Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Nadel

Problem z partnerem....

Polecane posty

Gość Nadel

Poznaliśmy się w pracy, na początku ukrywaliśmy się z naszym uczuciem. Pierwszy rok w naszym związku był na prawdę cudowny. Może dlatego, że ukrywaliśmy się z naszym uczuciem  Nie zawsze może było wszystko idealnie ale czułam się kochana, wspierana, wysłuchiwana. Robiliśmy wiele wspólnych rzeczy wspólnie, wyjścia do kina, sport, gotowanie, wyjazd na narty, koncerty, weekendowe wypady, wspólne leniuchowanie na kanapie. Okazywanie czułości, wzajemne adorowanie. Od czasu do czasu robiliśmy sobie jakieś małe prezenty, ja może więcej, bo mam po prostu lepszy gust i jestem lepsza w tym. On natomiast strasznie skąpił jeżeli chodziło o mnie (co też mnie czasem drażniło) Sex też był świetny, nie czułam skrępowania jeżeli chodziło o zakup gadżetów... czy wspólne oglądanie pornosów, byłam również bardzo otwarta u ciekawa, bo kocham swoje ciało i sex. 

Ostatnie pół roku było jakimś koszmarem... może dlatego że strasznie naciskał mnie na dziecko i przeprowadzkę (ja 34, nie mam dzieci, jestem po rozwodzie, byłam mężatką przez 7lat, on 38 nigdy nie był tak na prawdę w dłuższym stałym związku)

Przez to nasz związek jest ciągle w statusie on/off  pojawiające się pproblemy  brak inicjatywy z jego strony na jakieś wspólne działanie, a jak już coś zaplanujemy gdzieś, to szuka koniecznie kontaktu z innymi ludźmi, tak jakby już nie chciał ze mną wspólnie czasu spędzać. Ja lubię spotykać się ze znajomymi, poznawać nowych ludzi, ale lubię ten czas spędzać przede wszystkim z moim partnerem. Pracujemy wspólnie, może to przez to, że cały dzień się widzimy i nie ma już ochoty na moje towarzystwo jeszcze wieczorem, bądź jak wychodzimy? *śmiech* (chcę zaznaczyć, że każdy z nas ma swoją przestrzeń w związku) 

Wiele rzeczy widzę też ostatnio inaczej, mam swoje wątpliwości, zawsze chwalił mnie i moje zdolności kulinarne, bo uwielbiam gotować, eksperymentować. On nie zawsze jadł wszystko ale ostatnio coraz bardziej wybrzydza...  jak już wychodzimy to ciągle potrzebuję wyjścia we czwórkę, na siłę szuka kto ma akurat czas. W towarzystwie znajomych, bądź nowo poznanych ludzi zaczyna zgrywać jakiegoś showmana ... zwłaszcza jeżeli chodzi o kobiety... żartuję, delikatny flirt z innymi, skanuje w taki niesmaczny sposób... często w mojej obecności, czuję się jak piąte koło u wozu. Rozmawiałam z nim na tym temat, twierdzi, że kocha tylko mnie i chcę tylko mnie, że chcę się ze mną zastrzeć, założyć rodzinę. Ale jednak nie potrafię zaakceptować tego, prosiłam, ażeby nad tym pracował, bo takie zachowanie mnie rani, krępuje. A jak jesteśmy sami, to przeważnie bywa zmęczony, nie motywuje mnie do niczego, brakuje prawdziwych rozmów. Podczas seksu nie zaspokaja mnie tak jak na początku, stał się bardziej egoistyczny w łóżku, a ja potrzebuję ostatnio dłuższej gry wstępnej, bo nie potrafię się wyluzować co go również strasznie irytuję, ostatnio stwierdził, że jestem chyba już popsuta??? Strasznie chamskie i bez szacunku...

Ostatnio była taka sytuacja w pracy. Siedzimy razem wspólnie przy jednym biurku. Obok mnie siedzi jeszcze jeden kolega. Ja nie widzę mojego partnera bo zasłaniają nas nasze komputery. Do naszego pokoju weszła nasza nowa młoda pracownica, sama twierdzę, że jest bardzo atrakcyjną kobietą. Znamy się, więc pomachała mi, ja jej również. W tym samym momencie zauważyłam że mój chłopak z moim kolegą również na nią zerknęli, i mój chłopak przewrócił w taki niesmaczny sposób oczami i wydobył z siebie jeszcze takie dziwne odgłosy. No nie powiem, że nie czułam zażenowana i byłam zazdrosna, ale starałam się tego nie okazywać. Bo przecież w patrzeniu nie jest nic strasznego, też jako kobieta zerkam na atrakcyjną płeć przeciwną, ale dyskretnie. 

