Pierdolca dostane...

I co ja mam zrobić z żoną, która jest nieodpowiedzialna? Jesteśmy 17 lat małżeństwem z czego ona tylko 4 lata pracowała w pełnym wymiarze godzin...8 lat nie pracowała w ogóle ale o ten okres nie mam pretensji, bo mieszkaliśmy wtedy w Anglii, ja często wyjeżdżałem w delegacje, ciężko by było jej siedzieć z dziećmi samej przez tydzień i jeszcze podjąć pracę choćby na pół etatu choć wiem że niektóre kobiety takie rzeczy ogarniają. Po powrocie do Polski podjęła pracę, pracowała dwa lata po czym zdecydowaliśmy że przejdzie na umowę/zlecenie i pomoże mi trochę firmie i z logistyka dzieciaków. Planów wyszło tyle że gdy miała w robicie wolne to prała i sprzątała, w firmie spędzając może ze 2 godziny na tydzień, miała się czegoś nauczyć żeby mnie odciążyć, chodziło mi o to żeby się wyrażała, żebyśmy robili ten biznes razem albo żeby potrafiła to pociągnąć jak mi coś by się stało...żeby chociaż wiedziała o co chodzi. Po pol roku wygląda to jak, że na spotkaniach z koleżanką spędza więcej czasu w tygodniu, niż w firmie była przez miesiąc, pracuje na umowę-zlecenie 4 godziny dziennie, przychodzi z pracy to się kładzie na godzinę (ma 42 lata), potem potrafi sprzątać do wieczora a w domu dalej bajzel. Ja przychodzę z roboty np o 19 i zabieram się często za mycie garów tak na przykład. Mamy dom w trakcie budowy, trzeba by podeprzeć to kredytem. Uznaliśmy że musi wrócić do roboty na etat...szuka pracy tak że znaleźć nie może. Tu się robi w weekendy, tam na 2 zmiany, w biedronce nie, tam nie. Z zawodu jest hotelarzem, pracowała kiedyś u touroperatora jako kierownik rezerwacji, pracowała ciężko i dużo a teraz boi się pójść do hotelu czy do banku...tak jakby nie zdawała sobie sprawy że z nieba nie spadnie, samo się nie zrobi...ręce mi już opadają normalnie