Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Smutno mi bo mój kotek być może umiera

Polecane posty

Gość gość
Ten kot jeszcze zyje,czy juz zdechl,bo stype trzeba bedzie na kafeterii zrobic.Gdzie samorzad?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:30- dla niektórych ludzi pewnie śmierć zwierzęcia to nic, ale wyobraź sobie, że dla niektorych to jak śmierc przyjaciela.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:25- to prawda, koty maja cos takiego w sobie, czego psom brakuje :) Inaczej okazuja milosc, bardziej subtelnie niz meradanie ogonem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jak autorko, kotek zyje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"dlugowlosa na szpilkach wczoraj Autorko sama mam dwa koty i rozumiem ,ze taka decyzja jest ciezka do podjecia ,ale z tego co piszesz (kotka sie juz nie myje ,jest osowiala ,niska jakosc zycia ) czas juz ja podjac dla dobra zwierzaka ! Moj wet mi kiedys powiedzial ,ze uspienie w sytuacji beznadziejnej to akt dobroci serca ,nie mecz jej .. " X dokładnie, a ile bólu zwierzę przeżywa codziennie, tego nikt nie wie. jeśli kot z trudem się porusza i nie chce jeść to na bank przeżywa męki. torturować badaniami i diagnozami umierającego kota dla polepszenia sobie nastroju, to jest okrucieństwo :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żaba masz kota?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie też smutno z powodu tego kota i wchodzę tu od kilku dni :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kotka zmarła wczoraj :( Starsznie mi teraz przykro... Po tym czasie kiedy ostatnio pisałam chwilowo jej się polepszyło bo zmieniliśmy weterynarza, przyjmowała leki na regeneracje wątroby, była nadzieja, ze jednak wyzdrowieje. Wczoraj rano nawet wstała i coś zjadła, była słaba, ale leżała sobie na trwce w ogrodzie, trochę na kanapie, nawet mruczała. A wczoraj przyszło straszne pogorszenie, juz tylko leżała i patrzyła w jeden punkt, 2 razy zesikała się pod siebie, co jej sie wczesniej nie zdarzało. wczoraj była niedziela ,ale gdyby przeżyła do dzisiaj to pewnie zadecydowałabym już o uśpieniu jej :( Tak na prawdę męczyła się przez ostatnie kilka godzin, później zaczela glosno mialczeć, miala problemy z oddychaniem w ostatnich minutach i odeszła :O Niby zrobilam wszystko co moglam, ale zawsze pojawia sie pytanie co by bylo gdyby wykrylo sie wczesniej jej chora watrobe... no, ale to juz tylko gdybanie. Narazie nie chce innego kotka, bo zaden nie bedzie taki sam jak ona, moze kiedys przygarne jakiegos ze schroniska. Szczegolnie ,ze byla wyjatkowo madrym i czulym kotkiem, jak plakalam to sama przychodzila i mnie pocieszala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przykro mi Autorko :( Trzymaj się mocno. Najważniejsze że kotek już nie cierpi... odszedł sobie za tęczowy most do innych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nigdy nie należy zwlekać aż kot czy pies odejdzie w męczarniach jak wiadomo, że nie ma ratunku i można mu tylko pomóc usnąć bez cierpień. Ty tego nie zrobiłaś, kot odszedł w męczarniach. Nie nadajesz się na właściciela zwierzęcia, odpuść sobie kolejne koty. Dobrze, że nie chcesz już kota. Tak będzie lepiej dla kotów i dla ciebie. To nie jest złośliwość, przykro mi, ale trzeba wykazać się rozsądkiem, a nie trzymać biedne zwierzę żeby twoje ego nie ucierpiało ☹☹☹

