Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość niezdecydowana Autorka

Zostać czy uciekać

Polecane posty

Gość gość niezdecydowana Autorka

Wyc mi się chce. Moi rodzice pobudowali duży dom, rodzeństwo starsze się już wyprowadzilo i mama powiedziała że jeżeli po ślubie zdecydujemy się z nimi zostać to przepisza nam ten dom bo po to pobudowali duży żeby nie zostać samemu na starość. Zgodzilismy się i to był największy błąd w moim życiu. Urzadzilismy się ładnie po swojemu. Mamy oddzielnie i kuchnie i łazienke ale z moją mamą po prostu żyć się nie da. Do wszystkiego musi się wtracic, nie może zrozumieć że każdy żyje po swojemu, że można mieć inne zdanie niż ona. Nie krytykuje wprost ale wszystko wytyka, że jeszcze okna nie umyte, ze znowu jadę do fryzjera a niedawno byłam, że lampkę zostawiłam zapalona na noc (mamy małe dziecko) a drzwi na górę maja szybke i widać że coś się świeciło. Jestem spokojna osoba, wdałam się w tatę a nie w nią ale już k***a szlak mnie trafia. Ona jest jakaś toksyczna. Nie schodze do niej cały tydzień to przyjdzie bo tęskni za wnuczkami, mówię to jadę do kosmetyczki możesz zostać z młodszym to oczywiście zostać może ale doda że Bogu powinniśmy dziękować że mamy z kim dzieci zostawić :O co bym nie zrobiła to i tak jej źle. Co mnie tu trzyma? Szkoda mi jej, zostaną sami, ciężko im będzie utrzymać dom, rodzeństwo jest daleko więc nie będą zaglądać. Mimo że zatruwa mi życie to ciężko mi ją zostawić ale z każdą taka akcja czuje się coraz gorzej, płacze, po ostatniej rozmowie to się nawet musiałam napić bo myślałam że oszaleje. Co powinnam zrobić? Kupić mieszkanie i się wyprowadzić i nie oglądać się za siebie? Nie mamy dużo oszczędności ale na wkład własny by może starczyło. Splukalismy się przy remoncie i szkoda mi tej kasy i pracy którą tu wlozylismy ale coraz częściej mam ochotę po prostu to wszystko rzucić w cholere.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie , nie wyprowadzaj się , zostań tam ale idź do psychologa by trochę się wyciszyć i zacząć olewać to co mama mówi. Wiem jak to jest bo też mieszkałam w takim układzie z teściami . By nie zwariować , trzeba nauczyć się ignorować wszystko , psycholog pomoże Ci się z tym uporać . Jeśli się wyprowadzisz , za chwilę i tak będziesz albo mieć wyrzuty że ich zostawiłaś samych na starość albo gdy zachorują będziesz jeżdzić by ich dogladać bo rodzeństwo daleko. Druga sprawa , włożyłaś w remonty dużo kasy a jeśli tego nie przepiszą na Ciebie to stracisz wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyno ja juz 34 lata mieszkam na pietrze ale to my sobie budowalismy pietro i nie podoba mi sie to, wiem jak to wyglada z doswiadczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie , nie wyprowadzaj się , zostań tam ale idź do psychologa by trochę się wyciszyć i zacząć olewać to co mama mówi. Wiem jak to jest bo też mieszkałam w takim układzie z teściami . By nie zwariować , trzeba nauczyć się ignorować wszystko , psycholog pomoże Ci się z tym uporać . Jeśli się wyprowadzisz , za chwilę i tak będziesz albo mieć wyrzuty że ich zostawiłaś samych na starość albo gdy zachorują będziesz jeżdzić by ich dogladać bo rodzeństwo daleko. Druga sprawa , włożyłaś w remonty dużo kasy a jeśli tego nie przepiszą na Ciebie to stracisz wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyno ja juz 34 lata mieszkam na pietrze ale to my sobie budowalismy pietro i nie podoba mi sie to, wiem jak to wyglada z doswiadczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mama powiedziała że jeżeli po ślubie zdecydujemy się z nimi zostać to przepisza nam ten dom xxx No i przepisala wam ten dom? Wam czyli połowę tobie i połowę twojemu mężowi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pogadaj szczerze z matka.Przeczytaj jej tego posta ktorego tu pisalas moze cos ja ruszy .