Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mam dla Was wspaniałą radę...przeczytajcie i zastosujcie:)

Polecane posty

Gość gość

Czesto czyta się na kafe, że nienawidzicie teściowej, matki, szwagierki itp itd. Męczycie się z nimi, jakby to był wasz obowiązek. Tyczy się to osób, które oczywiście nie są zależne od tej rodziny, bo np mieszkają razem ( chociaż ja bym wolała pod mostem zamieszkać niż z moją patologiczną rodziną). Takie użeranie się z kimś kto nas nie cierpi , a my jego jest bardzo szkodliwe dla zdrowia i psychiki, psuje relacje w najbliższej rodzinie- mąż, dzieci. Podam mój przykład. Ja mojej rodziny (matka , ojciec, brat) od mojego 13 roku życia nie kocham, nie lubię nawet, a z czasem wprost znienawidziłam, długo by pisać dlaczego, ale uwierzcie mi, że zapracowali na to. Mimo to oni myślą chyba, że wszystko jest między nami ok i notorycznie mnie nawiedzali, moja matka nawet codziennie. Przez nich żyłam w permanentnym stresie. Gdy sytuacja osiągnęła już apogeum ich chamstwa i bezczelności to nie wytrzymałam i wygoniłam ich z rodzinnej imprezy, już wtedy nikogo nie było, zostali tylko oni z zamiarem chlania w moim domu pewnie do rana. Wyszli potwornie obrażeni. Postanowiłam wykorzystać moment i iść za ciosem. Napisałam do każdego smsa, żeby nigdy już do mnie nie przychodzili i nie dzwonili, że nie życzę sobie żadnych kontaktów i nie mam zamiaru tłumaczyć się z powodów mojej decyzji. Mam już z nimi spokój od 2 miesięcy. Odżyłam dosłownie, jakbym wyszła z ciężkiej choroby. Miałam wyrzuty sumienia tylko natury religijnej, wiadomo, dekalog - czcij matkę swoją i ojca swego. Po rozmowie z księdzem mi przeszło. Uświadomił mnie , że teraz to mój mąż i dzieci to moja rodzina, a od patologii ( trochę mu opowiedziałam o moim życiu) należy się odciąć i że zrobiłam wszystko co mogłam, niestety bez skutku,oni nie chcą się zmienić, tkwią w swojej patologii w pełnym zadowoleniu. Uwierzcie mi, czasem tak trzeba. Odetnijcie pępowiny, które was zarażaja gangreną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko ile masz lat? Też chętnie tak bym zrobiła ale brakuje mi odwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam 34 lata. Może jeszcze nie zaleźli ci tak za skórę. Ja też nie miałam odwagi. Po prostu przyszedł taki czas , że myślałam że w końcu zrobię komuś krzywdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak żyjesz z rodziną męża?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jesteś jedyną na kafe. Bo tu zawsze rodzina męża jest be a własną cacy haha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest tu dziewczyna, której wszyscy pisali żeby odcięła się od patologicznej matki, ktora ustawila wszystko/wszystkich pod siebie, a nawet nigdy nie pracowała. Niszczy własne dzieci, mimo ich dorosłości i założenia własnych rodzin. To jakieś chore uzależnienie. BRAWO dla Ciebie autorko!!! Tak teraz Twoja rodziną jest mąż i dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Dzięki, tak, to czasami jest jedyne wyjście z sytuacji. Teraz dopiero widzę, jak destrukcyjny wpływ mieli oni na mnie. Jednak żeby się tak odciąć to trzeba być na skraju załamania, może ona jeszcze do tego nie doszła lub jet w jakiś sposób od nich zależna. U mnie to było tak, że ja od nich nic nie miałam w zamian za poświęcenie, wręcz przeciwnie, zawsze jakieś problemy. Takie prawdziwe pasożyty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie sie wydaje, że my ciągle uważamy, że faktycznie rodzicom należy się szacunek "z urzędu", choć na niego nie zapracowali. Nie wiem na ile to kwestia religii, na ile wpojonych wartości. To błędne założenie, bo przecież może być tak jak u ciebie, że rodzice nas niszczą i odcięcie się jest jedynym wyjściem. Kiedyś na wizażu czytałam wątek dziewczyny, która miała toksyczna rodzinę, wyprowadziła się z domu, ale mimo wszystko w każdy weekend przyjeżdżała w odwiedziny, choć to ją dołowało i wpędzało w depresję. Nie potrafiła jednak z tym zerwać, bo przecież to rodzice. Z resztą nawet tu był wątek o krzywdach z dzieciństwa i wiele dziewczyn pisało, że utrzymują kontakty w rodzicami, którzy ich bili, niszczyli i