Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dostałam mieszkanie

Polecane posty

Gość gość

Jestem szczęśliwa, że mam tak cudownych i zaradnych rodziców :) kupili mi 3 pokojowe mieszkanie jestem im bardzo wdzieczna, nie muszę bujać się na wynajmowanych mieszkaniach :) znajoma z 3 dzieci mieszkająca w kawalerce aż zzieleniała. Fuczała, że jak to, powinnam odmówić, że trzeba radzić sobie samemu. Ale co poradzę, że nie myślała o pracy tylko o dzieciach? Nie poradzę że rodzice ją gołą w świat wypuścili. Powiedziałam jej, Niech zadba o dzieci, aby zapewnić im byt, wykształcenie, to mnie zwyzywała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I myslisz ze jestes z******ta? Po co sie chwalilas? Moze jej bylo przykro a ty nosa zadzieralas ona ma przynajmniej a dzieci a ty do mamuni pod kice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przecież to prowo, już było w dodatku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez dostalam od rodzicow mieszkanie co nie przeszkodzilo mi dorobic sie jeszcze jednego - to sie nie wyklucza. ale nie musialam zyc na wynajmie wiec duzo szybciej uzbieralam na drugie. spoko u mnie tez znajomi robili docinki ale wiem ze to z zazdrosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak uważasz, że prowo, to twój problem. Są rodzice, co dbają o swoje dzieci, i o ich przyszłość :) zamiast zazdrościć, to nie lepiej zabrać sie do pracy? Można tak spożytkować nadmiar złych emocji :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I nie jestem rozpieszczoną jedynaczką :) na studia zarobiłam, uczyłam się zaocznie, aby udowodnić sobie, że dam radę. Czasami pracowałam po 15, 20 godzin dziennie. Ale dzięki temu nauczyłam się szacunku do pracy i do pieniędzy. No i wynajmowałam, często na spółkę z przyjaciółkami, to były czasy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No dobrze, ale właściwie po co założyłaś ten wątek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My z mężem nic nie dostaliśmy od rodziców, sami do wszystkiego doszliśmy ale autorce szczerze gratuluję, zawsze to jest jakiś start na przyszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Życie układa się różnie, jedni mają łatwiej inni trudniej, ale to nie oznacza, że trzeba ich gnoić. Zamiast zadzierać nosa trzeba było wyrazić nadzieje, że jej się uda jakoś poukładać życie. Odrobina empatii nikomu nie zaszkodzi. Sama w życiu nie miałam, tracąc rodziców praktycznie jako dziecko, ale studia skończyłam, pracę i mieszkanie mam (na własność, nie wynajęte) i żyje, nie narzekam, choć inni miewają się lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście, ze prowokacja. Ale i tak zazdroszczę autorce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam 38 lat, dwa 3-pokojowe mieszkania w mieście wojewódzkimi przymierzamy się do kolejnego ( 4 pokojowego). W perspektywie dziedziczenie 2 mieszkań i domu w mieście wojewódzkim, 2 posiadłości w górach i jakiś 2 mln w podziale na 3 osoby. I co z tego? Życie może ułożyć się różnie, a to wszystko może zniknąć w 1 chwili. Pierwsze mieszkanie dostałam od rodziców (jak i dwójka mojego rodzeństwa), na drugie zarobiliśmy z mężem. Przed Tobą szansa udowodnić, że TY coś znaczysz, bo na razie jesteś jak dzieciak, który zadziera nosa, bo rodzice kupili mu drogą zabawkę. To szacun dla rodziców, że byli w stanie, dla Ciebie żaden, bo za co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko gratuluje!! My z mezem zarobilismy na wszystko sami. Mieszkanie 5 pokojowe, samochody, drugie dziecko w drodze i posady kierownikow w wieku 29 lat. Wymagalo to od nas ogromnego wysilku i cierpliwosci. Rodzice zagwarantowali nam tylko pomoc nad pierwsza corka, ale i tak jestem im za to ogromnie wdzieczna. :) Wiedzialam ze w razie gdyby wysypala sie choroba malenstwa, a ja musialabym byc na waznym spotkaniu badz konferencji to zawsze ktores z dziedkow bylo w gotowosci. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo się pochwalić chciałam , dumna jestem :) po prostu zastanawia mnie ta zazdrość. Każdy widzi tylko, że dostałam mieszkanie. Ale to , że zapierdzielałam jak każdy samodzielny człowiek, studiowałam, nie biorąc pieniędzy od rodziców, nikt nie widział. Najłatwiej skończyć 18, zaciążyć, wleźć na głowę teściom czy rodzicom, panoszyć się w cudzym domu a nie skalać rączek pracą. A potem zazdrościć. Tego nie rozumiem. Rodziców bardzo kocham, szanuję, i nie zostawię w potrzebie. Kochałam jak byli biedni, i jak się dorobili swoją ciężką pracą :) po prostu nie chcieli, abym dalej wynajmowała:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dumna to byś mogła być jakbyś sama zarobiła na to mieszkanie. Ja mam duży dom, kupiony bez kredytu. A Ty i twój facet jesteście mało zaradni skoro nie potraficie sami się dorobić. Twoi rodzice ciężko pracowali na to mieszkanie nie ty więc to żaden powód do dumy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I nie po to rodzice założyli firmę , aby dać w obce ręcę:) narazie mam swoją działalność, rodzice niech żyją jak najdłużej i prowadzą jak najdłużej :) bo nie po to się uczyłam, aby tylko przejąć firemkę i mieć wszystko w pupie, bo księżniczka dostanie na tacy :) co to to nie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11.44 nie mam faceta, po pierwsze. Po drugie, mieszkać może ze mną przyszły mąż, trzeba się szanować :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja dostałam dom, wynajmuję go, a mieszkamy w swoim na kredyt, spłacamy kredyt z wynajmu i za 18lat będą dwa domy, dla naszej 2 dzieci, a my odkładamy, żeby sobie na starość, malutki domek 2 sypialnie plus salon z kuchnią i łazienką wybudować. Nie chwal się mieszkaniem tylko teraz zapierdzielaj, żebyś ty też dzieciom coś zostawiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem, że się cieszysz, bo płacić będziesz mniej i coś na własność. Tak to cieszy bardzo i jest mega fajne. Ale dumna? Z czego jesteś dumna? Może pyszna? To pasuje. Chyba, że z rodziców, tak z nich możesz być dumna, że się dorobili od zera (Ty już tak nie będziesz miała okazji zrobić, co oczywiście nie jest niczym złym, ale nie brzmi już tak dobrze). Wiesz, to co się rzuca w oczy to twoje wywyższanie się. Nie zaszłaś w ciążę. Czy z tego też jesteś dumna? Czy to taki powód do chwały? Oceniasz kogoś bardzo krytycznie. Nie chciałabym mieć takiej koleżanki jak ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Np. Jestem dumna, że mam cudownych, pomocnych rodziców, którzy zaszczepili we mnie pracowitość, pogardę dla lenistwa. To, że przekazali mi wiedzę, dzięki której założyłam własną działalność. Stać mnie na to, żebym mogła kupić sobie mieszkanie. Problem w tym, że lubie sie przeprowadzać, a rodzice chcą mnie mieć bliżej. O przyszłość moich dzieci nie musicie się martwić, zarobię dla nich , dostaną firmy, dużo miłości, nauki, i wiarę we własne możliwości :) nie będę siedziała nikomu na głowie, ani zazdrościła:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oglądałaś "Moskwa nie wierzy łzom"? Świetny film, każdemu polecam. Dostał Oskara w 1980. Tak mi się przypomniał, jak cię czytam. Zrobię sobie takie czary mary i wymyślę spotkanie twoje i koleżanki za 20 