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś właścicielką domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyprowadzaj się. Ja tak miałam jak ty. Wytrzymałam z własnymi rodzicami 4 lata. Wyprowadziła się z dziećmi i mężem na wynajmowane, bo powiedziałam mężowi, że jak się nie wyprowadzimy w wariatkowie przez mamę wyląduje. Zaczelismy budowę domu już na wynajmie. Teraz mieszkam na swoim, spłacamy kredyt za dom, ale wiem że żyje wreszcie. A rodzice? Nie żal mi ich. Czasem narzekają, że sami zostali, ale ja wtedy milkne, nie rozmawiam na ten temat więc i oni go nie ciągną. Uspokoiły się wszystkie burze, przyjeżdżają do wnuków. Ja tam u nich jestem teraz bardzo rzadko, nie mogę tam jeździc, bo przypomina mi się ile musiałam znosić. Jak oni przyjadą możemy normalnie rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego wy zawsze zaczynacie od duupy strony? Nie, ja mowie jak.wiekszosc osob na kafe, ze zrobiliscie bachora i mieszkacie jak pasozyty. Ja mowie o zasadach mieszkania. 1.Pierwsza decyzja juz podczas remontu byloby wstawienie porzadnych drzwi zewnetrznych prowadzacych do waszej gory, bez zadnych szybek,z wizjerem, tak jak.w blokach ludzie maja drzwi do mieszkania. Jeszcze pokusilabym sie o profesjonalne ich obicie tapicerka od waszej strony zeby je wyciszyc. Drzwi na zamki. Zamykac sie tak jak.to robia ludzie w blokach, zanykac takze na czas waszej nieobecności. Albo w ogole dobudowac sobie schody osobno bezposrednio na gore do waszego mieszkania. 2. Wygrodzic sobie czesc ogrodu, jesli np zaraz przy budynku to zbudowac schody z waszej gory zeby moc tam.swobodnie schodzic bez koniecznosci latania dookola domu, miec to ogrodzone zeby swobodnie zostawic tam dzieci bez strachu ze gdzies pojda. Tam mielibyscie taka swoje "dziuple" z kompletem wypoczynkowym, piaskownica, hustawka moze. 3. Zanim wladowalabym tam kase to faktycznie wyegzekwowalabym aby ten dom, a napewno jego polowa czyli gorna czesc byla przepisana juz teraz. 4. Przy remoncie podliczniki, kazdy placi za to co sam wykorzysta. 5. Przedstawilabym rodzicom jak ja widze to mieszkanie tam, i oznajmila ze albo to zaakceptują albo ja kupuje sobie mieszkanie a ono miech sie bujaja z tym domem, albo niech go sobie utrzymuja albo niech go sprzedadza i pojda do blokow. Czyli: osobne gospodarstwa domowe, zadnego lazenia, grzebania, bo drzwi i tak beda zamkniete, zadnego wytykania ze swiatlo lub wody wiecej idzie, w koncu sa podliczniki kazdy placi za śiebie, zadnego przesiadywania i nagabywania. X Serio, to nie jest trudne, zwlaszcza jeśli czlowiek mowi o.tym zanim sie wprowadzi, to potem latwiej mu to egzekwowac, no borodzice wiedzieli wczesniej i to byl ten warunek. Jesli by im nie pasowalo no to proste, nie inwestujecie w dom tylko wlasne osobne mieszkanie. A tak? Wprowadzacie sie na tzw "jakos to bedzie, jakos sie dogadamy". Czyli od duupy.strony, bo wasze "jakos" a rodzicow "jakos" to dwa rozne "jakos" i tak jest zawsze, chyba ze ktos wczesniej ustala zasady, i robi wszystko aby zyc oddzielnie (podliczniki, osobne mieszkania ze swoimi kuchniami, lazienkami, podzial ogrodu).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość niezdecydowana Autorka
