Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

dlaczego moją teściową tak boli mój urlop wychowawczy? sama na takim była

Polecane posty

Gość gość

Usłyszałam już wiele aluzji, żebym wracała do pracy po maceirzynskim choc na pol etatu, a ona się zajmie wnusiem (uwielbia matkować, z innego wnuka zrobiła dziecko, które woli ją od własnej matki). Nie wiem, o co jej chodzi. Podaje jakieś powody typu "bo później będziesz się bała wrócić" etc. Po pierwsze, sama ze swoimi dziecmi byla 3 lata w domu, po drugie to jej syn zarabia dużo, spokojnie nas przez ta 2 lata utrzyma czy rok, i jeszcze nam zostanie. ona wie, ze on zarabia sporo. To o co ten ból doopoy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zapomnial wół jak dziecięciem był. typowa zazdrosc straszej kobiety o mlodsza, ze ona ma zycie przed soba, ze ma pieniadze od meza. pewnie zazdrosci bo wolalaby by synus ładował grosz na mamunię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Będzie jazgotała dla zasady, jakbyś szybko wróciła do pracy to by nadawała w druga stronę, że wyrodna matka, ze nie chce dziecku czasu poścwięcić, ze karierowiczka, etc. Taki typ, choćbyś tyłek miodem smarowała, wiecznie niedogoda!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:41 wiesz co, w sumie masz rację. Ona zawsze coś znajdzie, na każdego. Dowiedziałam się, że obgaduje nasze metody wychowawcze (skrajnie różne od metod innej synowej i innego syna wobec ich dziecka), natomiast przy nas obgaduje metody wychowawcze tamtych. Straszne jak mozna wlasne dzieci tak obsmarowywac, a potem do nich przychodzic jakby nigdy nic, zartowac z nimi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może po prostu dobrze ci radzi bo ma jakieś doświadczenie ze swojego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pisałam o 14;41 jeszcze ci dopowiem, ze z moją jest tak samo... siedziała za komuny z 2 dzieci łącznie 6 lat w domu na wychowawczym (płatnym) a mnie dopytywała o powrót do pracy jak dziecko jeszcze 3 mcy nie miało... 14:44 a jakie to niby złe doświadczenia w temacie brania wychowawczego mają kobiety 50-60 letnie? skoro był on wtedy płatny i normalnie się wracało do pracy po nim, nikt wypowiedzenia nie dawał, miejsca pracy były państwowe i nikt nie wywalał mlodych matek jak dzisiejsi prywaciarze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobrze mi radzi? A z drugiej strony psioczy, że żłobki to zło, a ona jest umęczona opieką nad innym wnukiem. Dodała też, że jak tym wnukiem opiekowała się też inna babcia, to przez tę babcię "jest jaki jest" (czytaj: ma problemy ze sobą)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dla zasady to robi. Jakbys wrocila do pracy go tez by gadala. Moja tez mowila najpierw maly sie ledwo urodzil a ona juz pytala czy do pracy wracam i ciagle miala jakis bol dupu o to, c kazde spotkanie sie o to pytala, potem jak jej powoedzialam ze nie wracam to dopiero miala bol d**y a jak wrocilam po pol roku na wychoawczym to tez gadala. A sama cale zycie nie pracowala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze one po prostu chcą matkować Waszym dzieciom, a z was zrobić matki gorszego sortu może chcą zyskać w oczach syna "patrz, opiekuje sie wspaniale twoim dzieckiem, synku" i oczekiwac rewanżu, wycieczek, czestych odwiedzin, przysług może też byc tak ze wiedzą, że za ich czasów nie było tak łatwo kobiety wywalić z pracy jak teraz. a opcja ostatnia i njbardizej wg mnie