Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość gość

Co się stało ?

Polecane posty

Gość gość

Cześć. Trudno mi to pisać, ale nie wiem co mam robić, gdzie szukać wsparcia, nic mi nie pomaga. To dla mnie bardzo trudne. Może zacznę... Jestem chłopakiem, mam 20 lat. Gdy miałem 16 lat poznałem dziewczynę, ona miala wtedy 15 lat. Zakochaliśmy się w sobie bardzo szybko i zaczęliśmy nasz związek. Układało się nam cudownie przez bardzo długi czas, chociaz widzieliśmy się raz w miesiącu. Gdy skończyła gimnazjum przyszła do miasta w którym mieszkałem, zamieszkaliśmy w internacie. Pierwszy rok był cudowny. Spędzaliśmy razem każdą wolną chwilę, uczyliśmy się razem. Potem przyszły wakacje. Też było naprawdę wspaniale. Jakoś po wakacjach na przełomie października i listopada zaczęły się problemy. Ona była ciągle smutna, poddenerwowana, zaczęła mnie zaniedbywać i spędzać czas tylko z koleżankami. Nie było to dla mnie łatwe, ale pomyślałem, że nie mogę jej ograniczać tylko do siebie. Zaakceptowałem to. Godzilem się na wszystko. We wrześniu tamtego roku zmarł jej ojciec. Ja byłem przy niej cały czas, chociaz nie za bardzo mnie doceniała. Jakoś w grudniu zaczęły się problemy w szkole. Zaczęła uciekać z lekcji, przestała się uczyć. Tłumaczyła że nie ma siły psychicznie, że jest wyczerpana, zaczął się więc temat zmiany szkoły i powtórzenia roku. Do tego też w końcu doszło, ale przed zmianą szkoły pokłóciła się z tymi przyjaciółkami i szczerze powiedziawszy wina leżała po jej stronie, bo to ona okazała się być wobec nich fałszywa. Ja cały czas przy niej byłem, cały czas ją wspierałem. Ja w tym roku miałem akurat maturę no i jak zwykle oprócz problemów z nią doszły problemy rodzinne. Mój ojciec pobił moją matkę, sprawa trafiła na policję i oczywiście cały czas jest w toku. Ja straciłem ojca bo zeznawałem na policji o tym co się stało. Maturę napisałem i zdalem a mniej więcej w połowie czerwca wprowadziłem się do Warszawy. Zrobiłem to dzięki niej, ponieważ jej wujek przyjął mnie pod swój dach. Na początku jak przyjechałem do Warszawy nie było łatwo. Ona powinna brać leki na depresję a tego nie robiła. Dopiero po jakimś czasie mieszkania tutaj zaczęła brać leki i zaczęło się nam układać. Przez jakiś miesiąc było idealnie, prawie tak jak byśmy się poznali. Ja miałem pracę, ona też, po wakacjach miala wrócić do szkoły. Było świetnie. Po jakimś czasie ona dostała większą dawke tych leków. Brała 10 albo 15 mg, a potem miała dawkę 30 mg. Przestała jeść, zrobiła się ospała, nie miała ochoty doslownie na nic. Nie umiałem wyciągnąć jej z domu. Zaczęła mnie zaniedbywać. Mimo wszystko nie było tak źle między nami. Wróciła do szkoły, mówiła że jest nawet ok. Poznała nowych ludzi, chociaz nadal była bardzo pochmurna. Ja pytałem co sie dzieje, próbowałem reagować, ratować związek, ona mówiła że nie ma siły, że się wypaliła, ze bardzo jej na mnie zależy i mnie kocha, ale nigdy nie będzie dla mnie dobra dziewczyną. Tłumaczyłem jej, mówiłem że kocham ją i tylko z nią chce być. No i wtedy przez jakieś 2 dni było dobrze. Taka sytuacja powtarzała się ze 3 razy. 3 dni temu jak co rano czekałem na telefon od niej. Nie dzwoniła, więc napisałem