Bogu ducha winnego. Albo zaczyna pyskować. x Wyobraż sobie sytuację. Mąż po raz 8 zachodzi do syna i PROSI, by odniósł kubek do kuchni do zlewu. Od pierwszej prośby do ósmej mijają jakieś 4 godziny i za każdym razem słyszy "ZARAZ". Więc za 8 razem mąż już podniesionym głosem mówi "Odnieś ten cholerny kubek do zlewu. Ile cię można prosić?!?". Na co syn, nafochowany, patrząc ojcu w oczy mówi: "Nie, nie odniosę bo Ty na mnie krzyczysz..." Mąż mało apopleksji nie dostaje w takiej chwili bo wie, że ten kubek niedopilnowany skończy w szafce z ubraniami albo w szufladzie z podręcznikami. x Szczerze, wiem, że to forum pro- dziecięce ale a takich chwiliach bardziej się boję, że mąż na zawał padnie tak mu się ciśnienie podnosi niż, że synowa delikatna psychika dozna uszczerbku bo ojciec mu powie, że ma go dość! Po nim się to wydaje spływać bo 30 minut później potrafi przyjść i jak gdyby nigdy nic : "Tato, a wiesz co... " i opowiadać jakieś historie ze szkoły. x Nie zliczę sytuacji kiedy jechaliśmy na wczasy lub jakiś wyjazd i po 30 minutach mąż groził, że syna wysadzi na poboczu tak nas wszytkich wkurzał. Np.jego siostra, 8 lat, czyta książkę, a ten jej złośliwie zamyka książkę. Raz, drugi, trzeci, dziesiąty. Prosimy: "przestań, zostaw ją, uspokój się" w końcu nie wytrzymuję i mówię, ze jak jeszcze razy to zrobi to zarwracamy i zostanie u babci zamiast jechać z nami. Groźba działa na 15 minut. W tym czasie coś tam pisze i rysuje w zeszycie. Córka zaczyna ryczeć. Okazuje się, że on zamiast zostawić ją w spokoju, rysuje obrazki prześmiewcze z nią w roli głównej i pokazuje jej cicho "za naszymi plecami", żeby jej dokuczyć. Nasze prośby i groźby spływają po nim jak woda po kaczce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To następnym razem jedz do babci i go tam zostaw. Może zrozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moze trzeba aby chłopak zaczął uprawiać jakiś sport, do rze sie uczy to chyba można mu zaproponować dodatkowe zajęcia. W pokoju , niestety, musisz mu sprzątać . Jest jak jest, trudno. Na razie to mniejsze zło. Poza tym zakaz jedzenia w pokoju - tylko w kuchni i nigdzie więcej. Zacznij stosować nagrody zamiast kar. Moze trzeba go jakoś zmotywować albo ... wystraszyć -:) np ze tata jest chory i teraz trzeba byc ok bo nie wolno go denerwować. Jak nie możesz krzykiem to sposobem . U mnie było to samo, w końcu uznałam ze mniej awantur o porządek jak sama to ogarnę, z czasem zaczął miec swoje tajemnice i. Ie chciał abym przeglądała szafki. O siostrę jest zazdrosny lub po prostu wykorzystuje jej „głupotę „ wiec naucz córkę ze jego rysowanie jest nieszkodliwe i niech nauczy sie miec to w nosie. Mysle, ze rodzice musza byc mądrzejsi i dzieciaki w tym wieku nie mogą zarządzać kryzysem :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no ale faktycznie ma jakies kary? czy tylko mu grozicie a potem nic z tym nie robicie? serio pojedzcie gdzies kiedys we 3 a jego zostawcie takie odrzucenie i swiadomksc ze wy sie swietnie bawicie to najlepsza nauczka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To że chłopak jest leniwy (nie sprząta ) to można zrozumieć bo nastolatki tak mają ale że jest złośliwy wobec siostry i podstępny (skryte dokuczanie za pomocą prześmiewczych rysunków) to już nie jest normalne. Z jakiegoś powodu ewidentnie swojej siostry nie lubi , lub chce się na kimś słabszym wyżyć. Ja bym radziła skorzystać z pomocy psychologa , kilka terapii mu nie zaszkodzi a może dowiecie się co jest powodem jego opieszałości wobec domowników.