Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Przeładowanie nauką starszych dzieci

Polecane posty

Gość gość
Zaraz zaraz, przed chwilą narzekałaś że lektury ch***we i za trudne, dzieciom się dzieje krzywda bo je czytaja, a teraz stwierdzasz że każdy je może interpretować jak chce, czyli jednak da się wyciągnąć jakieś wnioski na ich podstawie. Czytanie się zaszczepia dzieciom w zerówce, gdy czytają kolorowe książeczki z obrazkami, potem już pasowałoby żeby czytały coś na swoim poziomie a nie stały w miejcu. Czytanie " w pustyni i w puszczy" to nie jest jakiś ponadludzki wysiłek, ciekawa książka przygodowa, wymaga tylko umiejętności czytania. I serio nie wiem co jest według ciebie trudnego w przerabianiu lektur. Ja pamiętam że u mnie w klasie problemy miały osoby które jechały na opracowaniach przeczytanych chwilę przed lekcją. Może twoje dzieci ci wciskają kit że się wywiązują z obowiązków, ale panie w szkole takie złe i niedobre, wymyślają nie wiadomo co. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czyli jednak da się wyciągnąć jakieś wnioski na ich podstawie. x Wyciągnąć jakieś wnioski da się nawet z przepisu kulinarnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oj kobiety kobiety Wam tak trudno w internetach sprawdzić ile miałyście lekcji tygodniowo kiedyś w podstawówce ile godzin lekcyjnych jest w gimnazjum poczytajcie też w internetach porównania (tak ktoś to zrobił) 3 letnich książek gimnazjum i książek z klasy 7 i 8.Ja zawsze biorę udział w rozmowach czy dyskusjach ,które mnie w pewnym sensie dotyczą i się orientuję w danej sprawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Własnoie takie odnosze wrażenie, że wypowiadaja się osoby które kompletnie nie znaja tematu. Ja tak miala to tak jest wszędzie. Nie chodzi tu o ilość czasu spędzanego w szkole tylko od programu. Jesli nie jest przeładowany to wystarczy że dziecko uczestniczy w lekcjach i spokojnie umie na 3. Obecnie klasy 7 i 8 maja tak przeładowany program, ze będąc w szkole na lekcjach nauczyciel przerobi 60% a reszta do domu. To nie studia, zeby dzieci same przerabialy materiał. Wróciły szkołu 8 klasowe, ale program jest zupełnie inny - przeładowany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak nauczyciel przerabia tylko 60% w trakcie zajęć lekcyjnych należy zgłosic problem dyrektorce by wywarła presje na większe zaangażowanie nauczyciela w całościowe przerobienie materiału :) Jak ja bym na 60% realizowała swoje obowiązki to bym wyleciała na zbity pysk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do powyżej, dyrektor nic nie zrobi, bo tam wszystko po znajomosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Wyciągnąć jakieś wnioski da się nawet z przepisu kulinarnego." No a ty lamentujesz że męczy się czymś takim dzieci. Wyciąganie wniosków z lektury niczym się nie różni, tylko trzeba pokonać lenistwo i przeczytać książkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś fakt. Jakbyś miała tyle do zrealizowania co nauczyciel w czasie 45 minut, to byś wyleciała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś to nie ja lamentuję. Po prostu przeczytałam Twój głupi komentarz. A Ty miałaś problem z wyciągnięciem wniosków z jednego tylko zdania. Jak to dozorca wszechczasów zwykł mawiać: "mądremu wystarczą dwa słowa, a głupiemu to i referatu mało".