zmuszali do ucieczki z domu. I nigdy nie poprosili o wybaczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Dokładnie tak jest. To poczucie obowiązku wpojone tak głęboko w psychikę, że kosztem dobrej relacji z mężem, dziećmi i własnego zdrowia nadal tkwimy w toksycznych związkach z ludźmi, którzy są rodziną tylko z nazwy. Autorka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:34 ja tak nie uważam; nie ma nic z urzedu, nie ma nic ma darmo, a dzieci nie sa rodzicom nic winne. Dostajesz to, co dajesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Zazdroszczę takiej postawy. Ja tak niestety nie umiem. Jak to się mówi mietkie serce twarda dużo. Podziwiam autoeke i sama też tak chciała bym zrobić ale marca często pilnuje mi dziecka :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz mietkie serce...współczuję bo ja mam miękkie:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To weź opiekunkę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie mialam takiej sytuacji, takich przezyc itd, ale kilka lat temu byla ogromna klotnia miedzy mna a moim tata. w sumie nie tlye klotnia, co bardzo nieprzyjemna rozmwoa I on wytknal mi wszystko, co mu sie w moim nowym zyciu nie podoba. poczawszy od tego, ze dziecko bez chrztu a my slub cywilny (np jak tak mozna??!!), poprzez to ze mam nadwage ("mama ma ponad 60 lat a jest od ciebie szczuplejsza" tak powiedzial jedncozesnie wczesniej komentujac, ze jestem dziwna, bo nie jem bialego chleba ale jakis "podejrzany" 100% zytni na zakwasie, I sam m iwciskal tez ciastka do kawy). a skonvzyl na tym, ze to fsajnei ze moj maz zarabia duzo, ale ja niestety za malo jak na absolwentke ZNACZNIE (bardzo to tata podkresil) lepszej uczelni niz ta ktora skonczyl moj maz. i jeszcze ze dziecko nie lubi tego I tamtego jesc, bo ja mu daje "dziwne jedzenie a nie pyszna kielbaske, bo sie taka miastowa zrobilam I dziecko mizerne chuchro bedzie". itd. noz ludzie. generalnie ojciec mi wtedy ojciec mocno dowalil. po powrocie do domy - bylam sama z dzieckiem na kilka dni u nich, mieszkamy ponad 300 km od rodzicow - maz widzial, ze cos jest nie tak. moj ojciec nigdy by sie nie odwazyl przy nim tak zachowac. poplakalam sie, wyznalam mezowi czego sie nasluchalam. maz sie wkurzy lostro. jak ochlonal, to zadzownil do mojego taty- odebrala mama (mama nieco stawala w mojej obronie, jak tata mi robil wyklad jak u nich bylam, ale srednio mnie bronila - wiem, ze chciala uniknac gorszej klotni). tata nie chcial gadac, chyba sie bal mojego meza nieco - mama wiec wysluchala mojego meza, ktory oxnaujmil, ze na razie ja nie bede odwiedzac ich a jak mama ma ochote wpasc, to zawsze zapraszamy,ale tata ma mnie przeprosic, I to najlepiej osobiscie, albo po prostu niezobacyz na razie mnie I wnuka. mama potem mi pisala, ze przeprasza mnie w jego imieniu, ale nie - j chcialam przeprosin ojca. bo on z tych co innnym dokucza I mysli ze to zabawne a inni sa nadwrazliwi... mama do nas przyjechala po miesiacu na weekend, ale tata nie chcial mnie przeprosic dlugo. no to prawie rok nie widzial mnie ani wnuka. w koncu zadzownil, zapytal czy przyjad,e przxperosil, potem przeprosil osobiscie, ale widac bylo ze z trudem. a I tak naprawianie naszych relacji zajelo nam rok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przepraszam ze sie tak rozpisalam tu o sobie, ale nadal czasem mna trzesie na to wspomnienie :/ mimo ze to byloi trhe czasu temu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem nie tędy droga. Odcięcie się od rodziców jest jak spychanie, tłumienie trudnych emocji, zresztą jedno z drugim ma wiele wspólnego. To nie znika. Będzie wychodzić i dopominać się uwolnienia. Ciało będzie reagować, ludzie i sytuacje będą nam przypominać o "lekcji do odrobienia".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie, Pani od taty i przeprosin do dziś trzęsie. I będzie trzęsło. Tata przeprosił ale boli dalej... bo to nie o to chodzi. To trzeba w sobie przepracować. I to też boli dlatego wszyscy bez wyjątku od uczuć trudnych uciekamy. Ale one w nas są.