Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy uważacie, że to idzie w dobrym kierunku, że na wsiach nie ma juz

Polecane posty

Gość gość
jakby wybuchła wojna, to majac zapasy mogłoby byc jeszcze b niebezpiecznie, to musiałabys ich bronic, skad wziac bron

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja babcia, bardzo inteligentna kobieta, ma obecnie 82 lata. Pod wzgledem intelektualnym jest zupełnie sprawna. Całe życia miała małe gospodarstwo, nadal ma jedna krowę i kury. Daje radę z pomocą rodziny:) Gdybym miała mozliwość, to sama z chęcią miałabym takie małe gospodarstwo. Super sprawa:) Oczywiście, że potrzebna jest cała infrastruktura, ale ja się tam wychowałam i wiem że tragedii nie ma, spokojnie można hodować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ależ masz możliwość, obecnie na wsiach wiele takich gospodarstw szuka czy będzie szukać właścicieli i bo właśnie starzy wymierają a nie ma komu przejąć po nich. Tyle, że właśnie nikt się nie kwapi do przeprowadzki o x km od najbliższego miasta i do zasuwania 24/7/365, ciekawe dlaczego? Jeśli ty chcesz mieć takie "gospodarstwo" to serio nie wiem, gdzie problem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko nie uważam że to idzie w dobrym kierunku. Niepokoi mnie to już od dawna i komentuję to już od dawna po znajomych jednak nikt temu nie poświęca więcej uwagi niż krótkie grzecznościowe przytaknięcie. To jest wręcz niepokojące. Jak kupuje się pierwsze książeczki dla dzieci to wciąż przewija się w nich motyw wsi ze wszystkimi zwierzątkami i z babcią, a tymczasem dzieci czytając nie wiedzą o czym mowa bo nie mają, nie znają takich babć z gospodarstwem, gdzie są żniwa, gdzie jest dużo zwierząt, gdzie babcia doi krowę, ma kury, króliki. Tylko my dzieci PRL-u takie babcie mieliśmy i mamy takie wspomnienia, mieliśmy dostęp do takiej żywnośc***ełnowartościowej. My dzisiaj jesteśmy zdani na markety. Jak sie nawet jakimś cudem ktoś trafi z krową, ze świniami to z miejsca jest rozrywany po znajomości, żeby coś kupić u takiej osoby i to chyba nawet nie jest legalne. I to jest najstraszniejsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Jak byłam dzieckiem, to widziałam jak dziadek zarzyna świnie itp. Bardzo dziękuję za takie widoki i przekazywanie ich dzieciom.. " Jeżeli jesteś wegetarianką to jest to spójne co piszesz, ale jeśli nie to nie jest to spójne i dziecko sie z czasem i tak dowie tego z internetu jak powstaje mięso. To, że coś jest widoczne już tylko na ladzie sklepowej w markecie to nie znaczy uboju nie ma. Dziecko obserwuje i zadaje pytania skąd sie bierze mięso, a czasem nawet i na samej ladzie są nie tylko poobcinane racice ale i nawet cała głowa świni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez hoduje na parapetach doniczki. Na balkonie mam pomidory. Mialam truskawki. Rosnie mi tez marchewka i pietruszka w doniczkach, ale nie uwazam sie za rolnika. Chetnie na wsi bym miala jakies zwierzatka: kilka kur, moze krowe lub koze - zeby zapewnic dzieciom swieze mleko, ale teraz mieszkan w miescie, a zanim sie przeprowadze na wies to bede w wieku przedemerytalnym a moje dzieci beda dorosle i pewnie beda gardzic mlekiem od krowy, wiec wtedy nie bedzie mi sie juz chcialo tej krowy trzymac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja pamietam z dziecinstwa, ze przy jednej krowie wcale nie ma tak duzo roboty. Przeciez gnoju sie nie wyrzuca od niej codziennie. Wiadomo, wydoic (i to nie zawsze, bo krowa nie w kazdym okresie swojego zycia daje mleko), napoic, przygarnac siano , jak jest lato to wygnac na lake. Czasem wyczyscic i odrzucic gnoj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