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witajcie. Moim zdaniem Autorka ma rację. Kocha i troszczy i martwi się o swoje dziecko. A szkoła nie pomaga tylko więķszość obowiązków spoczywa na rodzicach i dziecku, które w naszym kraju tak drastycznie pozbawione jest dzieciństwa i czasu na "życie ", które sprawią dziecku radość i spokój. Tylko pośpiech i stres.moje dziecko dopiero 2 klasa więc najgorsze przed nami. Ale już przyzwyczajam ją, że czas wolny po szkole to głównie nauka. A ona chce się jeszcze bawić.... Oj ciężko jest. Język obcy trzeba w domu powtarzać, bo potem dojdą nowe słowa, czasy W angielskim(Moim zdaniem niepotrzebnie nasze dzieci muszą znać wszystkie bo używa się głównie trzech , a u nas od zarania dziejów męczą dzieci wszystkimi i dziecko się zniechęca). Biedne te nasze dzieci i my w tych trudnych czasach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nauczyciel realizuje 60% bo wiecej nie jest w stanie. Nie chodzi o to, że sie obija ale o to że program jest przeładowany i nie sposób przerobic wszystkiem. Wiec spada to na ucznia i rodzica. Niestety. Mam wrażenie, że wypowiadaja się tu w większości matki bardzo malych dzieci, którym cos sie wydadaje. A naprawdę nie znaja tematu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kobiety radzę jednak poczytać w internetach jakie skargi składają do rzecznika praw dziecka rodzice dzieci klas 7 i 8 to wtedy możemy podyskutować; a teraz z innej beczki ja nie biorę udziału w dyskusjach typu moje dziecko ma 2 lata i nie mówi czy cały czas choruje w przedszkolu ;co ja mam napisać takiej matce?przecież mój syn w wieku 2 lat mówił pełnymi zdaniami a w przedszkolu miał tylko katar, jakie mam dać matce rady jak nie jestem w temacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poczytajcie sobie ile dzieci cierpi z tego powodu na fobie szkolną, ma depresję a nawet popełnia samobójstwa. Przykre to bardzo :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja się zgadzam z opinią Pani odnośnie lektur,że zniechecaja dzieci do czytania. O powstaniach i wydarzeniach historycznych, a także o różnych epokach dzieci uczą się na historii. Pan Tadeusz czy Dziady dla większości dzieci i młodzieży jest nudna i nie wnosi absolutnie nic. Czytanie tego to męka. Osobiście uwielbiam czytać, ale jak przychodziło do podobnych lektur,to mnie szlag trafiał. Niczego to nie uczyło,było pisane ciężkim językiem. Ponadto część lektur dosłownie może wpedzic człowieka w depresję, np wspomniane Medaliony. I potem odpowiadało się z tego na lekcji i mówilo jakie to straszne było, że z ludzi robiono mydło. No ja pier..... serio???? Nie ma innych,bardziej wesołych, ciekawszych książek? A takie z pewnością byłyby lepiej przyjęte niż tylko wiecznie wojny,powstania,cierpienie, śmierć, choroby,meczarnie... Nie neguję, że są osoby,którym odpowiada taka tematyka i w porządku, czemu nie? Ale zmuszanie do czytania takich rzeczy może faktycznie zabić pasję do książek, do czytania i rozwijania wyobraźni. Jest mnóstwo pozycji,które są znacznie ciekawsze,pisane przystępnym językiem, a z treści można się sporo nauczyć. Jeszcze odnośnie materiału w szkołach. Moja córka chodzi obecnie do 4 klasy,z tym,że mieszkamy w Niemczech. I o ile rzeczywiście poziom nauczania jest niższy niż w Polsce, to jakoś nie zauważyłam, żeby Niemcy byli debilami i nie posiadali żadnej wiedzy, wręcz przeciwnie. System szkolnictwa jest tu inny, uczniowie mają duży wybór po 4 klasie,czyli po podstawowce, co do wyboru dalszej szkoły,później co do tego,czego faktycznie chcą się uczyć i to ich interesuje. Oczywiście system edukacji tutaj również nie jest pozbawiony wad, ale odnoszę wrażenie, że nie wciska się dzieciom tylu niepotrzebnych, suchych informacji ,a stawia bardziej na rzeczy przydatne w życiu. Jak ktoś chce się zagłębiać w szczegóły już bardzo,to idzie