Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Przeładowanie nauką starszych dzieci

Polecane posty

Gość gość

Mój syn jest obecnie w 8 klasie i stwierdzam, że to co się dzieje w szkole to jakaś paranoja. 2 razy w tygodniu kończy lekcje o 15:20, pozostałe dni o 14:30. Zanim przyjdzie ze szkoly, zje obiad to jest godzina 16-sta i od razu by musiał znowu do książek siadać. Ze szkoły przychodzi wykończony po 7-8 lekcjach, a nieraz z płaczem na myśl, że kolejne kilka godzin powinien się jeszcze w domu uczyć. Jak tak dalej będzie to skończy u psychologa lecząc się na depresję. By spełnić wymagania nauczycieli musiałby po powrocie ze szkoły cały czas poświęcać nauce. Wymogi są takie, by dziecko było zawsze przygotowane z 3 ostatnich lekcji, bo są wyrywkowe kartkówki. Jak ma 7 godzin i po powrocie miałby się każdego dnia uczyć jeszcze w domu materiału z lekcji to robi się z tego ogromna ilość nauki. Przy dwóch językach - a nieraz jest tak, że ma i angielski i niemiecki jednego dnia teoretycznie po powrocie do domu powinien się uczyć nowych słówek z tematu lekcji. Do tego zadania domowe ze wszystkiego, zapowiedziane sprawdziany, w międzyczasie czytanie lektur - we wrześniu Pan Tadeusz, w październiku Potop ! Każdy nauczyciel zachowuje się tak, jakby dziecko się tylko jednego przedmiotu uczyło i nie miało nic więcej do roboty. Nawet z religii na okrągło kucie modlitw i regułek (o których ja nawet pierwsze słyszę). Na zebraniu słyszałam, że aby mieć wzorowe zachowanie, to uczeń powinien udzielać się w życiu szkoły - brać udział w akademiach, przedstawieniach, konkursach pozaszkolnych a nawet udzielać się jako wolontariusz! Ja się pytam kiedy? Kiedy dzieci to wszystko mają ogarnąć, przecież to doby brakuje. Gdzie czas dla kolegów, czas dla rodziny, młodszego rodzeństwa? Teoretycznie 14 latek powinien mieć obowiazki domowe, ale kiedy ma to robić, skoro wraca do domu 15-16 i tyle zadań domowych i nauki, że aż serce boli. Wszyscy nauczyciele na nich cisną, że muszą się uczyć, bo egzaminy, bo nie dostaną się do liceum czy technikum, ale tego się po prostu nie da ogranąć... Dzieci są pod straszną presją. Ja mam wrażenie, że moje dziecko zostało mi po prostu odebrane - nie ma w nim beztroski, uśmiechu, syn chodzi wiecznie smutny, nie ma kiedy razem gdzie wyjść, nawet odwiedzenie babci to jest problem. 14 latek płacze na okrągło, żali się, że nie ma nic z życia, że nie ma na nic czasu, że niema czasu wolnego na własne rozrywki. Czy macie podobnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Użalasz się nad nim. Niech ogarnia sam, przecież to 14stolatek! Jak Ty go na studia wyślesz gdzie jest o wiele więcej materiału? On ci zaraz babę do domu przyprowadzi a Ty jojczysz. Kobito przecież i Ty i ja się uczyłyśmy tak i jakoś żyjemy. Weźcie nie produkujcie takich miernot.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem co w tym dziwnego... Pamietam jak sama chodzilam do szkoly i kazdy dzien tak wlasnie wygladal. Szkola, stres, dom, obiad, przerwa godzinna i do ksiazek az do wieczora. Kazdy przez to przebrnal, jeden mial lepsze wyniki, inny gorsze ale grunt to sie nie zalamywac, bo wiadomo, ze dzien ma tylko 24 godziny. Z jednych zajec sie nauczysz na nastepny dzien, z innych juz nie zdazysz, i tak lawirujesz, samo zycie. Szkola tez uczy radzenia sobie w zyciu. Dla mnie nie powinnas wynagac od chlopaka zbyt wiele, wystarcza srednie oceny, a mniej stresu. Jednak najbardziej niepokojace jest zachowanie syna, ktory placze, ze nie ma zycia... Ma slaba psychike i nad tym trzeba popracowac, albo ma jakies problemy w klasie i dlatego jest taki przybity. Bo zapewne w klasie ma kolegow ktorzy maja czas na swoje zajecia, korepetycje, hobby i weekendowe wyjazdy. Jednym slowem, wiecej luzu, co bedzie jak pojdzie do liceum?