Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Naprawdę to takie ważne by dwulatka pchać do jakichś przedprzedszkoli, bawialni?

Polecane posty

Gość gość

Jakichś punktów rozwoju? Bo jakaś zbiorowq schizofrenia wśród mamusiek, uważają że trzeba dwulatka do grup z dziećmi posyłać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie to nie była fantazja. Lecz chęć powrotu do pracy:-) moja córka skończyła 14 miesięcy, mój syn 16 miesięcy . Nie wiem, czy to ważne , czy też nie. Jednak ja akurat w dzieciństwie również byłam w żłobku, żyje i mam się dobrze :-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie, po co do grup z dziećmi żeby się socjalizował, trzymaj pod spódnicą niechże rośnie mamicyc lub mamicipcia wersja dzikusek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Owszem, ważne. To normalne, że dzieci wychowują się w grupach ludzkich, w tym z innymi dziećmi. Nienormalne jeśli z innymi osobami niż matka mają kontakt sporadyczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ale swiruski, każdy specjalista wam powie że do trzylatka dziecko ma czas. Dziecko do trzylatka powinno być w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja chciałam dać mijego malucha 17msc do takiego . Ale w mojej miescowosci nie otwierają w tym roku klubiku bo za mało dzieci . Chciałam chociaż na kilka godzin kilka razy w tyg . Żeby odetchnac i zająć się swoim zdrowiem, które zaniedbalam bo za bardzo nie mam pomocy z innych stron . Myślę nad żłobki em ale nie wiem czy pójdą na taki układ. A i zlobek mam dosc daleko od domu . :( szkoda bo w sumie mały przebywa tylko wśród dorosłych a wiadomo ze z dziećmi by się na pewno bawił super :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja córka uwielbia inne dzieci, łatwo nawiązuje kontakty, wręcz domaga się, żeby ją prowadzić do dzieci. Więc uważam, że to dla niej ważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale.moj syn nie lubi, na placu zabaw zawsze bawi się sam. Taka natura

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ale.moj syn nie lubi, na placu zabaw zawsze bawi się sam. Taka natura xxx Czyli rośnie mały, odizolowany od społeczeństwa dzikusek. Jeśli nie przełamie bariery najpewniej będzie mieć melancholijny i depresyjny charakter utrudniający funkcjonowanie w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś No ale swiruski, każdy specjalista wam powie że do trzylatka dziecko ma czas. Dziecko do trzylatka powinno być w domu. xxx Niby jakie specjalistki? :D Te od blogów wyolbrzymiających uroki rodzicielstwa robiące bezrefleksyjne kopiuj+wklej z pseudoanaliz środowisk konserwatywnych? Też mi autorytety. A co taka dziunia może innego promować jak nie model życia, dzięki któremu ma wejścia na stronę, gdyż innych pomysłów na zarobek nie posiada? Hmmm?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja wam powiem, ze nie chodzilam do przedszkola i mialam w szkole problem z nawiazaniem kontaktu z dziecmi. do dzis mam problem z tym, nawiazac kontakt idzie jakos, ale utrzymac juz nie. jestem jedynaczka, co tez nie jest bez znaczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Tak, a najlepiej jeszcze w klatce zamknięte :O Tak się wychowuje prosięta a nie dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:59 Ale przystopuj trochę, dziunia! Mówię przecież że jak będzie miał 3 lata to idzie do przedszkola. Więc jaki dzikus, jakie skłonności depresyjne? Ja chodziłam do przedszkola, nic mi to nie dało, niezbyt lubiłam tam chodzić, z ludźmi mam mało kontaktów i owszem mam charakter melancholijny ale to się często dziedziczy w genach. Nie rozumiesz tego, bo jesteś za tępa. Nie sztuka wychować przekupę, która tylko rajdać z innymi będzie, nie potrafiła będzie przezyć jednego dnia bez wiecznych rozmów z innymi, a za to nauka leży, bo nie będzie się umiała skupić nad ścisłymi przedmiotami, głowa nie ta/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiekszosc rodzicow nie ma aspiracji by dziecko bylo naukowcem, profesorem, albo chociaz bylo wyspecjalizowane w wąskiej dziedzinie dającej prestiż i dobre ZAROBKI. wiekszosc chce wychowac kuriera, pracownika na słuchawce w korpo, kierowcę tira. Tutaj rzeczywiscie lepiej niż że żłobkiem trafić nie mogły. Bieda rodz biede.