Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy wychowanie dziecka z ZA to aż mordęga? To nie przesadne określenie?

Polecane posty

Gość gość

Koleżanka z mojej rodzinnej miejscowości ma dziecko, które dostalo niedawno diagnozę ZA. Chłopak wydaje się nad wyraz spokojny a ona mówi że jego wychowanie to mordęga. Jak zapytałam to powiedziała że spokojny jest tylko z pozoru. O co chodzi, czy ona nie przesadza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na tym polega kłopot z tymi zaburzeniami, ze różne problemy mogą wystąpić w różnym stopniu. Dlatego część osób powie, ze to tragedia, a część nie. Jesli kolezanka jest wykończona, to na pewno ma powody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może nie widać tego na zewnątrz a syn daje w kość w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas- owszem, wychowanie małego z ZA to jest mordęga. Wiem, są większe problemy i zmartwienia. Ale tutaj dają popalić głównie reakcje otoczenia które nie wie i nie zrozumie, a ja nie będę wszem i wobec tłumaczyła w obecności dziecka że tak ma z powodu ZA. Bo i on sam podłapie to momentalnie jako świetną wymówkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale co was obchodza inni ludzie? Każe Wam ktoś z nimi siedzieć? Siedzicie z nim w domu i na podwórku i spokój. A rodzinie nie możesz szepnąc tego na ucho? Bo co, bo wstydzisz się choroby syna? To wstyd mieć chore dziecko? Rodzina to pewnie wyczuła i ma was w dooopie, przyjmij do wiadomości ze tak długo jak otoczenie nie wie o ZA waszego dziecka, tak długo ma prawo patrzeć na was jak na patologie która wychowała niewyxhowanego dzieciora

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:34 a dziwisz im się że nie rozumieją? Ty byś rozumiała? Przebija z tego postu stronnicza postawa i krytyka otoczenia. Tymczasem problemem jest twoje dziecko a nie innych reakcje na nie. Ciekawe czy jako matka zdrowego syna miałabyś w oczach rentgen a w głowie podręczniki do psychiatrii i od razu byś rozroznila czy to geny czy marne wychowanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Typowa mamusia zaburzonego dziecka: największym problemem i mordęga jest to że otoczenie nie rozumie naszego wspaniałego brajanka. A nie pomyślisz nawet ze dla otoczenia mordęgą może być przebywanie z tym dzieciem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skąd ludzie maja wiedzieć ze dziecko x jest chore?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie, skąd maja wiedzieć? Ta im nie powie a potem mówi że mordęga z tymi okropnymi ludźmi. Straszna kretynka, nie zal mi jej. Ma to, co daje innym. Olewke i pogardę. Brak szacunku. A może to kolejna chora perfekcjonistka, która prędzej skoczy z mostu niż powie komuś że jej dziecko ma problem. Mam taką osobę w rodzinie, na Facebook kreuje się na super matkę super cudownego dziecka. Już nie mam z nią kontaktu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak wy sobie to wyobrażacie? Matka idzie na spacer, dziecko ma jakieś destrukcyjne zachowania a ta ma wszystkim mijającym krzyczeć, że dziecko ma ZA? Łatwo powiedzieć i jeszcze dobic matki dzieci chorych. Wy byście się obcym ludziom tłumaczyly? Zobaczcie po forum jakie są tu furiatki. Chcielibyście się z kimś takim spotkać na żywo, gdy wasze dzieci się źle zachowują? Chcielibyście aby wszyscy sąsiedzi, którzy goowno wiedzą o niepelnosprawnosci, oceniali wasze dziecko? I jeszcze do******lali, że jakieś autyzmu to wymysły, dac lanie to będzie grzeczne. Chyba jesteście bardzo młode i mało doświadczone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćlaura
Dlatego nie mam FB wogole mnie nie ma nigdziej,a tutaj piszę bo mozna bez podawania danych,inkognito,moje zdanie jest wciaz takie samo,każdy wychowuje swoje dzieci tak jak chce,narzekanie nic nie da,moja rodzina mnie sie wyrzekla ze wzgledu na autyzm mojego dziecka,teraz by chcieli ze mna gadac,ale ja nie chce i nie obchodzi mnie nikt,ludzie sa zli,nie chce znac nikogo,mam juz lepsza sytuacje,ale rozumiem,że ludzie sa podli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozwiń pojęcie: destrukcyjne zachowania mojego dziecka. Co takiego niby robi? Gryzie ludzi? Bije dzieci? Dewastuje sprzęty w parku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19:17 a rodzina chociaż wie czy też przed nimi to ukrywasz jak moja znajoma?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19:17 o niepełnosprawności każdy coś wie. Wie np. Że to nie wina rodzica ani dziecka. Ukrywając przed nimi prawdę Robisz sobie kuku. A co cie obchodzi ocena wydawana przez Panią Krysie? Boisz się co ludzie powiedzą... Słabe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nadal nie rozumiem skąd obcy ludzie mają wiedzieć ze dziecko jest chore? Jeśli na placu zabaw jakiś chłopiec ugryzie czy kopnie moje dziecko to mnie nie obchodzi , ze to pierwsze jest chore.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćlaura
Te zdrowe sa agresywne,dpoki moje dziecko nie mowilo,to zdrowe dzieci,bardzo wrogo sie wobec mojego dziecka sie zachowywały,poprostu tak je rodzice wychowuja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gośćlaura Przesadzasz . Wy matki dzieci niepełnosprawnych wszędzie widzicie wrogów , złość itd .Niepotrzebnie sie same nakręcacie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ZA to nie niepelnosprawność ani choroba. Do niedawna takie dzici po propstyu naywano indywidualistami. małymi filozofami itp. Wystarczy rozumiec pewne zachowania , ktore zreszta nie sa prob;lemem dla otoczenia, nawet dla samego dziecka, tylko czasem dla matki, którą dziwi ,ze trzeba trochę inaczej do niego podchodzic niz do innego dziecka( np rodzenstwa). Poza tym na ZA naklada sie charakter, zdolnosci, wychowanie. U mnie nie było mordęgi, za to satysfakcja z sukcesów ( te dzieci bywaja wybitnie uzdolnione matematycznie, trzeba to zauważyc i pomóc je rozwinąc)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja pisałam o reakcjach otoczenia - nie wiem gdzie w moim poście widzicie moją niechęć do innych. Rozumiem skąd reakcje ludzi na nietypowe, a często po prostu niegrzeczne zachowanie synka. Wiem że cześć by zrozumiała gdybym mówiła na prawo i lewo skąd takie, a nie inne reakcje. Część, bo niektórzy nie mają pojęcia o ZA nawet kiedy o tym wspominam. A część i tak wie swoje i "kiedyś tego nie było, takie dzieci dostały raz i drugi pasem i chodziły jak w zegarku". Po prostu to jest dla nas trudne. A synka często nakręca jeszcze bardziej. Cześć osób mimo że wie, od razu przypina nam łatkę - rodziców nieudolnych, rozpieszczających, zwalajacych wszystko na zaburzenie, biernych... Taki przykład z życia - mały bardzo długo miał problem z zalapaniem że do dorosłych mówimy per pani/pan. W restauracji dostaje sok ze slomką nie w takim kolorze jak lubi, i momentalnie mówi do kelnera "możesz mi dać niebieską słomę? Macie niebieskie słomki?". Ja od razu, po cichu ale tak żeby kelner słyszał - że zaczynamy od "przepraszam" albo "czy mogę prosić", do pana mówimy "czy pan by mógł". Do kelnera mówię z przepraszajacym uśmiechem że mały na swoje problemy, kelner rozumie albo uśmiecha się tylko jako że jest w pracy, generalnie problemu nie ma, oprócz państwa obok którzy równie donosnym tonem jak moje dziecko komentują o niwwychowanej smarkaterii i maminsynkach którym w domu zapewne mama podtyka pod nos czego sobie zazycza. A to był wybitnie delikatny przykład. Takie sytuacje są na każdym kroku, w kolejkach, komunikacji miejskiej, sklepach, muzeach. Mam zamknąć się z nim w domu? Kiedy ma się uspolecznić? Jako dorosły, po 18 latach siedzenia z mamusią? To że to, jak wspomniałam, daje popalić najbardziej, nie znaczy że to jedyny problem. Kiedy był