Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Wciąż czekajaca

Jesteście zadowolone z tego co jest tu i teraz w waszym życiu?

Polecane posty

Gość Wciąż czekajaca

Jesteście zadowolone z tego jak żyjecie? Bo ja niby mam wszystko-zdrowie, męża, dziecko, dom, pieniądze. Tylko że cały czas na coś czekam-obecnie na koniec przeciagajacego remontu. Wcześniej na przeprowadzkę, jeszcze wcześniej na narodziny dziecka. I tak ciągle nie potrafię się cieszyć tym co tu i teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mea

Ja jestem może trochę uspokojona, że wyszliśmy na prostą, że jest zdrowie, praca, pieniądze, cieszy nas rozwój synka, różne codzienne drobiazgi. Ale czy to jest szczęście? Ja tak tego nie odbieram, choć mam świadomość, że innym nie jest dane nawet tyle, więc staram się doceniać to, co mam, bo już wiem, jak łatwo to stracić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Też tak kiedyś miałam. Ciągle za czymś goniłam, na coś czekałam, nie umiałam cieszyś się chwilą. Z biegiem lat jakoś złagodniałam, zwolniłam trochę tempo i zaczęłam doceniaćdrobne rzeczy. Mam wszystko. Kochanego człowieka u boku, przyjaciół, dobrą i stabilną sytuację fiansową. I prawie 40 na karku :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

To się nazywa anhedonia i nie jest to zdrowy stan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ania

a mi się moje zycie nie podoba. z mezem mi sie nie uklada, jest troche nieudolny jako ojciec dziecka, boje sie o psychike syna...

ojciec rodziny tez z niego żaden...w ogole masakra.ja bylam przekonana ze on bedzie zupelnie inny...przed slubem wydawal sie mezczyzna idealnym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Tak. Ale oczywiście, że zawsze się  na coś czeka. Jak się przestaje czekać, to znaczy, że czeka już tylko śmierć 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Jestem, choć trochę to szczęście burzy mi brak kasy, bo jednak człowiek się stresuje 😉 ale poza tym jestem szczęśliwa, jestem z rozbitej rodziny, ojciec alkoholik, więc moja rodzina, 10 lat małżeństwa gdzie teraz jest lepiej niż na początku, dzieci, to jest to co daje mi szczęście, oby w tym temacie nic się nie zmieniło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wciąż czekajaca

No ja właśnie porównując do innych w sumie mam dużo, ale nie umiem tego docenić. Kiedyś naprawdę miałam niewiele, pochodzę z biednej, ale kochajacej się rodziny. Tata wiele lat chorował, mama też i w związku z tym po kilku początkowych tłustych latach potem przyszły chude i biedne. A ja umiałam się mimo to cieszyć każdą drobną rzeczą.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justi

Tak. Żyje tak jakby jutra mialo nie być...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nie wiem. I tak i nie. Jestem zmęczona codziennoscia, nie mam pomocy, z mezem sie mijamy. Teraz weekend wolny i znow tylko zarcie robie, bo to jedno glodne, a to drugie. Wyjść z nimi to masakra, wieczny upór. Coraz czesciej pije alkohol wieczorem, bo mam dosc. Maz cudowny, praca ok, ale codziennosc zabija checi do czegokolwiek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Tak, są rzeczy na które czekam (np. kupno domu), ale nie przeszkadza mi to cieszyć się tym co mam teraz. Tylko, że my nie mamy dzieci więc mamy pewnie więcej rzeczy którymi możemy cieszyć się na co dzień. Po waszych wpisach wnioskuje, że wasze życie to przeczekiwanie czegoś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 minutę temu, Gość gość napisał:

Tak, są rzeczy na które czekam (np. kupno domu), ale nie przeszkadza mi to cieszyć się tym co mam teraz. Tylko, że my nie mamy dzieci więc mamy pewnie więcej rzeczy którymi możemy cieszyć się na co dzień. Po waszych wpisach wnioskuje, że wasze życie to przeczekiwanie czegoś

