Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

xxxinka77

Odkochać się czy zaryzykować?

Polecane posty

Witam. Przychodzę na to forum z myślą, że ktoś będzie w stanie mi doradzić. Rzadko proszę o jakiekolwiek porady na takich forach ale w tym przypadku jestem zmuszona, bo "przyjaciele" nie są w stanie mnie zrozumieć. Ostatnio przechodzę przez bardzo trudny okres w swoim życiu: straciłam pracę; przerwałam kurs prawa jazdy; pozrywałam wiele kontaktów, które źle wpływały na moje życie; ponowiłam kontakt z byłym chłopakiem, który w przeszłości bardzo mnie skrzywdził ale i także zerwałam ten kontakt na dobre, bo okazał się zwykłym kretynem; zraniłam przyjaciela właśnie przez ten kontakt z ex i zaniedbałam przyjaźń; depresja; złe stosunki z rodziną. Ogólnie mówiąc jestem w strasznej rozsypce psychicznej. Problemem jest to, iż wszystkie gwiazdy na niebie wskazują na to, że zakochałam się w swoim przyjacielu. Do końca nie jestem w stanie zdefiniować czy to faktycznie zakochanie czy zauroczenie ale trwa to od ponad miesiąca. Ostatnio kontakt z przyjacielem strasznie się ochłodził po tym co mu zrobiłam i jak bardzo go zraniłam swoim fatalnym zachowaniem. Nie widywaliśmy się od dość długiego czasu, a rozmowy czy to na fb czy przez telefon stawały się coraz rzadsze. Praktycznie on sam do mnie pisał, bo ja nie miałam odwagi żeby się odezwać, poczucie winy mnie było zbyt duże. Po pewnym czasie zdecydowałam się przeprosić go za wszystko, naprawić. Wybaczył mi i dał kolejną szansę. Od dnia przeprosin spotkaliśmy się tylko raz ale nie było to to samo co wcześniej. Czułam się niezręcznie, bo do tej pory był mi jak brat, kumpel, na którego zawsze mogłam liczyć. Zawsze był kiedy go potrzebowałam, wspierał jak tylko mógł, pomagał. Teraz jest zupełnie inaczej. Widzę w nim kogoś więcej, kogoś kto mógłby mi dać poczucie szczęścia i bezpieczeństwa, którego tak bardzo mi brakuje. Przy nim czuję się lepiej, bezpieczniej, wszystkie problemy znikają, czuję spokój i ukojenie, zapominam o wszystkich przykrościach jakie los mi sprawił. Dzięki niemu odcięłam się od byłego, który zatruwał moje życie i wyzbyłam się jakichkolwiek uczuć do niego. Przy nim wszystko nabiera nowego znaczenia i daje mi motywację i chęci by dalej egzystować. Myślę o nim praktycznie cały czas, momentami staje się to nie do wytrzymania. Mam problemy ze snem przez niego, bo zamiast skupić się na śnie to w mojej głowie pojawia się on. Przez całą tą sytuację z moim ex, zrozumiałam jak bardzo nie doceniałam przyjaciela, nie dawałam mu tego czego najbardziej potrzebował, czyli mojej uwagi, poświęcenia, czasu i wsparcia. Nigdy nie pokazałam mu jak bardzo mi na nim zależy i jak bardzo jest dla mnie ważny. Bardzo tego żałuję, bo dziś zrobiłabym wszystko żeby był szczęśliwy. Tęsknota za nim stała się nie do zniesienia; zdarza się, że płaczę po kątach błagając żeby przyjechał i przytulił.Jego dotyk mnie uspokaja, uwielbiam się do niego przytulać ale gdy ostatnim razem się przytuliłam do niego dla mnie było to coś więcej niż tylko przytulas przyjaciela. Wielokrotnie dochodziło między nami do zbliżeń mianowicie pocałunek czy trzymanie za ręce ale nie miało to takiego znaczenia jak ostatnio kiedy byłam u niego jakiś czas po przeprosinach.Wielokrotnie zdarzały się momenty, że prawie byśmy się ze sobą przespali. Zawsze się opierałam żeby nie pójść z nim do łóżka z racji tego, iż byłoby to przekroczenie granicy przyjaźni. Chociaż z drugiej strony przekroczyliśmy już