Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy Wasi mężowie pomagają Twoim rodzicom kiedy trzeba?

Polecane posty

Gość gość

Czy robią jak moj? "po co mam im pomóc? Dlaczego sami nie potrafią? Przecież nie są starzy ludzie" Pomoc typu wznoszenie pudełka po wyprowadce bo on ma wózek, zakładanie syfonu (mąż z zawodu jest hydraulikiem i płacą mu za każdą "pomoc") A jak jego rodzice czy siostra dzwonią by powiesić obraz, wynosić, wnosić, skręcac meble czy cokolwiek to jest tam w ciągu godzinę. I później jak już pomoże moim rodzicom to tygodniami ciągnie temat że tacy niezdolni bo nie mogą wymienić syfonu nie majac narzędzia i jaki on pomocny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak i nie marudzi. Ja też jego rodzicom pomagam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie ja też pomagam kiedy trzeba. A oni nam dużo pomagali. Jedynie nie mogą fizycznie. Moj tata jest po zawale a mama ma coś z kręgosłupem. Nie rozumiem tego. Wczoraj tata pytał czy nie mógł by pomóc władanie z pudlami które przyjeżdżaja i mówił żebym dzwoniła i powiedziała że nie może. A jak jego rodzice potrzebują cokolwiek to robię bez marudzenia. A oni mnie traktują jak człowiek drugiego gatunku. Bez sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Weź z domowego budżetu kasę na pomoc rodzicom i sama im pomagaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak twój mąż nie chce pomagać twoim rodzicom, to ty nie pomagaj jego rodzicom. Z tego co piszesz, to twój mąż też za bardzo ciebie samej nie szanuje, tak jak jego rodzinka. Mój pomaga jak trzeba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, moj pomaga. Moja mama jest sama, ma dom, ogrod i czasami trzeba cos przy nim zrobic ;) Mieszkamy za granica, jestesmy w Polsce zazwyczaj 2 razy w roku i zawsze maz cos przy domu zrobi : kosi trawe, obcina galezie/wykopuje uschniete drzewka, czysci rynny, maluje brame, wiesza obrazki, lustra i wieszaki, oliwi zamki i zawiasy, wymienia lampy i jeszcze duzo innych prac "codziennych". Nie sa to jakies ciezkie prace ale "upierdliwe" i czasami nie do przeskoczenia bez pomocy dla samotnej kobiety po 60-tce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie. Tak myślałam. Tak jest normalne chyba że się pomaga kiedy trzeba. No nie szanuje mnie zauważyłam ostatnio. A tam wyżej miało być właśnie a nie władanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie pomaga. Raz dlatego że oni nic nam nie pomogli a moi teściowej dużo nam pomogli. Dwa, że moi rodzice robią głupoty i nikt nie będzie im w tych glupotach pomagał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie pomaga. Zresztą po czasie samodzielnie doszłam do wniosku, że nie jesteśmy z bratem traktowani jednakowo i niech on zjeżdża z drugiej pracy i się dla nich zażyna. Wolę pomoc teściom, gdyż oni nam wiele pomogli, wyposażyli męża na start w kawalerkę, dobraliśmy oszczędności i kupiliśmy 3 pokojowe, teściowa stale zaprasza nas na obiady, dopieszcza wnuka słowem relacja rodzinna nie jest zaburzona. Jak zdarzyło się tak, że teść wyszedł po udarze ze szpitala z synkiem będąc na wychowawczym przeprowadziłam się do teściowej i pomagałam w pielęgnacji teścia i kontrolowałam stan rehabilitacji. Szwagier niestety na stałe w UK. Dzięki nam tato stanął na nogi :) Natomiast co do moich rodziców cieszę się, że ograniczyłam do minimum toksyczną relację. To taki typ, że chcieli by mnie wydrenować z zasobów energetycznych, finansowych byle brat z żoną mieli łatwiej w życiu bo sobie nie radzą. Bez szemrania spłacili za nich zadłużenie, akceptowali dziecko rok po roku w ich mieszkaniu, matka pilnowała wnuków tylko z brata strony chociaż bratowa pozorowała jedynie że pracuje