Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy zasadne jest uczucie zawodu na kimś w takiej sytuacji?

Polecane posty

Gość gość

Czy zasadne jest uczucie zawodu na kimś w takiej sytuacji, jaką poniżej opiszę, czy może jestem przewrażliwiona? Przez zupełny przypadek wykryto u mnie guza i dostałam skierowanie na biopsję. Wiadomo, że jest to dość stresujące. Wspomniałam o tym z osobna czterem koleżankom z którymi utrzymuje kontakt. Nie na zasadzie dzielenia się strachem itd, po prostu przy wymianie wiadomości co u kogo słychać, pośród innych spraw napomknęłam krótko, że mam guza i będę miała biopsję. Dwie z tych koleżanek, które uważałam za bliższe i w duchu liczyłam na jakieś słowa wsparcia, całkowicie pominęły temat. Zero reakcji. Jedna nie zaregowała, za to z przejęciem opowiadała o swoich sprawach i problemach, druga też nie zareagowała, za to mówiła o jakiś pierdołach typu firanki, zasłony itd. Przez trzy tygodnie ani jednym słowem nie nawiązały do tej informacji. Za to dwie inne koleżanki, o których sądziłam, że są dalsze, od razu się zainteresowały. Jedna naprawdę mocno się przejęła, aż miała łzy w oczach, mówiła, że będzie dobrze itd, druga także od razu się zainteresowała, pytała czy biopsja boli, mówiła, że guz na pewno okaże się niegroźny itd. Takie słowa wsparcia, wiecie. Absolutnie nie oczekuję, że ktoś się będzie nade mną użalał, ale w głębi serca oczekiwałam, że osoby, które uważałam za bliskie, zainteresują się jak się czuję, powiedzą żebym się nie martwiła na zapas. W końcu guz to nie infekcja, tylko poważniejsza sprawa. Czuję żal. Nigdy nie wróciłam do tematu. Jeśli wynik biopsji będzie zły, nawet nie nie powiem im o tym, skoro olały temat, a chyba nie tak powinno to wyglądać w bliższych relacjach. O czym świadczy ich zachowanie? Że jestem im obojetna, chociaż są to długoletnie znajomości i one zwierzają mi się ze swoich spraw, wypytują jak mi się zmężem układa itd? A może jestem przewrażliwiona i generalnie na ludziach nie robi wrażenia, że ktoś ma guza i ma mieć biopsję? Może tylko przez mój strach, czy nie mam raka, myślę, że one zareagowały jakoś nie tak? Dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdybyś umarła to pewnie plakalyby jak wynajęte placzki mówiąc jak bardzo się przyjaznilyscie :D w takich chwilach poznaje się ludzi naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś No właśnie... Pewnie masz rację, że w takich chwilach poznaje się ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, to przewrażliwienie. Koleżanka nie ma obowiązku cię wspierać i rozmawiać o biopsjach. Tak samo jak niepotrzebnie im to mówiłaś. To są sprawy dla rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawdziwych przyjaciół pozbaje się w biedzie....sama prawda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Mowa jest o bliskich koleżankach. Nikt nie ma obowiązku, ale jak dla mnie to jest ludzki odruch powiedzieć komuś w takiej sytuacji coś w rodzaju, że na pewno będzie ok, że nawet jeśli coś nie tak, to ważna jest wczesna diagnostyka itp. Nie trzeba ciągnąc tematu, ale coś powinno się powiedzieć, zwłaszcza jeśli dotyczy to przyjaciółki czy bliskiej koleżanki. Ja bym się zawiodła. Jak tak myślę, to nawet gdyby mi zupełnie obca, niezmajoma osoba wspomniała o czymś takim, to powiedziałabym dwa słowa otuchy. Myślę, że to trochę nieludzkie całkowicie pominąc taki temat i przejść do omawiania pierdołów lub swoich własnych spraw. Inna prawa, że ludzie często nie potrafią się odnaleźć w trudnych tematach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Też tak myślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" (...) Dopieroż Mieszek odżył... "Było z tobą krucho! - Woła kum, - szczęście, Mieszku, że cię nie zadrapał! Ale co on tak długo tam nad tobą sapał. Jak gdyby coś miał powiadać na ucho?" "Powiedział mi - rzekł Mieszek - przysłowie niedźwiedzie: Że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
