Gość gość Napisano Sierpień 11, 2018 Patolog miał sąsiadkę, którą nazywał się TA STARA Z PARAPETU. Sasiądka miała psa, a właściwie suke, która nazywała się Picia. Picia była jedynym towarzyszem życia sąsiadki, która owdowiała dekadę temu, a dzieci to wiadomo, już na swoim, życiem zajęte. Picia kilka tygodni wcześniej zdechła, a sąsiadka nie czując się na siłach fizycznych ani psychicznych do własnoręcznego zakopania jej, najęła do tego patologa, który za pogrzeb przyjął korzyść w postaci pół litra alkoholu. Sąsiadka jednak bardzo tęskniła za Picią, swoją jedyną towarzyszką, a pies zaczął się nawet objawiać się w jej snach i rozmawiać z nią po Polsku. W tej sytucji sąsiadka zdecydowała się na krok radykalny i poprosiła Patologa, żeby Picię wykopał i przyniósł z powrotem xD. Patolog się zgodził, ale że tym razem zlecnie było znacznie bardziej nietypowe, to za wykonanie go zażądał aż litra wódy, w tym pół litra płatnego z góry, bo inaczej nie powie gdzie jest pies pogrzebany, jak to się mówi xD to właśnie była wystająca z jego kieszeni flaszka. Gdy słuchałem tych opowieści zdążyliśmy już dojść na miejsce pochówku Pici, czyl nieużytki pomiędzy Aleją Wilanowską a torem łyżwiarskim Stegny w Warszawie. Patolog zaczyna kopać z 10 minut machał łopatą ale nic nie ma, to mówi, węż młody tu pokop z boku bardziej, bo ja się zmęczyłem. Jako że byłem w odludnym miejscu sam na sam z typem który już kiedyś kogoś zabił, to wolałem nie wspomina, że miałem tu być tylko w charakterze posiadacza prawie pustego worka na śmieci, tylko kopałem xD również bez skutku. Potem Patolog powiedział, żebym dał lopatę bo to chyba jednak bardziej w drugą stronę i faktycznie po kilku wbiciach łopaty zaczeło jebać jak ja pierdolę, co wskazywało, że ekshumacja zmierza we właściwym kierunku. A propos ekshumacji, to dosłownie 5 minut na piechotę od miejsca w którym kopaliśmy my, kiedyś kopał IPN, bo tam UB potajemnie zakopywało swoje ofiary w latach 40 i 50 tych, więc cały czas miałem nadzieję, że i my jednej z tych ofiar nie odkopiemy, bo Patolog zdecydowanie wygląda na człowieka zdolnego do zapakowania w mój worek na śmieci szczątków jakiegoś AK-owca i wciśnęcia ich swojej sąsiadce jako Pici w zamian za kolejne pół litra, a ja mimo wszystko nie czuł bym się komfortowo biorąc udział w tym procederze. Po chwili było już niemal pewne że odkopaliśmy jamnika, tylko w umiarkowanym stadium rozkladu. Jebało tak, że kurwa oczy mi zaszły łzami i prawie wyrzygałem ten obiad co dopiero zjadałem xD Patolog jebnął jeszcze solidnego grzydyla wódy po czym załadował Picię na łopatę a potem do mojego worka, który szczelnie zawiązał. Z tym pakunkiem wyruszyliśmy do sąsiądki po zapłate. Po drodze zastanawiałem się, które wydarzenie z mojego zycia doprowadziło do sytuacji, w której ide przez miasto z recydywistą-mordercą, zgniłymi zwłokami psa w worku na smieci i łopatą, żeby dostać od jakiejś starej baby pół litra i to nawet nie dla mnie xD Kolejną rzeczą, która mnie trapiła było że mam uczelenie na pyłki, najgorsze właśnie w czerwcu, więc większość moich śmieci stanowiły zużyte chesteczki, bo mi cieknie z nosa - jak sąsiadka wyjmie Picię worka to sobie pomyśli, że jestem jakimś nałogowym onanistą xD ale potem pomyślałem, że to ona trzyma w domu rozkładające się zwierzęta, więc jeżeli ktoś się tu powinien wstydzić to na pewno nie ja xDDDD Doszliśmy do bloku patologa, sąsiadka wychodzi na klatkę, łapie kurwa ten worek i zaczyna go przytulać PICIA MOJA PICIA KOCHANA Myśle sobie, srogie grzyby kurwa. Wtedy z mieszkania na przeciwko wychodzi jakaś baba i mówi CZYLI JEDNAK ZDECYDOWAŁA SIĘ PANI WYKOPAĆ, PANI MALINOWSKA, JA TAM SIĘ PANI NIE DZIWIĘ, JAK MOJA TEKLA ZDECHŁA TO TEŻ BARDZIEJ TĘSKNIŁAM NIŻ ZA MOIM STARYM JAK UMARŁ. BO PIES, PROSZĘ PANI, TO KOCHA BEZWARUNKOWO. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach