Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Muszę się wygadać rozstanie

Polecane posty

Gość gość
Jestem autorka posta, może się kiedyś komuś to przyda. Chłopak odezwał się jakiś czas temu, oczywiście w miedzy czasie napisałam kilka ostrych smsow, chyba po to żeby mi było lżej. Nie wiem jeszcze jak to się ułoży, bo zdążyłam złapać duży dystans i złe to wszystko przechodziłam i chyba dalej przechodzę. Jeszcze nie mieliśmy okazji na żywo porozmawiać. Zobaczymy. Bez szczerej rozmowy na pewno się nie obejdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odświeżam, bo może komuś się przyda. Jestem autorka postu - dziewczyny, jeżeli facetowi zależy to zależy, jeżeli chce z Wami być to wie to od razu. Inaczej się nie uda. U mnie się nie udało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo mądre słowa, prosta zasada dotycząca każdego związku. Niczego się nie zwojuje na siłę. Trzymaj się, jeszcze ci się poukłada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj tak. To tak jak z p9dobaniem się,albo się ktoś podoba i nie trzeba się zastanawiać czy się podoba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cały czas się zadręczam, czy jakbym dała mu tą "przerwę" co chciał czy to by coś zmieniło? Wtedy jak jeszcze wiedziałam, że coś do mnie czuje... Potem przez chwilę było lepiej, a potem gorzej. On nic nie zmieniał w swoim zachowaniu, chodziło mi tylko i wyłącznie o częstszy kontakt niż kilka smsów, czasami nawet tylko Dzień dobry i Dobranoc - nie o ślub i przeprowadzki. I on nic nie zmieniał, ja robiłam afery, on miał dosyć afer i tak w kółko... Czuję, że wtedy mu obrzydłam po prostu. Wiedział, że mnie rani, że cierpię, ale cały czas zapewniał, że nie chce się rozstać, że mu zależy itd. Miał wtedy ciężki czas w pracy, jeszcze kończył studia... ciągle jakieś wymówki. Byłam na skraju wytrzymania, to był koszmar, ciągła niepewność sytuacji, starałam się go olewać a potem wybuchałam. W końcu się wkurzyłam i stwierdziłam, że jak on dalej nie wie czego chce to jadę z koleżanką na urlop. Przed wyjazdem zadzwonił, potem nawet żadnego smsa, czy dotarłam. Też starałam się go olewać, w końcu napisałam, że mi przykro, że nawet go nie obchodzi czy doleciałam. Oczywiście też napisałam kilka smsów z pretensjami (wiem, powinnam go olewać). Ogólnie napisał może z cztery smsy od siebie przez tydzień wyjazdu. Już prosiłam o spotkanie (wręcz błagałam), żeby się spotkać i rozstać jak ludzie, żeby skończyć tą niepewność, że ja nie wiem na czym stoję i nie chce żebyśmy się znienawidzili. I że najgorsza prawda jest lepsza. On ciągłe obiecywał, że pracuje nad sobą, że nie chce się rozstać, żebyśmy próbowali, ale ma dosyć tych pretensji... Sytuacja się trochę uspokoiła. Ja zaczęłam podchodzić do tego z dystansem, ale niestety wciąż czułam się odrzucona i niekochana, ciągle nie miał czasu się spotkać. Spotkaliśmy się później, ja trzymałam dystans, on w ogóle jakby nie zdawał sobie o co mi chodziło. Wiedział jak bardzo cierpiałam przez to wszystko, widział jak płaczę, jak mnie to boli, już prawie zwariowałam od tej niepewnej sytuacji, że nie wiem o co chodzi, od tego mętliku. Ale jakoś doszliśmy do porozumienia, ale czułam, że już nie jest tak samo, że jest taki trochę oschły. Potem pisał trochę częściej, przyjechał do mnie tydzień później. Na początku było mi trochę ciężko, ale gadaliśmy, przytulał mnie, kochaliśmy się. Powiedziałam mu też, że teraz potrzebuję jak najwięcej kontaktu i czułości, z resztą zawsze mu mówiłam wprost o co chodzi. Od poniedziałku znowu pisał bardzo mało, nie wytrzymałam, znowu wybuchnęłam. Na drugi dzień zadzwonił, w końcu udało się normalnie pogadać, że moje afery wynikają