Odnośnie tej sytuacji .. następnego dnia musiałam coś przygotować i nie zostały mi przesłane wszystkie dokumenty na maila. Mój chłopak dostał wszystkie, postanowiłam sobie tego maila szybko przesłać na moją skrzynkę. Często korzystamy ze swoich wspólnych komputerów. Podczas przesyłania maila zauważyłam otwartą wiadomość, którą mój chłopak przesłał do kolegi, który siedzi obok mnie. W tej wiadomości przeczytałam, że rozchodzi się o naszą atrakcyjną koleżankę, napisał że o "każdej porze dnia i obojętnie gdzie, chętnie by ją zaliczył" Nogi mi się ugieły, czytając tą wiadomość, poczułam ból, obrzydzenie, złość, upokorzenie nie potrafiłam się skupiać na niczym przez ten dzień, ciągle myśląc o tym, zastanawiałam się również co pomyślał sobie o mnie mój kolega (ojciec dwójki dzieci i mąż) który siedzi obok mnie czytając tą wiadomość. Tym bardziej, że nic mu nie odopisał. Nie poruszyłam tematu od razu wieczorem, dopiero za parę dni. Bo musiałam jakoś ochłąnąć po tym.... zastanowić się nad tym.

Jak zaczęłam z nim na ten temat rozmawiać, i powiedziałam, że przez przypadek przeczytałam tą wiadomość i że strasznie mnie to zabolało, zwłaszcza, że wypisuję tekie rzeczy w mojej obecności, że przez to straciłam szacunek do niego (a stoi u mnie na pierwszym miejscu, jeżeli chodzi o wartości w związku) moje zaufanie też kuleje i nabrałam jakiegoś obrzydzenia do niego. 

Oczywiście stwierdził, że przesadzam i że "wszyscy mężczyźni tacy już są" i że on nie widzi w tym żadnego problemu. Stwierdziłam tą odpowiedź za mało inteligentną. No i zaczęła się wymiana nieprzyjemnych zdań, zaczął przeskakiwać z tematu w tematu i suma sumarą miałam wrażenie że wszystkiemu jestem jeszcze ja winna, po czym nagle stwierdził, że ja też patrzę na mężczyzn... tak zgadza się ale ja to robię w dyskretny sposób i nie komentuję takich rzeczy w tak niesmaczny sposób jak ty, odpowiedziałam mu. Nie przeprosił mnie, nie powiedział również nic wiecej na ten temat. Postanowiłam pobyć jakiś czas sama, nie wiem czy chcę być w takim związku i żyć w ciągłej niepewności. Gdyby napisał że jest atrakcyjna, że ale chicaaa itd. nie miałabym z tym problemu ... ale ten tekst że chętnie by ją zaliczył i nie wiadomo gdzie... nie daję mi spokoju ... zwłaszcza jeżeli chodzi o naszą wspólną przyszłość, o sex,  który też ostatnio mnie z nim nie zaspokaja... i dodatkowo te obrazy, które mam teraz w głowie.

Straciłam zaufanie i czuję się strasznie przez to zastresowana i spięta, czując dodatkowo to dziwne obrzydzenie. Tym bardziej, że ostatnio często dał mi odczuć jak źle się czułam w jego towarzystwie i innych kobiet. 

Czy ja trafiłam na tkz. psa na baby i to życie z nim będzie już tak zawsze wyglądało?  Odkąd przejrzałam na oczy... różowe okulary spadły mi z nosa... mam teraz żyć już w ciągłym stresie i zwiecznym brakiem zaufania? A naprawdę ma fajną, atrakcyjną kobietę, która dba o niego i z godnością chcę iść z nim przez życie....

Proszę o wasze komentarze? Mężczyźni, nie krępujecie się z waszym zdaniem. 