Moje zycie to ciagle obowiazki. Zero przyjemnosci. Zero czasu dla siebie. Robie co musze i byle do wieczora

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bibi

Nie! Ja zawsze chciałabym być księżniczka 😞 zyc w rodzinie królewskiej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druzgot

matka byla rządzicielką i kreowala wszystko, ojciec marionetką, wiec chodze jak na szpilkach, jedynie pokoj mam po swojemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
4 minuty temu, Gość Gość napisał:

Moje zycie to ciagle obowiazki. Zero przyjemnosci. Zero czasu dla siebie. Robie co musze i byle do wieczora

Współczuję, naprawdę 😕 

 

Beznadziejne są te sytuacje które tu kobiety opisują. Wieczny zapieprz i tak naprawdę fajne życie tylko na papierku, bo w praktyce nie ma się z czego cieszyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 minuty temu, Gość gość napisał:

Współczuję, naprawdę 😕 

 

Beznadziejne są te sytuacje które tu kobiety opisują. Wieczny zapieprz i tak naprawdę fajne życie tylko na papierku, bo w praktyce nie ma się z czego cieszyć

Meza mam cudownego, fajne dzieci, prace blisko w budzetowce, ale mowie ci, to kierat. Codziennie wstaje rano i wiem ze do 23 nie usiade. I tak nadskakuje kazdemu, ciagle to samo. Sprzatanie, gotowanie, dzieci, praca...mantra. rodziny nie mamy, pomocy zero. Ostatni raz z mezem wyszlam gdzies jakies 3 lata temu. Seksu juz 2 msc nie mamy, bo lece na twarz, on tez od 4 ma nogach i pada. Mlode nie spi, czesto zasypia po polnocy dopiero i budzi sie czesto. To jest urok tej samodzielnosci. Wszystko sami. Zaradni jestesmy. A w srodku krzycze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiona

Właśnie mi uswiadomilyscie ze zmierzam w złą stronę. Mam fajnego męża, trochę pyskate dziecko, spoko pracę która naprawdę lubię i nie mam guli ze jutro poniedziałek. 

I zbyt mało się tym cieszę. Mąż dużo robi w domu. Generalnie szkoła dziecka na jego głowie. Ja trochę sprzątam i gotuje. Od czasu do czasu weekend poza miastem. Taaak. Mam fajne życie, idę przytulić się do męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Może to urok posiadania dzieci? Bo my mamy podobnie - oboje pracujemy, ale nie mamy dzieci. Oboje sprzątamy, ja nawet nie gotuje. Wstajemy o 7, przed 7 jestem w znowu w domu i opieprzanie się. Dlatego nie wierzę, że dzieci to taki dar - bo nie znam wielu osób które lubią swoje życie z dziećmi. Są takie, ale to są te typy które mają dużo czasu i energii. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiona
10 minut temu, Gość gość napisał:

Może to urok posiadania dzieci? Bo my mamy podobnie - oboje pracujemy, ale nie mamy dzieci. Oboje sprzątamy, ja nawet nie gotuje. Wstajemy o 7, przed 7 jestem w znowu w domu i opieprzanie się. Dlatego nie wierzę, że dzieci to taki dar - bo nie znam wielu osób które lubią swoje życie z dziećmi. Są takie, ale to są te typy które mają dużo czasu i energii. 

My mamy dziecko. I odkąd jest to wg mnie jesteśmy ze sobą bardziej zzyci. Kiedyś jak się klocilismy to mąż potrafił wyjść z domu wieczorem i wrócić po kilku h (na ogół szedł do pobliskiej siłowni i tam się wyzywal-moja znajoma tam pracowała), a odkąd jest dziecko to najwyżej pójdzie na balkon i tam ochlonie, albo robi ze 100 pompek-ale w domu. Zresztą odkąd jest dziecko to kłótnie nie są już takie intensywne. Nie kłócimy się już o pierdoly tak jak kiedyś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Mi do pełni szczęścia brakuje tylko maluszka. Jestem w ciąży ale jedną już straciłam i nie wiem jak będzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 minuty temu, Gość Fiona napisał:

