Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Torunta

Toksyczny związek ?

Polecane posty

Gość Torunta

Witajcie. Chciałabym was zapytać o opinię na temat mojego związku.


Byłam z chłopakiem 3,5 roku. Poznaliśmy się jak mieliśmy 17 lat. Wszystko było super, wspólni znajomi, imprezki, przygody, rozmowy i mile spędzony czas. W wieku 19 lat wyjechałam na studia i wszystko zaczęło się psuć. Chłopak zaczął być strasznie zazdrosny, zakazywał mi imprez, był wrogo nastawiony do moich nowych znajomych. Ja raczej od małego byłam takim kompanem do wszystkiego, zawsze rozśmieszałam towarzystwo, pomagałam, pocieszałam, można było ze mną wypić, iść tu iść tam i nie mogłam zrezygnować z życia towarzyskiego. To doprowadziło do tego, że zaczęłam niestety go okłamywać. Przestałam mieć ochotę na łóżkowe sprawy. Wychodziłam czasami do klubu z koleżanką i nawet nie piłam alkoholu a po prostu sobie pomachałyśmy rękami, pogadałyśmy. On pilnował mnie w każdej minucie ale ja się nie dawałam i nie tłumaczyłam mu się ze wszystkiego. Poznałam kilku fajnych chłopaków po drodze, nic z nimi nie robiłam i wiedział o nich. Zaczął mieć jakieś depresyjne myśli, mówił mi, że widzi we mnie potwora, zaczął słuchać dziwnej muzyki, nie było w nim życia. Prosiłam go abyśmy gdzieś pojechali, coś porobili ciekawego ale on zawsze był do tego negatywnie nastawiony. W końcu po 3 latach postanowiłam z nim zerwać. Przyjechali jego rodzice i jego mama zaczęła się pytać a dlaczego, a on mi mówił, że w ogóle nie uprawiacie seksu, co się dzieje... Tak jego mama właśnie taka jest. Musi wiedzieć wszystko i nim sterować. Przyniósł mi kwiaty i mówił, że się zmieni. Dałam mu szanse ale było znowu tak samo. Pewnego razu byłam u brata za granicą i tam poznałam sympatycznego chłopaka, syn jakiegoś tam kolegi. Zwierzyłam mu się z sytuacji bo naprawdę już miałam dość. Tego dnia też mój chłopak ze mną zerwał ponieważ nie pisałam z nim i nie zdawałam mu relacji z każdej minuty życia. Na następny dzień przespałam się z tym chłopakiem - tak wiem, ladacznica, szmaciura bura itp. ale potrzebowałam bliskości, czegoś pozytywnego, uwierzyłam, że nie muszę tkwić w tym smutnym, toksycznym związku. 


 2 lata minęły. Mój były ciągle za mną płakał, próbował mnie odzyskać, miał jakiś epizod z samobójstwem. Ja twardo nie zgadzałam się bo dalej był takim samym człowiekiem więc po co mi to było. Po jakimś czasie nagle zaczął robić to do czego go kiedyś namawiałam, podróże, zaczął w końcu sam wychodzić do ludzi, ale zaczął pomału urywać kontakt ze mną i moimi znajomymi. Zyłam sobie dalej i nagle zobaczyłam w nim tego człowieka w którym się zakochałam. Taki pozytywny śmieszek w końcu pełen energii i pomyślałam, że może w końcu będzie tak normalnie, jak dawniej. Napisałam do niego, zaczęliśmy się do siebie zbliżać i nagle oświadczyl mi że jest z kimś blisko. Myślałam, że tak sobie gra niedostępnego. Kazał mi się tłumaczyć ze wszystkiego z przeszłości, że go olałam, że go nie szanowałam, że taka okropna dla niego byłam a ja głupia i zakochana ponownie zaczęłam przepraszać itd.

Wróciliśmy do siebie ale postawił mi warunek, że mam nie pytać o przeszłość. W chwili uniesienia zgodziłam się ale po jakimś czasie zaczęło mnie zastanawiać, co on robił te 2 lata, kto niby był blisko? Kiedy chciałam się dowiedzieć twierdził, że wszystko psuje, zaczął mnie atakować, krytykować i że nie mam prawa o tym wiedzieć. 2 miesiące minęły zanim mi oświadczył po moich ciągłych prośbach, że ta bliska osoba z która prawie był to dziewczyna z którą się przyjaźnił cały nasz związek. Oczywiście walnął po tym focha.

Później dowiedziałam się że całował sie z moją przyjaciółką, spał ze swoją inną przyjaciółką - która też często bywała w naszym gronie a reszty DZIEWCZYN nie pamięta. Później dowiedziałam się od kolegi, że był na prostytutkach. Stwierdziłam że to pewnie te "dziewczyny". Jestem osobą, która nie akceptuje facetów chodzących na prostytutki i byłam w strasznym szoku i miałam żal do niego, że mi nie powiedział. Stwierdził że to było tylko raz (wybrał sobie czarną dziewczynę. Cały nasz związek tak niewinnie mówił, że czarne są takie "słodkie kulki", tak samo mówił że taka słodka jest ta jego przyjaciółka, że taka malutka i w ogóle).

