Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zaraz mam gosci mam mega stresa bo rzadko ktos do nas przychodzi

Polecane posty

Gość gość

Od rana mam mega stresa.Jestem tylko z corka.Bo maz w pracy.Dlaczego takie cos mnie bardzo stresuje?Jak ja wysiedze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyluzuj. A kto przychodzi ? Podajesz coś do jedzenia ? Może to szykowanie cie stresuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic nie robie.Oprocz kawy herbaty, kupilam kawalek ciasto i ciastka.Saw naszej okolicy chca zajechac.Rodzian meza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krucyfiks
Najwazniejsze zeby zarcie bylo. Reszta sie ulozy :) skoro niezbyt czesto ktos przychodzi, to masz stres, zeby dobrze wypasc. Zapraszaj czesciej kogos do siebie to przywykniesz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do nas moze z 5 razy w roku ktos przyjdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też nie lubię jak przychodzi rodzina męża

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie to bardzo stresuje.Przy mezu czuje sie spokojniejsza.Ale wczoraj telefon ze beda w poblizu i czy moga zajechac na kawe.Zgodzilam sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam to samo. Jak ma przyjechać ktoś z bliskiej rodziny - "swoj" to ok. Ale jak ktoś kto często nas nie odwiedza to się stresuje. Ale ja ogólnie mam taki głupi charakter,ze myślę do przodu a potem okazuje się zazwyczaj , ze jest luz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kawa i ciasto to czym ty sie stresujesz. Myslałam ze jakies potrawy zrobiłas i sie stresujesz czy bedzie smakowalo,czy dobrze podasz. Ludzi sie boisz? Moglas cos na cieplo do jedzenia przygotowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może przygotuj sobie kilka tematów, które możesz poruszyć, gdyby zapadła krępująca cisza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie bylo kiedy. specialnie z pracy wczesniej sie urwalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam maly kontakt z ludzmi. rzadko z nimi przebywam.Rzadko gdzies bywam i rzadko ktos do nas przychodzi moze maks z 5 razy do roku.Ten stan trwa juz kilka lat.I nie jestem w stanie tego zmienic.Bo brak ludzi obok siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A idź gdzieś zanim przyjdą i wróć wieczorem, mężowi powiedz że zapomniałaś;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
NIE moge tak zrobic.Bo rozmawiali ze mna na ten teamt.Mieli byc 2 h temu a cos im dlugo idzie.a ja siedze i kwitne.Owszem powoadomili ze beda pozniej.ok 15.30.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
b

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jak po wizycie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie bylo ich jeszcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też tak mam. Odkąd wyprowadziliśmy się na wieś, to zrobiły się z nas odludki. Rzadko ktoś nas odwiedza, my rzadko do kogoś jeździmy. Normalnie jak pustelnicy. Jak po Sylwestrze miała wpaść rodzina męża, to ze stresu dostałam biegunki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do pani wyzej mam to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najlepsze, że nie byliśmy tacy kiedyś. Wszelkie imprezy studenckie odbywały się u nas na mieszkaniu, prawie co sobotę ktoś u nas był. A teraz tylko dom, praca, dom praca, rzadko kiedy jest czas. Do tego przenieśliśmy się na zad***e, nawet drogi nie ma do nas, jest tylko taka żużlowa, więc jak napada śniegu albo są kałuże, to auto bez 4x4 nie da rady. Nikomu się nie chce do nas jechać, bo to jak wyprawa przez dżunglę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tez kiedys bylam inna.A teraz zdziczalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteście chore, jak tak można żyć? Zamknięte w domu, przecież świat jest taki piękny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
posiedzieli 2,4 h przed chwila pojechali. bylo ok. Stres odrazu minal.nie taki diabel straszny jak go maluja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość z 15.34 - jakbym o sobie czytała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zmień to, wystarczy inicjatywa. Z tego co piszesz macie super warunki, by zorganizować ognisko, włączyć muzykę i po prostu się bawić. Odśwież znajomości, najpierw telefonicznie. Szkoda życia na pracę-dom-pracę-dom. Pewnie mieszkam za daleko, ale byłabym pierwsza, żeby Ci radość z życia pokazać. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tyle, że radość życia to ja mam tyle, że z mężem. Nie czuję potrzeby integrowania się z większą ilością ludzi. Zrobiła się ze mnie straszna introwertyczna, ludzie mnie męczą, trzeba ich obsługiwać, wysłuchiwać nudnych ploteczek czy jakiegoś small talk. To już wolę zabrać męża, dwa sierściuchy i iść na spacer po lesie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez mam.stresa za kazdym razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20.12 powinnaś więc wymyślać wymówki, jeśli ktoś chce wpaść. Raz, drugi i będziesz mieć swój wiejski spokój bez stresu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20.12 Jak ja cię rozumiem. U mnie jeszcze ok jak rodzice wpadają na pół godziny, ale jak mam zorganizować urodziny dziecka i wiem, że szykuje się większa liczba osób to chcę to mieć za sobą. Nie lubię wielkich spędów, szczególnie gdy w grę wchodzi rodzina męża, oni obchodzą urodziny tak jak w mojej rodzinie robi się wesela, ja się w tym nie odnajduję, poza tym w ogóle różnimy się podejściem dożycia, nie mamy za bardzo wspólnych tematów, nie ma kwasów, ale też nie ma chemii. Strasznie mnie to męczy. Nie lubię gotować, zawsze byłam samotnikiem, na imprezach, w czasie studiów, zasypiałam na stojąco po północy, z koleżankami widuję się może raz w roku (najbliższa wyjechała zagranicę). Nie mam zamiaru tego zmieniać, bo nie widzę w takiej postawie nic złego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×