00:05 Nikt nie ma żadnego obowiązku wobec nikogo tylko chyba na tym przyjaźń powinna polegać? Chociaż o czym ja mówię w ogole :D nie te czasy i kredki też nie te.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli tylko ja nie rozumiem, jak można wypaplać kilku koleżankom, że się pójdzie na biopsję? A jakby puściły to info w świat i wróciłaby do Ciebie plotka że masz np raka złośliwego z przerzutami na coś tam? :o koleżanki (te dwie które nie zareagowały) zrobiły słusznie, bo nie należy ich obarczać informacjami o takim ciężarze dopóki nie są one potwierdzone wynikiem biopsji. Powiedziałaś nieodpowiednim osobom, to i nie licz na szczere wsparcie. Tamte dwie Cię pocieszały z czystej kultury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz nauczkę że z czymś takim to się biegnie do męża, matki a nie do koleżanek , bo nigdy żadna osoba spoza rodziny nie będzie miała w sobie tyle dobroci i współczucia żeby ją obchodziło czyjeś podejrzenie choroby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widać że osoby którym w glowie się nie mieści podzielenie się z kimś informacja tego typu nie zaznaly prawdziwej przyjaźni gdzie nie ma tematów tabu. I też nie uważam że należy się obnosic z takimi rzeczami ale bez przesady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przyjaźni nie ma na świecie :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To tym bardziej miłości. Nie ludz się co do swojego starego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Różnica jest taka, że stary będzie ze mną siedział na ewentualnej sali i operacji, a koleżanka nie bardzo :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś A ja myślę, ze autorka powiedziała po prostu ludziom, którym ufała i z którymi się przyjaźni, a nie "rozpeplała". Tzn. myślała, że się przyjaźni, bo to chyba jednak nie jest przyjaźń. O takich sprawach czasem łatwiej porozmawiać z obcymi niż z rodziną, która bardziej przeżywa i też się boi. Myślę, że od tego są właśnie przyjaciele... Potrafię sobie wyobrazić, że w takiej sytuacji ktoś może czuc potrzebę pogadania. I tu powinna być rola przyjaciół. jeśli się ich ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nawet jeśli, to i tak nie da się stworzyć takiej bliskiej przyjaźni aż z czterema osobami i autorka przedobrzyła dzieląc się taką informacją aż z tyloma ludźmi. Dobrze, że chociaż te "dalsze"zachowały klasę i coś miłego powiedziały

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Stary będzie bo ma obowiązek poniekąd choć w środku może nie może na ciebie patrzeć i wolałby pierdziec w kanapę pijąc browara zamiast oglądać cię w szpitalnym wydaniu. A przyjaciółka nie ma takich obowiązków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Wiesz co... nie wiesz jak Ty sama byś zareagowała, gdybyś była na miejscu Autorki. Można się przestarszyć i szukać wsparcia. Podejrzewam, że to mogło być tak: powiedziała jednej bliskiej -nie uzyskała wsparacia, potem powiedziała drugiej bliskiej z nadzieją, że może ona ją wesprze -to samo, cisza. I wtedy może zwierzyła się tym dwóm dalszym. Mąż, rodzice... to są oczywiście osoby, którym się mówi