Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jest mi przykro po tych słowach

Polecane posty

Gość gość

Wczoraj było wesele takiej mojej bardzo dalekiej kuzynki, której praktycznie nie znam, nie mamy kontaktu od 20 lat, nie widziałysmy się wiele lat. Wysłali nam zaproszenie pocztą, ale raczej bardziej z przyzwoitości niz z chęci, byśmy poszli (nawet nie zadzwoniła, by zaprosić też słownie). Moi rodzice poszli (bo z mamą dziewczyny mają jakiś tam kontakt), a ja odmówiłam, bo nikogo bym tam nie znała, poza tym mam duże zobowiązania zawodowe, a w dodatku kończę teraz pisać magisterkę, chcę się bronić jesienią. Tamto wesele było typowo wiejskie (Zaznaczam to, bo ważne jest to dla pewnych wniosków, które będą zaraz). Panna młoda jest ode mnie młodsza, nie uczyła się nigdy, pracuje byle gdzie. Ludzie stamtąd mają niestety taką mentalność. Znaleźć szybko pracę, a największym sukcesem jest szybki ślub. Ja kończę studia, jednocześnie już pracuję i mam ambicje, by dalej się uczyć, by za jakiś czas znaleźć jeszcze lepszą pracę itd. Poza tym zawsze lubiłam się uczyć, ot tak, dla siebie. Babcia panny młodej na weselu zapytała mojej mamy, czemu mnie nie ma- mama powiedziała, że pracuję, w dodatku piszę magisterkę i się uczę i że nie miałabym czasu przyjechać (choć prawda taka, że najbardziej chodziło o to, że po prostu nie znam tej dziewczyny i nie widzę potrzeby, by jechać tyle km na wesele obcej mi osoby-co z tego, że jakaś tam daleka kuzynka). Na co ta jej babcia zaczęła pytać moją mamę, czy kogoś mam (w tym momencie akurat nie mam, no ale przecież jakbym bardzo chciała, mogłabym przyjść choćby z kolegą...) - a ta babcia panny młodej jak usłyszała, że nikogo nie mam, to zaczęła na głos komentować, że kto to widział, że siedzą tylko z nosem w książkach, że muszę skupić się na życiu, bo jak tak dalej pójdzie, to zostanę starą panną i inne takie... (Mam 25 lat, a jej jedna wnuczka młodsza ode mnie juz po ślubie, a druga również młodsza już zaręczona i ślub za rok). Zaczęła również insynuować mojej mamie, że nie przyszłam dlatego, że nikogo nie mam i nie miałabym z kim przyjść... Mama próbowała mnie bronić, że miałabym możliwość, gdybym chciała i że nawet mialam ostatnio kilku chętnych do związku, ale że nie chciałam (faktycznie tak było), to ona skomentowała to słowami "oczywiście, oczywiście "- z takim pobłażaniem, jakby nie wierzyła... Mama mi to powtórzyła po powrocie z wesela... Jest mi niesamowicie przykro... Bo nie jestem singielką z wyboru... W dodatku wiem już, że mnie tam obgadują, że jestem sama i nikogo nie mam itd... A prawda jest taka, że mam kontakt z facetami, spotykam się nieraz z nimi, ale póki co nic nie mogę poczuć... Może wynika to z tego, że w latach 2013-2017 byłam nieszczęśliwie zakochana (facet dawał mi złudną nadzieję, bawił się moimi uczuciami, grał na dwa fronty długo, jednoczenie spotykał się ze mną i z inną). Zmarnowałam na niego najlepsze lata... W końcu uwolniłam się od niego i zerwałam kontakt... Jednak potrzebowałam czasu, by się odkochać, by zapomnieć... Nie chciałam z nikogo robić klina, poza tym jak czułam, że nic z tego nie będzie, to nie było więcej spotkań, nie chciałam być z kimś z przymusu, by tylko nie być sama... W dodatku w ciągu tego roku nałożyły mi się kłopoty ze zdrowiem, byłam w szpitalu, nie miałam ochoty nawet myśleć o szukaniu chłopaka... Potem praca oraz magisterka... Babcia panny młodej wie to wszystko, a i tak niemiło mnie skomentowała.. A przecież to nie moja wina, że tak mi się życie układa. Żeby było zabawnie- jestem szczupła, wysportowana i nawet ok z wyglądu(podobam się sobie, ludzie też mnie komplementują. Nie jestem pięknością, ale widuję