lat. Żeby nie było nie życzę ci tego, tylko chcę pokazać, że w życiu nie należy być niczego pewnym. Naprawdę Ci tego nie życzę! x Spotkanie w szpitalu Siedzisz i czekasz. On, elegancki mężczyzna z korpo ogląda swoje wypielęgnowane paznokcie. Twój mąż. Tak bliski, a tak daleki. Czy to możliwe? Tak byliście zakochani. Pamiętasz, jak dostałaś nowe mieszkanie, jaka byłaś pewna siebie i różowej przyszłości. Wspominałaś pracę 15-20h/dzień z rozrzewnieniem. Łzy stanęły ci w oczach, ale zdusiłaś niepotrzebne emocje. Do poczekalni weszła kobieta. Trochę nerwowa, ładne włosy. ciekawe, czy pasowałby mi ten kolor, pomyślałaś. Obok kobiety pojawił się chłopak. Pomógł jej zdjąć płaszcz. Odwiesił na wieszak. Coś ścisnęło cię w dołku. Zerknęłaś na siedzącego obok mężczyznę. Przypomniałaś sobie jego oskarżenia, że to twoja wina, że nie możecie mieć dzieci. Wiesz, że tylko cyrograf, jak on nazywa wasz kontrakt małżeński, trzyma go przy tobie. Chłopak uśmiechnął się do kobiety z miłością, a tobie łzy rozmyły obraz. Dlatego nie od razu zareagowałaś, gdy usłyszałaś "cześć". Tak, to ta kobieta z synem. Stała przed tobą i patrzyła w oczekiwaniu, że coś powiesz. Przyjrzałaś się. Skąd ja znam? Tyle lat, tyle ludzi... Te włosy, ładne ubranie w stonowanych kolorach, obrzmiała warz, jak wszystkich tutaj. Te włosy to też nie na długo, pomyślałaś ze złośliwą satysfakcją. Aż nagle sobie przypomniałaś wasze ostatnie spotkanie, 20 lat temu. Kawalerka, rozwrzeszczane bachory i ona, zapuszczona i zmęczona życiem. Rzuciłaś wtedy coś głupiego, zaraz co to było. Próbowałaś sobie przypomnieć. Zdradziecki rumieniec wstydu. No tak chwaliłaś się mieszkaniem. Kiedy to było? Byłaś taka młoda, naiwna, pełna entuzjazmu, pychy, zarozumialstwa i... zdrowia. Co u ciebie? - wychwyciłaś pytanie. Zebrałaś myśli. O czym powiedzieć? O plajcie rodziców, majątku wydanym na lekarzy z kliniki płodności, czy o... tym. Zdecydowałaś się na to ostatnie. Chłoniak, przerzuty - powiedziałaś. Pokiwała głową. U mnie to samo, usłyszałaś, ostatnia dawka. Potem tylko przeszczep. Syn stojący obok pogłaskał kobietę po ramieniu. Ten pieszczotliwy gest złamał w tobie ostatnie bariery. Poczułaś się tak bardzo samotna. Bez nikogo na tym świecie, bo tej maszynki made in korpo nie mogłaś uczciwie wliczać do ludzi, którzy cię kochają. Wybuchnęłaś płaczem. Nic to nowego w poczekalni na onkologii. Ludzie patrzyli na sufit, jeszcze mocniej zagłębili się w lekturę, facet spod okna patrzył na ciebie natarczywie. Przestań, robisz z siebie widowisko, usłyszałaś syk mężczyzny obok. Wszystko będzie dobrze, dobiegł cię cichy głos. Ona ciągle stała i patrzyła na ciebie, jakby rozumiała. Lekarz otworzył drzwi i zaczął wyczytywać ludzi. Przez drzwi poczekalni wbiegł mężczyzna z córką i tornistrem na plecach. Podbiegł do stojącej ciągle naprzeciw ciebie kobiety. Przepraszam, powiedział zdyszany i cmoknął ją w policzek, dobrze, że zdążyłem. Dziewczynka wtuliła się w jej spódnicę. Zazdrościłaś jej każdym kawałkiem ciała. Zniknęła za drzwiami gabinetu zabierając ze sobą ostatnie światełko ludzkiej wrażliwości. Nie zostało już nic ponad to. Tylko samotność, choroba i niepewna przyszłość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dostałaś duży kapitał (nie piszę o pieniądzach), a ona nie. Czemu się tak nad nią wynosisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zwróciłam uwagę, aby wzięła się do pracy. Co w tym złego? Trzeba nie mieć sumienia aby zwalić się na głowę starszym ludziom na emeryturze, którzy chcą odpocząć. Jeśli uprawiasz seks, to musisz być gotowy aby ponieść konsekwencje jakie to za sobą niesie. Nawet zabezpieczenie może zawieść. Ale najlepiej, zazdrościć a pracą się nie skalać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pójść do pracy, jak to łatwo powiedzieć, jak się nie ma dzieci. Nie usprawiedliwiam jej, ale co ma zrobić z dziećmi? Na głowie dziadków starych zostawić? Jesteś przepotwornie zarozumiała. Chciałabym usłyszeć co ty jej powiedziałaś. Czy było to w stylu: Cześć, mam nowe mieszkanie, a ty co, alej w tej komórce się gnieździsz? Do pracy byś się wzięła!