Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Mima

Jak odejść, zacząć od zera i być poprostu szczęśliwą??? Pomóżcie błagam

Polecane posty

Proszę pomóżcie mi! Nie wiem co robić. Mam 35 lat, dwoje dzieci. Mam męża od 14 lat. Zaraz po ślubie zamieszkaliśmy w domu jego rodziców. Oboje pracujemy a mąż przyjeżdża tylko na weekendy. Na początku naszej znajomości mąż bardzo mi pomógł, oboje pochodzimy z patologicznych rodzin i postanowiliśmy założyć inną rodzinę niz sami mieliśmy, lepszą. Oczywiście nie udało się to nam, to znaczy uważam że mąż nie zrobił nic w tym kierunku, albo bardzo mało i tylko na początku. Gdy zaczął prace, w ktorej miał tylko wolne weekendy, przyjeżdżał do domu tylko po to żeby pić. Często robił awantury po czym w poniedzialek wyjeżdżał i zapominał o wszystkim co złego zrobił i był zły gdy ja wypomniałam mu co złego mi zrobił. Z czasem sama chciałam zapominać lecz jak sie pozniej okazało to wszystko kumulowało się we mnie w środku. Z dnia na dzień uświadamiałam sobie jak jestem nieszczęśliwa, że nie czuje nic do niego, jak bardzo się duszę jednocześnie wiedząc że nie potrafię go zostawić, boję się o niego, o dzieci .Gdy rok temu podjęłam próbę odejścia to było to koszmarem dla mnie on zaczął jeszcze więcej pić, opowiadał o mnie w mojej i jego rodzinie, straszne rzeczy. Nie wytrzymałam tego wszystkiego i postanowiłam nie odchodzić. Teraz wiem że to był błąd bo bardziej go nienawidze właśnie za to że nie pozwolił mi odejść. Proszę pomóżcie mi!! Co mam zrobić?  Myślałam zeby pójść z nim do psychologa, żeby psycholog mu uświadomił że nie możemy być już razem bo wiem że jak sama znowu podejme tą próbe to on zrobi to samo i ja zrezygnuje. Chcę odejść, ale nie chce mu zniszczyć życia tym. Proszę pomóżcie, może ktoś był u psychologa z takim czymś czy on pomógłby mi i jemu przez to przejść? Chciałabym się przeprowadzić do innego miasta z dziećmi i zacząć naprawdę od zera i chce żeby on też był szczęśliwy, jak mu to wyjaśnić??? Boże tak bardzo jestem nieszczęśliwa.Proszę pomóżcie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lattra

A ja mam gdzies mojego męza za to co mi zrobil i jego uczucia,jesli uda mi sie sprzedac dom i spłacic długi odetne sie od tego drania..dzieciom nie bede zabraniała kontaktu chociaz pewnie i tak niebeda za nim teskniły..marze o tym zeby juz byc po rozwodzie i zaczac od nowa..jestem wykonczona psych tym malzenstwem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mgoś

Jesteś współuzależniona. Jeśli nie podejmiesz terapii, jeżeli nikt Ci nie pomoże spojrzeć trzeźwo na problem, nigdy od Niego nie odejdziesz. Pierwszy krok to leczenie - Twoje. Nikt nie powie Ci takiej prawdy jaką mówię Ci ja. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Mima napisał:

Proszę pomóżcie mi! Nie wiem co robić. Mam 35 lat, dwoje dzieci. Mam męża od 14 lat. Zaraz po ślubie zamieszkaliśmy w domu jego rodziców. Oboje pracujemy a mąż przyjeżdża tylko na weekendy. Na początku naszej znajomości mąż bardzo mi pomógł, oboje pochodzimy z patologicznych rodzin i postanowiliśmy założyć inną rodzinę niz sami mieliśmy, lepszą. Oczywiście nie udało się to nam, to znaczy uważam że mąż nie zrobił nic w tym kierunku, albo bardzo mało i tylko na początku. Gdy zaczął prace, w ktorej miał tylko wolne weekendy, przyjeżdżał do domu tylko po to żeby pić. Często robił awantury po czym w poniedzialek wyjeżdżał i zapominał o wszystkim co złego zrobił i był zły gdy ja wypomniałam mu co złego mi zrobił. Z czasem sama chciałam zapominać lecz jak sie pozniej okazało to wszystko kumulowało się we mnie w środku. Z dnia na dzień uświadamiałam sobie jak jestem nieszczęśliwa, że nie czuje nic do niego, jak bardzo się duszę jednocześnie wiedząc że nie potrafię go zostawić, boję się o niego, o dzieci .Gdy rok temu podjęłam próbę odejścia to było to koszmarem dla mnie on zaczął jeszcze więcej pić, opowiadał o mnie w mojej i jego rodzinie, straszne rzeczy. Nie wytrzymałam tego wszystkiego i postanowiłam nie odchodzić. Teraz wiem że to był błąd bo bardziej go nienawidze właśnie za to że nie pozwolił mi odejść. Proszę pomóżcie mi!! Co mam zrobić?  Myślałam zeby pójść z nim do psychologa, żeby psycholog mu uświadomił że nie możemy być już razem bo wiem że jak sama znowu podejme tą próbe to on zrobi to samo i ja zrezygnuje. Chcę odejść, ale nie chce mu zniszczyć życia tym. Proszę pomóżcie, może ktoś był u psychologa z takim czymś czy on pomógłby mi i jemu przez to przejść? Chciałabym się przeprowadzić do innego miasta z dziećmi i zacząć naprawdę od zera i chce żeby on też był szczęśliwy, jak mu to wyjaśnić??? Boże tak bardzo jestem nieszczęśliwa.Proszę pomóżcie!!