07.36 Musisz mieć tą łąkę, na zimę mieć gdzie gromadzić siano. Ba jak nie masz siana, to trzeba kupić jakąś pasze. Dolicz hektolitry wody, która taka krowa wypija. Dolicz zakolczykowanie tej krowy, dolicz weterynarza. No wcale niemalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Krowa wypija dziennie kilka wiader wody. Duzo gospodarstw jeszcze ma studnie, jeszcze nie wszystko zostalo zaorane, zasypane i obsadzone tujami. Czesto tez przy gospodarstwach zostaja nieuzytki rolne, wiec taka lake mozna sobie zostawic. Skos łąki jest zazwyczaj dwa razy w roku, wiec nie przesadzajmy z nadmiarem tej pracy. A gnoj od krowy przydaje sie na warzywnik i na sad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do osoby, ktore pisze, ze krowa wypija hektolitry wody. Nawet jesli krowa wypije 150 litrow wody dziennie , to na miesiac wychodzi troche ponad 4.5 kubika wody. Kubik wody niech kosztuje 4zl (wody, nie woda plus scieki) . No to jakbyscie mieli nawet zaplacic 20zl za te wode dla krowy miesiecznie, no to rzeczywiscie..."bardzo drogo" ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam takiego sąsiada który pomimo pracy zawodowej miał krowę ,cielaki świnki .Ze sprzedaży cielakow kupowali opał na zimę .Od kilku lat JUŻ mają tyło kury bo się nie opłaci .Sąsiad woli iść komuś łazienkę wyplytkowac i ma więcej niż z chodzenia kolo cielaka przez rok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś A pasza to gdzie? Łąkę musisz mieć swoją. Na cudze nieużytki rolne nie wygonisz krowy. I woda nie kosztuje 4 zł, tylko trochę więcej. U mnie na wsi, takiej większej, bo jest wójt, woda kosztuje prawie 7 zł za kubik. Tak, 7 zł, bez ścieków. Dolicz jeszcze weterynarza itd. Jednej krowy dla 20litrów mleka dziennie nie opłaca się hodować. No i mając jedną krowę, musisz sama ją dwa razy dziennie doić. I wiesz co? Znam tylko jedno miejsce, gdzie hoduje się 2 krowy, a jedno mające 2-3 byczki, hodowane na sprzedaż do rzeźni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do dziś I uwazasz, ze dobrze sie dzieje, ze znasz tylko jedno miejsce, gdzie hoduje sie krowe ? Zgadzasz sie z tym? To jest OK, taki stan rzeczy ? I nie nachodzi Cie zadna refleksja, ze jacys ludzie do tego doprowadzili ? Uwazasz, ze to nie wplynie na Twoja przyszlosc lub przyszlosc Twoich dzieci ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzisiaj powstał inny temat, że wszystko drożeje. Najpierw było uzaleznianie od siebie konsumentalność, który likwidować gospodarstwo a teraz ceny coraz wyżej i wyzej za żywność. Być może to będzie impuls do powrotu małych gospodarstw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11.49 Ja się z tym zgadzam. Wychowałam się na wsi i wiem, jaka to ciężka praca. Moje pokolenie wychowane na wsi, nie chce tak ciężko pracować przy zwierzętach jak nasi rodzice czy dziadkowie. Jak byłam mała w każdym domu były zwierzęta. Świnie, krowe, kury. Teraz nie ma nikt. Może ze dwie starsze panie takie już babcie ,jeszcze mają po krowie i po parę kur. Reszta woli iść do zwykłej pracy, popracujesz 8 godzin i wolne. Pokolenie naszych rodziców też już wrzuciło na luz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie ja myślę, że ta fascynacja wsią dotyczy głównie tych, którzy życia na wsi nie znają. Sama nie miałam nikogo na wsi, zawsze marzyłam żeby chociaż pojechać. Kiedyś oklamalam Panią i powiedziałam, że byłam na wakacjach na wsi, ale jak zaczęły się pytania o zwierzęta, prace, to się skomplikowalam, rozplakalam i przyznalam do miesiąca w górach, które były pasją mojej mamy i gdzie spedzalam miesiąc lata, drugi na koloniach. Nie wiem co powiedziala Pani mojej mamie, ale na kolejne wakacje pojechałam na wieś do rodziców znajomej mojej mamy. Było cudownie dla mnie, bylam dzieckiem i ich gościem, najlepsze wakacje. Jako dorosła wybudowalam z mężem dom i chociaż mieszkam w dużym mieście, rodzinnym zresztą to myślę o kurach, krolikach a nawet o siedlisku na wsi, bo blisko mamy fajne wiejskie tereny.Mój mąż, ktory wszystkie weekendy i wakacje ze studiami łącznie spędzał na wsi u babci mówi stanowczo NIE i mi tłumaczy, pokazuje i trochę mi rozjasnil. Mamy swojego zaprzyjaźnionego rolnika, jeździmy do niego raz w tygodniu po jaja, mleko, warzywa, czasem kurke albo królika i chyba tak zostanie. Warzywa mam trochę swoje a ze zwierzat psy. Praca ma wsi to ciężki kawałek chleba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×