kradziez, mandat, chad

Witam, mam 23 lata. W grudniu 2016 roku pracowałam w carrefour na kasie. W między czasie działy sie ze mną dziwne rzeczy depresja, potem jakieś głupie pomysły jak np właśnie kradzież. Miałam głupi ciąg do tego by kraść. Pracowałam tam przez firmę zewnętrzną, więc dostawalam marne 800zl. Nadchodziły święta a ja miałam wtedy 4 letniego synka. Po opłaceniu mieszkania, nie miałam nawet na zycie a nie mówiąc już nawet o zrobieniu choćby najskromniejszych świat i kupieniu czegokolwiek synkowi pod choinkę. kradlam codziennie. A ro jedzenie, a to rękawiczki dla syna, buciki. W końcu mnie złapali. Miałam wtedy towar w torebce o wartości 74zl i wezwano policję. Przyznalam sie, policja zapytała po co, dlaczego. Zaczęłam płakać ze wstydu, bezradności. Opowiedzialam całą historię. Widziałam ze rozumieją mnie i dostalam 100zl mandatu. z pracy mnie zwolnili, ale obeszło sie bez informowania sklepu dlaczego firma zew. Mnie zwalnia itd. Krótko po tym popadlam w głęboką depresję i podcielam żyły. Wg psychiatry cierpię na chorobę afektywna Dwubiegunowa. Podnioslam sie z dna i wynioslam sie z tamtej miejscowości. Nie dostaje listów o zapłacenie mandatu ani nic, prawopodobnie idą one na stary adres ale nie mam jak sie dowiedzieć a jeśli jest możliwość to jak to zrobić bo wyjechalam z południa polski na północ (Legnica - Sopot). I teraz pytanie brzmi : czy jeśli nie zapłacę mandatu to mogę iść so więzienia? Czy mogę w razie takiej sytuacji postarać sie o dokumenty od psychiatry i odwołać sie od tego z racji niepoczytalnosci? Nie jestem w stanie tego zapłacić bo nie mam za co, nie ma mi kto pomóc, ledwo starcza mi na leki i zycie. Poza tym nie mam ani tego mandatu, ani żadnych powiadomien ze skarbowki czy czegokolwiek bo to jak już gdzies idzie to na tamten stary adres. I proszę mnie nie oceniać, nie umoralniac bo to było dwa lata temu, pod czas epizodu maniakalnego, o którym nie wiedziałam nawet ale pomimo tego jest mi i tak wstyd. Dziękuję za odpowiedzi.