z braku zaufania, że wcześniej jak czułam że mu zależy to przecież było ok. Powiedział, że zadzwoni i porozmawiamy, ale to na pewno nie będzie jedna rozmowa i że musimy pójść na jakieś kompromisy i że tak dalej nie może być. Zadzwonił wcześniej na chwilę z pracy, że pogadać chwilę na neutralne tematy. Potem po pracy ok. 23, ale ja już spałam. Na drugi dzień zadzwonił i powiedział, że on nie potrafi zmienić tego niczego i już nie czuje tego co na początku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wtedy co miała być ta przerwa to ja po dwóch dniach napisałam, ze miał rację, że jednak to zły pomysł, że nie będzie kontaktu. A on powiedział, że przeciez nie chciałam się kontaktować... I wyszło, że znowu ja się proszę. Żałuję, że to wtedy zrobiłam. Teraz jak to czytam to jest jakiś koszmar. Powinnam dawno kopnąć go w tyłek. Ale wiecie, przez ten cały czas powtarzał, że nie jest stereotypowym facetem, że mu zalezy, że nie chce się rozstawać, a jednocześnie był bierny, nie myślał o moich uczuciach. A jak tak bardzo cierpiałam, byłam w strasznym stanie. Wiedział o tym. Wiedział, że już mam wątpliwości. Bardzo mnie zranił, bo nigdy nic nie mówił na temat tego, że ma wątpliwości co czuje. Wtedy bym odeszła bez słowa. Tylko próbował moim kosztem, nawet jak wiedział, że cierpię... Po co to wszystko robił? Po co takie mylne sygnały? Po co się bawić w takie coś i jeszcze na odległość? Po co sobie szargać nerwy jakby znalazł sobie inną na miejscu? Tyle wycierpiałam i tyle walczyłam, bo cały czas zapewniał mnie, że nie chce się rozstawać, a jednocześnie nie robił nic... Czy myślicie, że jakbym go więcej olewała to by to coś zmieniło? Że wtedy by zatęsknił jakby nie było tych kłótni? Bo mam wrażenie, że jego uczucie się wypaliło przez to... Tak dużo wymagałam, częstszego kontaktu (nie musieliśmy codziennie pisać, ale np. raz dziennie dzwonić) i planowania spotkań? I sam powtarzał, że rozmowa jest najwazniejsza. Teraz widzę, że walczyłam o coś co było g****o warte. Że dawno powinnam odpuścić. I może wtedy by było inaczej... Tylko po co bym w związku żeby nie pisać do faceta żeby on pierwszy napisał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I nie mogę tego znieść, że kochał się ze mną nic nie czując... Tydzień przed rozstaniem. A ja mu tyle razy powtarzałam, że jak nic nie czuje, żebyśmy to zakończyli. Ja nie potrafiłam. Byłam głupia. Jak można tak kogoś zwodzić... Chociaz w sumie nic nie obiecywał... miał próbować, bo ma różne złe przejścia. I ja też chciałam, ale gdybym wiedziała, że ma wątpliwości co do tego co czuje to bym nie próbowała, bo nikogo nie można zmusić do miłości :( Rozmawialiśmy wiele razy na ten temat, że trzeba dbać o związek. Że musimy rozmawiać. I wtedy nie będzie afer i krzyków jak będziemy rozwiązywać problemy i mówić o wątpliwościach i że unikanie rozmów i milczenie nic nie daje. Starałam się za dwoje... Ale na prawdę mu wierzyłam do ostatniej chwili. Że nie jest właśnie tym stereotypowym facetem. Może miał mnie dość. Ale po co dzień wcześniej dzwonił i udawał że jest ok? Dopiero jak ja powiedziałam, że chyba mieliśmy rozmawiać na inny temat to powiedział, że zadzwoni jeszcze raz po pracy. Czuję że zwariowałam przez te 3 miesiące tego koszmaru, a gdy myślałam, że on w końcu zrozumiał, to mnie zostawił. DZIEWCZYNY NIE WARTO WALCZYĆ O FACETA CO BY NIE MÓWIŁ I ILE RAZY NIE POTWARZAŁ! Najwazniejsze są czyny i żeby czuć się kochane w związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On jest gejem, lubi chude dziewczyny o budowie wątłego chlopca, nie lubi seksu oralnego, chyba że w wykonaniu dziewczyny. Gdy pogodzi się z tym, że jest gejem skończą się jego.problemy psychiczne a tobie ulży. Jesteś za inteligentna, wykształcona, świadoma swej wartości, znasz kilka jezykow obcych, nie patrzysz w niego jak w obrazek a on przy tobie nie czuje się maczo, to zakompleksiony chłoptas dobrze czujacy sie z tlumokiem bez matury wpatrzonym w niego jego kasę i sławę jak w obrazek. Na pocieszenie - nie będzie z nią szczęśliwy, bo prymitywna prostaczka szybko znudził mu się, nawet seks nie pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Manipulował Tobą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
