kobietki, faceci, powiedzcie co myślicie

w zeszła sobotę na imprezie wpadłam na znajomego, kolega lat 24, jest od 5 lat w związku, myśli o ślubie no i wszystko byłoby ok gdyby nie to co mi wyznał po paru głębszych... powiedział, że kocha swoją dziewczynę, ale związał się z nią w młodym wieku, wcześniej miał mało doświadczeń, wszystko przelotne i teraz cos go ciągnie w strone szaleństwa, powiedział że rozgląda się za jakąs fajną panną (nawet pytał czy kogoś nie znam takiego!), z którą to zrobi, bo chce wiedzieć jak to jest z inna w łóżku... że musi to przeżyć, chociaż raz, bo chce mieć czysta głowę, nie chce żeby później o tym myślał jak będzie po slubie, jak będzie miał dzieci... myślę ciągle o tej rozmowie i już sama nie wiem czy kolega naprawdę myśli pragmatycznie i nie przyznając sie swojej pannie byłby w porządku, bo wyszalałby sie i już byłoby "w porządku" czy jednak moja romantyczna natura ma rację że jak sie kogoś kocha to nie ma sie takich ciągot, że to zwykła skłonnosc do zdrady skryta pod płaszczykiem ostatniego kawalerskiego wybryku... jakie jest wasze zdanie?

Kawał sku'rwysyna z niego po prostu. Tu nie ma absolutnie nic do znaczenia czy się ktoś "wyszalał". Moja żona była moją pierwszą kobietą, znajomość od liceum, 9 lat razem i nigdy o skoku w bok, ani o tym jak by było z inną nie pomyślałem.

zależy od człowieka