My mamy dziecko. I odkąd jest to wg mnie jesteśmy ze sobą bardziej zzyci. Kiedyś jak się klocilismy to mąż potrafił wyjść z domu wieczorem i wrócić po kilku h (na ogół szedł do pobliskiej siłowni i tam się wyzywal-moja znajoma tam pracowała), a odkąd jest dziecko to najwyżej pójdzie na balkon i tam ochlonie, albo robi ze 100 pompek-ale w domu. Zresztą odkąd jest dziecko to kłótnie nie są już takie intensywne. Nie kłócimy się już o pierdoly tak jak kiedyś.

Miło, że niektórym dziecko życie polepszyło 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
9 minut temu, Gość gość napisał:

Może to urok posiadania dzieci? Bo my mamy podobnie - oboje pracujemy, ale nie mamy dzieci. Oboje sprzątamy, ja nawet nie gotuje. Wstajemy o 7, przed 7 jestem w znowu w domu i opieprzanie się. Dlatego nie wierzę, że dzieci to taki dar - bo nie znam wielu osób które lubią swoje życie z dziećmi. Są takie, ale to są te typy które mają dużo czasu i energii. 

No nie da sie ukryc, ze dzieci pochlaniaja duzo czasu i sil. Bez dzieci mozna sie wyspac, dłużej posiedziec, dłużej pospac. Mozna spedzic czas tak jak lubisz, wypoczac, olac jakies obowiazki domowe, zamówić gotowca jak sie nie chce gotowac. A z dziecmi wszystko musi byc podstosowane pod nie. Niestety. Jak ktos mowil, ze z dziecmi mozna wszystko, to chyba niewiele probuje robic 😄 ja czasem zazdroszcze kurom domowym, ze obchodzi je tylko dom i moc więcej. Choc pewnie na dłuższą mete by mnie to zabilo, bo to ten dom i obowiazki zwiazane z nim i dziecmi doprowadzaja mnie do dola

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
9 minut temu, Gość Fiona napisał:

My mamy dziecko. I odkąd jest to wg mnie jesteśmy ze sobą bardziej zzyci. Kiedyś jak się klocilismy to mąż potrafił wyjść z domu wieczorem i wrócić po kilku h (na ogół szedł do pobliskiej siłowni i tam się wyzywal-moja znajoma tam pracowała), a odkąd jest dziecko to najwyżej pójdzie na balkon i tam ochlonie, albo robi ze 100 pompek-ale w domu. Zresztą odkąd jest dziecko to kłótnie nie są już takie intensywne. Nie kłócimy się już o pierdoly tak jak kiedyś.

My nie mamy dzieci, ale tez z biegiem czasu jestesmy ze soba coraz bardziej zzyci. I kiedys tez tak bylo, ze po klotniech ja trzaskalam drzwiami i wychodzilam z domu. Albo nie odzywalismy sie do siebie dniami. Teraz juz sie mniej klocimy, duuuuzo mniej , a jak juz to nie koncza sie te klotnie tak jak wczesniej. U nas to kwestia dojrzalosci I do tego dziecko nam nie bylo potrzebne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adddka
3 minuty temu, Gość Gość napisał:

No nie da sie ukryc, ze dzieci pochlaniaja duzo czasu i sil. Bez dzieci mozna sie wyspac, dłużej posiedziec, dłużej pospac. Mozna spedzic czas tak jak lubisz, wypoczac, olac jakies obowiazki domowe, zamówić gotowca jak sie nie chce gotowac. A z dziecmi wszystko musi byc podstosowane pod nie. Niestety. Jak ktos mowil, ze z dziecmi mozna wszystko, to chyba niewiele probuje robic 😄 ja czasem zazdroszcze kurom domowym, ze obchodzi je tylko dom i moc więcej. Choc pewnie na dłuższą mete by mnie to zabilo, bo to ten dom i obowiazki zwiazane z nim i dziecmi doprowadzaja mnie do dola

My mamy akurat takie hobby ze z dzieckiem je realizujemy. Więc tak wg mnie z dzieckiem można wszystko.