w tym kierunku,bo chce,a nie musi. Co nie znaczy,że wszystko jest idealne. Dla mnie absurdem były zajęcia z matematyki na polonistyce. Oczywiście mowa o uczelni w Polsce. Komu to potrzebne? I po co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem w czym widzicie problem. Mieszkam za granica i tutaj dzieci które nie nadążają z programem, maja inne zainteresowania po szkole niż nauka, lub nie przepadają się uczyć idą do szkoły gdzie maja tylko podstawowe przedmioty i nie wymaga się od nich zbyt wiele a później uczą się rzemiosła i tez są szczęśliwe i zadowolone ze swojego życia. Nie każdy musi być po studiach prawnikiem czy naukowcem. To jest tylko dla ambitnych którzy lubią ślęczeć nad książkami. Wiec jeśli was to tak bardzo przeraża to odpuscie dzieciom i niech tylko zdają z klasy do klasy na trojach i dwójkach a później niech idą do szkoły zawodowej uczyć się porządnego zawodu i pracować, żeby miały godna przyszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wasze dzieci to słabeusze. Mamusia i tatuś odwiozą, zaniosą plecak, przywiozą. Później płaczą nad dzieckiem ile to ma lekcji do odrobienia. A dzieciak zaczyna wierzyć, że sobie nie da rady. Dajcie im trochę samodzielności, nie muszą mieć ze wszystkiego piątek. Podręczniki tez tu nie mają wpływu - nie uczy się podręcznika, tylko podstawy programowej. Ja jestem nauczycielką - i fakt, jest inny materiał niż wtedy kiedy chodziłam do szkoły, ale dlatego, że świat się zmienia, są badania, nowe odkrycia. W mojej szkole dzieciaki nie marudzą, mimo że było chodzenie na zmiany ze względu na warunki lokalowe. Nie wymagam, żeby każdy miał z moich przedmiotów 5. Rozumiem, że dzieci mają różne zainteresowania. Ale co mam zrobić z matką, która walczy ze mną, lata na skargi do dyrekcji bo jej syn/córka nie mają czwórki. A dziecko ewidentnie nie lubi przedmiotu. Nie da się kobiecie wytłumaczyć, że robi synowi krzywdę. Bo to ona mu wmawia że powinien mieć 4 albo 5, wyzywa go od nieuków. Do mnie dzieci chętnie chodzą na lekcje, nawet chcą zajęć dodatkowych. Ale ja nikogo nie zmuszam, pokazuję, że to czego uczę może być fajne i ciekawe. Nie wiem czego wy byście chciały - tego za dużo, tamtego za dużo. Może tylko pisanie, czytanie i liczenie do 100? Po co wymagać więcej i się rozwijać? A jak wam nie odpowiada polska szkoła to jest możliwość nauczania domowego - macie tu pole do popisu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 2018.09.20 kobiety radzę jednak poczytać w internetach jakie skargi składają do rzecznika praw dziecka rodzice dzieci klas 7 i 8 to wtedy możemy podyskutować x Ach no tak... Jakby ten 8klasista był w drugiej klasie gimnazjum, to cudownym trafem rodzicom by umknęła ilość nauki, no bo przecież to już nie podstawówka. Od zawsze było tyle lekcji jeśli chodzi o ten przedział wiekowy i od zawsze było przeładowanie programem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 2018.09.19 Moja córka chodzi do czwartej klasy .Jestem w szoku zeszyty do każdego przedmiotu nawet plastyki. ....normalnie szok x Nie przejmuj się, wcale nie masz tak źle. Moje dzieci, dzisiaj prawie dorosłe, miały po zeszycie do każdego przedmiotu i po ćwiczeniach do każdego przedmiotu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jak wam nie odpowiada polska szkoła to jest możliwość nauczania domowego - macie tu pole do popisu. x To rada godna słabych, sfrustrowanych nauczycieli. Większość z Was uczy właśnie w ten sposób, że i tak dzieci mają po szkole nauczanie domowe, samodzielne, z rodzicem, z korepetytorem. Do wyboru, do