malutki, sporo jego zachowań dawało się zrzucić na karb wieku, ale, jak to mówią, im dalej w las, tym więcej drzew. Rodzina akurat wie, rozumie, stara się wspierać albo chociaż nie przeszkadzać, mieliśmy zresztą duże wsparcie z ich strony od początku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Alez ZA kwalifikuje sie jako niepelnosprawnosc spoleczna. Orzeczenie na ZA sie dostaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy to znowu ten troll od Aspergera...? Zawsze temat o ZA w kontekscie mordegi itp. Mam wrazenie ze te tematy pisze 1 osoba i jest to mama dziecka swiezo po diagnozie lub w jej trakcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Alez ZA kwalifikuje sie jako niepelnosprawnosc spoleczna. Orzeczenie na ZA sie dostaje. x no to sie cieszę, ze w czasach, jak moj syn (ZA)chodzil do szkoly takiej klasyfikacji nie bylo , bo by pewnie niektorzy nas wtedy zagryżli, dorabiajac do tego własna ideologię. A tak nikt sie go nie czepiał, zrobil studia, doktorat i ma się bardzo dobrze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pytanie, kto b niepełnosrapwny, czy ten z ZA, czy nietolerancyjne otoczenie, które nie trawi kogos tylko dlatego ze sie zamysla albo nie patrzy w oczy. Daja orzeczenia na to, rodzice często wyłudzaja kase, najlepsze ze te rózne stowarzyszenia na rzez ZA jeszcze popieraja staranie sie o swiadczenie pielęgnacyjne, przy którym dziecko jest niezdolne do samodzielnej egzystencji... JPRD.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I znowu powielanie mitów, nie każde dziecko z ZA to mały myśliciel czy filozof, nie zawsze ZA sprowadza się do "nie patrzenia w oczy" (część dzieci z ZA zresztą patrzy w oczy, chociaż niektóre z kolei robią to nienaturalnie i natrętnie). Nie znam osobiście mamy dziecka z ZA która dostałaby świadczenie pielęgnacyjne. Mimo że znam takie które rezygnowały z pracy bo dziecko, w ramach uspołeczniania, mogło chodzić do przedszkola integracyjnego tylko na ograniczoną ilość godzin (takie były zalecenia psychologów). Sama mam zasiłek pielęgnacyjny na dziecko- jak na każde niepełnosprawne. Nie jest niepełnosprawne? Super, w takim razie zdrowe dzieci potrzebują najwyraźniej również psychologa, terapii integracji sensorycznej, treningu umiejętności społecznych, psychoterapii z pracą nad trudnymi zachowaniami. Okresowo brał leki uspokajające. Nie przyjmą go nigdzie na zwykłe kolonie czy nawet półkolonie, nie może (i nie jest w stanie) brać udziału w większości zajęć grupowych bez mojej opieki. Nie dostrzega i nie rozumie zagrożeń- nie ma więc mowy żeby np. sam wracał ze szkoły, przez zaburzenia czucia głębokiego nie rozumie części tych które sam stwarza. Kocham go, mam swoje powody do dumy, ale nie raz i nie dwa wyłam w poduszkę. Cieszę się że to "tylko" ZA, a z drugiej strony- jak pomyślę ile razy usłyszałam "a wygląda normalnie" (serio, ludzie nie wyczuwają że to ciut nietaktowne stwierdzenie?) trudno policzyć. Plus taki że powoli zaczynam mieć otoczenie gdzieś. Bo faktycznie większość ludzi wymaga żeby wszyscy byli pod linijkę, i wszelkie przejawy indywidualizmu są tępione, od irokeza u jakiegoś przechodzącego skina po tańczenie na deszczu, na bosaka, mojego synka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wydaje mi sie, ze samo orzeczenie o tym robi dziecku krzywdę, w jakis sposob pietnując, a przeciez sa rozne odmiany, rozne stopnie nasilenia. U nas tez odpadło przedszkole, ze szkoła było nieciekawie do czasu wyjazdu za granice, kiedy doswiadczony nauczyciel dal synowi indywidualny program nauczania, dzieki czemu mogł sie zajac z powodzeniem ulubionymi naukami ścisłymi., a potem to rozwijąc. Po prostu mieliśmy szczęscie. Polska szkoła to niestety schematy, dopiero na studiach mozna czasem z nich wyjść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Haha wiem że może to okrutnie zabrzmi