Co do naszych pasji-chodzenie po górach, jazda na rowerach (po 30-40 km 3-4 razy w tyg, a na urlopie spokojnie 100km robimy-wybrzeże zrobiliśmy w 2 tygodnie-ale oczywiście też zwiedzaliśmy nie tylko rowery, przy okazji zaliczyliśmy prawie wszystkie latarnie). Bieganie-codziennie 5 km, co jakiś czas wyjazd na jakąś imprezę, półmaraton, maraton. Pływanie-3xw tygodniu. Co robimy z dzieckiem? No oczywiście nie biega maratonów 😂 ale jak był młodszy to braliśmy go w wózek i robiliśmy trasę z nim. W góry braliśmy go w nosidle. W tym roku (ma 4 lata) wszedł na morskie oko. Oczywiście wybieramy łatwiejsze trasy, zwiedziliśmy dzięki niemu jaskinie w jurze-bo tak pewnie byśmy się tam nie wybrali. Odkryliśmy Bieszczady. Także tak, z dzieckiem można naprawdę wiele.

I jestem zadowolona ze swojego życia, jest wspaniałe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
7 minut temu, Gość Adddka napisał:

My mamy akurat takie hobby ze z dzieckiem je realizujemy. Więc tak wg mnie z dzieckiem można wszystko.

Co do naszych pasji-chodzenie po górach, jazda na rowerach (po 30-40 km 3-4 razy w tyg, a na urlopie spokojnie 100km robimy-wybrzeże zrobiliśmy w 2 tygodnie-ale oczywiście też zwiedzaliśmy nie tylko rowery, przy okazji zaliczyliśmy prawie wszystkie latarnie). Bieganie-codziennie 5 km, co jakiś czas wyjazd na jakąś imprezę, półmaraton, maraton. Pływanie-3xw tygodniu. Co robimy z dzieckiem? No oczywiście nie biega maratonów 😂 ale jak był młodszy to braliśmy go w wózek i robiliśmy trasę z nim. W góry braliśmy go w nosidle. W tym roku (ma 4 lata) wszedł na morskie oko. Oczywiście wybieramy łatwiejsze trasy, zwiedziliśmy dzięki niemu jaskinie w jurze-bo tak pewnie byśmy się tam nie wybrali. Odkryliśmy Bieszczady. Także tak, z dzieckiem można naprawdę wiele.

I jestem zadowolona ze swojego życia, jest wspaniałe.

Nie pracujecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 minutę temu, Gość Adddka napisał:

My mamy akurat takie hobby ze z dzieckiem je realizujemy. Więc tak wg mnie z dzieckiem można wszystko.

Co do naszych pasji-chodzenie po górach, jazda na rowerach (po 30-40 km 3-4 razy w tyg, a na urlopie spokojnie 100km robimy-wybrzeże zrobiliśmy w 2 tygodnie-ale oczywiście też zwiedzaliśmy nie tylko rowery, przy okazji zaliczyliśmy prawie wszystkie latarnie). Bieganie-codziennie 5 km, co jakiś czas wyjazd na jakąś imprezę, półmaraton, maraton. Pływanie-3xw tygodniu. Co robimy z dzieckiem? No oczywiście nie biega maratonów 😂 ale jak był młodszy to braliśmy go w wózek i robiliśmy trasę z nim. W góry braliśmy go w nosidle. W tym roku (ma 4 lata) wszedł na morskie oko. Oczywiście wybieramy łatwiejsze trasy, zwiedziliśmy dzięki niemu jaskinie w jurze-bo tak pewnie byśmy się tam nie wybrali. Odkryliśmy Bieszczady. Także tak, z dzieckiem można naprawdę wiele.

I jestem zadowolona ze swojego życia, jest wspaniałe.

