Postanowiłam nie kupować ciuchów przez jakieś 3 miesiące

Zrobiłam ostatnio przegląd szafy , nie zarabiam milionów ale często coś kupuje. Doszłam do wniosku że przecież mam kilka letnich sukienek, mam spodnie letnie 3 pary bluzki koszulki A cały czas szperam w necie i widzę coś fajnego więc kupuje bo przecież okazja. Stwierdziłam że zrobię eksperyment i będę chodzić całe lato w tym co mam na zmianę prać i nosić nic nie dokupuje. Co sądzicie, dobry pomysł?

Koleżanko ale czy Ty wiesz, że ostatni tydzień czerwca to największe wyprzedaże roku?

No . Próbuj, może się wyleczysz z zakupoholizmu.

W imię czego?

Do zakupoholiznu to mi daleko:) to raczej wewnętrzny bunt na to ile rzeczy nas otacza, mam wrażenie że tego jest za dużo

W imię naszego środowiska? Ile rzeczy kupuje się bez celu...

Daj spokój. Po co sobie odmawiać przyjemności?

Ale to są minuty przyjemności... A potem zapchanana szafa i puste konto

Super pomysł autorko. Walczmy z marnowaniem pieniędzy, materializmem, chomikowanie itp ja sama się na tym często łapie wiec pozwól ze przyłącze się do ciebie.

Popieram pomysł :) Można zaoszczędzić sporo kasy i miejsca w szafie.

Popieram i pozdrawiam. Ja tak robię od miesięcy. A te wszystkie wrzędzie to sztuczne napędzane konsumpcji, nie dam z siebie zrobić bezwolnej owcy

Załapałam się na tym ze kupujeletnie spodnie kolejne założę kilka razy i do szafy. Za rok czy 2 są niemodne. I miałam je na sobie parę razy. Polki na ciuchy moich dzieci też pełne. Doszłam do wniosku że trzeba wykorzystać co jest. I tak dziecięce rzeczy we wrześniu pokupie bo wiadomo szkoła. Ale na sobie poeksperymentuje, pozestawiam inaczej . Zobaczymy co z tego wyjdzie;)

Popieram. Ja od jakiegoś czasu też nic nie kupuję. Postanowiłam wyczyścić trochę szafę i pozbyć się d**ereli zalegających w mieszkaniu. Teraz tylko sprzedaję. Jak dotąd przez 4 miesiące udało mi sie wyprzedać rzeczy za około 1.5 tys zł :-)

Teraz mam inne wydatki, ciuchów rzeczywiście mi już wystarczy.

Ja jestem facetem i ostatnim razem kupowałem kilka ubrań we wrześniu tamtego roku. Mam pełno ubrań więc po co mi kupować. Chodzę w danym ciuchu dotąd aż mi się zniszczy lub nieodwracalnie zaplami, a potem kupuje kolejny. Nawet w zniszczonym ubraniu można chodzić koło domu czy coś robić koło domu.

Dla mnie to jest norma, a nie "pomysł". Ubrania kupuję okazjonalnie, jak potrzebuję, ze 2-3 razy w roku. Nie łażę po necie co drugi dzień za bluzkami czy butami, bo to strata czasu po prostu.

to co będziesz robiła z 500+, chyba, że zaczniesz pić za te pieniądze

A ja bym sobie coś kupiła, ale nie mam za co. Mam kilka koszulek na lato z lumpeksu na wagę, sukienek nie mam żadnych. Mam szorty ze starych dżinsów dwie pary i trzy pary długich spodni i dwie bluzy i sweter. Zdałam sobie sprawę, że wszystko jest z lumpeksu. Już dawno nie kupowałam nic w normalnym sklepie. Niestety, ale klepiemy biedę. Trampki mam z zeszłego roku z allegro, już dziurawę za 25zl z przesyłką. Ostatnio byłam z moją mamą na zakupach i myślałam, że mi serce pęknie, kupowała sobie dwie kiecki na ślub do rodziny i zapłaciła prawie 500zl, a ja jestem na etapie cerowania skarpet i majtek. Tragedia. Jestem po macierzyńskim i nie mogę znaleźć pracy, a mój maz też jest na wypowiedzeniu, bo firma w której pracował upadła.

3 pary spodki i kilka sukienek hahaha też mi garderoba, ja ostatnio naliczyłam 60 sukienek w mojej, oczywiście pomijam inne części garderoby których też mam mnóstwo

gość dziś A teraz policz te, których ani razu w ciągu ostatniego roku, a może nawet i 3-4 lat nie założyłaś.

i co z tego, że nie założyła???? Ale ma i w razie w ma co ubrać a ty masz ???? Też mam mnóstwo ciuchów , butów, książek ... i daję radę w życiu

gość wczoraj Też tak kiedyś myslałam. Ale w pewnym momencie zaczęła mnie wkurzać ta ilość rzeczy w szafach i zaczęłam to po prostu sprzedawać. A "w razie czego", gdy będę potrzebowała jakiegoś konkretnego ciuchu to sobie go kupię. Nie będę trzymała 60 sukienek bo może kiedyś, którąś będę musiała włożyć (nie ubrać).

gość wczoraj Mam spokojnie, mając dużo mniej niż ona :) Nie robię z domu magazynu dla ciuchów, jeśli czegoś przez 2-3 lata w ogóle nie założyłam to w następnym roku się tego pozbywam (pomijam tylko ubrania naprawdę okolicznościowe, czyli np. jakieś sukienki na wielkie okazje). Może dla kogoś kolekcjonowanie ubrań jest celem samym w sobie (po co? nie wiem, ale można, pudełka od zapałek też można zbierać), dla mnie ubranie ma wartość użytkową, jeśli jej nie spełnia to nie jest mi do niczego potrzebne.

trudno w dwóch ,pokojach z dwójką małych dzieci pomieścić wszystko.... hahahaha

gość dziś Nawet ci nie współczuję, bo głupiemu współczuć nie można. Normalny człowiek robi dzieci kiedy ma na to warunki, ty jak widać normalna nie jesteś.

gość dziś Nawet ci nie współczuję, bo głupiemu współczuć nie można. Normalny człowiek robi dzieci kiedy ma na to warunki, ty jak widać normalna nie jesteś.

Ale po co 60 sukienek? Wiesz że na rzeczach których długo się nie nosi są roztocza?

Ja przez lata miałam problem zakupami. Prawie całą pensję wydawałam na ciuchy, od lat nie było tygodnia bez kupienia ciuszka. W szafach mi się to nie mieści, wszystko teraz byle jakie, po kilku praniach do niczego i w efekcie...i tak nie mam co nosić... Wszystkiego kupowałam po kilka sztuk, mam 5 kurtek jeansowych, kilkadziesiąt jeansów, itp itd a do pracy nie ma co założyć. . Szloda tej kasy. Teraz mie kupuję, bo uzależniłam się od Pandory ;) i na nią od marca wydalam ponad 3 tyś ;(

8:18 ale ona MA! I to się liczy. A my powinniśmy podziwiać i zazdrościć. I jej roztocza są luksusowe. Taa... Też byśmy chcieli

A czy Wy tez tak macie, ze kupujecie np. Sweterek, ponosicie a za jakis czas udzie w odstawke i kupuje nowy.... Ja kupuje rzeczy dosyc klasyczne, nie jakies tam „krzyki mody”, a i tak za jakis czas MUSZE kupi cos nowego. Marnuje mnostwo kasy i czasu na zakupy :-(