ale coś takiego Wam powiem w kontekście nietolerancji: mojego męża bratowa tepila wszelką inność, dziecko zamierzała wychować na wzorcowa lalkę, pod linijkę. O moim mężu sluchajacym metalu rzucała aluzje że widać ma jakiś problem ze sobą. O mnie to samo bo interesuję się psychologia więc na pewno jestem chora. I... BACH! okazało sie że jej syn ma ZA, wymyka się wszelkim normom i teraz latają po psychologach i to ktoś może o jej synu teraz powiedziec że jest chory. I może da jej to nauczkę. Nie cieszę się z jej problemu z synem ale nie ukrywam, mam satysfakcję że życie hej pokazało że trzeba mieć trochę pokory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hm, w moim odczuciu orzeczenie nie piętnuje- orzeczenie potwierdza istniejący stan rzeczy. W końcu moje dziecko było takie samo przed wydaniem diagnozy, a potem orzeczenia, jak i przed. Nie stwierdziłam że moje dziecko ma problem, nie stwierdzili tego bliscy i przedszkole, po wydaniu orzeczenia, widzieliśmy to już wcześniej. A co do małego- sam zdecyduje komu ze swoich znajomych mówić o tym, kiedy i w jakiej formie. Na razie ma głęboko gdzieś kontakty towarzyskie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosclaura, bardzo Ci współczuję. Rozumiem że nacielas się na ludzi. Ale nie poddawaj się, nie wszyscy są tacy sami. Nie wiem czy są w twojej okolicy spotkania dla rodziców i dzieci niepelnosprawnych? Znalazłaś byś tam ludzi, którzy doskonale by Ciebie rozumieli. Są też organizację charytatywne, wolontariusze, masa fajnych lydzi chcących pomoc. Nie zamykają się w 4 ścianach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I znowu powielanie mitów, nie każde dziecko z ZA to mały myśliciel czy filozof, nie zawsze ZA sprowadza się do "nie patrzenia w oczy" (część dzieci z ZA zresztą patrzy w oczy, chociaż niektóre z kolei robią to nienaturalnie i natrętnie). x a gdzie napisałam ze ZA sie SPROWADZA do niepatrzenia w oczy? nie rób z siebie na siłe ekspertki... Ja akurat pisze o sobie, po 30 sie zorientowała sama, ze mam od urodzenia to zaburzenie. byłam b spokojna, za spokojna, zwłaszcza w szkole. Dzieci lubiły brac mnie za obiekt do znęcania sie, bo jakos czuły pewnie słabosc/innosc. strasznie mnie wkurza, ze ludzie tak łatwo odrzucaja tylko dlatego ze ktos zachowuje sie odrobine inaczej- nawet jak nie robi nic złego. To sa jakies instynkty podobno, na tej samej zasadzie dzieci potrafia przesladowac tylko dlatego ze ktos noci okulary, albo sie jąka. U mnie wyczuwaja ze cos nie tak, i od razu odrzucaja, mimo ze nie robie nic złego. w pracy to samo, usłyszałam nawet raz, jak mi nie przedłuzono umowy w kinie, pracowałam głównie przy sprzataniu popcornu i wpuszczaniu na sale, ze jestem za mało przebojowa... do sprzątania... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu z 19.56 Post pisałam z pozycji osoby, która bardzo długo pracuje w dziwcmi i ludzmi niepelnosprawnymi. Potrafię soboe doskonale wyobrazić i zresztą nie raz słyszałam o sytuacjach, gdy otoczenie nic nie wie o inności, niepełnosprawnosci. Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie się wystawiał przed obcymi ludźmi i każdemu opowiadał o chorobie dziecka. To nie jest słabe, to mechanizm ochronny. Nie wymagam od rodziców dzieci niepelnosprawnych tego, czego inni ludzie też nie robią. Spotkała się kiedykolwiek z tym, żeby ktoś się przyznawał obcym np że nie je na mieście bo ma anoreksje albo HIV czy zaburzenia psychiczne? Znasz osobę, która obcym ludziom opowiada, że ma depresję i jest na prochach? To dlaczego od rodziców dzieci np z ZA oczekujesz radosnego dzielenia się tym że swiatem? A jak nie chcą to jest słabe? Ty jesteś idealna i zdrowa? Zapytana przez nieznajomego opowiedzialbys o osobistych problemach że zdrowiem? Bo wiesz, jak nie to słabe, wstydzisz się siebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×