Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Prosze pilnie o pomoc , nie radzę sobie z tą sytuacją

Polecane posty

Gość gość

Witam ☺ od jakiegoś czasu mam duży problem i potrzebuje rady i opini . Mam 19 lat a od 2 lat jestem w związku z chłopakiem w tym samym wieku.Od początku wiedział że mam inną religię jak zresztą jego rodzice . Było to przez nich akceptowane .Przez rok czasu na prawdę byli dla mnie cudowni . A ja jako że jestem wrażliwa i emocjonalna bardzo się do nich przywiązałam. Mój chłopak wiedział że są problemy na tle religijnym i że z mojej strony rodzina i przyjaciele woleliby i że dla nas też byłoby lepiej gdybyśmy byli w tej samej Religi . No bo jak później wychować dzieci i jak to wszystko pogodzić . Ja osobiście uważam że każdy powinien mieć swój wybór i wierzyć w co chcę . I tego bym uczyła moje dziecko. Ale innego zdania są rodzice chłopaka i on sam. Po jakimś czasie mój chłopak stwierdził że on nie jest katolikiem i że chce być w mojej Religi . Tłumaczył że wierzy w to wszystko w co ja wierzę . Przez pół roku naprawdę było widać że tego chce i nie robi niczego dla mnie(ale robił) . Wszyscy mu wierzyli że naprawdę on w to wierzy i że to taka cudowna religia. Ale wszystko było w ukryciu przed jego rodzicami. Zachęcałam go aby był szczery z nimi im powiedział w co wierzy. Po jakimś czasie odważył się im powiedzieć... No i wtedy się zaczęło. Z kochanej przyszłej synowej stałam się najgorszym wrogiem i wcieleniem zła. Nigdy nie rozmawiali ze mną na tematy religijne ale od razu stwierdzili że to moja wina . Że chcę zabrać im syna i zwerbować do sekty . Nawet przez chwilę nie pomyśleli że on sam chciał zmienić religię i że ja nawet mu zabraniałam to zrobić bo najpierw musi porozmawiać z nimi. Osobiście nie mówili mi tego wszystkiego ja nawet się Z nimi nie widziałam od czasu kiedy mój chłopak im powiedział o zmianach... zresztą oni nawet nie chcieli mnie widzieć i że mną rozmawiać. A ja nie byłam w stanie sama do nich pójść ... jestem za wrazliwa i nie wiem jakbym to zniosła tym bardziej że byli dla mnie ważni. Mój chłopak pod ich wpływem stwierdził że jego rodzice chcą dla niego dobrze . Że jestem manipulantką i że go wykorzystuje ( i tu uwaga bo przychodził do mnie na noc i czasem mi pomagał i mojej rodzinie w domu gdzie nikt go nie prosił a on sam wszystkim chciał pomagać . Wyrzywając się później na mnie bo go wszyscy niby wykorzystują... ) Powiedział mi że nie chcę mieć że mną i z moją rodziną nic wspólnego. Że ma dosyć tego że mam problemy w domu ( tak jakby to zależało ode mnie) Ogólnie przez cały związek było nam razem dobrze rozumieliśmy się bez słów i świetnie razem bawiliśmy mogłam na niego liczyć i zawsze mi pomagał . Minus że później miałam zygane i miałam wrażenie że mam go po stopach całować bo jest taki dobry dla mnie. Kocham go ale czuję uraze do niego i jego rodziny. On przez cały związek był nie wyrzyty ,zaborczy ,zazdrosny i nerwowy . Czesto podczas kłótni mnie szarpał , łapał za szyję ,sciskal nadgarstki, popychał . Zresztą nigdy nie był dla mnie zbyt delikatny nawet gdy się nie klóciliśmy . On według mnie nie jest zły bo naprawdę jest też bardzo wrażliwy i szanuje wszystkich ... Czasem mam wrażenie że oprócz mnie ... ale jestem zagubiona i nie wiem co o tym myśleć . Raz jest cudowny że lepszego chłopaka mieć nie można a raz jest hipokrytą i wiecznie wkurzonym człowiekiem. Mam mętlik w głowie . Tak czy inaczej chcąc nie chcąc zaczął przedstawiać mnie rodzicom w złym swietle. Tłumaczył że intencje miał dobre a oni sami doszli do takich wniosków. Nie chcieli mnie tam znać ani mój kochany chłopak ani jego