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aha i zanim mi zarzucisz, agresorko, że jak poszłam do przedszkola to było już za późno to oznajmiam: nie, nie było, co wychowałam się w domostwie pełnym dzieci, dzieci cioci i dzieci sąsaidów. I co? i ujów sto. Nic mi to nie dało, więc te wasze teorie o kant tyłka można potłuc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:07 Póki co to jedyną osobą która wykazuje zezwierzęcenie w tym zespole jesteś ty. Prosiak taki, buldożer bez kultury. Tyle dała ta twoja "socjalizacja"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na wszystko jest czas. Dla malucha najważniejsza jest mama i poczucie bezpieczeństwa. 3 lata z mamą to minimum, ma całe życie przed sobą by się socjalizować. Wiecie, że dzieci do 6-7 roku życia mają aktywność mózgową odpowiadającą hipnozie? Wszystko w tym czasie usłyszane, przeżyte to zapis jak żyć i reagować przez całe życie. Co w takim żłobku panie przekazują dzieciom tego nie wiemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:26 Oczywiście. Dlatego ja chodzę z dzieckiem na zajęcia do takiego klubu, ale rodzic jest obecny na sali, zajęcia są raz w tygodniu lub dwa razy, po godzinie. Wydaje mi się, że wystarczy. Już bez przesady. Jakaś moda głupia, wydaje mi się że tym matkom się po prostu nie chce, upchnie toto na 3 h do jakiegoś "punktu rozwoju" dziecko i może zbijać bąki, a oficjalnie to ona jest na wychowawczym, bo przecież nie w pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może jakaś mama musi iść do pracy a babci czy innej formy opieki brak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:47 Wtedy tak. Ja pisałam o sytuacjach, w których ewidentnie widać że matka przesadza z tą socjalizacją, dwulatek to nie trzy-i cztero-latek. Nie dajmy się zwariować, ludzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Alle co to za różnica, czy matka musi iść do pracy czy woli "zbijać bąki"? Lepiej, żeby dziecko było w towarzystwie rówieśników i wykwalifikowanej kadry pod opieką której jest bezpieczne, niż leniwej i głupiej babci, która tak sie opiekuje że dziecko wpadło do szamba i sie utopiło!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś 12:59 Ale przystopuj trochę, dziunia! Mówię przecież że jak będzie miał 3 lata to idzie do przedszkola. Więc jaki dzikus, jakie skłonności depresyjne? Ja chodziłam do przedszkola, nic mi to nie dało, niezbyt lubiłam tam chodzić, z ludźmi mam mało kontaktów i owszem mam charakter melancholijny ale to się często dziedziczy w genach. Nie rozumiesz tego, bo jesteś za tępa. Nie sztuka wychować przekupę, która tylko rajdać z innymi będzie, nie potrafiła będzie przezyć jednego dnia bez wiecznych rozmów z innymi, a za to nauka leży, bo nie będzie się umiała skupić nad ścisłymi przedmiotami, głowa nie ta/ xxx Czyli jednak sama się przed sobą usprawiedliwiasz i brniesz w to dalej wyszukując na siłe zmontowanych argumentów pod swoją teorie.. Przejawem jest to, że równie wadliwy model wychowania implementujesz swojemu dziecku, które juz jest wycofane, samo się wyklucza i marginalizuje. No i masz ten melancholiny charakter - fałszywie wskazujesz na odpowiedzialność puli genów - czy pomógł Ci on jednak w dynamicznie rozwijającej się karierze? Chyba jednak nie, gdyż zamiast wrócić na rynek do ambitnej pracy (nikt takich miejsc nie porzuca na dłużej niż rok, gdyż w takich miejscach praca jest również życiową pasją) zamierzasz siedzieć z dzieckiem do 3 roku życia. Mało tego tak fetyszyzujesz nauki ścisłe podczas gdy przy fatalnym poziomie polskiej edukacji na rynku liczą się głównie umiejętności miękkie wraz ze zdolnościami interpersonalnymi. Wygadany, pewny