Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Źle trafione prezenty

Polecane posty

Gość gość

Nie lubię dostawać żadnych prezentów. Wręcz nienawidzę. Zawsze są okropne i zamiast sprawiać radość powodują zły humor i rozgoryczenie. Zarówno te od rodziny jak i otrzymywane kiedyś w szkole czy w pracy. Pamiętam Mikołajki ze szkoły. Rodzice się wykosztowali żeby kupić komuś coś drogiego i ładnego a ja zawsze dostawałam sam chłam wartości paru groszy, typu:lizak, popsuty długopis albo brzydko narysowany (przez osobę która mnie wylosowała) na kartce Mikołaj z napisem: wszystkiego najlepszego z okazji Bożego Narodzenia. Przecież takim prezentem można kogoś obrazić. Dlatego moje dzieci nie uczestniczą w tego typu imprezach. W domu jak nie ma prezentów to jest cisza i spokój a jak są to wszystko kończy się płaczem,awanturą i wzajemnym obrażaniem się. Nawet pieniądze nie są dobrym prezentem bo ktoś może poczuć się jak żebrak. Czy w Waszych rodzinach też tak jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Nie jesteście zgraną rodziną i niekulturalni z was ludzie skoro takie miłe rzeczy jak prezenty nie potrafią was cieszyć. Nawet jak prezent się nie podoba to nie pokazuje się tego drugiej osobie żeby jej nie urazić. Faktycznie jeśli to zawsze zamiast radości kończy się mordobiciem to lepiej odpuścić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marlenuszka

Spróbujcie może kupić coś, co was wszystkich ucieszy? ja bym polecała wspólny voucher na coś fajnego, np. lot w tunelu aerodynamicznym 😄 ja leciałam z mężem, jechaliśmy do speedfly'a pod wrocław - takie przeżyciowe prezenty umacniają rodzinne więzi! ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna

Nie chcialabym ani otrzymywac ani dawac prezentow osobom , ktore licza co daly a co dostaly. Obojetne co by to mialo byc i ile pieniedzy dana osoba mialaby na taki prezent poswiecic. Po prostu mysle , ze w takim wypadku lepiej w ogole nic nie dawac ani nie dostawac. Prezent z zalozenia powinien byc forma sprawienia komus przyjemnosci. I zawsze mozna wczesniej zapytac co kto chcialby dostac. To ulatwia sprawe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bella
Dnia 14.12.2018 o 22:31, Gość gość napisał:

W domu jak nie ma prezentów to jest cisza i spokój a jak są to wszystko kończy się płaczem,awanturą i wzajemnym obrażaniem się. 

Skoro sama nienawidzisz prezentów to dzieci się od ciebie nauczyły i teraz też reagują histerycznie i masz awantury na własne życzenie. Jak to jest, że jednemu nawet nie przyjdzie do głowy obrażać się za nietrafiony prezent tylko chowa go gdzieś w kąt i na drugi dzień już nawet nie pamięta, a inny musi urządzać fochy i płacze?

Zresztą - rozumiem nietrafione prezenty od dalszej rodziny czy znajomych, ale skoro wy nawet w najbliższej rodzinie nie wiecie co lubi druga osoba i z czego się ucieszy to mam aż ochotę zapytać, czy wy w ogóle ze sobą rozmawiacie? 

Co do szkolnych prezentów Mikołajkowych absolutnie się zgadzam, za dużo razy widziałam jak jedni uczniowie wykosztowują się na jakiś fajny prezent w ustalonej kwocie a inni przynoszą gratisy z gazet albo zepsute starocie z domu. Nie rozumiem, dlaczego nauczyciele wspierają takie zabawy skoro co roku kończy się tak samo. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tuttiriomare

Ja kiedyś dałam nielubianej koleżance na Mikołajki kostkę szarego mydła, co zalegało w szafce od jeszcze PRLu. Dziewczyna była nielubiana przez całą klasę, latała do nauczycieli o sprawdzianach przypominać, bo stresach miała, że o Jezu, bo polonistka zapomniała, że praca klasowa miała być, ojejej co teraz?!?!?

Wszyscy wtedy dostali jakieś fajne prezenty, a ta otwiera, a tam kostka mydła. Wychowawczyni prawie na zawał zeszła, potem była indoktrynacja, kto tak Moniczce przykrość zrobił. Ja się nie przyznałam, a z klasy nikt mnie nie wsypał. Niedługo potem M. przeniosła się do innej szkoły, gdzie miała jeszcze bardziej przeliczane, wiem od kuzynki, która była tam w klasie równoległej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×