Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dałybyście pieniądze na leczenie kogoś z rodziny w takiej sytuacji?

Polecane posty

Gość gość

Załóżmy, że ktoś z rodziców waszych albo męża zachoruje i leczenie jest nierefundowane. Mają swoje pieniądze, ale wiadomo, ze nie wystarczy. Na wszelakich zbiórkach wszyscy wpłacają dla małych dzieci, bo wiadomo, że mają całe życie przed sobą etc., na osobę po 60 z nowotworem raczej tak chętnie nikt nic nie wpłaci, bo już się nażyła mi ma małe szanse etc. Brutalne ale prawdziwe. Znam osobe ze szpitala która widziała, jak odłączyli od aparatury podtrzymującej życie starego dziadka, bo przywieźli młodego faceta po wypadku. I teraz moje pytanie: macie kasę na koncie na tzw. czarną godzinę, a tu nagle ktoś z rodziców potrzebuje? Dajecie? A jak jutro wasze dziecko zachoruje np na siatkówczaka, to kto Wam da? Bedziecie żebrać w necie? U mnie w miejscowości młoda kobieta w ciaży powaznie zachorowała, oprócz zrzutek etc jej rodzice sprzedali mieszkanie i garaż, wprowadzili sie do babci na kupe mieszkać... a teściowie podobnie sytuowani ale nie sprzedali nic. Moje dziecko potrzebowało po urodzeniu rehabilitacji, na nfz nie było miejsca i płacilismy kilka tys. prywatnie, NIKT z rodziny mi wówczas nie pomógł. I co, dalibyście kasę takim rodzicom/tesciom jakby nawet umierali, wiedząc, że jutro możecie nie mieć dla własnego dziecka? Tylko bez fałszywej wspaniałomyślności i oburzenia poprosze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dac czy pożyczyć? Zależy tez ile.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak. Nie wszystko ale w miarę swoich możliwości żeby też nie zostać całkowicie z niczym. Wiem, że moi rodzice by pomogli a teściowie to już w ogóle byliby pierwsi do pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
TAk ja bym oddala wszystkie pieniadze. Kasa te rzecz nabyta zawsze nizna znowu zaoszczedzic. Zycie jest wazniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dałabym, nawet dawała przez dluzszy okres na miarę swoich możliwości. Miało byc szczerze, wiec - na pewno dziecku/młodej osobie, starcowi - nie wiem... Raczej mniej chętnie. A co do teściów tej dziewczyny chorej w ciazy - szkoda troche, nikt nie oczekiwał, ze sie ogoloca, ale jesli mieli opcje, to cos tam mogli poświecić. Co do zbiorek np w internecie - nie uważam tego za żebractwo, a choroba to naprawdę ważny, w sumie najważniejszy powód - cóż nam, jesli zdrowia nie ma? Wyobraź sobie, ze ludzie bez żenady tam zakładają zbiórkę, zeby im kase do zakupu domu lub założenia firmy przelewać:-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zależy komu z rodziny. Moim rodzicom ta, dziadkom męża tak, teściowej tak. Teściowi miałąbym poważne wątpliwości- o synu całe życie nie pamięta, nie utrzymuje kontaktu, nie wie nawet gdzie kupiliśmy mieszkanie. Niestety na serdeczność trzeba sobie zasłużyc, a ten człowiek jest dla nas zupełnie obcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no właśnie w takich przypadkach to pisowski rząd winien leczyć, po to płacimy składki na leczenie, a nie ,że młodym zdrowym jak byk rodzicom daje 500+ a chorzy żebrzą o pomoc w leczeniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak dalabym, nie watpie.ale co masz na mysli pieniadze dla wlasnego dziecka?ze na mieszkanie i samochod jak dorosnie i wszystko firmowe i lususowe w dziecinstwie czy jakby zachorowalo?i dla jakiego dziecka, tego co jest czy jak teoretycznie moge miec dziecko to powinnam juz teraz zbierac dla niego pieniadze, wyszykowac pokoj i oszczedzac na sobie i innych? To robi roznice, bo niejako kazda kobieta wg tego jest tylko