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaczęła narzekać, a to teściowa pieniędzy nie chce pożyczyć, i że to zwykla k...rwa. I że nie ma kasy na wyprowadzkę od szajbusów. I że ma z mężem na swoje iść. Aż mi się przykro zrobiło. Jakby ktoś tak na waszych rodziców powiedział? Nie dość, że żywią, dziećmi się zajmują, to źle. Jej teściowa, a koleżanka mamy nie raz przez nią płakała. Chciała się dziećmi zająć żeby Ola mogła do pracy pójść, to nie, bo praca nie pasuje. Wkurzyłam się i powiedziałam o mieszkaniu. Musiałam ją zbić z tropu, bo tak się nie robi. Leniwa, wymagająca, od siebie nic nie da. Mają 2 tygodnie na wyprowadzkę, ciekawe co wyjdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widzisz, to trochę zmienia postać rzeczy, choć nie zmienia tego, że robisz zyg zyg marcheweczka tym, którym się gorzej wiedzie i pasiesz swoje ego. Ona to ona, ty popracuj nad sobą, bo w pewnym sensie nie lepsza jesteś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tym którym się gorzej wiedzie, z lenistwa. Tak, będę wytykać. Rozumiem, że nie każdy ma to, co ja. Osoby chore, czy z patologii, z której próbują się wyrwać, jest walką. Nie zawsze wygraną, to jest smutne. Nie szkoda mi ludzi, którzy na biedę zapracowali, w cudzysłowiu. Czyli nie robili nic aby to zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nam też rodzice dołożyli 150 tys. do mieszkania, sami musieliśmy odłożyć 110 tysięcy żeby nie było, że tylko rybka a nie wędka. W robocie wręcz nie mogą nas znieść, że przed 30 rokiem życia nie mamy mieszkania na kredyt. Ludzka zawiść jest straszna. A jak żona mimowolnie oświadczyła, że profilaktycznie rozglądamy się jeszcze za kawalerką za gotówkę spotkała się z zawistnymi spojrzeniami tych "nadambitnych" co to uważają, że wyłącznie o kromeczce powinien wyjść człowiek z domku rodzinnego.... no ale jakby się okazało przypadkiem, że ich partner ma mieszkanie własnościowe ze spadku chętnie by tam ulokowały swe przezacne cztery litery :D Autorko nie przejmuj się, większość Polaków to robaki coś człowiekowi zazdorszczące. Trzeba to olać ciepłym moczem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do 12:47 Wypad stąd prawiku-marzycielu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest prowo, ale są i tacy ludzie. Generalnie, to posyłanie do roboty koleżanki przez kogoś, kto wszystko dostał na tacy jest wyjątkowo bezczelnie i nic dziwnego, że rodzi agresję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Każdy musi pracować w tym kraju, chyba że się ma arystokratyczne pochodzenie i setki hektarów ziemi z tego tytułu, kosztowną biżuterie etc. Dobrze więc, że autorka wjeżdża jej na ambicje. Im szybciej otrzeźwieje tym lepiej. Proponowałabym zagranie na jej emocjach autorko. Mianowicie stworzenie korelacji między jej potencjalną pracą i oszczędnościami a przyszłością dzieci. Warto też zadać pytanie retoryczne czy dla swoich dzieci pragnie identycznego życia bez jakości jakie ona aktualne wiedzie? Powinno jej dać do myślenia. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×