Dostałem łożem. Co dalej zrobiliscie na moim miejscu?

W styczniu zona złożyła pozew o rozwód. Rozwód ma być bez orzekania o winie ale z tresci pozwu wynika ze to wszystko moja wina. Zona ma stawić się ze świadkiem ja sam. Oczywiście zonka chce alimenty na siebie i dziecko. Łącznie 2500 a zarabiam 4000. Z rozmów wynika ze nie będzie robiła problemow ale zastanawiał się czy nie iść do adwokata. Wysokość alimentów jest taka bo zona nie moze podjąć pracy bo mały pomimo 5 lat non stop choruje. Mam mieszkanie i samochód na utrzymaniu wiec nie mogę płacić tak wysokichalimentow

No co Ty, nie bądź frajerem. Płac góra 300zł na dziecko i nic więcej

Stara, prostacka zagrywka rozwodowa. W połowie procesu, jak już w zasadzie zostanie że to twoja wina - to ona zmieni zdanie i stwierdzi że jednak chce rozwodu z twojej winy. Człowieku!! Ty idziesz na wojne w której stawką jest twoje życie!!! Masz sie dobrze okopać, przygotować granaty i jak tylko wychyli łeb - to nap...lać bez litości!!!! Albo ty - albo ona. Wybór należy do ciebie.

Wspolczuje ci, przechodzilem przez to samo. Stary bez adwokata wtopisz. Adwokat koniecznie mlody z dobra opinia, nie zaluj na niego kasy, dobra papuga to podstawa. tak jak mowi przedmowca... ona szykuje sie na wojne. Dobra rada nigdy jej nie ufaj? ja swojej zaufalem i bylem kopany po d***e, mowila co innego, a robila swoj plan. Zbieraj dowody, nagrywaj jak idziesz do niej. Nikt Ciebie nie chce straszyc, ale tak sie nie zachowuja osoby, ktore chca ugody.

Ale jeżeli ona nie ma za co żyć, to co ma zrobić? Czemu się rozwodzicie?

Jak nie ma za co żyć, to niech siedzi cicho i potulnie. A jak sie zachciało fikać - to do Mopsu po ciuchy i caritasu na obiad!!

fikalo oboje hehe