Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Cesarskie cięcie

Polecane posty

Gość gość

Hej dziewczyny. Dowiedziałam się od lekarza że będę musiał rodzic cesarskim cięciem jest to moja pierwsza ciąża i strasznie się tego boję byłam nastawiona na poród SN no ale nie da rady. Czy mógłby mi ktoś mniej więcej powiedzieć jak to wszystko wygląda. Najbardziej mnie zastanawia kiedy mogę zobaczyć dziecko i kiedy może być ze mną w sali wiem że po porodzie SN to dziecko trafia z mam na salę a chyba po CC tak nie jest. Z góry dzięki za odpowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziecko zobaczysz zaraz po wyjeciu z brzucha, dostaniesz normalnie na piers, pozniej normalnie masz dziecko na sali ze soba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie było tak: Po wyjęciu dziecka pokazali mi je na chwilę, ale do piersi nie dali. Potem dziecko zabrali, a mnie przewieźli na salę pooperacyjną. Tam leżałam chyba 6 godzin, w tym czasie przywieźli mi córkę na pół godziny i pomogli przystawić do piersi. Potem zostałam przewieziona na zwykłą salę i córka była ze mną prze kilka godzin. Na noc ją zabrali. Przywieźli ją znowu rano, jak już mogłam wstawać i od tej pory aż do wyjścia ze szpitala sama się nią zajmowałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie tak jak u gości a wyżej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie nagle wystąpiła konieczność CC niestety. Zdziwiło mnie całe przygotowanie do operacji i stos dokumentów do wypełnienia. Operacja wyznaczona na godz. 15:00, o 12:00 musiałam pojawić się już na bloku. W pierwszej kolejności podpięto mnie do ktg i wpisywane zostały wszystkie dane do komputera i książeczki malucha. Tam też dostałam szpitalny fartuch i dwa kubeczki z płynem- czymś do umycia i do płukania jamy ustnej. Dodatkowo czopek. Po wszystkim wróciłam na sale, gdzie założono mi cewnik, dano mi jeszcze jakiś płyn do wypicia i założyli dwa wenflony na dwie łapki a w nie już jakieś kroplówki. Pojawili się lekarze- bodajże 2ch gin, anestezjolog, albo dwóch i jeszcze ze 2 osoby -położna, neonatolog(?!), więc podreptałam już na blok operacyjny, położylam się bokiem i wkłuto mi znieczulenie podpajęczynkowe (nie boli). Parę kroplówek, jakieś rzeczy do monitorowania funkcji. Maseczka na twarz. Zasłonka na brzuch. Szczerze mówiąc trochę im tam odpływałam po znieczuleniu, więc nawet nie wiem ile to wszystko trwało, o czym rozmawiali lekarze. Jedyne co kojarzę, to uczucie wyciągania dziecka- śmieszna sprawa, jakby ktoś masował, szarpał, rozciągał Ci brzuch, mimo tego zero bólu. Zszywanie trwało dłużej niż krojenie. Dziecka mi nie dano, jedynie pokazano z daleka. Przelożono mnie na salę pooperacyjną i od razu przyniesiono mi dziecko. Mogłam ruszać głową na boki, absolutnie nie mogłam jej podnosić. Zanim doszłam do siebie minęło trochę czasu, nogi powoli odpuszczały, ale trwało to dość długo. Dziecko było ze mną cały czas, do dyspozycji miałam pilot dzięki czemu położna przychodziła pomóc mi przy dziecku i podać kroplówki z lekami przeciwbólowymi. Uwazam jednak, że decyzja o tym, czy dziecko zostaje z Tobą, czy nie powinna należeć do mamy, niestety jest inaczej. Ciężko się przekręcać z boku na bok, ale położna mówiła, żebym starała się (nie ruszając głową) przekręcać nogi na boki. O 6 rano miałam pionizację- łatwo nie jest, ale da się przeżyć. Wtedy też ściągnięto mi cewnik i wenflony, poszłam pod prysznic. Chodzenie na początku też łatwe nie jest, ale im więcej, tym lepiej. Ja miałam straszny kaszel, więc to mega utrudniało mi funkcjonowanie. Wypisano mnie w 2giej dobie po CC, bo nie było miejsc w szpitalu, więc musiałam odstąpić łóżko bardziej potrzebującym heh. Najgorzej było po wypisaniu ze szpitala, ponieważ nie miałam już dostępu do leków, wszystko zaczęło puszczać, ból kręgosłupa, wstawianie z łózka. Generalnie pierwszy tydzień dramat, ale póżniej już z górki. Poproś lekarza o zwolnienie na Ciebie dla Twojego męża/partnera- my dostaliśmy 2tyg, dzięki czemu ja mogłam dojść do siebie (to bardzo ważne w rekonwalescencji), a mąż wprawił się w opiekę nad malcem. Teraz jestem równo 12 tyg po porodzie i czuję się jak przed, nic nie boli, rana zagojona, więc głowa do góry- dla mnie CC kojarzyło się bardzo źle, zdecydowanie bardziej wolałam SN, ale serio, nie jest aż tak źle. Najważniejsze to jak najwięcej chodzić, ruszać się, wtedy szybko dojdziesz do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×