Będziesz musiała zacisnąć zęby i odejść.

Tyle złego się wydarzyło, że raczej nie ma mowy już o próbie ratowania związku, zwłaszcza, że uczucie, jak sama piszesz, się wypaliło.

Musisz odejść i przetrzymać te jego ataki, oczernianie - on w ten sposób próbuje cię szantażować. Wątpię by w ogóle on chciał pójść z tobą do psychologa, wpierw musiałby pojąć, że ma problem ze sobą, a jak widać nie jest w stanie.

Jeśli już to sama szukaj wsparcia u psychologa, gdy zdecydujesz się na odejście, musisz być silna, nie ulegać presji. On jest dorosły i sam musi dojść do tego, że sobie nie radzi w swoim życiu. Ty myśl teraz o sobie i dzieciach, bo on nie dał ci szansy na to byś myślała o waszym małżeństwie. 

Ile możesz żyć w takim toksycznym związku?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mima

Dziękuję Wam za dobre slowo za pomoc. Wlaśnie wpatruje się w telefon w którym wybralam numer telefonu do psychologa chcę się umówić na wizytę i... jak dziecko boje się tej wizyty. Boje się że nie będę umiala opowiedzieć o mnie o moim życiu. A wiem że potrzebuje już pomocy bo jest ze mną źle zaniedbuje juz swoje obowiązki zabiedbuje siebie dzieci. Ciągle śpię a jak nie śpię to myślę o moim nedznym życiu  o tym czy odejść czy sobie poradzę czy on sobie poradzi czy mnie znienawidzi czy dzieci mi to wybaczą. Jak przygotować się do wizyty u psychologa? Jak wyglada taka rozmowa? Boje się że nie wykrztusze z siebie jednego słowa że bede tylko płakać. Proszę pomożcie raz jeszcze. Pozdrawiam 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nie pojdziemy do psychologa za ciebie, ani nie powiemy ci jak u niego będzie bo nie jesteśmy wróżkami.

A ty w końcu zadbaj o własne dzieci jak o siebie nie chcesz, i co to za tekst??? "

Dnia 16.12.2018 o 13:07, Narodowy napisał:

Chcę odejść, ale nie chce mu zniszczyć życia tym.

Puknij się w łeb!

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mima

Dzięki! Pierwszy raz od dłuższego czasu uśmiecham się i zapewniam cię że jest to śmiech z własnej głupoty! Właśnie takiego psychologa potrzebuje😊 żeby mnie porządnie ...NOŁ w łeb! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...
1 godzinę temu, Gość Mima napisał:

Dziękuję Wam za dobre slowo za pomoc. Wlaśnie wpatruje się w telefon w którym wybralam numer telefonu do psychologa chcę się umówić na wizytę i... jak dziecko boje się tej wizyty. Boje się że nie będę umiala opowiedzieć o mnie o moim życiu. A wiem że potrzebuje już pomocy bo jest ze mną źle zaniedbuje juz swoje obowiązki zabiedbuje siebie dzieci. Ciągle śpię a jak nie śpię to myślę o moim nedznym życiu  o tym czy odejść czy sobie poradzę czy on sobie poradzi czy mnie znienawidzi czy dzieci mi to wybaczą. Jak przygotować się do wizyty u psychologa? Jak wyglada taka rozmowa? Boje się że nie wykrztusze z siebie jednego słowa że bede tylko płakać. Proszę pomożcie raz jeszcze. Pozdrawiam 

Po prostu pomyśl, że nie masz nic do stracenia i idź, bo nuż trafisz na osobę, której będziesz chciała wszystko opowiedzieć, wyrzucić cały swój żal. Ja nigdy u psychologa nie byłam, więc nie potrafię Ci opisać jak wygląda wizyta, ale czytam opowieści ludzi i ci co trafili na dobrego specjalistę dziękują Bogu, że się zdecydowali, bo to odmieniło ich życie.

Niech to będzie Twój pierwszy, taki niezobowiązujący, krok do nowego życia i jak wyżej, nic nie tracisz, a możesz wiele zyskać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×