brzydsze, co są w związkach). I do tego po studiach i z fajną pracą. Ale w oczach rodziny i tak jestem gorsza od np. jej wnuczki, która nie ma stałej pracy, waży 100 kg i w sumie nie ma niczego (rodzice ufundowali jej wesele, razem z nimi będzie mieszkać po ślubie). No ale ma już męża, wiec automatycznie jest lepsza ode mnie, bo ja nawet chłopaka nie mam... Nie czuję się dobrze z samotnością, chciałabym kochać i być kochana, zamierzam po obronie założyć sobie jakieś konto na portalu randkowym.. Ale nie chcę też tak na siłę, chciałabym naprawdę się zakochać... A już czuję presję ze strony rodziny, że jak najszybciej powinnam sobie kogoś znaleźć... Jak sobie radzić z takimi przytykami? Nie jestem wyzwoloną singielką-feministką, ale marzącą o prawdziwej miłości z kimś uczciwym i dobrym dziewczyną, dlatego po prostu bardzo mi przykro i wstyd, gdy słyszę takie przytyki...aż się przez to popłakałam w nocy. Czuję się gorsza od innych, bo może faktycznie jest coś ze mną nie tak, skoro mam 25 lat i jestem sama(od roku, a dla nich od kilku lat, bo tamtego mojego zakochania nawet nie uznają)? A te nieszczęśliwe miłości po drodze i faceci, którzy próbowali mnie tylko wykorzystać, a gdy się nie udawało, to sobie dopuszczali (czyli nie zależało im szczerze nigdy) faktycznie dowodzą tego, że może mnie się nie da pokochać? Czy jest dla mnie jeszcze szansa? Jak sobie radzić z takimi przytykami rodziny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś dziewica?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ojej jaka litania:D trochę scisłości nie zaszkodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A gdzie teraz pracujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chce mi sie czytac tego ale po kilku slowach powiem powinnas brac przyklad z kuzynki nie ucz sie bo na starosc i tak glupia. Praca wystarczy w biedrace zostaniesz zen sie puki masz czas bo potem zaschnie ci nieuzywana. A poza tym jestes singielka z wyboru bo nie szukasz nikogo. I ja jestem za ta babci kuzynko dobrze mowila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćopwa
Powiedz ze sie masturbuje to nie potrzebuje faceta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, że długie, ale chciałam opisać porządnie sytuację. To nie jest tak, że siedzę tylko w nauce, ale doszła do tego nieszczęśliwa miłość, po której leczę się już rok... Na inne niepoważne pytania nie odpowiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"faceci, którzy próbowali mnie tylko wykorzystać, a gdy się nie udawało, to sobie dopuszczali (czyli nie zależało im szczerze nigdy)" Co za idiotyczne podejście - jak facet odpuszcza nie widząc zainteresowania kobiety, to zapewne chciał wykorzystać tylko, bo jakby zależało prawdziwie, to popełniłby samobójstwo z niespełnionej miłości- ot goowniana kobieca logika

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A więc, presja zeszłego pokolenia usiłuje Ci wmówić, że nie mając męża od 18-tki jesteś bezwartościowa, tak? ;p ...Jeśli przejmujesz się tym, co mówią inni, być może podświadomie nie jesteś usatysfakcjonowana własnym życiem. I to na tym powinnaś się skupić i postarać się to naprawić. Rozwijaj się, doświadczaj, poszerzaj horyzonty, baw się, miej cele i perspektywę na przyszłość. Sęk w tym, by nie gonić za czymś, tylko tworzyć warunki, to przyjdzie samo. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez sie nie zakochuję, bo sie kiedys na dlugo sparzylem. Uwazam to za ogromna komplikacje zycia lub cos nie do przejscia. Chyba moge szukac tylko kolezanki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, jaka ty stara panna, co za wiesniackie otoczenie? 