Dom jest już przepisany, jak obiecali tak zrobili, jedynie zapłaciliśmy za notariusza. Jest tylko na mnie ale mężowi to nie przeszkadza i nawet on nie naciska na wyprowadzke bo całe dnie jest w pracy a nawet jeśli mama ma coś do niego to i tak mu nie powie tylko do mnie narzeka. Nie wiem już co mam zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Serio, to nie jest trudne, zwlaszcza jeśli czlowiek mowi o.tym zanim sie wprowadzi, to potem latwiej mu to egzekwowac, no borodzice wiedzieli wczesniej i to byl ten warunek. Jesli by im nie pasowalo no to proste, nie inwestujecie w dom tylko wlasne osobne mieszkanie. Xxxx Ja pisałam o 13.50.Jasne.masz rację. U nas było wszystko uzgodnione. Rodzice się zgodzili. Mieszkamy jak na bloku nie będą się wtrącać. I co? I wielkie g****o. Obiecali, a potem traktowanie jakbym miała jakieś 16 lat. Nie docierało, że mam męża i dzieci. Uważali, że jak coś powiedzą to tak ma być. Jak na wakacjach wracaliśmy później z jeziora to wielkie halo, gdzie byliśmy, bo dzieci już spiace jak tak można (siedzieli w ogrodzie więc widzieli że wracamy) . Albo syn najadl się malin, wieczorem marudzi że go coś brzuszek boli. Moja mama matko boska bo ja jej dziecko zmarnuje, dlaczego pozwoliłam mu jesc maliny. Obiecali że się wtrącać nie będą, a wielkie krzyki o wszystko. Tata przywiózł drzewo na opał. Nic nie mówił. A bo się okazało, z epoka ja się trafiła. Poskładał. Potem żale, że mój mąż mu nie pomógł, a przecież widział, że drzewo leży i po pracy mógł poskładać. I wiele wiele innych sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co ona mi nawet wczoraj przyszla a przychodzila tak ze 4 razy a jak uslyszala ze do Rosmana jade to zaczela mi przez chwile truc a po co ty tak te kremy i kremy packasz i paskasz no po co i po co, a na co ci to itd, no wychodzilam z siebie bo u niej rosman to tylko kremy no naprawde nie ma o co, to o takie cos, mozna oszalec itp czesto nie da sie powiedziec o co chodzi nawet jestem jedynaczka mam cere od dziecka naczynkowa ladna ale duzo troski wymaga jak bylam dzieckiem nic ja to nie obchodzilo teraz mam 50 plus i ona nic o mnie nie wie przepraszam ze tak wyskoczylam o kremie ale takie kuzwa sa uroki zycia w jednym domu mozna by tak opowiadac i opowiadac fryzjer tez( na sranie ci fryzjer) itd itd trzymaj sie... ja na pietrze pod kluczem to szarpie klamka i kurwuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość niezdecydowana Autorka
Kiedyś mama nie była taka albo nie aż tak. Pracowała, nie było jej w domu, przychodziła i zajmowała się swoją robota. Wszystko zaczęło się jak poszła na emeryturę. Ewidentnie ma za dużo wolnego czasu, ciągle sobie wynajduje robotę i sama nie zrobi tylko chce mnie angażować do wszystkiego. A wyznacznikiem jej życia jest co ludzie powiedzą i robi wszystko tak żeby nikt jej nie obgadal.a ja robię wszystko jak nie ludzie, jestem brudas i fleja bo jeszcze okien nie umylam. Co z tego że w zeszłym tygodniu był mróz, trzeba było umyć a nie na ostatnią chwilę zostawiać. Dzisiaj zrobiła awanturę bo mąż jak wrócil wczoraj z pracy światła nie zgasil na ganku i się świeciło cała noc, to nic ze ja płacę za światło, ona się nie dokłada ale światło się świeciło i to jest dla niej ogromny problem. Ze wszystkiego robi problem. Ojciec jest ok, pantoflarz się z niego zrobił, czasem powie daj dzieciom spokój ale ona się już nie zmieni, próbowałam z nią rozmawiać, nie odywanie się czy kłótnia też nie pomagają, ona dalej swoje, nie potrafi się odczepic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś No ok, ustalaliscie, fajnie, czyli wy zrobiliscie jak nalezy, ale to oni lamia ustalenia i nie szanuja zasad. I teraz pytanie? Czy ty w ogole bronisz ustalonych zasad? Czy przypominasz ostrym tonem ptzy kazdej takiej.sytuacji, ze to nie ich sprawa, nie ich dzieci, nie ich decyzje, nie ich konsekwencje, ze nie trzymaja sie ustalonych zasad? Przyklad: Wracacie pozniej. Oni: o matko, pozno jak tam mozna, dzieci spiace Ty: no i? To nie wasza sprawa, spiace, i co z tego, to ja je umyje i poloze, przymajmniej