takie rzeczy, które w razie czego trzymają za rękę i siedzą pod salą operacyjną, ale równocześnie są to osoby z którymi trudno się rozmawia na takie tematy, bo są zbyt blisko emocjonalnie i za bardzo się martwią. Człowiek chce oszczędzić rodzinie stresów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś przyjaciółka ma obowiązek... moralny. A jeśli go nie czuje, to nie widocznie nie przyjaciółką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja się nie dziwię Twoim koleżankom. Nauczona doświadczeniem nigdy nad nikim nie biadolę, bo zauważyłam, że ludzie często mówią jakiś swój bolesny sekret niby w nadziei na pocieszanie, ale jak przychodzi co do czego, to to pocieszanie odrzucają i właściwie nie wiaodmo, czego oczekują, dlatego ja to wolę pomijać milczeniem albo komentować krótko i jednorazowo. Jak się chce kogoś bić, kij się znajdzie. Co by nie zrobić, zawsze ktoś będzie niezadowolony. Nie podejmę tematu - będzie że mam je w d...pie. Podejmę - będzie, że fałszywy smutek, bo co ja wiem o raku. A prawda jest też taka że wiele osób na wieść o tym co jest u Ciebie tewraz, nie daje porad i nie pociesza bo są w szoku, albo same pamiętaja jak ktoś ich pocieszał nieszczerze, a takich ludzi jest masa. Ja w ogóle nie lubię pocieszania, kondolencji i tego typu bzdur, uważam że nikt nigdy nie bedzie wiedzial co czujesz, jesli nie przezyje tego samego wiec takie biadolenie, kondolencjowanie i jęki to jest jęczenie dla jęczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poza tym podsmumowując już zupełnie mój powyższy wywód, dodam, że jesteś strasznie egocentryczna...nie pomyślałaś, że one mówią o firankach właśnie po to, by nie grzebać w temacie guza, nie dołować siebie i ciebie, odwrócić twoją uwagę od tego, co smutne i niepewne? Jak można w ogóle coś takiego poczytwac jako olewkę?Ludzie sobie róznie radzą z kłopotami. Jeden rozdrapuje w kółko rany, roztrzasa, dzieli włos na czworo. Drugi skupia się na działaniu i nie miele ozorem po próżnicy. Trzeci nie mówi nic, bo go zatkało i boi się, że cokolwiek powie, może byc w tej sytuacji uzyte przeciwko niemu, bo w swoim obecnym położeniu prawdopodobnie będziesz przeczulona na własnym punkcie.Amen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak można całkowicie zignorować coś co ktoś albo jak w temacie tzw. przyjaciółka mówi? Już nieważne czy o raku czy sraku. To po prostu nie kulturalne wręcz chamskie. To normalne chyba że się rozmawia o wszystkim z dobrą przyjaciółka więc dlaczego nie powiedzieć o biopsji czyli temacie jak każdy inny? To własne przez takie udawanie że to trudny temat ludzie zachowują się jakby mieli kij w dupie w stosunku do chorych. Widocznie autorka się pomyliła i nazwała kogoś w ten sposób zbyt pochopnie. Od biopsji do kondolencyji i wyrazów współczucia daleka droga więc co ty pieprzysz kobieto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Tylko, że to nie są kłopot tych ludzi, tylko autorki. To ona musi sobie z tym radzić, a nie ci ludzie. To jej jest ciężko, nie im. To nie ona jest egocentryczna, tylko przyjaciółka, która ignoruje temat i mówi o własnych (pewnie błahych) problemach. Z tego co mówisz wychodzi na to, że bliskie koleżanki są tylko do gadania o pierdołach i nie ma co oczekiwać relacji opartej na czymś głębszym. Na coś takiego to szkoda czasu i zaangażowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A skąd wy bierzecie te przyjaciółki w tym temacie? Autorka pisze o "KOLEŻANKACH, z którymi utrzymuje kontakt", niektóre z nich uważając za "bliższe". Koleżanka to osoba znajoma z pracy, z kursu jogi etc. Koleżeństwo to nie przyjaźń! Koleżanki autorki mogły się zwyczajnie poczuć zażenowane tak osobistym zwierzeniem. To raz. A dwa: te, które zareagowały - albo mają więcej empatii, albo osobiste doświadczenia w temacie, więc łatwiej im było się wczuć i zareagować nawet w stosunku do raczej obcej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zasadne. Życzę ci zdrowia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XAutorkaX