matka i cale zycie ma dopasowac pod przyszle dziecko, inna sprawa jak juz ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trudno oczekiwać aby t esciowie sprzedali mieszkanie i poszli pod most mieszkać.Nie sprzedalabym nawet gdybym ja była chora.Bo nie skazalanym męża na bezdomność lub łaskę dzieci.Rodzice dla dziecka zrobią wszystko ale dzieci dla starych rodziców niekoniecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym nie dała nikomu. Dlatego, ze jestem na sto % pewna, ze jakbym dała wszystko, a nastepnego dnia zachorowałoby moje dziecko lub ja lub mąż, to nikt by nic nam nie dał i zostalibyśmy z niczym. A jakbym dała tylko trochę, to by mi wyliczali ile powinnam dać i że dałam za mało. Skąd ta pewnosc? nasze dziecko potrzebowało rehabilitacji 3 lata po urodzeniu, zanim dostałam się z kolejki to przez 16 mcy sami płaciliśmy z mężem prywatnie, kilka tysęcy to nas kosztowało. Nikt sie nie zająknął czy by nam pomóc, każdy w rozmowach pomijał ten temat, a teściowa wrecz powiedziała, ze jakby była potrzebna naprawdę ta rehabilitacja to miejsce by się znalazło na nfz... KPINY i usprawiedliwianie własnego skąpstwa. Po drugie, widziałam jak tesciowa potraktowała swoją starą chorą matkę, w ogóle jej nie leczyła prywatnie tylko czekała wszędzie w kolejce żeby mieć za darmo, poskąpiła na prywatny rezonans, tomograf, na transport do specjalistycznego szpitala, na materac p/odlezyunowy, chociaż miała dostep do konta tej matki na którym było 150 tys, ale ona się z tym nie kryła, ze matki jej się leczyć nie opłaca a lepiej wziąć wiecej kasy w spadku :) baba pazerna na kasę, jeak teść mógl dopłacić do operacji kolana żeby zrobili nowocześniejszą metodą laparoskopową, to mu zabroniła, bo po co, lepiej mieść pocięte wszystko ale za darmo na nfz. Kiedyś opowiedzialam jej o znajomej która leżała po terminie na wywołaniu bezskutecznie, nie chcieli jej zrobić cc, w końcu rodzina sie zrzuciła na cc, jak ją rozcinali to podobno aż śmierdziało zgnilizna i w ostatniej chwili dziecko wydobyli, a teściowa sie smiała do rozpuku i coś tam o Bogu, ze taka jego wola była etc. Dlatego wiem, ze jakby trzeba było mnie ratować czy dziecko to by nic nie dała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale co masz na mysli pieniadze dla wlasnego dziecka? xx napisałam wyraźnie, ze chodzi mi o syt. gdzie najpierw ja daję komuś kasę na leczenie, a gdy jutro moje dziecko zachoruje np. na siatkówczaka czy białaczke, to ja zostanę z niczym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trudno oczekiwać aby t esciowie sprzedali mieszkanie i poszli pod most mieszkać. xx akurat tamci tesciowie mogli sprzedać i isć mieszkać do wujka starego kawalera albo do siostry, a nawet jak nie, to mogli coś wynająć. Bardziej chodzi o to, ze nie, bo to synowa, więc jej rodzice niech się martwią, sęk w tym , że ona była w ciąży, wiec wnuk jest tez ich, a nie pomogli mu przeżyc. Czyli wg ciebie jak potrzebowałabyś np 500 tys na operację w USA w ciągu kilku tygodni to jak sobie to wyobrazasz? Tylko sprzedaż mieszkania wchodzi w grę, chyba nie myślisz, że zbiorka w necie pomoże, tylko na małe dzieci ludzie wpłacają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na Matkę zawsze. Na najbliższą rodzinę i na teściową też. Dalszą, starałbym się pomóc (pewnie pomoc byłaby mniejsza, bo dalsza rodzina posiada bliższą, która powinna pomóc bardziej). Ogólnie, życie jest najważniejsze, kasę zarabia się codzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sama jestem osoba, na której prywatne leczenie sklada się rodzina. Oczywiście nie cała, tylko najbliższa . Dlatego wiem, ile taka pomoc znaczy. W sytuacji odwrotnej sama na pewno bym pomogla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
