Jestem zawodowym kochankiem wielu znudzonych swoim malzenstwem mezatek.

Te mezatki powiem wam, ze dusze diablu by sprzedaly za chwile czulosci, hustawki emocjonalnej i romantyzmu. Za cos czego mezowi im nie dostarczaja (albo dostarczaja, tylko pojawia sie nuda "bo z nowu to ten sam facet wrecza mi kwiaty"). Wiele razy slysze od tych mezatek, ktore pukam, ze maz to "cham, gbur, buc" itd. Ale jak sie przyjzec blizej, to sa to normalni faceci starajacy sie jak moga, zeby utrzymac rodzine. Oczywiscie brak im polotu i romantyzmu, ale czy to jest takie wazne? Tak czy inaczej zaliczam te mezatki, one sa w stanie za komplementy, przytualnie sie itp. W stanie zrobic wszystko... Oczywiscie tylko je zapladniam i gdy sie to dzieje, to znikam do innej.