Pozdrawiam

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stulejarzyk
2 minuty temu, Gość Nadel napisał:

Poznaliśmy się w pracy, na początku ukrywaliśmy się z naszym uczuciem. Pierwszy rok w naszym związku był na prawdę cudowny. Może dlatego, że ukrywaliśmy się z naszym uczuciem  Nie zawsze może było wszystko idealnie ale czułam się kochana, wspierana, wysłuchiwana. Robiliśmy wiele wspólnych rzeczy wspólnie, wyjścia do kina, sport, gotowanie, wyjazd na narty, koncerty, weekendowe wypady, wspólne leniuchowanie na kanapie. Okazywanie czułości, wzajemne adorowanie. Od czasu do czasu robiliśmy sobie jakieś małe prezenty, ja może więcej, bo mam po prostu lepszy gust i jestem lepsza w tym. On natomiast strasznie skąpił jeżeli chodziło o mnie (co też mnie czasem drażniło) Sex też był świetny, nie czułam skrępowania jeżeli chodziło o zakup gadżetów... czy wspólne oglądanie pornosów, byłam również bardzo otwarta u ciekawa, bo kocham swoje ciało i sex. 

Ostatnie pół roku było jakimś koszmarem... może dlatego że strasznie naciskał mnie na dziecko i przeprowadzkę (ja 34, nie mam dzieci, jestem po rozwodzie, byłam mężatką przez 7lat, on 38 nigdy nie był tak na prawdę w dłuższym stałym związku)

Przez to nasz związek jest ciągle w statusie on/off  pojawiające się pproblemy  brak inicjatywy z jego strony na jakieś wspólne działanie, a jak już coś zaplanujemy gdzieś, to szuka koniecznie kontaktu z innymi ludźmi, tak jakby już nie chciał ze mną wspólnie czasu spędzać. Ja lubię spotykać się ze znajomymi, poznawać nowych ludzi, ale lubię ten czas spędzać przede wszystkim z moim partnerem. Pracujemy wspólnie, może to przez to, że cały dzień się widzimy i nie ma już ochoty na moje towarzystwo jeszcze wieczorem, bądź jak wychodzimy? *śmiech* (chcę zaznaczyć, że każdy z nas ma swoją przestrzeń w związku) 

Wiele rzeczy widzę też ostatnio inaczej, mam swoje wątpliwości, zawsze chwalił mnie i moje zdolności kulinarne, bo uwielbiam gotować, eksperymentować. On nie zawsze jadł wszystko ale ostatnio coraz bardziej wybrzydza...  jak już wychodzimy to ciągle potrzebuję wyjścia we czwórkę, na siłę szuka kto ma akurat czas. W towarzystwie znajomych, bądź nowo poznanych ludzi zaczyna zgrywać jakiegoś showmana ... zwłaszcza jeżeli chodzi o kobiety... żartuję, delikatny flirt z innymi, skanuje w taki niesmaczny sposób... często w mojej obecności, czuję się jak piąte koło u wozu. Rozmawiałam z nim na tym temat, twierdzi, że kocha tylko mnie i chcę tylko mnie, że chcę się ze mną zastrzeć, założyć rodzinę. Ale jednak nie potrafię zaakceptować tego, prosiłam, ażeby nad tym pracował, bo takie zachowanie mnie rani, krępuje. A jak jesteśmy sami, to przeważnie bywa zmęczony, nie motywuje mnie do niczego, brakuje prawdziwych rozmów. Podczas seksu nie zaspokaja mnie tak jak na początku, stał się bardziej egoistyczny w łóżku, a ja potrzebuję ostatnio dłuższej gry wstępnej, bo nie potrafię się wyluzować co go również strasznie irytuję, ostatnio stwierdził, że jestem chyba już popsuta??? Strasznie chamskie i bez szacunku...

Ostatnio była taka sytuacja w pracy. Siedzimy razem wspólnie przy jednym biurku. Obok mnie siedzi jeszcze jeden kolega. Ja nie widzę mojego partnera bo zasłaniają nas nasze komputery. Do naszego pokoju weszła nasza nowa młoda pracownica, sama twierdzę, że jest bardzo atrakcyjną kobietą. Znamy się, więc pomachała mi, ja jej również. W tym samym momencie zauważyłam że mój chłopak z moim kolegą również na nią zerknęli, i mój chłopak przewrócił w taki niesmaczny sposób oczami i wydobył z siebie jeszcze takie dziwne odgłosy. No nie powiem, że nie czułam zażenowana i byłam zazdrosna, ale starałam się tego nie okazywać. Bo przecież w patrzeniu nie jest nic strasznego, też jako kobieta zerkam na atrakcyjną płeć przeciwną, ale dyskretnie. 

