Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nerwica zrozumiałam że nigdy nie będe w zwiazku

Polecane posty

Gość gość

Od lat cierpię na nerwice. Przeszłam juz leczenie psychotropami (w czasie największych objawów), potem terapię, wiele objawów ustąpiło, ale nie wszystkie, te co zostały, może nie ma ich wiele, ale są. Poza tym pozostały mi lęki. Może nie takie częste i silne jak kiedyś, ale są. Ostatnio rozmyslam tak sobie, że jak tu z czymś takim wejść w związek , umarlabym że wstydu przed facetem. Czy ktoś się z tego wyłączył, ale tak calkowicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idź lepiej na forum tematyczne o nerwicach, lękach i zaburzeniach, bo tu chyba wiesz jak jest. Wygogoluj sobie jest tego kilka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie denerwuj mnie, Autorko. Ja miałam zdiagnozowaną nerwicę, obecnie jestem całkowicie zdrowa. Pewnie nie uwierzysz, ale się da z tego wyjść. A przede wszystkim trzeba zacząć od zmiany nastawienia. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z nerwicy sie nigdy nie wychodzi. Ale możesz być w związku i to szczęsliwym. To sie nie wyklucza. głowa do góry. Wiem, co mówię, bo sama z tym zyje - ciężka nerwica, leki od 15 roku zycia, ale małżeństwo i dzieci tez mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 17:04 racja, neneshe mylisz się i to bardzo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja od 10lat jestem w związku w tym od 4 w małżeńskim. Mam borderline, nerwice i wszystkie jej składowe ( fobia społeczna, osobowość unikająca, lęki, natręctwa) oraz dysmorfofobie ( a raczej brak akceptacji swojej brzydkiej gęby). Walczę sama ze sobą i ze swoimi chimerami. Życie ze mną nie jest słodkie ale ma też bardzo dużo plusów. Do minusów należy to że bez przerwy trzeba mnie utwierdzać o mojej rzekomej atrakcyjności, nie da się ze mną wyjść tam gdzie przebywają pewne grupy ludzi( dostaje wtedy lęków, mam urojenia że ktoś mi ubliża, mam napady agresji ), trzeba się przyzwyczaić że zmieniam zdanie o ludziach co jakiś czas tj raz kocham a raz nienawidzę ( z tym walczę najbardziej ) i nie chce widziec ( teściowa, szwagierkę czy własnych rodziców oraz brata) itd a wcześniej jak miałam derealizację to bałam się marketów i otwartych przestrzeni i dostawałam ataków paniki (to zwalczalam 2 lata)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A i z chorobami psychicznymi można żyć w szczęśliwym związku tyle że trzeba z nimi walczyć, nie dać się im. Borderline to nie jest choroba tylko zraniona dusza z którą będę żyła do końca a jedyne co mogę zrobić to wszystko aby ukrócić jej macki. Z kolei brzydka gębę będę miec zawsze a to sprawia że i nerwicę dokarmiam i wszystkich jej składowych nie zwalcze czyli fobii społecznej czy osobowości unikającej bo byłam zraniona w życiu a chce przestać mieć tę urojenia że mnie każdy wyzywa i wyśmiewa lub z góry zakładać że myśli bardzo źle o mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie bardziej martwią wasi partnerzy bo skoro z wami latami wytrzymują to chyba muszą mieć coś z męczennika albo cierpietnika. Sorry ale taka prawda. Obawiam sie że na ich zdrowiu psychicznym to się również odbija i o ile jeszcze to się nie stało to może wybuchnąć w końcu i powiedzą dość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:36 Hahaha, co za bzdury. Ty chyba mialas raczej NERWY, a nie nerwice. Nawet nie zdajesz sobie sprawe jak ludzie z tego powodu cierpia i przezywaja. Jesli moge doradzic autorce, to wydaje mi sie, ze najlepiej jest po prostu to zaakceptowac. Im bardziej o tym myslisz, tym bardziej separujesz sie od ludzi. Oni - zdrowi, ja - zaburzona. Rozumiesz? Musisz sobie wytlumaczyc, ze nerwica Cie nie skresla, a ze kazdy ma jakies choroby. Z czasem sie tego nauczysz, spokojnie, a