mialy frajde i sie wybawily. Juz nie zgrywajcie takich swietych, bo jak my bylismy mali to napewno zawsze na czas wracaliscie z nami, acha, juz to widze! X Najadly sie malin, bolacy brzuch. Oni: dzieciaki nam zmarnujesz? Ty: jakim wam? To nasze dzieci, a nie wasze. A zapomnial wol ja cieleciem byl? Ile razy mnie karmiliscie duzo gorszymi rzeczami a teraz glupoty piep/rzycie jak poparzeni. To ja jestem matka i ja decyduje co moje dzieci jedza, nie zycze sobie wtracania. X Zrozum, ze czasem trzeba.dostosowac sie do rozmowcy choc to nie jest dla nas komfortowe z roznych przycxyn. Musisz przybrac ten sam pretensjonalny roszczeniowy oburzony ton, za to ze np sie wtracaja, ze majaczelnosc krytykowac, pdwazac wasze decyzje. Obsmiewac ich gdy cos wam kazą. I wreszcie samemu ich atakowac jak oni to robią w stosunku do was, czepiac sie, ze za wczesnie estają, i halasuja, no kto normalny tak robi?! Niestety, oni podchodza do ciebie z pozycji rodzica malego dziecka i tak ciebie traktuja, dopoki ty bedziesz sie godzic na pozycje dziecka, to tak bedzie, jak zacxniesz zachowywac sie jak dorosly czlowiek, partner w relacji, to znienia podejscie. Oczywiscie nie od razu, najpierw bedzie wielki bunt, lament i jeszcxe wiekszy foch, ze jak smiesz, jakim prawem itd. Wytknij im ich hipokryzje i zapytaj czy skakali jak im chcieli ich rodzice i tesciowie zycie ustawiac. Moj maz tak robi, rozmawia, nie ugina sie, po prostu stanowiczo przedstawia swoje racje i swoje poglady, stanowczo broni swoich granic a jego matka szaleje, fochy i lamemty. Uwierz mi, to groteskowy widok, bo mezczyzna 30 kilketni wypada w tej relacji na stanowcego, rozsadnego ojca z mnostwem solidnych argumentow, a jego 72 letnia matka wypada podczas rozmow z nich na rozwydrzona rozhisteryzowana kaprysna nastolatke bez zadnej zasadnej argumentacji, czego te moj maz nie pomija zeby jej to powiedziec. No i? No i najwyzej jest foch, ale to nie jest ani moj ani mojego meza problem tylko sfochowanej tesciowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze dopisze bo taki temat sie trafil a ja zdenerwowana ze teraz jest stara bo ma 76 l ale byla mlodsza odemnie bo 49 jak sie tak samo zachowywala mozna by bylo wybaczyc na starosc ale tak zawsze bylo zero pomocy przy trojce dzieci a tyle madrosci sie nasluchalam a zracji zem jedynaczka to chociaz troche serca mozna by bylo okazac bo teraz ona bedzie potrzebowac .ach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15.05 Przeciez pisałam wyżej wytrzymałam 4 lata bo wiecznie były kłótnie, ja broniłam siebie, a matka swoje. Stroila fochy. Potrafiła krzyczeć na mnie. Wyprowadziłam się. Teraz jest spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość niezdecydowana Autorka dziś Autorko, dalas sie wpedzic w machine pewntch reakcji. Gada, ze kremy? No i? Twoje kremy, twoja cera, twoja sprawa, twoj koszt! I tal tez dokladnie cytujesz jej to co napisalam. Swiatlo na ganku? Tez mowisz spokojnie najlrpiej z olewczym tonem a nawet przesmiewczym "Mamo, swiatlo sie palilo cala noc, tak? No i? Swiat sie skonczyl? Slonce zgasnie? To sie palilo, nie ty za to płacisz". O odwracasz sie na piecie i odchodzisz, bez zadnych tlumaczen, zadnych wyjasnien, zadnych gadek. Po prostu, a jesli ona wybucha i gdera do ciebie to twardo idziesz do siebie, ewentualnie tuz przed zamknieciem drzwi do siebie rzucasz "uspokoj sie kobieto, w takim tonie to ja z toba nie mam zamiaru prowadzic zadnej rozmowy!". I zamykasz drzwi. Ty musisz zaczac ja traktowac z pozycji rodzica, tak zeby ona znalazla sie w pozycji tej kaprysnej nastolatki bez argumentów. Szarpie za klamke? Niech szarpie, jak jej przejdzie, schodzisz do niej i robisz jej wyklad "nie