Tylko to hobby z dzieckiem rozni sie od tego bez dziecka 🙂 ja jestem wielka fanka gor, wspinaczek, namiotow, wedkowania, ale z dzieckiem? Dwa razy do roku spacerek po gorach i spanie w domku. Zero wiekszych wypraw, sciezka i maszerujemy zebt sie nie posluzgnac. Wakacje? Super...maz plywa -ja w piaskownicy. Ja plywam-maz w puaskownicy. Potupanka? A co to? Z wakacji wracam wykonczona,bo to opieka nad dziecmi w ekstremalntch warunkach. Jak starszy mial 2 lata pojechaliśmy nad morze. Podroz jako tako, pierwsa noc nieprzespana, bo nowe miejsce. Na drugi dzien syn dostal grypy zoladkowej i z biegunka, wymiotami siedzielismy w hotelu. W zeszlym roku polecielismy do turcji. Starszy juz samodzielny, ale co chwile siku, kupa, pic, jesc, autko, kolorowanka. Mlodszy darl sie cala droge w samolocie. Moze to kwestia podejscia, bo mbie to meczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alexis

Kiedy o tym pomyślę to tak, jestem (powinnam być) zadowolona. Mam meża, mieszkanie, przyjaciół, dobrą pracę. Mamy oszczędności, mam markowe torebki i ajfona, jeżeli popatrzeć na konsumpcyjną stronę życia, jest ok. A z drugiej strony od ponad dwóch lat mam zaburzenia odżywiania, takie ukryte, tak naprawdę tylko ja wiem jak jest źle. Jem tylko jeżeli ktoś patrzy, jeżeli wiem, że będę np na obiedzie u rodziców robię "odpowiedni" deficyt, żeby móc zjeść i żeby mama nie krzyczała. Nie umiem już nawet zjeść jogurtu naturalnego jeżeli mam na niego ochotę ale nie wliczyłam go w codzienną dozwoloną porcję kalorii. Planuję to co zjem na 3 dni do przodu, boję się niespodziewanych wyjść związanych z  jedzeniem, bo nie zdążę tego zaplanować i uciąć wcześniej kalorii. Chcielibyśmy mieć dziecko, ale mój ginekolog mówi że muszę przytyć żeby BMI wróciło do normy. Haha, ciekawe jak, jak ja nie mogę nawet zjeść durnego jabłka bez uprzedniego zważenia go..

Także ten 😉 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adddka

Pracujemy. Ale oboje mamy pracę na miejscu-ja dosłownie 100metrow od mieszkania, mąż 500 🙂 uroki blokowiska.

Może mamy łatwiejsze w obsłudze dziecko. Nie wiem co to biegunka, noce przesypia od 4 miesiąca życia. Trasy wcale nie najłatwiejsze. Choć i nie ekstremalne, ale sądzę że i tak dla większości Kowalskich poza zasięgiem. Nasz 4 latek bez marudzenia potrafi chodzić 6-7 godzin. W foteliku lub przyczepce rowerowej też może spędzić wiele godzin. Nie jeździmy do hotelu, na ogół szukamy albo miejsc w schroniskach żeby mieć bliżej na trasę, albo co się trafi na miejscu. Zawsze tak robiliśmy i robimy dalej. Pływamy jak najbardziej wspólnie- na basenie nie ma piaskownicy 😂 nasz 4 latek zaczął z nami chofzic na basen jak miał 2 miesiące. Okazało się ze wciąż pamieta co robił w brzuchu. Kiedy mamy czas na aktywność? Bieganie przed pracą- 5 km to chwila, szybki prysznic i człowiek gotowy do wyjścia. Basen? Na ogół po pracy a przed obiadem- po 16 nie ma już dzieci szkolnych, a nie ma jeszcze innych ludzi którzy na ogół przychodzą koło 20. Rower? Teraz już odpuscilismy, ale jak było ciepło to godzinka 20-21. Za to często korzystam z gorowcoe z garmazerki lub pobliskiego baru mlecznego-dzwonię  z pracy lub suszac włosy na basenie i zamawiam coś do jedzenia. Sterylna czystość? He he he raczej nie u nas, ogarniamy mieszkanie z grubsza żeby syfu nie bylo. Ważniejsze są inne rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×