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nietypowy uklad, bo zwykle ojciec trzyma strone syna, jakikolwiek by nie byl, a relacje pomiedzy toba a mezem wygladaja na dobre.zwykle faceci sa tak zachwyceni synkami ze swiata poza nimi nie widza i jak przylozy czy napyskuje matce to bija brawo ze takiego dzielnego mezczyzne wychowal.Powaznie mowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, chłopak winien miec zajęcia, zeby mu głupoty nie przychodziły i nauczyć sie dyscypliny i systematyczności. Zapisz go na sport albo cos innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój maz z ojcem nie mają wspólnego języka i zawsze tak było. Oni nie dadzą rady normalnie rozmawiać między sobą. Zawsze krzyczą na siebie i każdy ma swoją rację. Teść nie da męża nic powiedzieć bo wszystko wie najlepiej u jest bardziej doświadczony,nawet w dziedzinach mojego męża. Aż nieprzyjemnie jest jak obydwa są w tym samym pomieszczeniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:46 Serio? matka MUSI 12 latkowi sprzatac? w ten sposob wyhoduje zyciowego kaleke na ktoeego w pryszlosci bedzie narzekac zona ze syfiarz. ja mojego nastolatka nauczylam szybko. jak nie znosil brudow do kosza na pranje to nie zbieralam i sobie tak lezaly u niego. jak nie mial czystych ubran i nie mial w czym isc na urodziny kolegi to sie nauczyl. nie odniosl kubka pil w brudnych etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic innego tylko musisz mu konia zwalić . Większość matek tak robi i pomaga . Są nawet takie matki które mają seks z synem .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@16.09 No chyba żartujesz. Mąż by go chyba z domu wyrzucił, żeby syn mnie kiedykolwiek uderzył. Jesteśmy z mężem silnie związani emocjonalnie i zawsze stajemy za sobą murem. Nawet jak mi sie nie podoba zachowanie męża to nie podważę jego słowa w obecności dzieci, tylko powiem mu później na osobności, że nie powiniem mówić tego czy tamtego. I vice versa. x Podejrzewam, że syn jest wredny dla siostry bo ona jest "ta dobra". Nie dlatego, że ją faworyzujemy tylko ona zachowuje się w porządku wobec nas i bardzo rzadko są z nią problemy. Uczy się gorzej niż brat (on jest uczniem piątkowo -szóstkowym, a ona uczenicą piątkowo-czwórkową) ale jest uczynna, pomaga, nie trzeba jej prosić w nieskończoność o drobne rzeczy. I w rezultacie on ma poczucie, że do niego się czepiamy non stop a ona jest święta. Dlatego jej dokucza. Tak mi kiedyś powiedział, jak pogadaliśmy "od serca". Ale jak próbuję mu wytłumaczyć, że to nie dlatego, że ją bardziej kochamy tylko dlatego, że on na własne życzenie wchodzi z nami w konflikty to on ma natychmiast wyparcie. Nie widzi nic złego w swoim zachowaniu. Uważa, że to my przesadzamy. x Syn od 6 roku życia chodził na piłkę do szkółki piłkarkiej. W tym roku musieliśmy zrezygnować bo zajęcia kolidowały z planem zajęć szkolnych. Chodzi na sks w szkole. x Co do kar to staramy się być konsekwentni. Jednak to różnie wychodzi bo np. mówię: "Prosiłam cię cały dziń byś posprzątał pokój. Nie zrobiłeś tego, nie idziesz z nami do kina." Na co on wzrusza ramionami i mówi "I dobrze. I tak nie chciałem iść." Choć wiem, że chciał tyle, że nie da nam satysfakcji, że udało nam się go ukarać. Jest zajadły jak Czeczeniec. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz, od kilku dni, ma focha, bo siostra jest chora i nie chodzi do szkoły. I on uważa, że to niesprawiedliwie, że ona może siedzieć w domu i się byczyć a on musi chodzić do szkoły. Rozumie oczywiście, że ona ma zapalenie oskrzeli i antybiotyk a on jest zdrowy i nie ma powodów, by siedział w domu ale i tak się naburmusza jakbyśmy specjalnie jej pozwalali opuszczać szkołę a jemu za karę kazali chodzić na lekcje. Bo ona ma lepiej i to niesprawiedliwe. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem i zresztą to sama zauważyłaś twój syn czuje się odrzucony a córka faworyzowana. Może odpuśccie na kilka dni synowi z tymi krzykami na niego. Nie krzyczcie na niego, nie upominajcie pozwólcie mu na poprawę siebie. Często jest tak że dziecko ( a także dorosły) chce się poprawić, chce zrobić to o co go proszą ale nie ma szansy, bo zbyt krótkie przerwy w roszczeniach. Tzn twoj syn może by odniósł kubek, ale zanim sobie o nim przypomni już słyszy krzyki więc go nie odnosi, bo po uja. już mu się odechciewa lub włacza mu się bunt. Spróbujcie przez tydzień nie upominać go, nie krzyczeć na niego i traktować z miłością. Myśle że pomoże, bo twój syn wydaje mi się że robi różne rzeczy z przekory. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy twój mąż jest biologicznym ojcem twojego syna ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja z 14:50, u mnie z tym praniem nie pomogło ;-) dochodziło do tego, że np śmieci, które miał wynosić, leżały dzień, drugi, na trzeci lądowały u niego na łóżku ;-) wtedy już musiał wynieść jak mu śmierdziało ;-) co dziwne na większość rzeczy reagował płaczem, nawet w wieku 12 lat, co doprowadzało mnie do szału.. i za każdym razem słyszałam Bo ty zawsze... I Bo ty nigdy.. kiedyś nawet wyrzuciłam obiad dla niego przez okno... Mąż nie jest jego ojcem, jak ja już byłam bliska zabicia go, wtedy wysyłałam męża do niego bo on dużo bardziej cierpliwy ode mnie ;-) Każde dziecko jest inne, mój to nieraz dostał przez łeb za pyskowanie :-( może spróbujcie usiąść w trójkę i pogadać jak dorosły z dorosłym, spróbujcie mu uświadomić, że jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie, najlepiej poza domem, żeby nie czuł się zbyt pewnie ;-) brak mi pomysłu, serio, u mnie kary nie skutkowały, za to wykańczały mnie psychicznie, bo po daniu szlabanu potrafił przez 2 godziny chodzić i ryczeć, wieszać się na mnie, przepraszać, błagać i to nawet w wieku 12 lat, koszmar jakiś.. nigdy nie ustępowałam, ale nigdy się nie poddawał ;-) Ciężko na takiego 12 latka wpłynąć, przestaje być dzieckiem, zaczyna być odrębną jednostką ze swoim JA, ale jeszcze kompletnie nie wie jak to JA ma wyglądać ;-) myśli, że jak nie posłucha i napyszczy to jest extra dorosły i super, może rzeczywiście spróbować go traktować jak dorosłego, może wymięknie trochę ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wojnapolskoruska
Tak. Mąż jest biologiczym ojcem NASZEGO syna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćABC
Ja jako dziecko miałam wielki bałagan w szafkach. Mama mi sprzątała bo mi się nie chciało. Jej upominania i marudzenie spływalo po mnie. I znalazła mama sposób by mnie oduczyć. Kilka razy przed przyjściem koleżanki zostałam zawartość moich szafek na podłodze. Niezły wstyd. Oczywiście jako nastolatka focha na tydzień strzeliłam. Mama powiedziała mi, że skoro nie wiem do czego służą szafki to ich mieć nie będę i już jej wtedy uwierzyłam. Powiedziała mi też, że jak mam syn w pokoju to g... no na środku nie zrobi mi różnicy i zaczną się z tatą załatwiać u mnie w pokoju. Po oproznieniu moich szafek uwierzyłam jej na słowo i nie miałam ochoty już sprawdzać czy dotrzymać słowa czy nie. Od tamtej pory minęło 30 lat. Mogę mieć bałagan na stole Ale w szafkach mam porządek :) I rzeczywiście syn może mieć jakieś ukryte "ale" więc wizyta u psychologa się by przydała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćABC
Ja jako dziecko miałam wielki bałagan w szafkach. Mama mi sprzątała bo mi się nie chciało. Jej upominania i marudzenie spływalo po mnie. I znalazła mama sposób by mnie oduczyć. Kilka razy przed przyjściem koleżanki zostałam zawartość moich szafek na podłodze. Niezły wstyd. Oczywiście jako nastolatka focha na tydzień strzeliłam. Mama powiedziała mi, że skoro nie wiem do czego służą szafki to ich mieć nie będę i już jej wtedy uwierzyłam. Powiedziała mi też, że jak mam syn w pokoju to g... no na środku nie zrobi mi różnicy i zaczną się z tatą załatwiać u mnie w pokoju. Po oproznieniu moich szafek uwierzyłam jej na słowo i nie miałam ochoty już sprawdzać czy dotrzymać słowa czy nie. Od tiamtej pory minęło 30 lat. Mogę mieć bałagan na stole Ale w szafkach mam porządek :) I rzeczywiście syn może mieć jakieś ukryte "ale" więc wizyta u psychologa się by przydała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może on potrzebuje wsparcia od ojca. Wiem że w wieku 12 lat zdecydowanie wolałam gadać z mamą o pewnych rzeczach jak z tatą. Może tata powinien się interesować jego życiem. Niech idą razem na "męskie" wyprawy, może pogada o dziewczynach, kolegach itd. Może się czuć odrzucony jak tata tylko mówi posprzątaj to czy tamto. To już jest taki wiek że ojciec powinien być od pewnych spraw bo zaraz z Tobą nie będzie rozmawiał o dziewczynach i kolegach. Wtedy ani Ty ani Twój mąż nie będziecie wiedzieć co się dzieje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×