żeby pomagać to trzeba mieć, z 1500 zł jakie zarabiam to mogę od cholery pomóc, do tego jak rząd ma na 500+ to łachy nie robi jak zacznie leczyć chorych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie pomagać trzeba .Pani która piisze ze zawsze można wynająć mieszkanie lub iść do kogoś mieszkać,nie wie co mówi .Owszem jak ktoś jest młody.Ciekawe jakby mówiła gdyby jej teściowie się do niej wprowadzili.Dopiero byłby lament.Jeżeli byłoby mnie stać to byn pomogła ale nie za wszelką cenę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciekawe jakby mówiła gdyby jej teściowie się do niej wprowadzili.Dopiero byłby lament. xx dlaczego mieliby się do mnie wprowadzac (do 3 osób) na 50 mkw, skoro mogliby się wprowadzić do brata lub siostry , którzy mieszkają sami i każde z nich ma 50 mkw. ale na 1 osobę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama jako dziecko zachorowała na sitkówczaka. Nikt wtedy nie zbierała pieniędzy, ani nawet nikt nie wiedział, że można to leczyć inaczej niż przez usunięcie gałki ocznej. Babcia mówiła, że chodziła i prosiła żeby ktoś od nich ziemniaki kupił, bo nie mieli na podróz do szpitala. Zawsze pomogłabym finansowo w miarę swoich możliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nikt nie wiedział, że można to leczyć inaczej niż przez usunięcie gałki ocznej xx w pisslandzie do tej pory tylko na tym polega leczenie, ze oko usuwają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak byłam nawet w takiej sytuacji , było mnie stać wiec nie było to problemem. Dla zdrowia wydałabym wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli tylko bym miała kasę w tym momencie to bym się nią podzieliła,wrogów chyba nie mam ale gdybym miała to jemu też bym dała.Czasem choroba zmienia ludzi,trzeba pomóc,może mi kiedyś też ktoś pomoże,chcę wierzyć:( a może jestem naiwna,nie ważne ,ja myślę inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie pomogłabym , czasami obcym ludziom warto pomóc niż własnej rodzinie . Mi nikt nie pomaga , jakieś 10 lat temu straciliśmy dom i popadliśmy w długi , sytuacja losowa . Choroby , utrata pracy itd. nikt nam nie pomógł .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak przyjdzie co do czego, to czlowiek musi szukac kasy na leczenie i placic sam. Gdzie nasze składki? Sprzęt kupuje WOSP czyli też my. Inaczej w szpitalach nic by nie było oprócz ścian.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie pomoglabym kosztem moich najblizszych (maz, dzieci). Bo, po pierwsze gdy ja potrzebowalam pomocy, utrata pracy i brak wyplaty bo firma oszukala klientow i pracownikow, do tego strach przed pracodawca przestrzepca jak sie okazalo, a strach bo donieslismy na niego na policje i sprawa trafila do prokuratury, w tym widmo utraty wynajmowanego mieszkania, to pies z kulawa noga sie nie zainteresowal, a kazdy wiedzial , tylko glowe odwracal, wlacznie z moja matka ktora caly czas "pobierala oplate" za opieke nad moim dzieckiem. Bylam samotna matka, dalam rade. Obcy czlowiek pozyczyl mi na tzw oplaty typu czynsz, wynajem itp, a ja mu oddawalam te kase jak tylko znalazlam prace, po trochu, przez jakies 9 mcy. Dla tej osoby ta pozyczka to bylo jak dla kogos 10 zl. Po drugie, juz po kilku ladnych latach od tego zdarzenia pozyczylismy z mezem kase komus kto nam wrecz plakal w rekaw, ze ma problemy i odda pod koniec miesiaca. Minal rok, jeszcze zostal mu 1 tys do oddania. Koles generalnie nie obnizyl poziomu zycia, zyl sobie dostatnie i caly czas twierdził ze on nie maz czego, ale na