Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

jak nie przejmowac sie tym co ludzie mowia i mysla o nas?

Polecane posty

Gość gość

Mam prawie 40 lat na karku i ciagle lustrem dla mnie są inni ludzie Tak gleboko to wniknelo we mnie i zapuscilo korzenie,ze chociaz chce to myslenie odrzucic i walcze z tym,to nie daje rady Dorastalam w domu,gdzie wpajano mi od dziecka,ze najważniejsze jest co myślą i mówią na nasz temat inni ludzie, jak sąsiedzi ,dalsza rodzina i obcy. To co bylo zle w rodzinie trzeba było ukrywać. Jesli wygladalam zle lub zakladalam nie takie ubranie jak trzeba,to zawsze slyszalam tekst"uczesz sie inaczej,przebierz sie bo cie ludzie obgadaja i pomysla ze ja nie przypilnowalam jako matka" Kiedys ciagle odgarnialam wlosy z twarzy ,to slyszalam od ojca:"nie rob tak bo jakby ktoś tu przyszedł i zobaczył to by powiedzieli,ze jestes chora na głowę" Dodam ,ze od zawsze w domu rodzinnym zamykaja szczelnie okna by nikt nie slyszal z sasiadow co sie mowi Jesli jest lato i ja glosniej rozmawiam o czyms to oni szybko podbiegaja do okien i zamykaja je krzyczac na mnie"ucisz sie ,bo sasiedzi uslysza cie i co sobie pomysla" Aktualnie zwiazalam sie z facetem po rozwodzie i rodzina nie moze mi tego wybaczyc.ciagle slysze ich szeptania,ze musza sie ludziom tlumaczyc z mego zycia i jaki to wstyd straszny. Ostatnio slyszalam przypadkiem jak sie uzalali nawzajem nad faktem,ze dorwala ich na ulicy sasiadka i pytala o mnie.nie wiedzieli jak się tłumaczyć z mej sytuacji życiowej.mieli do mnie pretensje ,ze ludzie nadają i wstyd maja przez to. To jest tylko maly wycinek tego co oni odwalaja,ale ja tak tym przesiaklam,ze ciagle zastanawiam sie ,co mowia o mnie i mysla inni ,ze na pewno mnie obgaduja i rodzice musza sie wstydzic za mnie.to sprawia mi ogromny bol i mam poczucie winy Nie wiem jak sobie radzic z tym mysleniem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gdzie pracujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też tak miałam, w koncu doszłam do wniosku ze zycie jest zbyt krótkie by sie przejmować tym kto co o mnie mysli i jestem szczesliwa, a jak ktos próbuje wtargnać w moje decyzje, to albo zripostuje to słowami np "no i co ?" ,"przeszkadza ci to?" ."no i w czym masz problem?" albo powiem co o tym mysle( zalezy do kogo mowie) drugi raz juz nie atakują o to samo. Niech se mysla co chcą, jestem soba a jak komuś sie niepodoba to juz jego kłopot - to zdanie stało się moim mottem zyciowym:]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co za róznica gdzie pracuje? To jej zycie i guzik Ci do tego, Tobie i kazdemu innemu komu mogłoby to przeszkadzać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 30 lat i też długo się przejmowałam, nawet tym, że może do kogoś źle coś powiedziałam i go uraziłam niechcący. Z czasem mój mąż mi wpoił, że NIKT za mnie życia nie przeżyje i nie umrze. Także powolutku przestałam się przejmować i teraz mam dość głęboko opinie innych, ale zajęło to dobrych parę lat:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez nie przejmuje sie ludzmi. Z sasiadami nie wchodze w dyskusje. Dzien dobry i tyle. Nie obchodzi mnie co mowia inni. Ludzie co nie wiedza to sobie dopowiedzą. Moja mama zmarnowala zycie na zamartwianie sie ludzmi. Do kitu takie zycie. Ja przeprowadzilam sie na wies,sami emeryci. Takie niestworzone rzeczy wymyslaja ze szok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To może pierwszym krokiem powinna być wyprowadzka od rodziców?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sythia