prawdopodobna: same dla siebie chciały mieć dobre zycie, posiedziec troche w domu, ale juz dla synowej tego nie chcą, bo synek bedzie musial wiecej zarobic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Olej stara torbe i jak najmniej jej mów o sobie i swoich sprawach. Jak będzie znowu się czepiać, to ucinaj to krótkim: to moja sprawa i męża, proszę się tym nie zajmować/martwić. I miej na to wylane. KONSEKWENCJA to podstawa. O pomoc też jej oczywiście nie proś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze one po prostu chcą matkować Waszym dzieciom, a z was zrobić matki gorszego sortu może chcą zyskać w oczach syna "patrz, opiekuje sie wspaniale twoim dzieckiem, synku" i oczekiwac rewanżu, wycieczek, czestych odwiedzin, przysług może też byc tak ze wiedzą, że za ich czasów nie było tak łatwo kobiety wywalić z pracy jak teraz. a opcja ostatnia i njbardizej wg mnie prawdopodobna: same dla siebie chciały mieć dobre zycie, posiedziec troche w domu, ale juz dla synowej tego nie chcą, bo synek bedzie musial wiecej zarobic. xxxxxxxx 10/10 wypisz wymaluj moja teściowa, pisałam już tu o niej wielokrotnie, najpierw miała ból tyłka że mam ciążę leżącą i czuła sie lepsza, bo ona do pracy w ciąży chodziła (a to wyglądało tak, że sobie odpoczywała na kozetce u pielęgniarki w zakładzie a pracowała może ze 2 godziny na siedząco) teraz jakby ktoś tak pracował to by z pracy wyleciał. Później jak byłam w końcówce ciaży rozpowiedziała po rodzinie jak to ona mi będzie wielce dziecko bawić (nikt jej nigdy o to nie prosił) a wyszło to w ten sposób, e jakiś wujek 7 woda po kisielu do mnie zagadał, że ona chodzi po ludziach i robi ze mnie wyrodną matkę co to zaraz po porodzie zamierza jej dziecko podrzucić na wychowanie. Mam wrażenie, ze to mitomanka i ma jakieś urojenia, bo nigdy przenigdy nie było z nią rozmowy na temat pilnowania wnuczki, z moja matką zresztą tez. Jestem na wychowawczym w głównej pracy i biore zlecenia dorabiając 1,5 koła, mam kilkadziesiąt tys. oszczedności sprzed ciąży bo pracowałam wiele lat na 1,5 etatu zanim zaszłam w ciaże, a ona co chwil się żołądkuje do męża że jak to, dziecko ma 3 lata a ONA w domu SIEDZI!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja 15;01 ... teściowa chyba myślała, że będzie mogła odegrać rolę księżnej udzielnej i ja będę ja wielce prosić o zajmowanie się dzieckiem, aby ona mogła w teatralny sposób ustwić się w pozycji osoby od której zależy być albo nie być synowej i ... teatralnie odmówić. Robiła podchody wielokrotnie, ale się nie doczekała i nie doczeka. Dlaczego? M.in. dlatego, ze nie zaproponowała mi tego wprost, wtedy ja mogłabym podziękować grzecznie i koniec tematu. A ja znam jej zagrywki, wszystko wiem od pierwszej synowej, której tez nie pilnowała dziecka, a przed ludźmi grała babcie roku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oczekiwac rewanżu, wycieczek, czestych odwiedzin, przysług xx dokładnie tak, "popilnuje" rok dzieciaka, a póżniej będzie oczekiwała wożenia po cmentarzach i kościołach i niewiadomo czego jeszcze. A wypad z takim interesem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
