Problem w związu

Jestem i mieszkam z chłopakiem od 2lat. Planowałam wyjazd od tygodnia o czym mój parter wiedział, wiedział tez ze autobus mam o północy. W dniu kiedy miałam wyjechać mój facet narzekał cały dzień ze głowa go boli, przed godz 17 poinformował mnie ze ma wyjście z pracy na piwo i pójdzie na godzinę/półtorej. Byłam wściekła ale okej. Uwierzyłam w to co mówi licząc ze rzeczywiście mnie odprowadzi. Kiedy zbliżał się czas wyjścia na autobus jego nie było, nie wrócił wiec napisałam mu SMS ze jest mi przykro i mam żal ze o mnie zapomniał przy ludziach z pracy.... zrobiłam awanturę. Przez dwa dni mojego pobytu nie mieliśmy kontaktu a kiedy wróciłam- on wyszedł po mnie z kolega na autobus bo było również późno, przyprowadził mnie do mieszkania i mówi ze on idzie do tego kumpla spać.... wkurzyłem się, za dużo ostatnio przykrości mi sprawił i wybuchłam wykrzyczałam do niego „spierd....”. Teraz jest zły i obrażony i karze mi szukać pokoju. Nie rozmawiamy. Co o tym myślicie? Kto gorzej się zachował ? Noe radzę sobie z tym już.... kocham go ale nie mogę znieść tego ze ludzie z pracy okazali się nr 1....