facet chyba faktycznie jeszcze nie dojrzał do związku... i gdy pojawiły się jakiekolwiek wymagania i problemy to się przestraszył. Może jakbyś odpuściła to by zrozumiał tylko na jak długo... znowu byś wybuchła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A nie mozesz po prostu poszukac innego bo tu cos jest nie tak? Zreszta wielu mezczyzn nie lubi rozmawiac, raz cos czuja raz nie czuja, w zaleznosci od zazdrosci i innych okolicznosci a na odleglosc kazdy ma odrebne zycie a moze i sekrety ale fakt jest taki ze jak ktos z kims pasuje to jakos sie toczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość serwisu
Też się kiedys zaangazowalem w taki uklad. Ja coś czulem ona miała to jakby gdzieś realnie patrząc. Też mówiła że nie czuje tego co na początku. Chorowalem po tym ładnych kilka mcy bo nie wiedzialem co robiłem źle ... Poznałem później wizualnie podobną kobietę z milion razy lepszym charakterem i dużo więcej sobą reprezentująca im dłużej z nią jestem tym większa przepasc dosłownie widzę między tamtą a tą. Więc autorko głowa do gory. Czasami jeszcze rozkminiam tamtą sytuację i zastanawiam się jak moglem się tak starac gdy ktoś miał to gdzieś ale w sumie spałem na 4 łapy i jest ok czego i Tobie życzę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nic nie zrobilas zle. Jemu pewnie naprawde zalezalo ale mniej niz tobie.. niestety taka prawda i musisz sie z tym pogodzic. Daawno temu mialam podobna historie, zakochalam sie w chlopaku (to bylo dawno, jeszcze na studiach), a on twierdzil ze mu zalezy. Ale ciagle twierdzil ze go za bardzo ograniczam, ze ciagle chce byc przy nim a on potrzebuje dystansu.. zostawial mnie pare razy (zawsze przeze mnie bo niby go ograniczam).. a ja staralam sie jak moge. W koncu zostawil mnie na dobre gdy poznal kobiete z ktora to on chcial byc non stop:). Czyli jak wszyscy tu pisza, jak facetowi zalezy to zawsze jest gotowy na zwiazek i zawsze chce zaciesniac znajomosc:). Czyli w twoim przypadku to nie bylo to.. jesli chodzi o moja stara historie, to skonczyla sie happy endem. Ja po przeplakaniu kilku miesiecy doszlam do wniosku ze nikogo nie mozna zmusic do milosci I ze zycze mu jak najlepiej. Potem poznalam mojego meza, i gdy zaczelismy chodzic na powaznie (jakos jego nie ograniczalam), to tamten pierwszy dostal bzika, szczegolnie ze tamta dziewczyna go zostawila. Wiele razy probowal mnie bezkutecznie przekonac abym do niego wrocila... ale to juz zupelnie inna historia... najwazniejsze to zrozumiec ze nic nie zrobilas zle. Po prostu twoje uczucie bylo mocniejsze niz jego i niczyja w tym wina (rowniez nie jego, przeciez probowal..). Zamiast zastanawiac sie co zrobilas zle, zakmij sie soba I krocz do przodu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cały czas się obwiniam, że za bardzo chciałam, za bardzo naciskałam. Tylko mieliśmy próbować, chciałam tylko większego kontaktu... I nawet jak przez chwilę udawało mi się go olewać i udawać, że nie rusza mnie, że pisze to potem i tak wybuchałam.. Bo co to za próbowanie? Bez rozmów. Czuję się jak wariatka ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×