We wczesnych latach 80 tych, urlop wychowawczy był płatny przez 18 miesięcy. Wysokość zasiłku wychowawczego była uzależniona od dochodu rodziny. Ponieważ wówczas dochody były dość zunifikowane i generalnie wielkie nie były, więc zasiłek wychowawczy to były naprawdę niewielkie pieniądze. Rzadko kogo było stać, aby korzystać z takiego urlopu, a już jeżeli kobieta stosunkowo dobrze zarabiała przed ciążą, to różnica pensji do zasiłku wychowawczego powodowała diametralne obniżenie stopy życiowej całej rodziny. Jeżeli wasze teściowe przez 3 lata korzystały z urlopu wychowawczego , w tym płatny tylko do połowy tego okresu, to albo wasi teściowie bardzo dobrze zarabiali, albo naprawdę nie miały innego wyboru, jak zostać z dziećmi w domu i klepać biedę. Takie były realia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:01 Masz sto procent racji, dodam że moja teściowa tez taka jest, ona jest bardzo w życiu niedowartościowana, po ludziach mówi cos, czego nie ma, bo musi być w centrum uwagi, chce by o niej było głośno jako o bohaterce, pomagierce i wielkim autorytecie. A tu figa. My z mężem jestesmy inni niz mlodszy syn i synowa, tamtej synowej sie nie chce wychowywac wlasnego dziecka, wiecznie miala kwaśną mine na maceirzyndskim, jakby powąchała truciznę. Widać bylo ze wlasne dziecko jej nie kręci, zadnej czułości etc. I oddali tesciowej i matce szybko dziecko w opieke, a teraz mają: tesciowa oczekuje roznych profitów, wożą ją po lekarzach, choć ma autobusy w dowolne miejsce warszawy i okiolic, bo Warszawa jest swietnie skomunikowana. najlepiej w kraju. Do tego teraz im głupio i niańczą znudzoną tesciową, która jest sama, bo sie rozeszla z mezem i nie ma kompletnie zajęcia, hobby ani wlasnego zycia na emeryturze. Muszą znosić jej naloty, mają zobowiązania, ale już wolą posłuchac zlotych rad niz zeby synowa siedziała z wlasnym dzieckiem. Dla mnie to jest kosmos, nie do pomyslenia sytuacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I dodam, że moją teściową naprawdę trrzeba "niańczyć". Ona sprawia wrażenie, jakby była małym dzieckiem. ma problem z zakupem fotela, ze starego wychodzą juz gwoździe i spręzyny, ona kasę ma, sama się chwaliła, nie chce pomocy finansowej, tu chodzi o co innego: ona sama sobie nie ugotuje, nie kupi kanapy, nie zamówi sobie anteny TV, tylko ogląda na śnieżącej. taka wyuczona bezradność, nie wiem jakim cudem ona przezyla tyle lat i jeszcze zyje, kompletne dziecko we mgle, nie ugotuje sobie obiadu, nic nie zje, wiecznie do nas wygłodzona przychodzi i sie rzuca do lodówki. tak naprawdę to ciagle wspomina zmarlych rodziców. No tak, bo to dzieki nim ma dzieci, za ktore nie musi sie wstydzic, rodzice wychowali jej dzieci bo mieszkali drzwi w drzwi, ona tylko miała czelnosc mi na macierzynskim wspominać )!) jak to ona codziennie miala wychodne, matka brała jej dziecko. Jest bezczelna, z moim dzieckiem zostac nie chciala bo "boi sie placzu niemowlaka", wie ze moja matka jest daleko, to czemu mi mowi takie rzecyz? ona zawsze probowala sie dowartosciować moim kosztem, od kiedy tylko sięgam pamięcią. Zacznijmy od tego, że uważała, że jej synuś powinien mieć lepszą/po lepszych studiach, etc,dziewcyzne. A prawda jest taka że każdą kandydatkę z błotem mieszała. Az wreszcie bach mój mąż naprawde pokochał, mnie. I nawet zabiegi mamusi nic nie daly, choc szczerze? to prawie rozwaliła nam związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:23 Tak trzymajcie. I dobrze, że jak najmniej korzystacie z jej pomocy. Cóż, niektórzy lubią żyć w atmosferze a la jestem małym dzieckiem, mamusia i teściowa będą mówić mi, jak żyć. Widzisz do czego to u nich doprowadziło? Dla mnie takie małżewństwa, którym się nie chce własnego dziecka wychowywać, to duże dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, to twoja teciowa studiowała 10 lat i nie dała rady zrobić doktoratu z chemii tylko z jakiegoś humana zrobiła,żeby sie dowartościować, ma zdolniejszą siostre, która jest dr hab... słuchaj, gadałam z tobą już nie raz, bo siedzę tu kilka lat tak jak ty, mamy takie tesciowe jakie mamy, nic juz chyba więcej nie wymyślimy, wiem, ze jesteś wściekła-ja też, ale wałkowanie tego po raz setny nic nie daje poza tym, ze łapiemy większego doła :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:39 Dzięki, masz rację. Ale wiesz, dlaczego ja zalożyłam kolejny temat? Bo ona nie daje za wygraną, zawsze prędzej czy później, po miesiącu, dwóch czymś mnie wkurzy. Zyczę jej dobrze, ale tak sobie mysle ze chyba szczesliwa bede dopiero jakbysmy sie wyniesli do innego miasta lub kraju...ale to też bedzie strzal w kolano, ta wyprowadzka do innego kraju, bo bede miec jeszcze dalej do swoich rodzicow, a wtedy juz calkiem zero wsparcia (poza mężem, ale faceci to wiadomo, nie są jak matka wlasna). Chyba odzyskam spokoj dopiero jak całkowicie ulotnię się stąd, lub teściowa po prostu umrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może ty umrzesz przed teściową,więc bierz taką ewentualność pod uwagę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:18 guzik prawda, w latach 80 po porozumieniach sierpniowych wychowawczy był płatny przez 2 lata i nie był uzależniony od dochodów, dopiero w okresie transformacji pod koniec lat 80 wprowadzono kryterium dochodu na osobę w rodzinie. To i tak miały lepiej niż my bo tak: macierzyński 16 tyg plus zaległy i bieący wypoczynkowy (min. 5 tyg) dziecko ma 21 tyg i do żłobka (darmowego-przyzakładowego lub państwowego-płatnego grosze) albo jak nie to wychowawczy płatny przez 2 lata, czyli państwo płacło przez 2,5 roku matce. A teraz co? Rok macierzyński (lub kosiniakowe) a potem wychowawczy bezpłatny (płatny 400 zł ale tylko dla osób łapiących się na zasiłki z mopsu, czyli mających 674 zł na osobę, czyli rodzina z 1 lub 2 dzieci gdzie rodzice zarabiają oboje pensję minimalną już się nie łapie!!!). Kwota 400 zł nie waloryzowana od 2003 roku, kiedy to stanowiła połowę minimalnego wynagrodzenia a teraz stanowi 1/4. A jak nie wychowawczy, to żłobek 1200-1500 zł. Paranoja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O, już się jakaś zapala. Może kubeł zimnej wody na rozgrzaną głowę pomoże? Nigdzie nie zakładam, że na pewno ona umrze pierwsza, może ja umrę, mozliwe. I powtarzam: nie życzę jej śmierci, niech sobie żyje w zdrowiu i szczęściu, ale OBY JAK NAJDALEJ ODE MNIE. problem w tym, że przez to że jest ze mną związana poprzez wnuka i syna, nie da się tego zrobić inaczej. Mąż jest zwolennikiem trudnego rozwiązania: albo wszyscy razem, albo nikt nie ma z nią kontaktu :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś 15:39 Dzięki, masz rację. xx to ja.. wiesz co, moja jest taka, ze potrafi się pół roku nie odzywać, a nagle zaczyna wydzwaniać 3 razy dziennie . Z drugiej strony swój jad na mnie sączy do osób postronnych, nawet takich jak dawni znajomi męża z czasów szkolnych :/ Cały czas wszystkich obgaduje. Też mam jej dość. Mąż również, ale ona ma na to jeden tekst: "przecież was nie nachodze w garach wam nie mieszam, do garów nie zaglądam" (ona jest prosta kobietą niewykształconą)... już chyba bym wolała, żeby "w ten gar zajrzała", niż siała złą atmosferę dookoła :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:46 Dokładnie, teraz sytuacja to paranoja. Myślałam dawniej, że to komuna nie sprzyjała zakładaniu rodzin, ale nic bardziej mylnego! Dostawało się często gęsto mieszkanie służbowe, płatny wychowawczy. A co jest teraz? Każdy widzi. kredyty na 30 lat za jakieś smiesznie małe mieszkanko w stolicy, w niezbyt fajnej dzielnicy jeśli nie jesteś krezusem albo świrem, który chce zadlużyć się na 800 000 zl. Nie ma żadnej kasy na wychowawczym. Niania, żłobek 2000 zł miesięcznie. Kosmos.