zycze sobie takich zachowan, wez dorosnij, naucz.sie ze jak drzwi sa zamkniete to znaczy ze jest ku temu powod, zastanow sie gfyby tobie ktos wlazil bez pukania, naucz sie kultury bo to juz zenada co ty wyprawiasz"' I znow wracasz do siebie. Uwierz mi, moja tesciowa to prawdziwy zakapior, ona nie odpuszcza, ale moj maz tak.ja wlasnie traktuje z pozycji rodzica a ona wtedy szaleje, i najwyzej strzela focha, bo juz nie ma innego wyjsci jak sie obrazic, niczym zbuntowana nastolatka, nas to nie rusza, a foch trwa tyle ile ona chce, my absolutnie jej nie przepraszamy (bo i za co), ani nie odzywamy sie pierwsi i tylko ona na tym cierpi, wiec konczy focha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przepraszam, pomieszalam tu problemy autorki i innej pani ktora tez opisuje swoj przypadek. No ale to obie sobie poczytajcie:).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś 15.05 Przeciez pisałam wyżej wytrzymałam 4 lata bo wiecznie były kłótnie, ja broniłam siebie, a matka swoje. Stroila fochy. Potrafiła krzyczeć na mnie. Wyprowadziłam się. Teraz jest spokój. XXX wiesz co moze ja mam inny charakter, ale ja nie daje sie zagnebic. Znam siebie, zreszta przeszlam podobny proces ze swoja matka. Najpierw gdy ta na mnie krzyczała to ja wlasnie z pozycji rodzica do niej "nie bede z toba w takim tonie prowadzic zadnej rozmowy, uspokoj sie i przemysl swoje postepowanie / nie zycze sobie takiego tonu, naucz sie szanowac innych to wtedy bedziemy mogly porozmawiac". Jesli to nie przynosilo efektu to po ostrzeżeniu, ze zaraz potraktuje ja jak ona mnie, zaczynalam sie drzec, na co ona zaczynala plakac i swoj teatr o braku szacunku i zagnebianiu, ale ja nie odpuszczalam i odbijalam argumenty, ze niech sie nie spodziewa innych reakcji skoro sama nie szanuje i sama zagnebia, a jesli prosby i normalne komunikaty olewa to niech sie nie dziwi, ze spotyka ja to co sama mnie daje, ze albo nauczy sie ze szacunek nalezy sie ze wzajemnoscia albo zawsze,bedzie tak traktowana gdy zacznie mnie atakowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana autorko: u mnie na odwrot takie mowy: widzisz trzeba bylo tyle nie robic, widzisz to masz teraz trzeba tyle bylo nie sprzatac a dlatego takie uwagi bo caly kregoslup mam w zlym stanie od 35 r, zycia sa na codzien bole musialam radzic sobie z 3 dzieci maz w pracy po ok 1o godzin i tez wlasnie przeszla na zalatwiona rente majac 48 l ile zdrowia trzeba miec fizycznego zeby calymi dniami z kopaczka byc dopiero od 3 lat cos z nogami a do 73 roku zycia spoko zima to fiksuje bo nie ma jak grzebac na ogrodku ach zebralo mi sie, glupie rady z boku jak sie w tym nie jest tez mi ojciec wystawil pietro za nasze ale tak bylo dawniej a ja jedna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość niezdecydowana Autorka
Ja jej umiem odpowiedzieć i się postawić, to zazwyczaj ona przychodzi i włazi na górę albo otwiera drzwi i stojąc na schodach jeszcze zaczyna albo czatuje jak gdzieś wychodzę i leci od siebie i ja jej się nie daje ale jak już sobie pójdzie to po prostu złość się we mnie kumuluje i chodzę później zła, i ta złość na nią się już zbiera i zbiera no już szlag mnie trafia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość niezdecydowana Autorka
