Gość gość Napisano Marzec 28, 2018 Hej :) Piszę żeby się wygadać i żeby może otrzymać jakąś radę dziewczyn które miały podobny problem. Jestem z facetem prawie 6 lat, mieszkamy razem od roku i niby nic się nie dzieje ale odkąd razem zamieszkaliśmy, po tym "miesiącu miodowym" on coraz bardziej zaczął się zatapiać w świecie wirtualnym. Wiedziałam od początku że jest graczem i że lubi tak spędzać wolny czas. Jednak wtedy tylko się spotykaliśmy i to codziennie więc jego czas na granie to jedynie te max 2 godziny przed spaniem. Odkąd się wprowadził a wraz z nim ten cholerny komputer to już zupełnie popłynął. Wiadomo, że ja też potrzebuję czasu na swoje pasje - czytanie książek czy jakiś ciekawych artykułów w necie i że jakoś często bywało tak że ja siedziałam z kompem obok niego gdy on grał. Jednak zaczął to wykorzystywać i te granie sprawiło że nic innego się nie liczy. Kiedyś był facetem który miał pasje, zainteresowania - no może nie takie konkretne ale potrafiliśmy rozmawiać ze sobą godzinami, chodzić na spacery, oglądać filmy, wychodzić ze znajomymi a teraz? Siedzi cały dzień przed kompem, na próbę dyskusji odpowiada "nie wiem". Nawet jak próbuje go czymś zainteresować to nie może spojrzeć gdy chcę mu pokazać np ciekawy zwiastun filmu czy serialu bo gra i jest zajęty. Sama prowadziłam niezbyt dobry tryb życia ale stwierdziłam że się zmienię, że jeśli wymagamy od kogoś zmiany to powinniśmy zacząć od siebie. Wstaje rano, nie siedzę po nocach, chodzę na basen, biegam, czytam dużo książek, wychodzę. Liczyłam na to że może jeśli on zobaczy że żyję aktywniej to choć troszkę spróbuje się dostosować. Jednak nic to nie daje. Próbowałam wyciągać go do kina, jednak żaden film go nie interesuje. Próbowałam coś szukać w tv czy w internecie aby obejrzeć razem. Kupiliśmy nawet cholernie wielki telewizor żeby móc razem oglądać ale on zamiast przyjść do mnie, położyć się obok mnie i coś obejrzeć to siedzi przy kompie, gra i mówi że słucha. Wymyśliłam nawet że może zaproponuje mu chodzenie na jakieś sportowe zajęcia - dałam mu wolną rękę, będziemy chodzić razem niezależnie co wybierze czy to będzie mma czy szachy ale jego sport nie interesuje. Po pracy ciągle jest zmęczony i nic mu się nie chce, mówi że pracuj***ardzo ciężko - pracuje w banku i to nawet fizycznie (podnosząc dwa komputery) i nie ma siły na to aby specjalnie wracać się na miasto aby gdzieś wyjść. Myślałam że może jest to związane z jego chorobą - od 2 lat choruje na nerwicę lękową i natręctw i może przez te leki jest zamulony ale nie, leki się nie zmieniają a kiedyś był dużo bardziej aktywny. Na terapię tez nie chce iść mimo że lekarz wyraźnie mu to zaleca. Mam tego dość. Stwierdziłam że będę wychodzić sama czy to do kina czy na jakieś zajęcia sportowe czy na zakupy. Nie chcę siedzieć codziennie w domu po pracy bo jemu nie chce się nigdzie ruszyć d**y. A on potrafi jedynie strzelać na mnie focha za to że gdzieś się szlajam. Czuję że robi się to strasznie toksyczne. Nawet jak mam lepszy nastrój bo odreaguję np na basenie to przychodzę do domu i zaczyna się jego narzekanie i malkontenctwo. Wysysa ze mnie całą pozytywną energię swoim marudzeniem i upartością. Jest strasznie chamski i niemiły, nie dociera do niego nic co mówię bo potrafi jedynie pyskować i głupio odpowiadać. Nie ma żadnych zainteresowań, nie interesuje już go kompletnie nic. On myśli że jest ok i nic się nie zmieniło mimo że wyraźnie mu mówię o tym co czuję i szuka pierścionka zaręczynowego ale w takiej sytuacji nawet nie próbuję o tym myśleć. Coraz częściej myślę o rozstaniu ale szkoda mi tego czasu, chyba nadal go kocham i chciałabym o niego zawalczyć ale nie wiem jak. Czy któraś z Was poradziła sobie z takim problemem? Może przesadzam? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach