Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość kasiennka

Proszę przeczytajcie trudna sytuacja samotna

Polecane posty

Gość gość
to głupie prowo. Żadna adwokatka by tak nie powiedziała.Rozwód to nie eksmisja.Facet musi załóżyć sprawę o eksmisję, i dać jej jakieś lokum.Prowo szyte grubymi nićmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prowokacja bzdury wypisujesz mąż weźmie dom na który macie wspolny kredyt czyli jest taksamo twój jak i jego !!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiecie co mi nie pasuje? Facet ma zdolność kredytową 350-400tys (tyle kosztuje dom u dewelopera) razem z żoną, która nie ma zatrudnienia (jest na czarno), przy racie kredytu 900zł i nie miał pieniędzy na wkład własny? Tatuś musiał mu dać? Przecież ten facet musi zarabiać minimum 7 tys. Minimum. Plus do tego jedno 500+ z racji przysposobienia córki autorki. To tak jakby miał dwójkę dzieci. Ja mam jakieś 5 tys dochodu na 4 osoby, opłaty podobne do autorki i dałam radę uzbierać na wkład własny 25 tys. w ciągu 2 lat? Ciekawe skąd też weźmie gość na remont, do tatusia znowu pójdzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość kasiennnka dziś Dzisiaj byłam z ciocia u adwokatki ,zapłaciła mi 100zl za poradę. Adwokatka powiedziała że nie należy mi się nic !bo mieszkanie w którym mieszkamy jest na kredyt i on go wziął sam zanim mnie poznał...on jest właścicielem,a dom który wspólnie wzięliśmy nie należy mi się żadna połowa bo jeszcze go nie zaczęliśmy spłacać... x Nie? Nie zaczęliście spłacać? A odsetki od transzy, to co to jest? Według tego co mówi ta adwokatka, to ten dom też nie jest jeszcze jego. Na razie to macie pierwszy akt notarialny, który jeszcze nie daje wam prawa właściciela do domu, tylko zobowiązuje do wpłaty kasy za dom. Zawsze możesz zerwać umowę, a on niech kombinuje. Jeśli po rozwodzie będziesz dalej widnieć jako właścicielka domu, to ty wiesz, że możesz się tam po prostu wprowadzić? Co do mieszkania, to też wątpię, że nic ci się nie należy, bo jakby nie było macie wspólnotę majątkową i na pewno jakaś spłata ci się należy, bo raty były płacone ze wspólnych pieniędzy. Co innego, gdyby mieszkanie było spłacone przed ślubem. Albo głupia radca prawny, albo nie powiedziałaś wszystkiego co powinnaś, albo to prowokacja. Nie pasuje mi tu ten wkład własny od tatusia, przy wysokich zarobkach synusia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość kasiennnka
Też uważam że ta adwokatka jakaś słaba jest.chyba pójdę do innej... Powiedziała też że mogę w tym mieszkaniu być ,ale to źle wpłynie na córkę moja,taka atmosfera przez jeszcze pół roku,że mam czekać co zatwierdzi sąd...co powie sąd w sprawie mieszkania ... Uważam że powinnam chyba zapożyczyć się po rodzinie wynająć dobrego adwokata żeby zabezpieczyć siebie i córkę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co ona psycholog? Niech się nie interesuje psychiką twojej córki, tylko weźmie porządnie za robotę, bo wali takie kocopoły, że nie wiem jak ona studia skończyła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Coś się tu kupy nie trzyma :-( adwokatka gada jak potluczona :-( oczywiście, że Ci się należy, o ile macie ślub /?/ Ja wolałabym z babcią w jednym pokoju niż na garbie facetowi, który mnie nie chce. I na pewno nie ma sensu wynajmować kawalerki, bo Cię nie stać, chyba że jakoś tanio się trafi. Najpier zanim same alimenty bedziesz miala i 500+ to idź do babci, jeśli Was przyjmie, z czasem jak staniesz na nogi to zmienisz mieszkanie. Złóż pozew o alimenty i się wyprowadz, nie da się żyć w takiej atmosferze, szkoda dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość kasiennnka
Jedni właśnie mówią żebym szła do babci ,tam zapisała córkę do szkoły, Inni mówią żebym została w tym mieszkaniu razem z nim,czekala tu do rozprawy co powie sąd,jak sąd karze mi się wynieść to wtedy na wynajm a jak nie to zostać tu w tym mieszkaniu tu płacić te 900+opłaty... I tu zapisać córkę do szkoły.... Najbardziej się właśnie martwię jej szkoła... Bo uznajmy że zapisze ją tu blisko obecnego mieszkania,coś się wydarzy zmieni i ciężko potem dziecko wozić przez całe miasto autobusami dwa razy dziennie i jeszcze pracować i wszystko samodzielnie ogarnac Jestem w rozsypce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość kasiennnka