Tu Autorka. Dziękuję za odpowiedzi. Dodam, że koleżanki, które nazwam bliskimi, to osoby, które ktos inny mógłby nazwać przyjaciółkami. To nie jest tak, że zwierzyłam się osobom, które są bardziej znajomymi i mogły się poczuć zażenowane. To osoby, które mnie także się zwierzają i np. znam takie sekrety jednej z nich, o których nikt oprócz mnie nie wie. Te dwie "dalsze" też nie jakieś takie super dalekie, ktoś inny mógłby je nazwać bliskimi. Dalsze, bo rzadziej się widzimy, rzadziej rozmawiamy i trochę mniej o sobie wiemy, ale generalnie są obecne w moim życiu. I dlatego jest mi przykro, że te dwie bardziej bliskie całkowicie zignorowały to, co im powiedziałam. Zwłaszcza, że jedna z nich często mi się zwierza, a druga ciągle (wręcz nachalnie) oferuje swoją pomoc tam, gdzie nie ma takiej potrzeby (np. w urządzaniu mieszkania) - uzasadniając to przyjaźnią. A gdy naprawdę znalazłam się w potrzebie, to obie nabrały wody w usta. Jestem przekonana, że gdybym im powiedziała coś w stylu, że z mężem mi się nie układa, lub, że podejrzewam romans, to pierwsze byłyby do omawiania problemu. Jestem o tym przekonana w 100%. Czuję teraz jakiś zawód i myślę, że to wpłynie na relacje. Wystarczyłaby mi wtedy krótka rozmowa, dosłownie dwa słowa otuchy, jakieś zainteresowanie. Cokolwiek, tylko nie zignorowanie problemu. Potrzebowałam wtedy tego. Myślałam, że mogę na to liczyć z ich strony. Ani z mężem, ani z rodzicami nie porozmawiam, że się boję wyniku biopsji, bo są zbyt blisko i nie chcę ich obciążać. Przecież dla nich to też stres i pewnie mają podobne obawy jak ja. Bliskie koleżanki (czy tam przyjaciółki) to jednak obce osoby i łatwiej byłoby o tym porozmawiać. No ale zawidołam się. Do tematu nigdy nie wróciłam, one wciąż mówią o sobie itp. Cóż... racja z tym przysłowiem niedźwiedzim. Napisałam to w odpowiedzi na Wasze opinię (celem wyjasnienia). Dziękuję za wszystkie opinię i pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
* opinie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie rozumiem jak możesz pytać się czy Twoje uczucie jest zasadne? Poczułaś, znaczy jest prawdziwe, jest Twoje. Każdy patrzy na daną sytuację przez pryzmat swoich przekonań i doświadczeń, co jednego poruszy, po drugim spłynie jak po przysłowiowej kaczce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
XAutorkaX dziś Wiesz, co ja myślę? Że to ty masz być przyjaciółką, a one nie muszą. Pominęły temat, bo się wystraszyły, że możesz oczekiwać czegoś więcej, niż zwykłego nie martw się, pewnie to nic takiego. Jestem z nią bliżej, to pewnie będzie chciała, abym do szpitala z nią jeździła. O to chodzi. A te dwie dalsze, to są albo w ogóle w porządku, albo nie czują się zobowiązane w razie czego ci pomagać. Ja bym zluzowała kontakty z tymi co cię olały. I tak jak piszesz, gdyby to była jakaś sensacja typu, że mąż cie w trąbę robi, to by były pierwsze, ale podejrzewam tak jak ty, że nie do pomocy, a z ciekawości, a w domu ze swoimi mężami ple ple ple hi hi hi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×