siebie, energiczny, dynamiczny człowiek osiągnie więcej niż wycofany melancholik. Lepiej być wygadanym pracodawcą poprzez umiejętności miękkie symulującym znajomość branży zatrudniającym takich właśnie ścisłowców-melancholików. Ale w sumie Twoja sprawa czy masz w planach zmarnować dziecku życie podobnie jak swoje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Alle co to za różnica, czy matka musi iść do pracy czy woli "zbijać bąki"? Lepiej, żeby dziecko było w towarzystwie rówieśników i wykwalifikowanej kadry pod opieką której jest bezpieczne, niż leniwej i głupiej babci, która tak sie opiekuje że dziecko wpadło do szamba i sie utopiło! xxx Zwłaszcza jak się idzie przez park i słyszy się jak babcie z premedytacją utrwalaja we wnukach błędy językowe. "Ziaba", "ziółty", "sisisi" komunikowane trzylatkom ze strony niby dojrzałych kobiet to norma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem nauczycielem, terapeutą, absolutnie nie zgadzam się z koniecznością posylania dziecka do instytucji w wieku 1-2 lat. Najlepiej jeżeli to mama sprawuje opiekę nad dzieckiem i najlepiej jeżeli trwa to jak najdłużej, optymalnie do 4-5 roku życia. Oczywiście dzieci są różne, różnie znoszą rozłąke, różnie się adaptuja, dlatego rozsądne jest posylanie przed zerówka, zanim nauka defacto następuje, ale znam wiele dzieci, które rozpoczynają naukę od zerówki i doskonale się odnajdują w sytuacji szkolnej zarówno dydaktycznie, jak i społecznie i emocjonalnie. Opieka do 2 roku życia powinna być kierowana 1:1, dziecko w tym wieku nie potrzebuje grupy, nie buduje więzi społecznych, które miałyby kształtować jego umiejętności na przyszłość. Sama poszłam dopiero do zerówki szkolnej i wspaniale wspominam tak czas spędzony z mamą w domu, jak i zerówke, szłam gotowa emocjonalnie, umialam czytać i pisać, rozumiałam potrzebę chodzenia do szkoly. Swoje dzieci puściłam do przedszkola w 2,5 i 3 lata, podyktowane to było koniecznością mojego powrotu do pracy. Jeżeli rodzice pracują i nie mogą sobie pozwolic na tak długi pobyt z dzieckiem warto dla maluszka do 2 roku życia pomyśleć o niani, później można jak najbardziej rozważyć grupę. Jeżeli jednak jest możliwość pobyć z dzieckiem, na pewno nie warto ulegać modzie i pchać do placówek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do 14:08 Ta paniusia, której opisujesz zapewne jest kontynuatorką fałszywego mitu, że dzieci najlepiej wychowuje się w domu, matka jest niezbędna do 3 roku życia (w takim przypadku ojciec to się powinien na owe 3 lata wyprowadzić co by dzieciństwa nie zaburzać swym faktem istnienia) bla bla, wszystko podlane pseudonaukowym sosem o niepodważalnych zaletach. Później dziecko ma problemy adaptacyjne w przedszkolu, ona spóźnia się do pracy, gdyż traci czas w szatni na wytłumaczenie, że nadszedł kres monopolu na mamusie, ona musi na powrót wejść na rynek pracy, gdy już inne dzieci instynktownie przełamują bariery i się zaprzyjaźniają dzieciak ma traumę etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sa rozne dzieci, jedne kochaja towarzystwo, inne sie zle w nim czuja ( mowie to na przykladzie swojej dwójki, chocby - nie moglam pojsc do pracy, bo jedno dziecko towarzystwa nie tolerowalo, a zlobki wtedy to byla tragedia, wiec na pewno było im lepiej ze mna. Ale juz mój wnuk majac mniej niz rok "poszedł " do żłobka, bardzo dobrego ( fakt, ze za granica i drogi okropnie), kocha tam byc, nie choruje, znakomicie sie rozwija, ma apetyt ,nauczyli go tam mnoswo nowych rzeczy, jedna opiekunka na trójke dzieci, swietnie dopracowany pedagogicznie i psychologicznie program, mile dzieci , moze dlatego,ze rodzice tez fajni. Zreszta od urodzenia bardzo duzo czasu spedzał wsrod ludzi i często podrozowal z rodzicami. Kiedys tez myslalam, ze lepiej , jak do 3 lat dziecko jest w domu z matką, ale na podstawie tego , co widze, zmieniłam zdanie. Wszystko zalezy od dziecka i instytucji, w jakiej sie znajdzie. No a i tak w domu z rodzicami spedza