Nawet nie wiem co inni o mnie mówią. : )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka Ja nie mieszkam z rodzicami Przeciez pisalam,ze jestem w zwiazku itd. A przyjezdzam do domu rodzinnego w odwiedziny tylko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Coraz mniej, ale o dziwo jestem dość lubiana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taka technika: weź zeszyt albo plik na kompie i zapisuj w nim sobie miłe rzeczy, które ktoś to Tobie powiedział (o charakterze, wyglądzie, o tym że coś miłego dla kogoś zrobiłaś): po paru tygodniach przeczytaj i przekonaj się jak rzeczywiście jesteś postrzegana. Nie znam Cię, ale przewiduję, że tych miłych rzeczy będzie na pewno więcej niż niemilych i sama się zdziwisz ile osób Cię lubi (bo na ogół tak jest u zakompleksionych osób).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kieruje sie tym, czy mnie ktos lubi, czy nie i nie zastanawiam sie czy i co o mnie mówi. Choc musze przyznac,ze bylo mi milo słyszec od ludzi, ze tesciowa mnie wychwala :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To wazne jak ludzie nas odbieraja. Bardzo wazne bo nie jesteśmy samotnymi wyspami ale istotami spolecznymi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ale chyba nie uzależniasz sie od opinii głupszych od siebie, meneli, plotkar, moherów oraz ludzi których nie znasz . Właśnie ze jesteś samotna wyspa i nie kazdy moze wleźć ci na lep i urządzać życie , tymbardziej ze jak myślą, ze ich nikt nie widzi to robią sobie tylko znany syf .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, cbyba każdy z nas zna pojęcie "dulszczyzny", zapewne większość czytała "Moralność pani Dulskiej". Każdy z nas zna definicję słowa hipokryzja, każdy też wie o chodzi w przysłowie "cudze pod lasem zobaczumy, swojego pod lasem nie widzi" albo "jak Kali ukraść krowę to dobrze, ale jak Kalemu to źle", i "nie to ładne co ładne tylko co się komu podoba". A to znaczy, że Twoi rodzice stworzyli sobie swój mały wyimaginowany świat, w którym to wszywcy ludzie dookoła interesują się nimi i zawsze ich oceniają, być może Twoi rodzice są tacy sami i stąd mierzą swoją miarą. Owszem, są jacyś ludzie, dla których czego byś nie zrobiła, to będziesz zła, niedobra, nieporządna i nic nie warta. Ale czy ci ludzie przejdą i przeżyją za Ciebie Twoje życie? Nie. Dlatego czas zacząć myśleć o swoim życiu w kontekście siebie a nie w kontekście innych, co oni zrobilyby gdyby byli na Twoim miejscu, nic, a dkaczego? Bo nigdy nie bedą na Twoim miejscu w Twoim życiu, nie wejdą w Twoje ciało i umysł i nie staną się Tobą ani nie poniosą żadnych h konsekwencji decyzji przez Ciebie podjętych pod ich zgubnym wpływem, wszyatko.zostanie Tobie, czas wziąć odpowiedzialność za swoje życie i myśleć po swojemu, byś sobą, pozwolić sobie na oddychanie swoim powietrzem. To, że Twoi rodzice czują wstyd przed sąsiadami, za to, że Ty związałaś się z rozwodnikiem, to nie Twoja wina ani sprawa bo nie jesteś odpowiedzialna za ich emocje, zasady, mentalność, odczucia i te dobre i te złe. To Ty żyjess z tym rozwodnikiem, i to Ty czujesz szczęście lub Ty być może kiedyś poniesiesz porażkę (oby nie) w uczuciach, Ty, nie oni. Jak zschorujesz na raka (oby nie) i wypadną Ci włosy od chemii to też bedą się wstydzić za łysą córkę? Pewnie,będą, ale czy to Twoja wina, gdyby się wstydzili? Czy to oni tak naprawdę byliby łysi i schorowani? Nie. To tak jakby Polska (rodzice) wstydzilaby się przed Niemcami(sąsiedzi), że Ukraina (Ty) ma wojnę domową (związek) i de facto tłucze sie z Rosją (Twój rozwodnik) o Krym i przyległe tereny. A co ma piernik do wiatraka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz o czym ludzie tak naprawdę najczęściej myślą? O samych sobie. Być może nawet i Cię ocenią, skomentują czy obgadaja ale zaraz potem wrócą do swoich