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:06- radziłam się dwóch weterynarzy w tej sprawie i widzieli szanse na jej wyleczenie, poza tym tak jak pisałam, jej stan się ostatnio poprawił, nagłe pogorszenie przyszło juz w dniu śmierci :( Gdyby czuła się jak wczoraj to bym podjela taka decyzje i ja uspila, ale dopoki byla nadzieja, to walczylam o nia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poza tym zamierzam mieć nowego kotka, ale za jakiś czas, moja kotka mysle, ze miala u mnie dobre zycie, niczego jej nie brakowalo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana wiem co czujesz, bo przeszłam to samo. Również nie dałam uśpić kotka. Szansa zawsze jest a nie wiemy jak się czuje usypiane zwierzę i co czuje. Też nie chciałam więcej zwierząt, ale przygarnęłam kotkę i jest cudowna a rana po stracie się już zabliźniła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja już 2 razy byłam ze zwierzętami, kiedy odchodziły z pomocą weterynarza. Jakoś to przeżyłam i nie jest to wcale drastyczny widok. Chciałabym tak odejść jak one, a nie jak moja mama, która umierała w męczarniach na raka wątroby :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ludzie też cierpią a ich się nie usypia, to normalne że chorując Aniołeczki cierpią ale to jeszcze nie jest powód by odebrać im życie, dopiero jak już się widzi że nie ma żadnych szans .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naszczęście mysle, ze meczyla sie tylko ostatniego dnia, wczesniej weterynarze dawali jej szanse i ja tez mialam nadzieje, ze jednak z tego wyjdzie. Zreszta ja widzialam, ze ona walczy i bardzo chce zyc, praktycznie do ostatniego dnia jadla i walczyla, choc raz czula sie zywsza, a raz slabla. Szkoda tylko, ze ten ostatni dzien to byla niedziela i nie moglam wtedy zawolac weterynarza i jej ulzyc. Strasznie pusto tu teraz bez niej, lapie sie na tym, ze zastanawiam sie gdzie jest kot ( mieszkamy w domu i nieraz sie gdzies lubila zaszyc np. na strychu), a potem uswiadamiam sobie, ze jej nie ma. Strasznie mi szkoda jak pomysle, ze juz nigdy jej nie przytule... Nagralam kilka filmikow z nią, to tylko one mi zostaly na pamiatke. Dla mnie byla jak czlonek rodziny, choc niektorzy mowia mi żebym sie nie martwila bo ty TYLKO kot i ze moge wziac nowego. KZa jakis czas moze wezme, ale mojej kotki zaden na swiecie nie zastapi bo nie ma takich samych dwoch kotow na swiecie, tak jak i ludzi. Poza tym byla bardzo madrym i uczuciowym kotem. Pamietam jak z dwa miesiace temu strasznie plakalam przez faceta, to przyszla do mnie mialczac i patrzac mi w oczy jakby sie dopytywala co sie stalo, a pozniej zaczela sie lasic do moich rak bo chciala mnie pocieszyc. Mam tez psa i to mnie troche pociesza, ale on juz tak nie wyczuwa moich nastrojow i nie mam z nim az takiej wiezi jak mialam z tym kotkiem, chociaz tez go kocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nikt nie mówi, żeby odbierać życie kiedy jest jakaś szansa i da się coś z tym zrobić. Nie jestem fanką eutanazji z powodu, że coś jest stare i chore, bezużyteczne. Nie można przedłużać agonii, jak leży, walczy o każdy oddech, nie chodzi, charczy, wyje, piszczy, wymiotuje, a serce jeszcze jakoś daje radę i nie chce przestać. Jeszcze do tego drgawki i już myślisz, że to koniec, a ten straszny spektakl trwa. Tak miałam z kotem. Najpierw 2 lata leczenia, operacja, wydatki, ale to nieważne. Leczenie w klinice najlepszej w regionie, w końcu kot padł i nie mógł wstać o własnych siłach. Od razu do kliniki, a tam powiedzieli, że to nie ma sensu, a ja głupia zabrałam go do domu i wytrzymałam kilkanaście godzin patrząc na umierającego przyjaciela. Zawiozłam go z powrotem, pani weterynarz pomogła mu zasnąć, skończyło się cierpienie i myślę, że jeśli kiedyś się spotkamy w zaświatach to mi podziękuje. Kiedyś 18 letni pies rodziców też długo umierał, leżał sparaliżowany, przyjechał weterynarz. Pies zasnął spokojnie w swoim legowisku. Przedtem 4 lata chorował, nie mógł zejść ani wyjść po kilku schodkach na taras przy domu, wnosili go, znosili, nikt nie narzekał. Sprzątali jak popuszczał. Wszystko ma swoje granice, wytrzymałość psychiczna w końcu też i jmożna pomóc już tylko przyśpieszając to, co i tak się stanie. Jest przykro i trudno, ale czasem jedyne rozsądne wyjście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czasami emocje są złym doradcą. Trzeba myśleć pragmatycznie, potwierdzam ☹

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wlasnie nastąpił cud!! Znajoma przywiozła mi świętą wode z Lichenia,pokropiłam kotka i dawałam mu łyżeczką do picia.Niesamowite ale pomogło,kotek zgubił tylko troszeczkę sierści ale jest zupełnie zdrowy.Nikt nie moze w to uwierzyc!moja ślicznotkaaa kochana :) https://zapodaj.net/1d53f9549d418.jpg.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×