duzo czasu, którzy nie zmeczeni monotonnoscia dnia codziennego, maja tym wiekszy zapal i pomysly na to, jak efektywnie ten czas wykorzystać. W sumie dziecko uczy sie nie tylko od rodzców, ale i od fachowych opiekunek, takze od starszych dzieci, a te mlodsze samo moze czegos nauczyc, czy w czysms pomoc, co tym cenniejsze, jesli - choby na razie , nie ma rodzeństwa. Oczywiście to tak dziala przy dobrym, sparwdzonym żlobku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ało tego tak fetyszyzujesz nauki ścisłe podczas gdy przy fatalnym poziomie polskiej edukacji na rynku liczą się głównie umiejętności miękkie wraz ze zdolnościami interpersonalnymi. Wygadany, pewny siebie, energiczny, dynamiczny człowiek osiągnie więcej niż wycofany melancholik. Lepiej być wygadanym pracodawcą poprzez umiejętności miękkie symulującym znajomość branży zatrudniającym takich właśnie ścisłowców-melancholików. Ale w sumie Twoja sprawa czy masz w planach zmarnować dziecku życie podobnie jak swoje xx Moja córka jest wycofaynm, zamknietym w sobie introwertykiem z hroniczna melancholia.. Nie przeszkodziło jej to zostac biotechnologiem,a po ukonczeniu specjalizacji moze przebierac w ofertach pracy.. Do żłobka chodziła :P xx " umiejętności miękkie wraz ze zdolnościami interpersonalnymi. Wygadany, pewny siebie, energiczny, dynamiczny człowiek " -- idealny opis akwizytora ! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a paniusia, której opisujesz zapewne jest kontynuatorką fałszywego mitu, że dzieci najlepiej wychowuje się w domu, matka jest niezbędna do 3 roku życia (w takim przypadku ojciec to się powinien na owe 3 lata wyprowadzić co by dzieciństwa nie zaburzać swym faktem istnienia) bla bla, wszystko podlane pseudonaukowym sosem o niepodważalnych zaletach. Później dziecko ma problemy adaptacyjne w przedszkolu, ona spóźnia się do pracy, gdyż traci czas w szatni na wytłumaczenie, że nadszedł kres monopolu na mamusie, ona musi na powrót wejść na rynek pracy, gdy już inne dzieci instynktownie przełamują bariery i się zaprzyjaźniają dzieciak ma traumę etc. xx Skad masz te info ? Opisujesz siebie czy co ? Skąd tak dokładnie wiesz jak zachowuja sie i co czuja WSZYSTKIE dzieci ? Czy twoje własnie miały takie traumy ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:08 Nie uważam, że mam zamrnowane życie, czego nie mogę powiedzieć o Twoim. Poza tym podejrzewam, że nie masz dzieci, a jeśli nawet masz, to ja nie rozumiem matek, które lecą po maczierzynskim od razu do roboty, z reguły gufnianej, uważaj bo już w to uwierzę, że masz jakieś ciekawe zajęcie. Wbij sobie do tej pustej główki, że nie każdy chce i musi byc towarzyski, nie kazdemu w pracy jest to potrzebne i wreszcie: nie kazdy jest chodzącym robotem, który z dwuletnią lub trzyletnią przerwą w pracy zawodowej nie ma juz w niej czego szukać. Tak mają głównie przegrywy, pracujące w zawodach gdzie na jedno miejsce jest 100 chętnych. Rozgryzłam cię, wiem :) Małe pieski najgłośniej szczekają. Wolę mieć dziecko ciche i mało towarzyskie ale zdolne, niż nieudaczną haerówkę która może tylko patrzeć jak prawdziwi geniusze robią aplikacje internetowe, ty umiesz tylko szczekać, szczerzyć kły i werbować ludzi. Dno. Jak to mowili u mnie na roku, jak ktoś jest tłumokiem, to super się odnajdzie w pracy gdzie trzeba głównie mielić ozorem, a nie ruszać głową. Baj baj mała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
osoba z 14:08 to taki śmieć luzki, trochę odpad genetyczny. Mysli ze umiejetnosciami miekkimi swiat stoi. No, teraz jest wysyp takich cepów po ujowych studiach, ale uni umiejetnosci miekkie majo, dlatego siwetnie beda nawijac w kawiarni robiac kawke klientowi albo pieknie beda nawijac przez slucawke w call center. bo tylko do tego sie nadaja. poprę jednak osobę "fetyszyzującą" (wow, ale trudne słowo, my cepy nie znamy, oswiecilas nas, korpozyebko, dlugo nad tym myslalas?) umysly ścisłe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×