spraw i znów skupia na sobie. Olac ich. Nikt za Ciebie zycia nie przeżyje, rób swoje i nikim się nie przejmuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do wszystkich którzy się przejmują opinia innych przeczytajcie proszę Pewnego dnia ojciec i syn postanowili udać się na targ. Aby tam dotrzeć, musieli przejść po drodze przez cztery miejscowości. Ojciec zwrócił się do syna tymi słowami: – Usiądź na ośle, a ja będę szedł obok. Gdy przechodzili przez pierwszą miejscowość, mieszkańcy szeptali: – Patrzcie, koniec świata! Syn, który jest młodszy od ojca, siedzi na ośle, a biedny staruszek musi iść piechotą. Ojciec usłyszał to i zwrócił się do syna: – Posłuchaj, ludzie mówią o nas źle. Lepiej będzie, jak ja usiądę na ośle, a ty pójdziesz piechotą. Tak też zrobili. Gdy przechodzili przez drugą miejscowość, usłyszeli szemrzących: – No popatrz tylko, ojciec siadł na osła, a dziecko idzie piechotą wśród tylu niebezpieczeństw! To usłyszawszy, ojciec i syn, aby uniknąć nieprzychylnych komentarzy, postanowili obaj dosiąść osła. Gdy przechodzili przez trzecią miejscowość, posłyszeli takie głosy krytyki: – Biedny osioł! Musi dźwigać cały ten ciężar, ludzie nie mają szacunku dla zwierząt!. Usłyszawszy to, uznali, że najlepszym wyjściem będzie, jeśli dalej obaj pójdą na piechotę. Gdy dochodzili do czwartej miejscowości, usłyszeli drwiące i wyśmiewające ich głosy: – Popatrzcie no jacy głupcy. Mają osła, a idą piechotą!. Ojciec i syn popatrzyli na siebie i doszli do wniosku, że skoro i tak ciągle byli krytykowani, najlepiej byłoby, gdyby zachowywali się w taki sposób, jaki sami uważali za słuszny i stosowny. Pamiętaj – jeżeli, jesteś pewien, że robisz dobrze – rób swoje, i nie przejmuj się, co o tym mówią inni, bo i tak zawsze znajdą się tacy, którzy Cię skrytykują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mnie wyleczyła wyprowadzka. duzo udało mi sie zmienic w sobie i swoim mysleniu. pochodze z takiej samej rodziny jak ty, a na argumenty o tym ze co mnie obchodzi gadanie ludzi, ze ie trzeba sie przejmowac slyszałam (i słysza do dzis) ze jestem egoistką, bo to oni cierpią na tym i ja powinnam ze wzgledu na nich robic to co tzreba zeby ONI nie mysieli sie wstydzic. i jak juz brak im argumentu to slysze ' prose cie, zrob tak jak ci mowie, zrob jak ci stara matka kaze' dobre, nie? :D pracuje duzo nad sobą, moim najnowaszym osiagnieciem jest danie sobie prawa do popełniania błedów i nie krycia sie z tym :) kiedys ie wstydziłam z czegos zrezygnowac np kursu, czy rzucic zła prace, bo przeciez to by było przynaniem sie do błędu! ludzie by gadali! teraz sie nie wstydze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Fajnie, ze tobie to pomogło, ale autorka juz dawno nie mieszka z rodzicami, ba, nawet ma juz swoje lata, bo zaraz 40tka na karku. Wiec u niej problem jest glebszy. Ona mentalnie nie odciela pepowiny, skoro jej mysli kraza nadal wokol rodzicow i ich opinii nt jej życia, pomimo, ze mieszksa osobno od wielu lat i to na dodatek jest w zwiazku, gdzie wszelkie jej emocje winny wyplywac z relacji on i ona a nie rodzice i ona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja sie zawsze przejmuje czy kogos czyms nie uraze, ale to objaw nerwicy nartectw. Jezeli chodzi o to co ludzie mysla o tym jak wygladam, co robie, z kim jestem itd to mam to gdzies. I tak nie interesuje ich to tak bardzo zeby o mnie ksiazki pisali :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a czy ja napisałam ze mam 25 latek? :D nie. mam juz dawno dzieci i meza i jakos proces zmiany mentalnosci trwa w najlepsze. nie rob z niej wariatki, bo grubo przesadzasz. zmiana mentalnosci wyniesionej z domu nie trwa 5 minut