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przesadzasz. Mieszkam za granica i dziecko chodzi do szkoly (podstawowka) codziennie od 8h30 do 16h15. W tym ma 1,5 godziny przerwy na obiad i 2 przerwy po 15min czyli codziennie ma prawie 6 GODZIN zajec (czyli liczac po 45 minut to odpowiednik 8 lekcji) I taki rozklad dnia obowiazuje wszystkich uczniow od 6 do 12 lat. W gimnazjum jest jeszcze "lepiej"... I zadania domowe tez odrabia i nauczyc sie conieco tez musi... Nie pisze tego zeby sie zalic tylko zeby co niektorym uswiadomic ze w Polsce uczniowie wcale nie maja tak zle. Tak samo jak Ci wszyscy ktorzy placza bo z pracy o 16 wychodza i "na nic juz czasu nie maja" :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Marudzisz. Nic się nie zmieniło od kilkudziesięciu lat w kanonie polskich lektur jest zarówno Pan Tadeusz jak i Potop. Jesień się zbliża to i tak nie będzie sie mu chciało wychodzić popołudniami to takiego Pana Tadeusza w jeden dzień weekendu pochłonie :) Bardziej bym się zmartwiła tym, że syn mi "zbabiał" i płacze jak dziewczyna w okresie burzy hormonalnej kompletnie bez powodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wykuć, zdać, zapomnieć. Szkoda, że nie słucha się rodziców co mają do powiedzenia nt. nauki. Wy piszecie, że przecież mieliście tak samo. Ok, mieliście, ale czy wtedy to było OK? Czy nie warto ruszyć ogólnie ten temat i wprowadzić do szkoły inny system nauki? Dzieci przewalają tony materiału, uczą się do sprawdzianu i zaraz zapominają. Po co to wszystko? Bo tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Normalna rzecz. Miałam tak w gimnazjum, pamiętam, że rekordem był dzień gdy kończyłam o 15:55, a był to rok 2003. Pana Tadeusza również przerabialiśmy, trylogię również, uczyło się dla siebie a nie na wyścigi - jak ktoś był perfekcjonistą to starał się być ze wszystkiego dobry, rodzice nam nie pomagali przecież, a jak ktoś miał odmienny stosunek to dostawał pały i nadrabiał w maju zagrożenia. Coś te Wasze nastolatki słabo zorganizowane i nie potrafiące szukać źródeł w okresie powszechnego bycia online.Wtedy dostęp do sieci gwarantowała tp sa czy też netia, rachunki były horrendalne, więc z neta jako pomoc dydaktyczna korzystało się sporadycznie np. przy referacie na biologie związanym z prezentacją polskich parków narodowych :) a teraz już widze jak nastolatkowie siedzą i nie ściągają z różnych serwisów wypracowań :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@16:57 Ale Ty to przedstawiasz jako rzeczywistość państwa totalitarnego. Nad nim nie stoi przecież jakiś kapo wymagający perfekcji (mam nadzieje, że nie jesteś tego rodzaju rodzicem), ja miałam identycznie lekcje nawet do 15:55, brak dostępu do sieci w takim wymiarze, te same lektury, odpowiedzi ustne na lekcji - jak się nie wiedziało zgłaszało sie nieprzygotowanie - kartkówki (w koncu coś na tych zajęciach robi, wykonuje prace domowe, to dlaczego paraliżuje go wizja kartkówki, która jest właściwie powtórzeniem materiału?) etc. miałam oceny między 3 a 5 na koniec roku a jednak w trakcie roku szkolnego miałam czas na spotkania towarzyskie i nawet wyjście na pizze, łyżwy i kino w trakcie tygodnia szkolnego. Coś jest nie tak z Twoim chłopakiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś wykuć, zdać, zapomnieć. xxx A co w tym złego? W życiu dorosłym okaże się, że wiedza nabyta w trakcie nauki w podstawówce nie było mu potrzebna, gdyż będzie operował na wąskim wycinku. Szkoła natomiast mu uruchomić w nm ten potencjał by następnie skupił się na tym co konkretnie pragnie robić w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skostniała polska szkoła przeładowana bezsensownymi treściami. Z tym płaczem to przesada, ale w klasie mojej córki klasowe orły, do których należy, nie uczęszczają na żadne zajęcia pozalekcyjne w tym roku, służące rozwijaniu zainteresowań. Pomykają 4 x tygodniu na kursy przygotowujące do egzaminu. Do tego nauka na bieżąco w domu. Ja normalnie trenowałam w klubie 5 x tyg. (sport wyczynowy). Materiału było mniej. Aha i nie bierz na serio tego co tu piszą zazwyczaj. Takie specyficzne forum. A pani "z zagranicy" pasuje swoim wpisem jak kwiatek do kożucha. Dzieci w PL mają dwie 20minutowe przerwy, w tym jedną muszą przeznaczyć na obiad. O podstawie programowej nie wspomnę (chodzi o marniwanie czasu na zakuwanie rzeczy niepotrzebnych, nie chodzi mi o poziom czy lepszy czy gorszy).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie, Ja bym z nim porozmawała co go interesuje, jakie ma plany na przyszłość i wytłumaczyła, że jeżeli pragnie być farmaceutą to niechże przyswaja przede wszystkim materiał z chemii wraz z programem z przyrody a z historii, j.polskiego wystarczą mu trójki i tyle. Świat się nie załamie jeżeli nie będzie we wszystkim idealny. Bardziej bym się zmartwiła gdyby 14 latek nie miał kompletnie żadnego planu na życie i wzruszył ramionami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szkoła natomiast mu uruchomić w nm ten potencjał x Dobre dobre...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o jesuuu to jak ci go tak szkoda to zabierz mamicycunia do domu i uruchom indywidualny tryb nauczania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widocznie jest slaby w nauce i potrzebuje wiecej czasu na ogarniecie materialu. Bedzie musial kuc zeby wyrobic norme. Swoja droga, to lektury szkolne te najobszerniejsze zwykle zadawane sa do czytania podczas wakacji. Ja z trylogii czytalam tylko streszczenia, bo nie moglam sie przelamac, i jakos dalam rade na wypracowaniach. Moim zdaniem to 14 latek ktory placze bo cos mu nie wychodzi i nie ma czasu na zycie(czyli pewnie siedzenie w internecie, na telefonie) ma problem ze soba i lepiej zeby sie nim zajal jakis mezczyzna, ojciec, dziadek, starszy kolega, zeby sie wzial w garsc i zaczal zachowywac po mesku, bo nawet dziewczyny takich akcji nie odstawiaja tylko spinaja posladki i do przodu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój syn tez chodzi do 8 klasy jedynie co to ma ciężki tornister ,przy lekcjach widuje do rzadko ,lektury czyta w internecie ,na sprawdziany wcale się nie uczy ,przed chwilą przyszedł z roweru teraz leży i marzy ,nie żali się nie płacze nie uczy się wcale,niczym się nie przejmuje jezeli chodzi o szkołe ogólnie wysyłają go konkursy miedzyszkolne on stersu zeru ,oceny idealne .Nie ma co być mi go żal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Coraz większe mameje rosną nam na młodych Polaków. Żeby histeryzować z normalnego trybu nauczania? Tragedia. I to jeszcze ma być ojciec rodziny i mąż którejś - być może - z Waszych córek. Jakby mój syn nie radził sobie ze zwyczajnym życiem jakie w polskej szkole powielane jest już od momentu transformacji to odczytałabym to jako porażkę rodzicielską.