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie nie było innego wyjścia niż się odciąć. Co do "przepracowania broblemu" to robię coś z tym - regularnie chodzę do psychoterapeuty. Autorka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, zrobiłam to samo. Już 10 lat mija :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Jak teraz tobie się z tym żyje? Czy pozbyłaś się żalu, stresu związanego z myśleniem o przeszłości? Czy czułaś wogóle takie emocje? Ja mieszkam bardzo blisko matki...jak miałabym zachować się spotykając ją na ulicy? Mieszkasz blisko? Spotkałaś się z nimi przez te 10 lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie rzadko potrafią podjąć taką decyzję jak autorka. Ja też dlugo się zbierałam, żeby się odciąć i od pol roku moje życie wygląda dużo lepiej. Z tym, że ja oprocz tego nie należę do osób, które trzymają pozory, spotykają się na siłę z kimkolwiek bo tak wypada, bo to rodzina przecież, co ludzie powiedzą hehe. Moja rodzina jaki i większość społeczeństwa niestety ma takie podejście...spotykają się po to, by chwilę później obrabiac sobie tyłki. Hitem w mojej rodzinie zawsze byly wzajemne odwiedziny ( mieszkamy daleko od siebie). Np matka jechała do brata niby z miłą wizyta, już po dwóch dniach kazde odliczalo dni Kiedy to się skończy, chodziło nabuzowane, ale w oczy tiutiutiutiu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko jeszcze dodam, że też nie mialam wyjscia. Też patologia, też trzeba bylo się poodcinac bo działało to na mnie destrukcyjnie. Też psychoterapia...Ale życie jest piękniejsze. O wiele bez tych ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko a co jaj by to byla rodzuna nęża a nie twoja? Pytam bo tez mam ochote ba taka scene tylko męzus by miał wielce pretensje ze jego cudiwną rodzinke z domu wyrzucilam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja uciekam od domu na studia, najdalej jak się dało i już nie wróciłam do miejsca urodzenia. U mnie problemem był ojciec. Do rodzinnego domu jeździłam rzadko i tylko że względu na mamę. Mama zmarła 2 lata temu, od tego czasu ojca nie widziałam. Nasz kontakt to zdawkowe życzenia na święta przez telefon, głównie to on dzwoni, bo ja bym nie zadzwoniła. Nacisku rodziny żadnego na szczęście nie mam, wszyscy się przyzwyczaili, że bywam rzadko i chodzę swoimi drogami .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Jeśli kontakty z nimi szkodziłyby mi i mojej rodzinie to też bym je zakończyła. Na szczęście nie mam tego problemu, więc nie zastanawiałam się jak takie coś rozegrać, bo w tej sytuacji trzeba uwzględnić zdanie męża. Mój mąż jest taki, że zawsze stawia mnie na pierwszym miejscu i ustanawia granice względem swojej rodziny. Nikt nawet nie odważyłby się tam zrobić coś rażącego w moim kierunku. Zresztą mnie trudno urazić, mam dystans do siebie. Jego rodzina jest taktowna, nie wtracają się i nie są nachalani. Wiem, że za plecami coś tam poobgadują ;) ale nie obchodzi mnie to, bo nie bardzo mają o czym, gdyż ja nie jestem z tych co lubią się zwierzać. Tak czy inaczej radzę Ci przynajmniej ograniczyć kontakty do minimum. Autorka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widzę że sporo z was odcielo sie i sobie chwali. Ja też muszę. Tylko boję się później jak ich spotkam bo mieszkamy w jednej wsi. Ja najbardziej nie cierpie matki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Super autorko bardzo dobrze zrobiłaś. Ja też już miałam dość i pogonilam w cholere tą patologie zwaną rodziną. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, źle zrobiłaś, przesadziłaś, po co tak ostro. Mogłaś ograniczyć kontakty, a nie zrywać i to w taki sposób. To jednak twoja rodzina, wyszłaś z niej więc napewno masz dużo z tej rodziny i jakieś wspomnienia i uczucia. To bardzo smutne i twoja rodzina przez ciebie cierpi. Przeprosić chociaż matkę bo ona cie w bólach rodziła a ty tak się odwdzięczyłaś. Wstyd hańba. Nie wyobrażam sobie tak potraktować matkę ani żeby moje dzieci były takie. Moja rodzina bardzo kocha i jesteśmy szczęśliwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiecie co? Ja bym tak zrobila Ale się boję ze jak ktoś umrze to będę mieć wyrzuty sumienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×