Na początku to olewalam i się nie przejmowałam ale ileż można słuchać gderania i mówiłam że jak ci się nie podoba to się możemy wyprowadzić to tydzień był spokój a później znowu stara śpiewka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15.30 Ok. Rozumiem cię. Też tak robiłam, też tak próbowałam. Ale doszłam do wniosku, że szkoda mojego życia. Szkoda wiecznie się szarpać. Moje argumenty i rozmowy z matką były jak grochem o ścianę. Ojciec przestał się wtedy wtrącać, bo sprawy zaszły już tak daleko, że po prostu wychodził. Jak na początku on też traktował mnie jak dziecko, po paru latach przestał, bo chyba moje argumenty zrozumiał i stawał po żadnej ze stron. Ale mama nie. Nie zmieniała się ani trochę. Teraz 6 lat po mojej wyprowadzce, jak rodzice przyjadą do nas, mama nie pamięta co wyrabiala. Jak tylko rozmowa schodzi na temat, że zostali sami ja się nie odzywam. Parę razy próbowałam, tłumacze, że zostali sami bo robila tak a nie inaczej. Ona nie pamięta. Mówi mi, że niemożliwe. Więc nawet nie rozmawiam już z nimi na te tematy które minęły. Nie wracam do przeszłości, bo szkoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Identycznie jest ze mna i u mnie i to czatowanie , ile lat tak zyjesz bo ja 34 lata ucieklabym do blokow !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Wiesz co, ja jednak jestem uparta. I za kazdym razem gdyby mi matka zalila sie ze zostali sami w domu to za kazdym razem bym jej mowila "dobrze wiesz dlaczego, nie udawaj, nie wypieraj faktow bo i tak wszyscy wiemy jak bylo". Moglabym sobie darowac wchodzenie w szczegoly, ale tego tekstu nigdy bym sobie nie odpuscila. Sorry, ja nie z tych co ustepuja. Chyba mam na drugie imie "walka o sprawiedliwosc" hehe :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co wasi mezowie bo moj wtedy nic ale jak mu wchodzi w parade w piwnicy czy na podworku to juz wtedy tak i robi uniki ja zreszta tez jak moge to unikam przykre to bo mi cale zycie brakowalo matki jak juz to mowienie o niczym rodzenstwa nie mam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moglabym sobie darowac wchodzenie w szczegoly, ale tego tekstu nigdy bym sobie nie odpuscila. Sorry, ja nie z tych co ustepuja Xxx Ale co to teraz da?nastepne kłótnie? Obrażanie? Po co to komu? Mi to niepotrzebne już. Tak samo jak wtedy miałam dość wiecznej walki. Mogę walczyć o twoja niby sprawiedliwość ale nie swoim kosztem, bo po co,? Po co wtedy miałam dłużej szarpać sobie nerwy, po co terqz też szarpać te nerwy? Przecież jeszcze są moje dzieci, które mają prawo mieć normalny kontakt z dziadkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez nie ustepuje ale ze mna jest tak ze mnie to boli w srodku i oslabia a ona na drugi dzien jakby nigdy nic sie nie wydarzylo i ona nie krzyczy ona meczy i slamda a ja chodze na wdechu zeby nie urazic a i tak jest zle dziwne stosunki takie bolesne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Bo ja nie lubie hipokryzji, nie lubie jak ktos,na chama sie czegos wypiera. Ty moze wolisz ustapic, zeby stanelo na matki, dla świętego spokoju. Ja jestem osoba, ktora nigdy sama pierwsza nie atakuje, bo nie mam takiej natury zeby gnebic ludzi, zeby im dowalac, zeby cos narzucac, ale diabel we mnie wstepuje gdy ktos narusza moje granice, ktore ja u niego uwazam za swiete inich nie ruszam. Nienawidze chronicznie niesprawiedliwości. Stara jestem, mowili mi, ze kiedys mi to przejdzie, bo takie rzeczy przychodzą z wiekiem. A guzik, u mnie nie przyszly. Mnie daloby to poczucie ze zachowalam swoj honor. Widzisz, w relacji z ludźmi, z ktorymi w sumie realcji nie ma bo je urywam to mi to wisi, faktycznie, niech sobie mysli ze bylo tak jak twierdzi, mnie to nie boli bo i tej osoby juz nie widuję. Ale w relacji z ludźmi z ktorymi te relacje sa stale, ciagle, to nie ma bata, nie pozwole zakrzywiac rzeczywistości. U mnie buloby krótko, albo matka jesli nie chce sie przyznac fo prawdy, to po prostu milczy na temat tego ze zostali sami w domu, albo za kazdym razie slyszy to samo w odpowiedzi (co juz wyzej napisalam). No mowie, kazdy jest inny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×