bo to była 1/2 etatu, dla mnie na studia nie było, ale na wystawne wesele brata było, a zresztą szkoda słów. Kiedyś liczyli na to, że mój mąż i bart zrobią im remont mieszkania, to sie przeliczyli. Mój mąż popukał się w czoło, a brat wiecznie w robocie by zapewnić środki dla żony nieroba i już trójki dzieci, boazeria jak była w kuchni tak dalej jest ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale właśnie chodzi o to że pomagają bardzo dużo. Moj mąż rozbił telefon, moj tata kupił wszystko co trzeba było i wymienił mu. Jak trzeba było cokolwiek dołożyć do budowy to pomagali. Przywieźli pampersy dla dziecka, kupują mu ubranka, kupują mężowi też różne rzeczy czy to do auta czy coś co potrzebuje, czasem dają kasę tak bez powodu. Nikt im nie prosi ale robią takie rzeczy. I później mąż mówi że są niezdolni, jak to nie potrafią tego sami zrobić, itd. Przykre to jest. A jak trzeba pomóc jego rodzicom, którzy też pomagali ale do czasu...,to wydzwania do mnie cały dzień pytać czy zrobiłam to czy tamto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam spoko relacje z rodzicami, teściami, rodzeństwem i ich rodzinami i wszyscy sobie pomagamy, jak jest potrzeba. Nikt nikomu za to nie płaci ani nie wypomina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pogadaj o tym z mezem i mu uswiadom, ze tak byc nie moze. Ostatecznie zrob metode lustra, działa rewelacyjnie. Czyli nastepnym razem jak tesciowie czegos beda chcieli to ty powiedz mezowi, jacy jego rodzice sa niezaradni i ze znowu czegos chcą. Zobaczysz jak sie oburzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zależy czy teściowie pomagali autorce. Bo sorry, jeśli dołożyli do wkładu własnego, przypilnowali wnuków lub wręcz przez pewien czas przygarnęli pod swój dach a rodzice autorki palili głupa, że nic się nie dzieje, problemu nie ma to nie dziwie się postawie męza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:17 teściowie pomagali do chwili kiedy powiedziałam że nie mogą nami rządzić i teściowa nie ma trawa mówić dziecku że jest mamą. Nie pilnują dzieci i nigdy tego nie robili, nie pomagają finansowo, nie jesteśmy od nie zależni. Nie proszę o pomocy bo nie potrzebuję ale dla mnie to dziwne że takie podejście ma do moich rodziców którzy większość czasu i tak mieszkali daleko więc widzieliśmy się z nimi raz na 2 lata może. Teraz przyjechali i potrzebowali trochę pomocy - wymienic syfon i pomoc w razie czego z pudelkami jeśli dostawcy nie dostarcza do drzwi bo wysoko mieszkają, i tak jak mówiłam nie mają siły. Teściowie nie pomagają nam już ale i tak zrobię coś jak trzeba. Bez marudzenia I takich komentarzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To przestan robic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie w rodzinie generalnie w razie potrzeby kazdy kazdemu pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19:06 no mogłabym ale nie mam serca nie pomagać. 19:10 właśnie u mnie też tak było. Teraz mam męża który tylko patrzy na to żeby jemu i jego rodzicom było dobrze. Inni się nie liczą. Ostatnio mi nawet powiedział że dla niego matka jest najważniejsza. Co dużo wyjaśniło dla mnie ale mógł mi to mówić wcześniej żebym nie czuła się jak druga kobieta czy kochanka jakąś. Inkubatorem się czuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój bardzo pomaga, jak jeszcze moja mama żyła i bardzo chorowała to nawet mieszkaliśmy chwilę u rodziców gdy tata był w szpitalu a mama sama nie dałabym rady, bo już nie chodziła, a jak teraz tata jest sam już i też bardzo choruje to mój mąż na równi ze mną pomaga, zakupy, sprzątanie, wożenie do lekarzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż bardzo pomaga, jest pracowity, ze