Nie spałam do drugiej w nocy.pisalam na brudno ten pozew o alimenty,przeszukałam cały internet,szukałam pracy ,niestety jestem z małego miasta i dzisiejszej nocy znalazłam oferty głównie na produkcję trzy zmiany, Sklepy monopolowe do 22-23ciej od poniedziałku do niedzieli, Znalazłam dla mnie ogłoszenie do piekarni pół etatu i znalazłam też praca w sklepie z ekologiczna żywnością pół etatu. Martwię się tym wszystkim... Gdybym miała właśnie ta pracę i alimenty to byłoby dobrze.a widzę że nie będzie latwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie słuchaj kto co radzi, bo to Ty będziesz płacić. Policz na co Cię stać i jak będzie najkorzystniej. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że płacić jego kredytow nie będziesz miała za co i może lepiej, bo ja nigdy w takiej sytuacji nie siedzialabym u niego ani chwili dłużej. Pytanie drugie czy babcia się zgodzi Was przyjąć? Jeżeli tak to to jest chyba najlepsze wyjście, chyba że masz rodZiców czy ciocie, którzy przyjeliby Cię z dzieckiem na dłużej? Zamieszkalabys z babcią jeżeli się zgodzi, na jedzenie nawet nie pracując bedziesz miała i podstawowe wydatki, znajdziesz pracę, dolozysz się do opłat a resztę możesz odłożyć, staniesz na nogi. Córkę już zaraz przepisz do szkoły jak najbliżej miejsca zamieszkania. Zacznie od września normalnie, bez cyrku w trakcie roku szkolnego. Już myśl o tym, nie czekaj do ostatniej chwili. Odpowiedz czy macie ślub? Ile lat jesteście małżeństwem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość kasiennnka
Do osoby powyżej-juz odpisuje: -corka ma 7,5lat -corka idzie do drugiej klasy -malzenstwem jesteśmy 5lat -babcia powiedziała mi że mnie może przyjąć ale naprawdę na siłę,bo nie ma warunków(45metrow,mieszkanie nieremontowane przez 30lat,babcia nie chce mieszkać z dziadkiem w jednym pokoju bo się kłócą,oboje są schorowani-zawal,wylew), Obecnie sytuacja u babci wygląda tak,że dziadek jest w tym malutkim pokoju (6m) A babcia w większym pokoju,babcia ma w swoim pokoju jedno łóżko,jeśli miałabym się do niej przeprowadzić musiałybysny to łóżko wyrzucić i kupić na raty dwie kanapy),spalanym w jednym pokoju :ja babcia i córka ,babcia ma już 85lat...często w nocy się budzi,chrapie,choruje ... Babcia jest kochana,ale raz mówi że mogłabym u niej mieszkać na siłę ,później mówi że jednak uważa że niebardzo,bo są starzy mają swoje nawyki,choroby. .... Gdybym miała zamieszkać z córką u babci i dziadka to musiałabym córkę już niedługo zapisać tam do szkoły na tym osiedlu... Mogłabym szukać pracy w chwili by była w szkole. Ale babcia mimo dobroci to też człowiek który się wtrąca,krytykuje jak na zły humor,mogłaby podważać moje zdanie przy dziecku...więc nie wiem czy to takie dobre wyjście....ale pewne jest że u niej z głodu byśmy nie pomarly,w razie co na leki by było ,a jakbym miała pracę i te alimenty to może z czasem bym coś wynajęła i stanęła na nogi.... Druga wersja to tak jak mówię mieszkać dalej w tym mieszkaniu męża aż do rozwodu ,do czasu gdy sąd coś postanowi w sprawie mojego dachu nad głową...(tylko że jak już mówiłam maz i jego syn też by z nami mieszkali w nim jeszcze pół roku ),za pół roku by się wyprowadzili,a ja też bym tu została na zasadzie wynajmu (bo płacić bym musiała tyle samo co u kogoś innego-900+opłaty a dlatego bo jest to mieszkanie na kredyt i onnby mi je jakby wynajął,bo przecież nie byłabym jzu jego żona po rozwodzie i mieszkając w nim sama z córką musiałabym za nas płacić a jeśli nie mógłby mnie eksmitować ).. Jeszcze raz powtórzę że są to dwa różne konce miasta ,w którym mieszkam...(a chodzi też o szkole dla córki...)nie dam rady fizycznie później wozić ją z drugiego końca autobusami do szkoły i przy tym jeszcze jakoś zgrać to z pracą Jestem załamana. Każdy mówi co innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość kasiennnka
