Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Kim zajmował się tata w dziecinstwie

Polecane posty

Gość gość

Pytanie do pań, których tatusiowie byli aktywnymi ojcami: jak to wspominacie po latach? WIdziałam wypowiedź pani, którą zajmował się ojciec- i nie jest to niestety pozytywna historia o miłości. Nie pytam o ojców to teraz wychowują dzieci- pytam o tych, co robili to 20-40 lat temu. Czy to były wyjątki? Czy wasi ojcowie potrafili się wami zająć? Jak to na was wspłynęło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mną się dużo zajmował tata. Zmieniał pieluchy, karmił mnie, zawsze miał dla mnie czas. I jestem normalna, mam świetne relacje z rodzicami. Moją mamą i jej siostrą też często zajmował się ich ojciec a mój dziadek- babcia pracowała, była wykładowcą a dziadek szybko kończył pracę. Normalnie gotował obiady, sprzątał, by babcia po powrocie z pracy mogła sobie odpocząć. Mama i ciotka też są normalne. Na nikogo to jakoś negatywnie nie wpłynęło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój tata dużo się zajmował mną i siostrą. Oboje z mamą pracowali, ale mama na dwie zmiany, a tata zawsze na jedną przedpołudniową. Dlatego zawsze to tata odbierał mnie z przedszkola i zajmował się mną po południu , jak mama była w pracy. Kiedy mama miała zmianę przedpołudniową, a więc była w domu po południu, poświęcali mi czas obydwoje. Z opowiadań rodziców wiem, że w niemowlęctwie oboje wstawali do mnie w nocy, przewijali. Gotowała zawsze mama, ale jak była potrzeba tata też umiał coś upichcić, codzienne sprzątanie ogarniała mama, większe sobotnie tata.Często również zmywał. Ponieważ w czasach, o których piszę nie było pralek automatycznych, a tylko pralka Frania, więc drobne pranie robili raz jedno, raz drugie, ale już na przykład pościel zawsze razem prali, bo była to ciężka praca. Mam wiele wspomnień chwil spędzanych z tatą. Nie wiem, jak to wyglądało w innych domach, ale pewnie podobnie, chociaż wtedy afiszowanie się z wykonywaniem kobiecych prac przez mężczyznę było niepopularne, a widok samotnego ojca z dziecięcym wózkiem wywoływał prawie sensację. Mój tata widział potrzebę pomocy żonie w prowadzeniu domu i zajmowaniu się dziećmi i to robił. Wyjść z dzieckiem się nie wstydził , ale np. wykonywaniem obowiązków domowych się nie chwalił, dlatego wychodził trzepać dywany, bo to była męska praca, ale już okien nie umył, bo to była praca kobieca i na dodatek był widoczny z ulicy. Taka trochę hipokryzja, ale wtedy to tak wyglądało. Stosunek mojego taty do obowiązków domowych i opieki nad dziećmi wpłynął na moje oczekiwania wobec mężczyzny. Pewnie dlatego na męża wybrałam mężczyznę, dla którego odpowiedzialność za prowadzenie domu i wychowanie dzieci była sprawą obojga małżonków. Różnica była tylko taka, że mój mąż już nie krył się z wykonywaniem tzw. kobiecych obowiązków. Nie mamy również sztywnego podziału co kto robi, ale np. ja nienawidzę prasować i myć okien, robi to mąż, bo lubi i bardzo sprawnie mu to idzie. Ja natomiast częściej sprzątam. Myślę, że podejście do obowiązków rodzinnych jest sprawą wzorca, jaki się wynosi z domu. Moje dorosłe dzieci, syn i córka, powtarzają wzorzec w swoich rodzinach. I tak jak kilkadziesiąt lat temu w domu ich dziadków, nieźle im to idzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nami się zajmowali oboje po równo. Kompali zmieniali pieluchy czytali do snu. Z tatą jeździliśmy na ryby graliśmy w piłkę uczył nas wlazic na drzewa :)) wszyscy razem jeździliśmy na wycieczki rowerowe :) graliśmy w gry... W ogóle mnóstwo czasu spędziliśmy razem. Rodzice pokazali nam co to jest miłośc i wzajemny szacunku. Do dziś mamy wszyscy bardzo bliskie kontakty :)). Fajne to dzieciństwo miałam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak byłam mała to tata zajmował się mną właściwie tyle samo co mama. Co prawda nie umiał gotować (dalej nie umie), ale umiał "zorganizować" jedzenie :D Dużo czasu z nim spędzałąm, miał włąsną firmę więc jeździłąm z nim do klientów, często siedziałam w biurze i rysowałam jak był zajęty. Wiem, że jak byłam niemowlakiem to ogarniał kąpiele i pieluchy. Zdecydowanie nie był to nowoczesny podział ról w rodzinie, tata nie zajmował się specjalnie obowiązkami domowymi. Po prostu lubił spędzać ze mną i moją młodszą siostrą czas. Bardzo fajnie wspominam wyjazd w góry kiedy moja siostra była mała i mama została z nią w domu. Wyszalałam się jak dziecko z lasu i dowiedziałam się, że owszem...można przeżyć tydzień na bułkach z serkiem, jedzeniu z barów mlecznych u zupkach instant :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj ojciec zabieral mnie na dlugie spacery z psami,na sanki, na ryby, palilismy ogniska, zabieral nas w wakacje pod namiot. Wspominam to bardzo dobrze, chcialabym zeby moja corka miala takie wspomnienia. Zmienilabym tylko jedno- moj byl zawsze podchmielony:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mojego taty nigdy nie było, bo dużo pracował, ale dobrze dzięki temu nam się powodziło. Mama pracowała na pełen etat i zajmował się mną dziadek. Mam super wspomnienia, wszystkiego mnie nauczył, nie pieścił się nade mną i dlatego wiązać sznurówki czy ubierać się umiałam pierwsza z grupy. Dziadek też nauczył mnie takiego chłodnego podejścia do życia, nie jestem emocjonalna, panuję nad każdą sytuacją i wyrosłam na odpowiedzialną osobę. Uważam, że tamta kobieta co ma żal, że to ojciec się nią zajmował, bo krócej pracował, a nie matka, chce usprawiedliwić to że ona wybrała życie niepracującej matki i ma 3 dzieci, a jej mąż musi pracować na 2 etaty. Ona się tylko tak tłumaczy, że ojciec to nie matka. Współczuję jej mężowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:19 Wspolczuj sobie bo cie wlasna matka nie chciała. Co cie obchodzą decyzje innych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Smieszna analiza cudzego zycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie matka chciała, mam z nią super kontakty codziennie i w ogień za siebie byśmy skoczyły i nie musiała nade mną wisieć całe życie i "cycusiować"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Opowiem o rodzicach mamy, mieliby teraz po 80 lat. Dziadek pracował w różnych godzinach, w systemie 4-brygadowym. I co najlepsze to on gotował, szył na maszynie ubrania i pościele, cerował i nie pozwalał się babci przemęczać, traktował jak księżniczkę. A mieli 4 córki, więc miał 5 księżniczek ;) jak zmarł to babcia doznała szoku, że już nikt jej nie uwielbia i nie traktuje jak dziadek :( Mama do tej pory wspomina ich wspólne wycieczki, wieczory i zabawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja się zgadzam z opinią Pani powyżej. Ta kobieta, którą się ojciec zajmował jest względem swoich rodziców bardzo niesprawiedliwa, wszystkie niepowodzenia w swoim życiu tłumaczy pewnie tym, że to ojciec się nią zajmował, a nie matka. Sprawa do przepracowania przez dobrego psychologa. Pisze, że nie utrzymuje z rodzicami kontaktów. Nawet przez moment nie ma refleksji jak Ci rodzice, ojciec, który się nią zajmował się czuje. Żeby nie było, że jej dzieci nie będą z nią chciały utrzymywać kontaktów, bo nie będą znać ojca, którego mamusia na dwa etaty wysłała. Życie ma przewrotne poczucie humoru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:19 To moge tylko zazdrościć że miałaś mame w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja z 12 ja miałam mamę w domu codziennie po pracy jak wracała. I mamy super kontakt teraz. Nie mam traumy bo chodziłam do zlobka czy przedszkola.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×