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żłobki były tylko w większych miastach. Na wsiach nie było nawet przedszkoli, nawet w tych dużych wsiach po kilka tysięcy mieszkańców. Wszystkie matki siedziały z dziećmi, to było normalnie społecznie akceptowane. Zresztą tak jak to, że kobiety nie pracowały zawodowo (mówię o małych miejscowościach)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:52 Moja za to wykształcona, ale nie widać tego po kulturze w kontaktach ze mną chociażby. jej pasją jest sianie intryg, ona najlepiej funkcjonuje w tzw. bagienku, dłuuugo pracowała nad tym, by skłócić nas z drugim synem i jego żoną, bo nie pasowało jej że trzymamy się razem (czuła się wtedy taka na boku, niezauważana), udało jej sie wprowadzić chłód między nami poprzez sączenie jadu jednym na drugich, obgadywanie rzekomo złych metod wychowawczych jednych do drugich. czyli co, wszyscy mają złe metody wychowawcze? To które sa dobre niby?skoro róznią sie od siebie tak bardzo, niech wskaze złoty środek. Do tego tamtych nie rozumiuem także. Wiedzą, że przed tygodniem obgadywała ich do nas, a zapraszają ją do siebie bo im się nie chce ze swoim dzieckiem posiedziec w dzien wolny choc te pare h.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to ja (ta co Cię zna) pisałąm o tym, że za komuny było lepiej, bo co chwilę to słyszę od m.in teściowej własnie. Mieszkanie przyzakładowe 50mkw a jakże, wykupili przed wejściem do UE za śmieszne pieniadze 4 tys. zł. A my mamy chf na 30 lat :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15.42 my z mężem wyjechalismy za granicę i jest gorzej niż było, żyje się ok, dobrze zarabiamy oboje, corka zaczyna przedszkole od września, ale jej wiecznie coś nie pasuje , wiecznie jest niezadowolona, bylismy na wakacjach na miesiąc to po tygodniu już chodziła obrażona, nie odzywala się wiec do konca pobytu byliśmy u moich rodziców, sklepie na nas po rodzinie, sąsiadach, na mnie kiedy byłam na macierzynskim mówiła pasożyt,także wyprowadzka nawet na koniec świata nic nie zmieni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żłobki były tylko w większych miastach. Na wsiach nie było nawet przedszkoli, nawet w tych dużych wsiach po kilka tysięcy mieszkańców. xx Nie uogólniaj, pochodzę z miescowości 3 tys. mieszkańców, za komuny był 1 żłobek i 2 przedszkola, teraz zodstało tylko 1 przedszkole. To teraz nic nie ma, kiedyś było więcej placówek!!! We Wrocławiu na kazdym rogu było za komuny przedszkole a teraz masakryczne kolejki i cyrk z rekrutacją!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to smutne...i masz rację, nic tego nie zmieni. Inny syn tej kobiety wyjechał za granicę z żoną i dzieckiem i myślisz, że jej zainteresowanie nimi spadło? Wzrosło kilkukrotnie. teraz to dopiero nie mają z nią spokoju. Ciągłe smsy, wpraszanie się do nich, uwagi, nadawanie na nas...smutne to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×