wczasy mial, na pojscie na wesele tez mial. Jeszcze fochy i pretensje ze sie domagamy zwrotu! Juz nie jest naszym przyjacielem, tylko zwyklym znajomym, i nigdy mu nie pomozemy, zlamanego grosza chocby twiwrdzil ze moga go zabic jesli komus kasy nie odda. Nie, dwa razy w zyciu sie zawiodlam na ludziach. A temu kolesiowi pozyczylismy ostatnie nasze pieniadze, sami przez to nie mielismy wczasów, a on sobie pojechal, nie zmienilismy auta na nowsze, choc szansa byla, wypuscilismy sie co do grosza dla niego, nawet na glupiego dentyste w razie co bysmy nie mieli. Ja wtedy tez ze stresu stracilam ciaze. Nie, nigdy mu tego nie zapomne, a takze mojek rodzinie typu bracia, matka, ojciec jak zachowali sie kilka lat wczesniej gdy bylam w czarnej duupie. Jeszcze kilkanascie lat temu byla taka sytuacja ze uciekalam od pierwszego meza, nie mialam nic, pozyczylam 300 zl od kolegi, a brat wzial ode mnie za benzyne z tego 100 zl, bo kilka klamotow mi przewiozl. Tez mu tego nigdy nie zapomne. A ja mu mimo wszystko dwa lata temu za darmo przewiozlam wszystkie meble, moj maz nosil, pomagal, na wlasny koszt wynajęlismy transport do przewozenia mebli, a on nawet nie zaproponowal ze nam cos odda, hipokryta, bo niby pracy nie mial, ja tez wtedy nie mialam a za paliwo sie upomnial. No coz, to byly te trzy przypadki, ktore zadecydowały, ze juz nikomu finansowo nigdy w zyciu nie pomoge.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nikomu nic nie dam, niech sie gonia. Jak zachorowalo moje dziecko rodzina sie wypiela, jak ja zachorowalam tez, ze niby udaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tesciom nigdy nie pomogę. Raz pożyczylismy pieniądze, kiedy zwrotu nie byli po ustalonym terminie obraza że upominkami się o zwrot. Kiedy my potrzebowaliśmy pomocy finansowej nagle teściowie przestali dzwonić. Mojej rodzinie tak, ponieważ możemy na nich liczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tym, że można wszystko sprzedać i iść do kogoś mieszkać, to śmieszna jesteś- trzeba mieć najpierw naiwnego, który się na to zgodzi. Ja mieszkam sama i na pewno nie przyjejęłabym do siebie rodziny na stałe, bo stwierdzili, że sobie mieszkanie sprzedadzą, zwariowałaś chyba. Idąc tym tokiem, to wynajem drogi, więc może się wprowadzę do siostry i jej męża, dzieci nie ma, metraż duży, po co im sypialnia dla gości :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie dałabym, bo jeżeli Bóg dał chorobę to chyba po to aby ją cierpliwie znosić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja raczej nie... podobnie. Jak ja potrzebowałam pomocy to nie znalazł się nikt. Mieliśmy też ostatnio okrągłą rocznicę ślubu i przyjęcie z tej okazji w restauracji. Wydaliśmy sporo pieniędzy. Spotkałam sie z zarzutem, że chcieliśmy się dorobic na tej imprezie. Taaa- skoro jednym z najlepszych prezentów było wino carlo rossi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uczciwie: gdyby chodziło o osobę bliską, na której mi zależy to dałabym pieniądze, o ile bym mogła. W przypadku starszych osób często tak jest, że pieniądze już niestety nie wystarczą, bo z góry wiadomo, że organizm np. nie zniesie poważnej operacji, ale gdyby chodziło o taką chorobę, którą można wyleczyć to czemu nie. I nie wydaje mi się to nadzwyczajne po rodziny osób z demencją, po udarach itp. wydają OGROMNE pieniądze na to tylko, żeby podnieść komfort chorego bez większej nadziei na powrót do zdrowia. A gdybym stała przed wyborem: leczyć dziecko czy leczyć matkę prawdopodobnie wybrałabym dziecko bo (prawdopodobnie) także moja matka, babcia dziecka by tak chciała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×