ją dawno, wprowadzając pocałunki czy trzymanie za ręce. Wracając... Zakochałam się w nim i jestem tego pewna, przestali mnie interesować inni faceci, w każdym z nich widzę praktycznie jego. Jestem za zazdrosna o każdą jego koleżankę ale staram się tego nie okazywać. To jest naprawdę nie do wytrzymania. Jedyne o czym marzę to aby był przy mnie cały czas i powiedział, że zależy mu na mnie i jestem dla niego najważniejsza. Chciałabym mu powiedzieć o swoich uczuciach ale okropnie się boję. Właśnie boję się... Chciałabym jego i tylko jego ale boję się zaangażowania i odpowiedzialności, boję się związków z powodu traumy spowodowanej przez byłego. Jestem singielką od 2 lat i naprawdę rzadko się zakochuję. Mogę się zauroczyć ale przechodzi to dość szybko. Tutaj jest zupełnie inaczej, myślę o nim dość intensywnie i pragnę w każdym detalu. Jest dla mnie wszystkim. Czuję się strasznie skołowana przez to uczucie, bo jest mi bardzo ciężko. Przechodzę przez piekło. To jest wyniszczające. Jest naprawdę źle. Chciałabym o niego zawalczyć ale przez całą obecną sytuację w jakiej się znajduję, nie mam siły ani odwagi. Poczucie winy spowodowane tym, że zraniłam go wciąż we mnie tkwi. Dusi mnie trzymanie w sobie tego uczucia ale jednocześnie się boję. Błagam doradźcie mi, mam mu powiedzieć o tym czy odpuścić? Ktoś mi kiedyś powiedział, że jeśli chce się zbudować jakąś trwałą relację z kimś to trzeba najpierw pozbierać siebie do kupy aby miało to szansę przetrwania. W moim przypadku jest odwrotnie, jestem całkowicie rozbita psychicznie. Nie wiem co mam zrobić. Odpuścić, stłumić uczucie czy zaryzykować? Proszę o pomoc. Z góry przepraszam za tak długą wypowiedź ale chciałam mniej więcej wyjaśnić jak wygląda moja sytuacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skróć to, bo nikt nie przeczyta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Ktoś mi kiedyś powiedział, że jeśli chce się zbudować jakąś trwałą relację z kimś to trzeba najpierw pozbierać siebie do kupy aby miało to szansę przetrwania."| x Przede wszystkim żeby zbudować trwałą relację to musi być ona oparta o to, co się naprawdę czuje. Z tym że... choć jesteś dla mnie losowym człowiekiem to nie chciałbym brać odpowiedzialności za decyzję, którą podejmiesz, więc nie mam zamiaru mówić Ci co masz zrobić. Mógłbym spróbować pobawić się w wymienianie za i przeciw - ale dla mnie to będzie tylko zabawa, w dodatku zabawa w zgadywanie. Sama musisz przemyśleć co będzie najlepsze i zastanowić się, czy w przypadku ewentualnego niepowodzenia nie utracisz więcej niż mogłabyś zyskać i czy brak zaryzykowania nie będzie jeszcze gorszy niż ewentualne niepowodzenie. Mogę jedynie powiedzieć, że moje życiowe doświadczenia - kiedy nie byłem pewien tego, co powinienem zrobić w jakiejś sytuacji, a nie robienie niczego stawało się coraz większym ciężarem - nauczyły mnie, że lepiej jest coś zrobić, nawet gdyby miało się to nie udać, niż nie robić nic. Robiąc coś, bez względu na skutki tego działania, koniec końców pozbywam się ciężaru, który nosiłem i choćby skutki okazały się nie takie, jakie bym sobie zamarzył, to po pewnym czasie udaje mi się je zrozumieć i zaakceptować i dzięki temu znowu jestem w stanie spojrzeć w przyszłość z czystym umysłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Endriu Domyslny
Pokochaj siebie taką jaka jesteś. Nie oceniaj siebie z perspektywy innych ludzi. Oni są tylko na chwilę...Ty na stałe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×