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, przyznaj - nie ma w domu męskiego autorytetu? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To moze ja zaczne bronic nieco polskiego systemu. Mieszkam we Wloszech i wloska szkola jest beznadziejna w porownaniu do polskiej. Po pierwsze, przedmiotow nawet w liceum ucza nauczyciele nie posiadajacy specjalizacji w tym kierunku, np. jedna i ta sama nauczycielka prowadzi lekcje z j.wloskiego, laciny,historii,geografii! biologii....Co roku przydzielaja jej inny przedmiot(!) uczniowie nie maja zadnej krotkiej przerwy pomiedzy jedna lekcja a druga, nie wychodza z klasy, siedza ciagiem po 7, 8 godzin a to nauczyciele sie zmieniaja. Jest przerwa godzinna lub dluzsza na obiad. Maja rowniez zadania domowe, ucza sie i sa odpytywani, do tego musza na pamiec uczyc sie zyciorysow wszystkich najwazniejszych pisarzy, poetow, lacznie z datami (rzeczywiscie, bardzo przydatne....) do tego duzy nacisk kladzie sie na jezyk, bo w wiekszosci rodzin mowi sie nawet w miastach gwara, wiec dzieci ucza sie jezyka od podstaw! Polska pod tym wzgledem jest o tysiac lat do przodu!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do 17:22 Dobry komentarz w dyskusji pod memem: dzidasek Ocena: 0 (glosow:0) 2018-09-19 16:25:49 Nie potrafisz planować to musisz robić wszystko naraz.Klasowki miałeś pewnie zapowiedziane tydzien wczesniej, materialu z pół roku w jeden wieczór sie nie nauczysz. " W sumie popieram. Wszystko jest kwestią organizacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozmawiałam wczoraj z dyrektorka i mówiła, że podstawa programowa jest tak przeładowana (mam na myśli 7,8 klasy szkoły podstawowej ), że nauczyciele na lekcjach są w stanie przerobić 60% materiału a resztę uczniowie muszą przerobić w domu. Teraz jest niz demograficzny więc nie ma problemu z dostaniem się do technikum czy sredniego liceum. Jak ktoś jest bystry to dużo zapamiętuje z lekcji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie ma problemu z dostaniem się do technikum czy sredniego liceum. x No nie w roku szkolnym 2018/2019.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mnie ciekawi, co ten nastolatek robi na lekcjach, że tyle czasu zajmuje mu nauczenie się bieżącego materiału. Przecież on to powinien z lekcji wynosić, w domu ew. powtórzyć, a to nie zajmuje kilku godzin, bez przesady. Pewnie na lekcji śpi lub pajacuje i dlatego potem wszystko do domu przynosi. A co do lektur to bez przesady. Wychodzi jedna książka miesięcznie. Jak już naprawdę nie lubi czytać lub dana książka mu nie podchodzi, to niech chociaż streszczenie przejrzy albo obejrzy film na podstawie lektury. Moim zdaniem dziecko niestety jest przeciętnym uczniem. Jeżeli już teraz musi tyle godzin poświęcać na przyswojenie bieżącego materiału z zakresu podstawówki, to w liceum co będzie? Może trzeba mu zwyczajnie odpuścić, nie musi mieć ze wszystkiego piątek jeżeli sobie nie radzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mało jest ludzi, które raz coś usłyszą i zapamiętują. Zapiszcie się mądrale jedna z drugą na kurs językowy, to zobaczycie czy to jest tak łatwo się nauczyć. I wybierzcie sobie języki, z którymi nie mieliście styczności, np. hiszpański i francuski. Dzieci mają teraz 5 godzin języka tygodniowo - 3 angielskiego i 2 niemieckiego. Niech na każdej lekcji poznają tylko po 10 nowych słówek. Po tygodniu jest ich 50! Po miesiącu 200! Do tego gramatyka. Ja w