koloru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobry nauczyciel potrafi nauczyć słabego uczenia, a słaby nauczyciel oskarża ucznia od słabeuszy i zadaje do domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem mamą i nauczycielem i uważam, że wcale nie jest tak źle. Owszem, nauki jest dużo i to już od drugiej klasy sp, bo podstawa nie jest łatwa, program też obszerny, nie każde dziecko łapie na lekcji, więc praca domowa jest. Czy dziecko starsze, więcej przedmiotów, zbiera się sporo zadań domowych i pracy. Niemniej nauka to jedyny obowiązek dziecka, poza drobnymi pracami w domu dzieci nie mają obowiązków, więc czas spedzony w szkole i domu przy książkach należy traktować jako obowiązek i szansę na przyszłość. Dzisiejsze dzieci są wychowywane w przekonaniu, że są najlepsze, mądre, bezkarne i niestety bolesne jest dla nich zderzenie z rzeczywistością szkolną, gdzie są lepsi i osiągający lepsze efekty. Dzieci są też niesamodzielne. Nawet w starszych klasach za brak zeszytu obwiniaja rodziców a rodzice potrafią dzwonić do nauczyciela i usprawiedliwiać nieprzygotowanie twierdząc, że nie było czasu, bo mieli jakieś wyjście popołudniowe. Od najmłodszych klas uczy się dzieci jak się uczyć, jak selekcjonować wiedzę, jak korzystać z lekcji żeby w domu było mniej pracy, z różnym skutkiem. Rodzice najchętniej nie robiliby nic, oczekują że dziecko w szkole będzie nauczone, wychowane i zaopiekowane, w domu tylko jeść i spać. Tymczasem zawsze były prace domowe, zawsze zadania do domu, lektury. Teraz dzieciom ciężko, same z siebie nie pójdą do biblioteki, nie przygotują nic. Dziecko samo powinno umieć zorganizować czas na naukę, rodzic w młodszych klasach powinien pomóc, nadzorować, ale nie wyreczac, co jest nagminne. Starsze samo powinno na bieżąco się przygotować do zajęć, nie ma nigdy tak, że raptem kilka niezapowiedzianych kartkowek z kilku przedmiotów, nauczycielom też zależy na dobrych ocenach. Dzieci się po prostu nie uczą. Mama cały rok nie widzi problemu a w czerwcu przychodzi i prosi o lepszą ocenę, ale z góry mówi, że dziecko nie da rady zaliczyć materiału, bo kilka przedmiotów zawaliło, dużo tego, czasu brak, rodzice pracuja... Mam wrażenie, że niektórzy traktują swoje dzieci jak malutkie, nieporadne, niezdolne do samodzielności. Dzieci świetnie to wykorzystują. Nie każdy jest geniuszem, nie da rady na 5, niech zalicza na 3, nie każdy musi być profesorem po studiach. Nie wszyscy też muszą tańczyć, grać, oblegac szkoły językowe, co jest bardzo modne, bo rodzice zgłaszają, że we wtorki nie będzie odrabial lekcji, bo ma tańce :-( Najpierw obowiązki, później przyjemności. Lekko nie jest, mam dzieci, widzę jak czasami siedzą do północy w książkach. Pamiętam jednak, że ja też tak siedziałam, moja siostra podobnie, wcale mnie to nie dziwi. Jeżeli dziecko ma ambicje mieć lepsze oceny, większą wiedzę, to siedzi. Jeżeli nie siedzi to wiadomo, że efekty będą słabsze. Samo dziecko musi rozumieć, że uczy się dla siebie i chcieć się uczyć, powinno samo interesować się nauką, dociekac. Rodzic może wspierać, ale na etapie nastolatka już niewiele więcej. Zamiast narzekać na nadmiar lekcji może warto przeanalizować plan dnia dziecka i jego aktywność pozaszkolna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja zgadzam sie autorka tematu . Co prawda moje dziecko ma dopiero 7 lat ale jak patrze na starsze dzieci w szkole to mam wrażenie ze sa takie hmm strasznie zestresowane . Studenci sa bardziej wyluzowani i mniej zmęczeni (duzo z nich dodatkowo pracuje ) niz te dzieciaki w podstawówkach .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×