Odnośnie tej sytuacji .. następnego dnia musiałam coś przygotować i nie zostały mi przesłane wszystkie dokumenty na maila. Mój chłopak dostał wszystkie, postanowiłam sobie tego maila szybko przesłać na moją skrzynkę. Często korzystamy ze swoich wspólnych komputerów. Podczas przesyłania maila zauważyłam otwartą wiadomość, którą mój chłopak przesłał do kolegi, który siedzi obok mnie. W tej wiadomości przeczytałam, że rozchodzi się o naszą atrakcyjną koleżankę, napisał że o "każdej porze dnia i obojętnie gdzie, chętnie by ją zaliczył" Nogi mi się ugieły, czytając tą wiadomość, poczułam ból, obrzydzenie, złość, upokorzenie nie potrafiłam się skupiać na niczym przez ten dzień, ciągle myśląc o tym, zastanawiałam się również co pomyślał sobie o mnie mój kolega (ojciec dwójki dzieci i mąż) który siedzi obok mnie czytając tą wiadomość. Tym bardziej, że nic mu nie odopisał. Nie poruszyłam tematu od razu wieczorem, dopiero za parę dni. Bo musiałam jakoś ochłąnąć po tym.... zastanowić się nad tym.

Jak zaczęłam z nim na ten temat rozmawiać, i powiedziałam, że przez przypadek przeczytałam tą wiadomość i że strasznie mnie to zabolało, zwłaszcza, że wypisuję tekie rzeczy w mojej obecności, że przez to straciłam szacunek do niego (a stoi u mnie na pierwszym miejscu, jeżeli chodzi o wartości w związku) moje zaufanie też kuleje i nabrałam jakiegoś obrzydzenia do niego. 

Oczywiście stwierdził, że przesadzam i że "wszyscy mężczyźni tacy już są" i że on nie widzi w tym żadnego problemu. Stwierdziłam tą odpowiedź za mało inteligentną. No i zaczęła się wymiana nieprzyjemnych zdań, zaczął przeskakiwać z tematu w tematu i suma sumarą miałam wrażenie że wszystkiemu jestem jeszcze ja winna, po czym nagle stwierdził, że ja też patrzę na mężczyzn... tak zgadza się ale ja to robię w dyskretny sposób i nie komentuję takich rzeczy w tak niesmaczny sposób jak ty, odpowiedziałam mu. Nie przeprosił mnie, nie powiedział również nic wiecej na ten temat. Postanowiłam pobyć jakiś czas sama, nie wiem czy chcę być w takim związku i żyć w ciągłej niepewności. Gdyby napisał że jest atrakcyjna, że ale chicaaa itd. nie miałabym z tym problemu ... ale ten tekst że chętnie by ją zaliczył i nie wiadomo gdzie... nie daję mi spokoju ... zwłaszcza jeżeli chodzi o naszą wspólną przyszłość, o sex,  który też ostatnio mnie z nim nie zaspokaja... i dodatkowo te obrazy, które mam teraz w głowie.

Straciłam zaufanie i czuję się strasznie przez to zastresowana i spięta, czując dodatkowo to dziwne obrzydzenie. Tym bardziej, że ostatnio często dał mi odczuć jak źle się czułam w jego towarzystwie i innych kobiet. 

Czy ja trafiłam na tkz. psa na baby i to życie z nim będzie już tak zawsze wyglądało?  Odkąd przejrzałam na oczy... różowe okulary spadły mi z nosa... mam teraz żyć już w ciągłym stresie i zwiecznym brakiem zaufania? A naprawdę ma fajną, atrakcyjną kobietę, która dba o niego i z godnością chcę iść z nim przez życie....

Proszę o wasze komentarze? Mężczyźni, nie krępujecie się z waszym zdaniem. 

Pozdrawiam

 

Skróć do dwóch zdań albo wypierrdalaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadel
3 godziny temu, Gość Stulejarzyk napisał:

Skróć do dwóch zdań albo wypierrdalaj.

Widzę, że mamy problem z czytaniem? Cham! I bez używania wulgaryzmów proszę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Gość Nadel napisał:

 Czy ja trafiłam na tzq. psa na baby i to życie z nim będzie już tak zawsze wyglądało?

 

Szczerze? Tak!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×