rodzina . Jego ojciec przyszedł raz do mnie przyprowadzony przez mojego chłopaka i powiedział mi że nawet nie ma zamiaru do mnie wchodzić i rozmawiać . Powiedział że przyszedł aby mi powiedzieć że mam co chciałam i żebym sobie go zabierała do tej sekty. Że dla niego nie istniejemy a mój chłopak nie jest już jego synem ( dodam że jest adoptowany więc jak można tak powiedzieć . Jak ich "zawodził" to ojciec często tak do niego mówił ) Po czym poszedł a mój zapłakany chłopak za nim krzycząc żeby bo nie zostawiał . Dramat jak w filmie .... No i właśnie po tej całej sytuacji mój chłopak mnie zostawił .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
(Nie zmieściłam sie wiec ciag dalszy dodam tu) ....Nie jadłam nie piłam przez dobry tydzień I nie wychodziłam z łóżka . Czułam się bezradna bo poswieciłam mu i dodałam wszystko . A on zostawił mnie jak psa. Płakałam i wpadałam w histerię dobry miesiąc . Były wakacje więc pojechałam do kuzynki zeby sie oderwać od tego wszystkiego. Jak głupia wypisywalam do niego a w odpowiedzi nie dostawalam od niego nic albo tekst ze nic ode mnie nie chcę i że kochał mnie a teraz nie chcę mnie znać . Ja nadal walczylam. Mimo upokorzenia byłam w stanie pójść do jego rodziców i przepraszać a nawet nie wiem za co. Chciałam to wszystko doprowadzić to końca . Po tygodniu od pierwszej mojej wiadomości za moimi prośbami i o walkę o naszą miłość wróciliśmy do siebie . Teoretycznie... Bardzo chciałam rozmawiać z jego rodzicami choć oni nie . Nawet nie chcieli słyszeć mojego imienia . Dopiero kuzynka mojego chlopaka po rozmowie ze mna przyznala mi racje że powinni ze mna porozmawiać a nie tylko wysluchac jednej strony . Ona rozmawiala z jego rodzicami a oni stwierdzili ze jezeli nie ochrzcze się w Religi katolickiej i nie zerwe kontaktu z ludźmi z mojej Religi to nie mamy o czym rozmawiać. Hipokryzja ... A co z moją rodziną? Mam się ich wyrzec ? Na początku się zgodzilam. Ale jak usłyszałam płacz mamy że dlaczego rezygnuje z tego w co wierzę i chcę zmienić religię z przymusu to zrezygnowałam. Nie wiem jak jego rodzice sobie to wszystko wyobrażali ... Obecnie leci drugi rok . Jesteśmy razem ale jego rodzina nic nie wie . Jesteśmy w ukryciu a ja nadal cierpię i chcę żeby im powiedział chcę z nimi rozmawiać . Ale on nie chce . Powiedział mi że od rodziców nigdy nie będę ważniejsza . Mam wrażenie że jakbym powiedziała coś złego na jego rodziców to przegryzł by mi tętnice. Ale on na moich gadac może... nie jest już tak samo jak było . kochamy się i jest dobrze ale ja nadal czuje ból i żal . Czuje sie nie pewnie . Coraz mniej wylewam się przed nim bo jak to zrobię czuję się jeszcze gorzej. Nie wiem co mam robić i męczy mnie ta sytuacja . Ja nawet nie wiem czy jestem dla niego taka ważna jak mówi ... I czy to źle że chciałabym być dla niego najważniejsza? Co mam zrobić proszę o podpowiedz ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś z kocików ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy to ważne ? Nawet nie ja tylko rodzina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czesto podczas kłótni mnie szarpał , łapał za szyję ,sciskal nadgarstki, popychał . Zresztą nigdy nie był dla mnie zbyt delikatny nawet gdy się nie klóciliśmy . On według mnie nie jest zły bo naprawdę jest też bardzo wrażliwy i szanuje wszystkich ... :):D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kocham go ...dlatego staram sie zrozumieć dlaczego on się tak zachowuje co jest przyczyną ... może to ja coś robię nie tak? Nie rozumiem jego podejścia dlatego zwracam się do osób trzecich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×