poki co korzystaj z zycia. Zapisz sie na wolontariat, pomagaj gorzej sytuowanym od Ciebie, zaprzyjaznij sie z silnymi i wartosciowymi osobami, zbuduj wokol siebie siatke wsparcia. Poza tym jak poznasz faceta, nie musisz mu sie obnazac ze swoim problemem. Co kogo to interesuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko,potwierdzam w pełni słowa goscia z 17:04.Cierpie na nerwice lękową od nastolatki. Teraz jestem juz starszą osobą ,mam dorosłe dzieci ,meza i jakos zyję.Oczywiscie nerwica mnie bardzo ogranicza np.nigdzie sama nie pojde ani nie pojade ,no coz trudno choc sa chwile w ktorych jestem bardzo zła ze tak mam .Kiedys bylo nawet tak ,ze sama nie zostawalam w domu .Faktem jest ze biore pewien lek od ktorego sie uzalezniłam ale trudno,lek daje mi pewne poczucie bezpieczenstwa choc zdaje sobie sprawe ,ze po wielu latach zazywania on juz nie dziala.Najbardziej dokucza mi bezsennosc ,mecze sie kazdej nocy i wciaz sie dziwie jak to mozliwe ze wciąz jako tako funkcjonuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:51 mój mąż jest DDA i jego siostra również. To te typy które muszą mieć problematycznego partnera by być spełnionym w życiu. Siostra męża ma faceta z wrodzona łamliwością kości ( to najlżejsza forma) i osobowością narcystyczna. Na początku jak mnie mąż poznał to nie wiedział co ze mnie za ziółko ( borderline miałam od dziecka, natręctwa również natomiast na nerwicę zachorowalam jak mieliśmy staż 3 lata ). Potem doszła fobia społeczna, mania prześladowcza, te "urojenia". A potem ostra nerwica że z domu bałam się wyjść bez xanaxu i do sklepu jechać bo miałam takie ataki paniki, ciągle zawroty głowy i odrealnienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko-ile masz lat, gdzie pracujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosc z 17:51 nie mart sie naszymi partnerami ,nie sa cierpietnikami ,juz na pewno nie moj. Tak jak ktos powiedzial ,nerwica nie oznacza ze ktos jest cholerykiem a czesto wrecz odwrotnie ,jestesmy przyciszone ,przezywamy te leki w sobie ,bynajmnie ja tak mam .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki za odzew, właśnie wróciłam do domu, myślałam, mało kto odpisze, sobota, ładna pogoda a tu niespodzianka. Do gościa, który się pyta gdzie pracuje - a co za różnica. Praca jak praca. Do osób w zwiazkach- wiecie, ja myślałam sobie, że najpierw to wylecze, a potem wejdę w związek. Ale tyle lat minęło, a ja nadal to mam. Mam wrażenie, że u mnie jest to tak zakorzenione, że już zostanie że mną do śmierci. Czuję się czasem jak tredowata, a jakbym cudem prawdziwym weszła teraz w jakiś związek, to wstyd by mi się było przyznać do tej choroby. Z resztą nie bardzo na tą chwilę wyobrażam sobie, że ktoś by mógł mnie pokochać, bo za co? Do osoby, która twierdzi, że miała nerwice ale się wyleczyla- nie masz już żadnych objawów, żadnych lękow, boli, napadów paniki, nudności i derealizcji? Jeśli możesz, napisz, jak to się stało, że się wyleczylas? Kiedyś myślałam, że pewnie to nie będzie od razu, że rok lub dwa, ale sie w końcu wylecze. Nic takiego nie nastąpiło. Jak mówię, było gorzej, ale wciąż to we mnie siedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bynajmniej to tak czy nie. Ja p*****le...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mariannaW22
Myślę ze tylko najlepszy terapeuta tu pomoże. Zapisz się do nich https://psychomedic.pl/psycholog-warszawa/ . Sa najlepsi w warszawie jestem pewna, ze pomogą. Tylko ty tez sama musisz chcieć to zmienić. Zobaczysz jeszcze się wszystko poukłada. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam.nerwice natrectw, ale nie taka jak w dniu swira. Pelen serwis z mocnymi objawami i straszna paranoja. Mam meza i jestem calkiem szczesliwa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×