Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Allgood

Skoro było dobrze, to dlaczego już nie jest.

Polecane posty

Gość Allgood

Witam wszystkich. Niedawno rozstałem się z dziewczyną po 1,5 roku. Bez kłótni, bez awantur. Spotkaliśmy się i porozmawialiśmy dochodząc do wniosku, że to najlepsze rozwiązanie na dłuższą metę. Związek miał być na chwilę, bez większych zobowiązań, ale z biegiem czasu przyzwyczailiśmy się do siebie. Wiedzieliśmy, że bylibyśmy dobrym małżeństwem z rozsądku. Gdyby pojawiło się jakieś dziecko to też nie byłby to problem. Dobrze się dogadywalismy, dobrze się bawiliśmy, byliśmy dobrze zgrani w łóżku. Było nam dobrze. Ale chyba tylko dobrze. Nie potrafiliśmy zrobić kolejnego kroku. Żadnej wizji na jakąś wspólną przyszłość. Nie chcieliśmy tylko spełniać wymagań społeczeństwa (weź ślub, weź kredyt, weź się ogarnij). Nie było tego czegoś co sprawia, że jest się ze sobą na całe życie. Ustaliliśmy, że nie zerwiemy kontaktu. Narazie damy sobie czas na poukładanie sobie wszystkiego. Żeby przyzwyczaić się do życia bez drugiej osoby (może kilka tygodni, może kilka miesięcy), później się zobaczy. Jak ktoś pytał się czy kochamy to nie wiedzieliśm. A jak ktoś się nad tym zastanawia to chyba niedobrze, prawda? Nie wiem co teraz ze sobą zrobić. Brakuje mi takich małych rzeczy. Nie ma już się do kogo przytulić, nie ma komu powiedzieć że widziało się dziwnego kolesia wtramwaju, nie ma z kim iść do kina czy po prostu poczytać sobie książki obok siebie. Nie mam zbyt dużo znajomych z którymi mógłbym jakoś odreagować. Wszyscy wyjechali do innych miast, a ja jakbym tego wcześniej nie zauważał. Postanowiłem pisać pamiętnik żeby jakoś uzewnętrznić wszystkie myśli. Między innymi dlatego też piszę do was drodzy forumowicze. Myślałem że będę po niej płakał. Ale wiem że gdzieś tam jest i nie odeszła na zawsze. Nie umarła. Ale czuję taką pustkę. Takie bóle fantomowe w sercu, gdzie wcześniej była ona. Gdybyśmy się rozstali bo było źle to może byłoby łatwiej. A jak nie mam złych wspomnień (nigdy się nawet nie pokłóciliśmy) tylko same dobre, a to boli jeszcze bardziej. Jeszcze dużo rzeczy mi o niej przypomina. Usunąłem pamiątki po niej i rzeczy które mi mogą przypomnieć dobre chwile. Wiem, że czas leczy rany i kiedyś znajdę kogoś, kto mnie poskłada i pokocha. Teraz to brzmi jak pusty frazes. Był kiedyś ktoś w podobnej sytuacji? Był w związku gdzie było wygodnie? Jak teraz wrócić do normalnego życia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakoś przebrnęłam przez ten tekst i wiesz co? Życzę ci, żebyś nie spotkał nikogo innego a tej dziewczynie życzę, by nie spotkała więcej na swojej drodze kogoś do ciebie podobnego :) Mam tak od zawsze, po prostu nie znoszę... fantomów :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnostwo jest par i malzenstw zawieranych z rozsadku i dla wygody. Moje tez takie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odpowiem, jak w temacie: było dobrze bo przyzwyczaiłeś się do jej obecności, czynności, które robiliście razem, czasu, który spędzaliście razem, seksu, itp. Teraz, po decyzji rozstania, jest inaczej, i nie ma w tym nic nadzwyczajnego: odzywa się chęć ciągnięcia tego, do czego przyzwyczaiłeś się, to taki fantom odciętej nogi - nie ma, a jednak w podświadomości jest (sorry za porównanie). Podświadomość lubi wygody, nie znosi pustki - dlatego jest inaczej. Człowiek musi poznać w tej "pustce" SIEBIE, wtedy zrozumie, że może mu być dobrze ze sobą bo ze sobą jest zawsze aż do śmierci. I to by było chyba na tyle 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sami żeście się zapętlili na własne życzenie. Ze strachu przed odpowiedzialnością za siebie i wspólne źycie, nie podejmowaliscie decyzji o kolejnych wspólnych etapach. Zwalając to wygodnie na "oczekiwania spoleczenstwa". Autor nic nie zrozumiał i źyje w wyparciu, moze nawet kocha, ale boi się do tego przyznać. Zycie tu i teraz jest takie...bezpieczne, niezobowiazujące. Dziewczyna dojrzała i stwierdziła, że zasługuje na dojrzałego mężczyznę, z wizjami i marzeniami o wspólnej przyszłości. Autor, jak duży dzieciak, chciał tylko wygodnego wegetowania, bez uczuć i marzeń, wyzwań. Musiało się skonczyć tak, jak się skonczyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×