I nagle zaczęłam mieć świra... To wszystko było teraz tak oczywiste. To co mówił niewinnie to tak naprawdę wyszło teraz. Myślę że nie raz był na prostytutkach tylko bał się już przyznać.

Pózniej koleżanka powiedziała mi że wysyłał zdjęcia jakiejś laski do niej. Okazało się że to jego koleżanka do której wybrał się przeddzień na herbatę i zostawił mnie samą w domu na 3h a miał wrócić po godzinie. Zaczęłam być zazdrosna. Te tajemnice, ukrywanie i ja dowiadująca się zewsząd tylko nie od niego. Do niej też pisał i gadali o jej dziewictwie i pisał jej żeby nie oddawała swoich "słodkości" dla chłopaka za którym ganiała a on ją olewał. Jak stary zboczeniec.

Miedzy czasie przyznałam mu się do tego co zrobiłam jak byłam u brata. Przepraszałam, płakałam cały dzień, mówiłam że więcej to się nie powtórzy. Mimo że od niego nie dostałam ani odrobinki szczerości.

Kazałam odciąć mu te wszystkie znajomości ale nie chciał. Po jakimś czasie same umarły śmiercią naturalną ale najpierw się ze mną wykłócał, że nie mam prawa mu zabraniać się spotykać z tymi dziewczynami. Nie raz wychwalał je że są super dziewczyny, bardzo fajne i on je bardzo lubi...

Zerwał ze mną bo zaczęłam dostawać świra na tym punkcie.

Wybłagałam go o powrót bo pomyślałam, że może przesadzam, może coś ze mną jest nie tak. Pewnego dnia nie wylogował się z facebooka więc zajrzałam na jego rozmowy i zobaczyłam tą z okresu jak za mną płakał i wyznawał mi miłość. Pisał do tej swojej niedoszłej dziewczyno"przyjaciółki" że do niej ciągle coś czuł jak był ze mną i że spotykał się ze mną bo ona miała chłopaka i nie chciała z nim i że nie chciał mnie ranić. Dowiedziałam się że ona coś do niego próbowała jak jeszcze byliśmy razem. Widziałam że pisał też do niej teraz od razu po ostatnim zerwaniu i to tak czule jaka ona biedna bo jakaś choroba itp. ale ona już go spławiła - zdążyła urodzić dziecko z innym. Pisał do kolegi o koleżankach tej dziewczyny i sie radził do której startować ale kolega też go zlał bo ma dziewczyne i go już takie sytuacje nie obchodzą.

Okłamał mnie bo dowiedziałam się z rozmów też że spał u tej drugiej "przyjaciółki" (z którą się wcześniej bzykał) z kolegami jak miał wylot z jej miasta na wyjazdy na które mnie nie brał bo nie było mnie stać. Na facebooka widziałam, że wysyłała mu wcześniej zdjęcia swojego tyłka. Ciągle mówił że jestem bezpodstawnie zazdrosna.

Na weselu jego siostry od słowa do słowa znowu zaczął mnie krytykować że jestem strasznie pijana, jaki wstyd że ludzie o mnie gadają i że jestem świrnięta z tą zazdroscią i żałuje że mu nie wyszło z tą drugą. Uderzyłam go w twarz i na następny dzień musiałam tłumaczyć się jego mamie i przepraszać a ona nawtykała mi że chcę go naciągnąć na ciąże i że dużo złego o mnie słyszała.

Po tym okresie tych wszystkich nowości i zazdrości jestem z nim nadal ale uczucie trochę się wypaliło i uważam, że mimo wszystko nie zasłużyłam na takie coś i za długo w tym trwałam. Jestem nadal zlękniona, że znowu pojawi się jakiś obiekt do którego będzie wzdychał a ja nic nie będe wiedziała, bo myślę że nie powiedział by mi na pewno. Jestem zazdrosna o każdą dziewczynę a nigdy taka nie byłam. Nie mam ochoty się starać, rozmawiałam z nim i on nie widzi nic złego w swoim postępowaniu ale widzi w moim "nadmierna zazdrość i chora akcja na weselu". Zniszczył mnie... Proszę o szczere wypowiedzi, Nie mam niestety nigdzie wsparcia...Dziękuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...

A ten facet z którym się przespałaś za granicą to był Arab czy czarnoskóry?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Gość ... napisał:

A ten facet z którym się przespałaś za granicą to był Arab czy czarnoskóry?

Współczuję Twojej rodzinie i bliskim. Chyba empatia kuleje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem to wszystko i... smutno mi się zrobiło.

Niszczyliście się nawzajem tak długo, aż się wypaliliście.

Tyle ran, krzywd, złych emocji...

On sypiał ze swoimi koleżankami , ty sypiałaś dzień po rozstaniu z jakimś... "kolegą".

To zostaje w głowie, to będzie zawsze wracało przy kłótniach.

Mimo, że technicznie nie byliście wtedy razem, to emocjonalnie wciąż była więź między wami i te wasze romanse bolą i będą bolały i jego i ciebie i to będzie wracać jestem o tym przekonany.

Za dużo złego się wydarzyło, zaufania już między sobą nie odbudujecie...

Twoja decyzja co dalej.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×