jej że już nie śpię. Wtedy zadzwoniła. Zapytałem więc czemu nie dzwoni, ona mi odpowiedziała że myślała że się na nią obraziłem. Powiedziałem że nie, że nie miałem za co. Zapytałem czy porozmawiamy kilka minut. Ona odpowiedziała że nie bo musi jechać po krem do twarzy do sklepu. Zapytałem czy nie mogłaby tego zrobić po szkole, że cały dzień nie będziemy rozmawiać, ona odpowiedziała że nie chce rozmawiać. Nie odzywała się cały dzień. Po 20 napisala mi smsa "Przepraszam za wszystko". Byłem już zły przez to wszystko i powiedziałem ze już mam dość ciągłego przepraszania, że chce żeby coś się zmieniło. Ona odpisała że się wypaliła, że teraz samotność sprawia jej szczęście, że nie chce być w związku na siłę, powiedziała że jest zdrowa, że leki ją wyleczyły i teraz nie potrzebuje nikogo w swoim życiu. Dzwoniłem do niej, chwile gadaliśmy. Nie była to łatwa rozmowa. Doszlismy do wniosku że musimy to przemyśleć, przespać się z tym a na drugi dzień pogadamy, spotkamy się. Obiecała że rano di mnie zadzwoni. Minęła noc, oczywiście nie spałem, nie mogłem. Ona nie zadzwoniła. Napisałem do niej czemu nie dzwoni. Wtedy zadzwoniła, powiedziała że nie chce się jej ze mną gadać. Nie wiedziałem o co chodzi ale wiedziałem że na siłę nic nie zrobie. Oczywiście ze spotkania nici. Próbowałem potem do niej pisać. Oczywiście z marnym skutkiem, chociaż odpisała że nie ma na razie siły na związek i nie chce nic na siłę. Przestałem naciskać i dałem jej czas. 13 września, czyli dzień później napisałem do niej wieczorem co u niej, jak się czuje. Nie odpisała chociaż przeczytała. Zapytałem więc czy poprostu potrzebuje czasu czy to definitywny koniec i czy możemy normalnie porozmawiać. Napisała że to definitywny koniec. Próbowałem dzwonić jeszcze, pisać ale nic to nie dało. Zakończyła prawie 4 letni związek 2 słowami. 4 lata to 1/5 mojego życia. Oddałem się jej w pełni, miala całego mnie, byłem z nią na dobre i na złe. A ona zerwała ze mną 2 słowami na fb. Nigdy nie czułem się tak bezwartosciowy jak wtedy, nigdy bym sie tego po niej nie spodziewał. Nie wiedziałem co się w ogóle stało, o co chodzi, dlaczego. Miałem dobry kontakt z jej matką. Wczoraj do niej dzwobilem. Długo rozmawialiśmy. Moja dziewczyna a raczej już chyba była dziewczyna nie chodzi do szkoły od 2 dni, nie była u psychologa, chociaż miała wizytę, wystawiła przyjaciół rodziny, pali bardzo dużo papierosów chociaż rzuciła. Wczoraj skończyła lekcje po 12 a do domu wróciła po 20. Nie gada z matką, lekceważy ją, ignoruje, nie słucha. Jej mama ma podejrzenie ze ona może brać narkotyki albo że poprostu coś stało się z jej psychiką, poprostu zwariowała. Radziła mi żebym nie marnował sobie na nią życia, bo niewiadomo co z nią będzie i czy jest sens na nią czekać. A co do mnie, nadal bardzo ją kocham, chciałbym żeby do mnie wróciła, albo przynajmniej powiedziała dlaczego, co się stało. Nie radzę sobie w życiu. Straciłem rodzinę, straciłem dziewczyne. Co Wy o tym wszystkim sądzicie? Przepraszam za spójność, ale nie radze sobie. Nie śpię, nie jem, wczoraj piłem bo nie radze sobie. Nie wiem, nie rozumiem całej sytuacji. Pomóżcie. Prosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×