Kalkulowałam to już: Przypuśćmy że miałabym: -500alimenty -500+ -praxa na pół etatu 1000zl -rodzinne 150zl Razem bym miała dochodu ok.2tysiace Z czego bym musiała płacić za wynajem i opłaty 1300zl...zostawaloby 600-700zl I jak tu te 600-700zl zagospodarować by przetrwać i za to kupować jedzenie,lekarstwa (córka choruje astma alergia),czasami jakaś kurtka na zimę czy buty albo ekstra wydatek do szkoły np wycieczka jakaś opłata itp...i co wtedy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość kasiennnka
Kalkulowałam to już: Przypuśćmy że miałabym: -500alimenty -500+ -praxa na pół etatu 1000zl -rodzinne 150zl Razem bym miała dochodu ok.2tysiace Z czego bym musiała płacić za wynajem i opłaty 1300zl...zostawaloby 600-700zl I jak tu te 600-700zl zagospodarować by przetrwać i za to kupować jedzenie,lekarstwa (córka choruje astma alergia),czasami jakaś kurtka na zimę czy buty albo ekstra wydatek do szkoły np wycieczka jakaś opłata itp...i co wtedy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Inne kobiety też mają mało pieniędzy, wynajmują mieszkania i jakoś sobie radzą! Bierz się do roboty leniu jeden a nie tylko pol etaciku i zasileczki tylko podliczasz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie pracowałas, kredytów nie splacalas, ty i twoje dziecko byliście na utrzymaniu twojego męża a teraz wyciągasz ręce po mieszkanie do którego nie dołożyłas ani grosza? I co to za pracowanie u teścia na czarno? Ani ubezpieczenia, ani składek, ani stażu pracy. Nie mogłaś sobie normalnej pracy znaleźć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość kasiennnka
Tak wiem że wiele kobiet samotnych matek nawet z dwójką dzieci i dają radę,ale uważam że są one w innej sytuacji niż ja,tzn.: -maja babcie/ciocie/siostrę która im dziecko odbiera ze świetlicy... -gdy np pracują na trzy zmiany to dziecko nocuje u jakiś dziadków itp -gdy wystąpi nagła sytuacja typu wyjazd na pogotowie ,do dentysty no ból zęba u dziecka lub inne zdarzenie też mają kogoś kto im na taryfę pożyczy lub kto ich podwiezie i da wsparcie... Ja nie mam nikogo oprócz babci która ma już 85lat i dziadka po dwóch wylewach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość kasiennnka
A ja mam patową sytuację. Nie mam pracy.szukam i chce pracować ale nie znajdę przecież w tydzień czy dwa pracy na jedną zmianę lub w czasie gdy dziecko w szkole.... Mam wykształcenie średnie.bez zawodu. Do tej pory pracowałam na produkcji prawie rok czasu,w sklepie dawno zanim córkę urodziłam,później w trakcie małżeństwa studiowałam weekendowo ale teraz już trzeciego roku studiów nie zrobię i ich nie ukończę bo brak pieniędzy na studia i na dojazdy i brak opieki do córki na weekendy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Studiowanie weekendowe wymieniasz jako prace??? Dla mnie jesteś zwykłą leserką której urwało się koryto! Mieszkasz w Polsce więc zapomnij o tym że z połowy etatu utrzymasz dom i dziecko. Szukaj pracy na noc, albo dogadaj się jakaś koleżanką w podobnej sytuacji i wynajmijcie coś na spółkę - jedna w pracy, druga w tym czasie opiekuje się dziećmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na studiowanie to był czas kiedy skończyłas szkole średnią. Ale ty w tym czasie byłaś zajęta szukaniem męża. Papierkami z płatnych weekendowych pseudouczelni to można sobie co najwyżej pupkę podetrzeć. Do roboty się proszę brać i wreszcie zacząć odpowiadać za dziecko i swoje durne decyzje z przeszłości!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość kasiennnka