podstawówce miałam jeden język i byly to 2 lekcje tygodniowo. Na biologii uczylismy się budowy anatomicznej płazow, gadów, ptaków itd, a teraz dzieci przerabiają rozbudowaną genetykę na biologii z fachowym słownictwem, budowa DNA itd. Jak ktoś chce porownywać to, czego się uczą obecnie dzieci z tym co było 20-30 lat temu, to nawet nie ma pojęcia o czym gada. Obecnie są nawet sprawdziany z muzyki - dziecko nie dość, że się ma uczyć stylów muzycznych, życiorysów kompozytorów z ich dorobkiem to jeszcze ma cwiczyć grę na flecie w domu. Samo nauczenie się 50 słówek to by było nic, ale w miedzyczasie jest kucie dat na historii, nazwisk, miejsc, kucie na geofrafii rzek, gór, mórz, cieśnin, półwyspów, fizyka bardzo zaawansowana w stronę fizyki kwantowej. Cos jest nie tak z systemem edukacji, bo każdy się zgodzi ze mną, że uczeń po szkole nie nadaje się do żadnej pracy, mimo że jest obkuty z każdej strony. Ja sama się spotkałam z tym, że świeżo upieczony absolwent technikum poszedł do pierwszej pracy i przy wypłacie zrobił awanturę, że dostał mniej niż na umowie było. Jemu się zdawało, że jak na umowie pisze 2100, to on taki przelew dostanie. To jest właśnie wiedza o świecie i przygotowanie do pracy dzisiejszych uczniów, którzy siedzieli w książkach kilkanaście lat i uczyli się rzeczy do życia im niepotrzebnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@17:52 Czyli nic się nie zmieniło w podstawie programowej od momentu reformy wprowadzającej gimnazjum. DNA/RNA, retikulum endoplazmatyczne miałam w gimnazjum, z muzyki mieliśmy identyczne sprawdziany, pamiętam, że minimum raz w miesiącu mieliśmy sprawdzian z półwypsów, wysp, mórz z geografii (uwielbiałam je, do tej pory jestem w stanie wskazać archipelag, zlokalizować panstwo na mapie, coś cudownego!), na historii jak ktoś nie napisał wypracowania wiążącego dat w ogólnym kontekście to mógł liczyć na pałę bankowo etc. No nic, przesadzacie. Podejrzewam, że histeryzuje dziecko a Wy się nad nim trzęsiecie. W przypadku nastolatków do rozumu powinien przemówić ojciec, a w przypadku dziewczynek wyjaśnić, że to burza hormonalna i musi się uspokoić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:52, no ja do końca gimnazjum zaglądałam do książek tylko przed dużymi sprawdzianami. Uczyć się na bieżąco zaczęłam w liceum. Przecież w podstawówce i w gimnazjum nauki było bardzo mało. A te 10 słówek z języka, o których piszesz też są spokojnie do zapamiętania na lekcji, zwłaszcza że przecież nie są wypisywane losowo na tablicy, tylko pracuje się z nimi podczas zajęć. Na kursy językowe chodziłam w sumie w życiu z 3 języków. Zdecydowana większość ludzi opanowywała lwią część materiału na zajęciach, w domu odrabiali zadanie domowe i tyle. Postępy robiło się cały czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczesne mamuśki robią ze swych nastolatków opóźnionych poznawczo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sami geniusze, tylko na koniec roku, to na palcach zliczyć tych wyróżnionych. Moja córka jest, ale się uczy również w domu i to dużo (m.in.do olimpiad). Na lekcjach nie ma ani warunków (zawsze jakieś rozwrzeszczane błazny-pod tym względem dawna szkoła była ok, bo się delikwentów wywalało za drzwi albo częstowało najniższą oceną), a nauczyciele nie są w stanie zrealizować całej podstawy programowej na lekcji. Stąd nie ma bata i dużo nauki samodzielnej w domu jest mimo inteligencji, zdolności, czy choćby dobrej pamięci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×