tylko pracuje sie nad tym latami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko, więcej egoizmu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety ale takie wychowanie zostawia głębokie rany w psychice i jak widać na przykładzie autorki nie zmieni się tego z dnia na dzien a niektórzy nawet nie będą potrafili zmienic tego myślenia nigdy. Ewentualnie terapia „praca z wewnętrznym dzieckiem” ale to tez nie wiem czy by pomogło. Sama mam ten sam problem, jestem w wieku autorki i cały czas pracuje nad sobą. Efekty miznerne ale cóż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki za odzew kochani Najgorsze ,ze rodzice wymagaja ode mnie bym ma starosc sie nimi zajela,bo ja nie mam dzieci a siostry maja rodziny i dzieci i swoje nowe domy Ja nie mam wlasnego mieszkania,wiec wg nich powinnam w domu byc gdy beda starzy i wymagajacy opieki.kiedy oznajmiłam,ze chcemy się z partnerem wybudowac to nastąpiło wielkie oburzenie. Ciagle slysze teksty"ty musisz tu mieszkac kiedys bo kto sie nami zajmie?to przeciez obowiazek dziecka ,zeby opiekowac rodzicow na starosc,a dziewczyny(me siostry) maja przecież własne rodziny..ty nie masz przecież dzieci i rodziny jak one"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiedz tak "wierz mi, nie chcecie zeby ktos kto sie nigdy innym czlowiekiem nie zajmowal mial zajac sie wami. Bardzo tego pozalujecie jak do tego dojdzie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jA MAM TERAZ 40 NA KARKU. kIEDYS TEZ BYLAM JAK AUTORKA TZN PRZEJMOWALAM SIE OPINIAMI INNYCH LUDZI O MNIE. tERAZ zaczylam zyc dla siebie i na serio nie przejmuje sie tym co ludzie o mnie mysla/mowia. Patrze na swoje uczucia i postepuje w zgodzie z sama soba, teraz widze ze najlepiej na tym wychodze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale szanrażyk emocjonalny... ech ci rodzice... Praca z wewnętrznym dzieckiem, jak już ktoś wyżej wspomniał, techniki uwalniania czy procesowania emocji - jedno z lepszych narzędzi, bo proste i można samemu uwalniać w każdej chwili. Wszystko znajdziesz w necie. Polecam kanał na YouTube pani Magdaleny Szpilki, jakże ona pieknie i prawdziwie opowiada o tym co sama w sobie uzdrowiła i jak sobie pomóc. A co do rodziny, Autorko ja poznałam swojego męża mając 38 lat, pierwsze dziecko urodziłam na swoje 40. urodziny. Co rodzice wymyślą jeśli jednak będziesz miała rodzinę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodzice maja racje Starzy i niedolezni maja byc sami?bez jaj autorko Nie poczuwasz sie do opieki nad nimi?przeciez oni sie toba zajmowali..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj Dzięki za odzew kochani Najgorsze ,ze rodzice wymagaja ode mnie bym ma starosc sie nimi zajela,bo ja nie mam dzieci a siostry maja rodziny i dzieci i swoje nowe domy Ja nie mam wlasnego mieszkania,wiec wg nich powinnam w domu byc gdy beda starzy i wymagajacy opieki.kiedy oznajmiłam,ze chcemy się z partnerem wybudowac to nastąpiło wielkie oburzenie. Ciagle slysze teksty"ty musisz tu mieszkac kiedys bo kto sie nami zajmie?to przeciez obowiazek dziecka ,zeby opiekowac rodzicow na starosc,a dziewczyny(me siostry) maja przecież własne rodziny..ty nie masz przecież dzieci i rodziny jak one""" X Nie daj sie w to wciagnac. Nie masz (!!!) obowiazku sie nimi zajmowac na starosc!!!! Ja na twoim miejscu wybudowala sie i miala ich w d***e. Co za mentalnosc ludzi ktorzy myssla, ze jak maja dzieci to beda mieli na stare lata pielegniarke do wycierania d**y.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12.25 ty chyba zartujesz!!! Wlasnie autorka nie am takiego obowiazku. Od tego sa domy starcow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×