Nie mam takich koleżanek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To niech babcia na noc przychodzi a Ty do roboty za konkretne pieniądze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko,na początku ci wspolczulam i nadal w sumie tak jest,ale niektóre dziewczyny tutaj mają rację. Tylko narzekasz,wyliczasz,w kółko piszesz jedno i to samo. Ile ty masz właściwie lat? Przykro mi,że masz taka sytuację i że mąż to kawał buca, ale twój styl pisania sugeruje, jakbyś była mała, nieporadna dziewczynka. Ja też nie miałam nikogo do pomocy,też były kryzysy z mężem, ale daliśmy radę. Mamy 2 dzieci,również nie mam koleżanek, które by mi się czasem zajęły dziećmi, nawet odpłatnie, rodzina się nie kwapi do pomocy...Ale ma to swoje plusy,uwierz,choć bywa czasem ciężko. Wszystko powoli się fajnie układa. Co ci mam poradzić? Nie odbierz tego jako złośliwość, ale jeśli masz aż tak ciężko, to może spróbuj pracować np jako tancerka w klubie albo zwyczajnie w agencji towarzyskiej. Tak,tak,zaraz mnie tu zjadą, że szacunek dla siebie,godność itp. I nie uważam,żeby było to coś fajnego,ale są różne sytuacje w życiu, a skoro tak Cię gryzie ten brak kasy, mieszkania,musisz się ponizac prosząc schorowana babcie o kawałek pokoju albo męża, żeby Cię nie wyrzucal...to ja już nie wiem co jest bardziej upokarzajace. Albo może jakieś call center...Ale tam grosze zarobisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też już od wczoraj zaczynam myśleć, że to prowokacja. Pisać jej kilka faktów odnośnie dochodu męża, rat banku, to, że tak naprawdę może się wprowadzić do domu, bo widnieje ona jako właścicielka, to się do tego nie odniosła. Do opieki nad dzieckiem, że jest sposób, też się pewnie nie odniesie. Praca na cały etat na 3 zmiany, to bardzo dobre wyjście. Dziecko jest uznane przez mężusia, to mężuś ma obowiązek opieki nad dzieckiem. Ciekawe jak on sobie poradzi sam z opieką nad swoim dzieckiem, skoro pracuje na cały etat? Autorka ma płacić za mieszkanie męża kredyt? To już lepiej nie zgadzać się na przepisanie swojej części własności domu na męża i się tam wprowadzić. Przynajmniej będzie spłacać swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja pytałam rano o sytuacje i uważam, że powinnaś się przeprowadzić do babci, czy teraz czy na etapie rozwodu to już kwestia przemyślenia. Na Wieś sama nie pójdZiesz, bo nawet na wykończenie nie będzie kasy, a jego kredytu nie splacaj. Nie wierze, że po rozwodzie wszstko będzie męża, na pewno coś Ci się należy i mąż bedzie musiał Ci spłacić choćby część pieniędzy z opłat dokonywanych w czasie trwania małżeństwa, czy wklad w budowę. Wtedy pomyslisz o swoim mieszkaniu, czy to socjalnym, komunalnym czy nawet wynajmiesz, ale zanim nie masz pracy i pieniędzy to bez sensu. U babci na trochę, na przetrwanie trudnego czasu się zatrzymasz. Nie myśl od razu o kanapie na raty. Może zabierz wersalke z mieszkania albo na ogłoszeniach w swoim nieście poszukaj darmo łóżka czy w komisie za grosze. Nie pakuj się w długi! Ja mam taki charakter, że boję się długów, wszystkim radzę omijać pożyczki szerokim łukiem, masz małe dziecko, nie żyj na kredyt! Jeżeli po rozmowie z mężem jesteś pewna, że chce rozwodu to ja nie czekalabym na wyroki sądu, ale możesz poczekać, jednak z babcią ustal, że w razie coś od razu się przeprowadzasz do niej. Szkoła małej i tak musi się zmienić, nie będziesz wozila ma Wieś, co zresztą było w ubiegłym roku bez sensu. Zapisz blisko mieszkania, jeżeli zostajesz na razie tu to tu a jeżeli się przeprowadzasz to koło babci. Najwyżej zmienisz w trakcie roku, trochę to trudne, ale się da, to jeszcze małe dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No sorry baba nie pracowała, żerowała na mężu, a teraz ma dostać jeszcze połowe z rat kredytu, których nie zapłaciła. Wiem, że jest taka prawna możliwość, ale żeby z niej skorzystać trzeba nie mieć honoru i być totalnym zerem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jaką połowę wpłaconych rat on ma jaj oddać jak jeszcze nie zaczęli spłacać tego domu na wsi??? Wyraźnie pisała wcześniej ze nie zaczęli jeszcze spłacać tego kredytu a wpłacili tylko 30 tyś które dał im teść (na co on ma dowody ze pieniądze były od ojca) - to co ma jej oddawać??? Kredyt za mieszkanie też spłacał sam i w tym czasie jeszcze ją i jej dziecko utrzymywał - więc za co on ma jej cokolwiek oddawać? Przez pięć lat małżeństwa dama przepracowała raptem rok to uważacie ze tyle wniosła ze ma prawo żądać przepisanie siebie jego mieszkania???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość kasiennnka
