Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

respekt

Jak się odnaleźć w tym całym miłosnym życiu

Polecane posty

Na wstępie powiem - za parę dni wskoczy mi dopiero 18 rok życia, więc jestem jeszcze stosunkowo młody i wiem, że na pewne sprawy przyjdzie jeszcze czas. Troszkę o mnie - wysoki, szczupły, całkiem przystojny (wg. opinii koleżanek), zamiłowany do sportu (aczkolwiek aktualnie nie uprawiam z racji ciężkiej kontuzji ręki - jeżeli będę mógł to wrócę do ruszania się :>), zainteresowania mam podobne - fizjologia człowieka, trening, ogólnie sport, po szkole chciałbym kierować się na akademię wychowania fizycznego. Aczkolwiek jestem nieśmiały, wrażliwy, o romantycznym usposobieniu (chociaż po tym co przeżyłem, nie wierzę w istnienie bezwarunkowej miłości). W swoim życiu poznałem dwie dziewczyny, przez które naprawdę poczułem motylki w brzuchu - w obu przypadkach czuję je nawet dzisiaj. Pierwszą była moja klasowa koleżanka, czułem coś do niej od kiedy się znaliśmy, ale zrozumiałem to dopiero w wieku 15 lat. Lecz ona okazała się (tak jak mówiły jej koleżanki) łatwą blacharą, która nawet zapewne nie rozumie definicji słowa miłość, bo jedyne na co patrzy w kolejnych związkach, to pojazd którym wozi się jej wybranek oraz to ile ogólnie ma pieniędzy. Całkowicie nie warta mojej uwagi, mimo że przez rok (!) próbowałem z nią chociaż porozmawiać, nawet z tym nie było opcji, nigdy nie pozwoliła mi nawet opowiedzieć dlaczego tak mi zależy itp, wracając - mój mózg popełnił jedną wielką gafę zakochując się w niej. Potem była druga, też mi się podobała praktycznie od kiedy ją znałem, aczkolwiek zagadałem do niej dopiero rok temu i z początku pisaliśmy, jej przyjaciółki zaczęły rozmawiać ze mną o niej itp, potem okazało się z czasem, że te przyjaciółki tak na prawdę tylko obgadują mnie za plecami dla swoich koleżanek, a z rzekomą "lubą" nawet nie było kolejny raz jak porozmawiać, bo nigdy nie miała czasu i chęci, a z czasem stwierdziła, że mnie "nie zna", chociaż widzieliśmy się i rozmawialiśmy od dłuższego czasu. Do tego doszedł jej rzekomy chłopak, którego podobno miała, ale w praktyce - nie było nic widać ani słychać, nikt go nigdy nie widział, nie mieli wspólnych zdjęć, nie było żadnych śladów aby wgl miała chłopaka bo podbijała w tym czasie do innych kolegów, więc raczej z przyjaciółkami mówiły to tylko na "odwal się". I tutaj podsumuję - obie niby widziały moje starania, aczkolwiek żadna nie chciała ze mną nawet na ten temat porozmawiać. Nie byłem w stosunku do żadnej z nich z początku natarczywy, ale jak same zrywały jeszcze bardziej kontakt, bez jakichkolwiek wyjaśnień to naturalnie z czasem "nękałem" prośbami o rozmowę i wyjaśnienie wszystkiego, z początku zawsze pytam dziewczynę o jej zainteresowania, przedstawiam się sam i trochę stopuję - np. nie odzywam się 1-2 dni nawet na fb, by nie myślała, że jestem natarczywy. Jak rozmowa się klei to można pisać bez końca, aczkolwiek jeżeli tak nie jest - wolę przestać i zaczekać na jakiś lepszy moment. Poza tą całą historią ogólnie teraz mam jakiś "wstręt" do dziewczyn, przez nie tylko te dwie dziewczyny, ale i inne zauroczenia i ogólnie koleżanki, po prostu czuję jakoby wszystkie dziewczyny w wieku podobnym do mojego były głupie i leciały tylko na pieniądze i prestiż, chociaż nawet po swoich zaufanych przyjaciółkach widzę, że tak nie jest. Ale sam fakt, że większość dziewczyn tak się zachowuje - nakłania mnie by tak myśleć, bo tutaj są fakty, a te "dobre" dziewczyny to tylko zwykła teoria. Od jakiegoś czasu nawet nie myślę podrywać dziewczyn, bo skoro są takie głupie to po co mam się znowu męczyć jak samemu chociaż nerwy wytrzymają i mogę się normalnie realizować? Koledzy niby znajdują dziewczyny, ale większość ich związków trwa maksymalnie kilka tygodni a potem zaczyna się nudzić. A ja? Jeszcze nigdy nie byłem w związku, mimo tego że koleżanki i przyjaciółki widzą we mnie wsparcie, dzielę się z nimi moją wiedzą, zachęcam do sportowego trybu życia, pomagam im, jestem takim prawdziwym przyjacielem, co doceniają i się jednocześnie dziwią, dlaczego ja jeszcze nie mam dziewczyny. Czy to ja tutaj nie pasuję, czy to może wszyscy nie pasują do mnie i mojego "zdrowego" podejścia? To co tutaj napisałem to jeden wielki skrót myślowy, który nie potrafi streścić nawet w małym stopniu tego, co chciałem tutaj przekazać, jest to tylko okrojona próba przekazu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie panikuj kolego. Masz dopiero 18 lat. W każdej chwili możesz poznać wartościową dziewczynę. Przyznaję, że ją kiedyś też panikowałem, że nie znajdę fajnej dziewczyny. Byłem w wieku 20 +.Dziewczynę poznałem gdy miałem lat 23.Została moją partnerką życiową. Pamiętaj tylko abyś nie zrobił z siebie desperata. Nic na siłę. Podejdź do sprawy ze spokojem. JESTEŚ młody. To daje ci komfort czasowy. Co mają powiedzieć ci którzy są w wieku 30+ i nigdy nie mieli dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adam Klaser Prawik 36
Ja mam 18+18 i czekam na tą moją żonę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zbudowałeś sobie opinię na podstawie doświadczeń, które sam interpretowałeś kierując się pewnymi normami. Śmiało możesz wyrzucić do umysłowego śmietnika swoją budowlę. Zapomnij również swoją przeszłość. Zaobserwuj jak duży wpływ mają na Ciebie nieszczęśliwi ludzie swoimi normami i porzuć ów wpływ. I milcz, dopóki sam w sobie nie znajdziesz źródła szczęścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×