25 lat to bardzo mloda kobieta, przykro mi ze facet cie tak potraktowal, ale masz zycie przed soba, nie jestes 40 latka ktora juz nie ma szans na nikogo.Co sie przejmujesz przyglupami, dobrze ze nie poszlas na na te wiesniackie wesele gdzie bigos skacze w zoladku w rytmie "jak mi stanal, tak mi stoi" czy "zimny lokiec i jest bajer"czy "worek na glowe i za ojczyzne, potwot nie potwor oby mial otwor".Nie masz obowiazku ani byc w zwiazku ani rodzic dzieci tylko po to zeby zadowolic babcie panny mlodej Chcialabym miec te twoje 25 lat, tez bym sie uczyla a facer bylby mi niepotrzebny.3maj sie i ciesz zyciem, bo jestes w najlepszych latach!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość z dziś No jak facet widzi mnie 3 raz w życiu, a w sumie znamy się 3 miesiące (w międzyczasie było tylko pisanie) i nawet nie zostało powiedziane, że jesteśmy w związku, a mimo to na 3 spotkaniu naciska na seks(od próśb, po błaganie, a na końcu groźby), gdy odmawiam, to staje się chłodny, obraża się, a potem mówi, że nie pasujemy do siebie, że chciał czegoś więcej, ale się nie uda, po czym przypadkowo słyszę jego rozmowę z kolegą, gdzie on namawia kolegę (zajętego), żeby w tym mieście znalazł sobie dziewczynę na tzw. Friend with benefits, to tak, myślę, że mam prawo podejrzewać, że chciał mnie tylko wykorzystać (bo na żaden układ się nie umawiał, udawał zauroczonego i niby chciał poważnej relacji). Takich sytuacji mialam kilka i takich gości od razu skreślam, bo nie będę czyjąś zabawką do seksu. I nie wiem, czemu wg Ciebie to podejście jest idiotyczne... Sorry, ale ja mu okazywalam zainteresowanie i chciałam czegoś więcej, ale jak z takim czymś wyskakuje, to chyba tylko o nim źle swiadczy, a nie o mnie... X Nenesh - tak. Ja sama mieszkam w mieście i tam jest normalnie, nikt nikomu niczego nie wmawia ani nie wymusza (ani znajomi, ani przyjaciele, ani część rodziny mieszkająca tam) - wymawia mi tylko część rodziny ze wsi, takiej rodziny, w której nigdy nikt się nie uczył (skończyli na zawodowkach albo na niczym), w której pracowali na roli lub dorabiali sobie dorywczo. I tyle. No ale tam każdy wcześnie zakłada rodziny i to jest dla nich sukces. A to, że kończę studia, że mam plany i ambicje dotyczące pracy, przyszłości... To jest dla nich zupełnie nieważne. Najgorsze, że tam mieszka kilkoro kuzynów mamy z rodzinami+ ich matka (ta, co mi to wytykała), więc jestem pewna, że na pewno byłam już wielokrotnie obiektem płotem, wyśmiewania itd. X To nie jest tak, że bardzo przejmuję się tym, co o mnie mówią, tylko po prostu akurat mam pecha w sferze uczuciowej - trafiałam na niefajnych kolesi, długo leczyłam się z nieszczęśliwej miłości. Chciałabym być w związku (może nie w małżeństwie, bo uważam, że to jeszcze za wcześnie) -ale chociaż w związku. Ale jak na złość to nieszczęśliwe zakochanie się trafiło, potem choroba i pobyt w szpitalu. Przez to nie byłam w stanie myśleć o szukaniu kogoś. I tak trafiło aż do tego wesela, że obgadywały mnie - zabolało mnie to, bo chciałabym kogoś miec, a to nie moja wina, że w tym momencie jestem sama. Nie jest tak łatwo znaleźć miłość, nie wiem, za ile coś się trafi i to mnie dobija. Bo jak juz tak mówią i sie smieją, to co będzie potem..dzięki za rady Nenesh, tak właśnie zamierzam robić. X gość dziś No mnie też przykro, że go spotkalam, bo poznałam go jak mialam 20 lat, 4 lata mnie zwodził i się mną bawił, rok się leczę... I tym sposobem mam juz 25 lata i nie mam ułożonego życia... Żałuję, bo gdyby nie on, może miałabym szansę na jakiś związek.. hahaha, dzięki za te śmieszne wiejskie teksty, rozśmieszyło mnie to, bo podobno faktycznie tak było i ciągle odchodzili disco polo ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×