wszystkimi dobrze żyje, jest najbliżej i to taki spokojny facet, który woli czasem z czegoś zrezygnować niż sprawić komuś przykrość (oczywiście jeśli rezygnuje z błahych rzeczy). Pomaga też dlatego, że bardzo nam pomagają i to nie tylko w drobiazgach, choc nigdy nas nie sponsorowali. W większości przypadków udaje mi się być pośrednikiem,np.mama dzwoni do mnie, a ja pytam go czy może zrobić to i to. I zawsze mu dziękuję, nawet jeśli to był drobiazg, bo wiem że pewnie wolałby w tym czasie porobić coś dla siebie (mieszkamy w nowym domu, jeszcze wiele rozgrzebane, a na podwórku folwark zwierzęcy). Jeśli chodzi o proszenie rodziców o pomoc to też mamy umowę, że ja proszę moich, a on swoich. Ten dystans jest bardzo komfortowy. Jego rodzice też nam pomagają jeśli trzeba (i nie trzeba), ale rzadko o coś proszą, bo żyją w zupełnie inny sposób, raczej samowystarczalnie. Twój mąż nie szanuje, nie poważa ani ciebie ani twoich rodziców, dlatego wszelkie prośby o pomoc traktuje jak zawracanie mu dpuy. Olej i rób swoje, ale nie daj się wykorzystywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko jak masz miekkie serce to niestety musisz miec twarda dooope. Niestety. A juz ta matka dla meza najwazniejsza to dla mnie kosmos. To wy tworzycie rodzine, maz po slubie opuszcza matke i ojca i sie łączy z żoną. Co on zrobi, jak ta matka odejdzie? Wtedy ciebie wreszcie zacznie dobrze traktowac? Podziwiam, ze to wytrzymujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Macie rację. Nie wiem jak to wytrzymuję. Dla mnie najgorzej było jak mały się urodził bo to nasze pierwsze dziecko i chciał żebym ustąpiła jego matce. Więc dlatego oni wszyscy maja do mnie pretensje bo ja nie chciałam... Ale z tą pomocą to jest jakas porażka. Rób to rób tamto dla moich a jak proszą o coś moi rodzice to tak dziwnie się zachowuje. My też nie mamy sponsorów ale pomagają kiedy mogą. Nie prosimy o takiej pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój kosi trawę np czy coś tam naprawi, bez gadania. Pomaga i moim i swoim, a moi rodzice i jego pomagają nam sporo, szczególnie przy dzieciach. Moi rodzice mają rozległe znajomości, także sporo pomagają przy przyspieszaniu spraw urzędowych czy lekarskich mężowi. Więc nawet jakby nie chciał im tej trawy wykosić to się nie zająknie, bo gdyby nie pomoc moich to czekałby na wszystko miesiącami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście że pomagamy. To są nasi rodzice (w tej chwili zostało nam już tylko po mamie). PS. Twój mąż bierze kasę od twoich rodziców za drobne naprawy :o :O serio??? Masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:31 od swoich też bierze. To bardziej np syfon kosztuje 60 a rodzice mu dadzą 100 i mówią w zartach "za robocizna". On mówi im że nie chce ale w końcu bierze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zawsze mnie wprawiają takie tematy w wielkie zdziwienie. Musisz pytac Ludzi na forum co Robic? Skoro dla niego taki to problem, to Ty przede wszystkim przestan pomagać (czyli byc na zawołanie) jego starym, a Twoi niech biorą do pomocy obcych, skoro i tak płaca temu twojemu pożal sie boze ślubnemu:O a potem ty jeszcze wysłuchujesz. Serio wy kobiety nie potraficie mowić kiedy wam cos nie odpowiada?:O Facet by nie miał z tym problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój przykładowo wpadnie i poodkurza dziadkom, pomyje okna, wyrzuci śmieci i babcia też mu wciska 100 zł, on protestuje a on prawie ze łzami w oczach, że ma wziąć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:45 nie pytam co mam robić. Pytałam czy Wasi też tak robią. 10:48 no coś w tym rodzaju. Tylko bez łez

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×