Nie rozumiem dlaczego tu niektórzy już mnie oskarzaja że jestem leniwa itd. Nikt nie wie jaka była sytuacja a ocenia... Gdy poznałam męża to moja córka miała 2latka...(jej ojciec zmarł),mieszkałam wtedy z babcią w jednym pokoju,później mąż powiedział że jego syn często choruje i moja córka też wtedy chorowali dosłownie razem lub na zmianę... (Astma,oskrzela )potrafili przez większy czas być chorzy,jeździłam z nimi po lekarzach,szpitalach,sama wszystko załatwiałam,więc nie pracowałam,bo mąż mówił że póki dzieci małe to mam ni pracować...później jak córka moja miała 4latka a jego syn 9 to poszłam do pracy na produkcję na dwie zmiany...prawie rok pracowałam ale nadal chorowali,brałam często opiekunkę której oddawałam prawie całą wypłatę,mimo to zaciskalam żeby i jakoś było...a mąż nie chciał z nimi zostawać,wymieniać się jakoś itp. Więc zwolnili mnie za te L4. Później zaczęłam myśleć o tym by się innymi dziećmi zaopiekować ale ludzie dyskwalifikowali mnie że względu na to że miałam dzieci ... Później poszłam do pracy u tescia(pół roku u niego ale na czarno)...i mimo że tam pracowałam to sama ogarniam również dom,dzieci,sama robiłam zakupy,nie narzekałam na to,a do tego wszystkiego dochodził pasierb,który właśnie zaczął wchodzić w okres buntu (prawie 13l) i mąż a jego ojciec powinien o tym wiedzieć i powinien wysłuchać również i mnie,a on pozwalal dziecku na wszystko,a ja nie miałam.prawa głosu...gdy zapytałam czy jak jego syn podrośnie i będzie ćpał lub coś innego to co zrobi ?odpowiedział mi że uda że nie widzi bo wg niego każdy musi spróbować!! Próbowałam później ni wtrącac się do dziecka męża (mimo że mówił do mnie mamo czyli powinien się zachowywać dla mni jak syn a ja dla niego jak mama),więc troszczylam się o niego,pilnowałam w lekcjach,wymyślałam jemu zajęcia dodatkowe więc się zapisał na tekwondo... Naprawdę chciałam żeby wyrósł na człowieka. Jednak on zaczal się na mnie i na moją córkę żalić,okazywał nam brak szacunku,nie słuchał mnie,bo wiedział że ojciec pozwoli mu na wszystko (granie do 5nad ranem na komputerze,wracanie w wieku 12,5l o 23ciej...,pisanie z koleżankami zboczone rzeczy...).jednym słowem jego syn mnie z tego domu wykurzyl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Serio nikt z was nie pamięta tematów autorki ? Przecież ona założyła tu ich setki .Maz chciał zeby chodziła do pracy a jej marzyło sie bycie panią domu . Ona tutaj zgrywa aniołka ale była bardzo zla w stosunku do jego syna .Nie raz inni pisali ze ta nienawiść do tego chłopca w końcu zniszczy tan związek . No i wiecznie wyliczanie innym kasy ..kto ile ma , skąd ma to tez jej hobby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To wszystko wina jego syna? A nie teściowej? Oczywiście misio jak zawsze niewinny, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może autorko jest jeszcze szansa dla Was? Chlopak jest w wieku buntu, Twoja córka też pewnie nie aniołek, każdy od siebie coś dorzuca do tego kotla i się gotuje :-( ale to Ty i Twój mąż jesteście dorośli i może powinniście się porozumieć i ustalić jakieś zasady współżycia. Wasza relacja jest ważna, są dzieci i one potrzebuja obojga rodziców, nawet jeżeli są spiecia. Też mam dzieci w podobnym wieku, wiem jak bywa, moje biologiczne czasami dają w kość, ale to nie powód do radykalnych kroków czy rozwodu. Za kilka lat syn podrośnie, może pojdzie na swoje czy do szkoly do innego miasta, albo sie wyciszy, różnie może być. Może spróbuj z mężem jeszcze porozmawiać, czy nie szkoda tych wspólnych lat, tego domu, dzieci, Was... A jeżeli nie da rady już być razem to jakoś się podzielić, może nie polowa Tobie, ale coś się Tobie należy, chociaz minimalne zadośćuczynienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×