Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Magdalena

Świadkowa czy Służąca....

Polecane posty

Gość Magdalena

Witam. Piszę tutaj na forum gdyż nie mam kogo spytać o całkowicie obiektywną ocenę mojej sytuacji. Moja młodsza siostra wychodzi za mąż w lutym. Od października u.r mniej więcej planuje wesele. Na swoją świadkową poprosiła swoją najlepszą przyjaciółkę. Od samego poczatku planowania wesela starałam się być aktywna, pomogłam w wyborze sali- sama ją znalazłam; pomagałam wybrać suknię slubną, zaproszenia itp. Po pewnym czasie podczas zwykłego spotkania moja siostra poprosiła mnie w dość taki powiedziałabym smutny sposób, że ona chciałaby żebym to jednak ja była jej świadkową bo jej przyjaciółka się nie wczuwa, w niczym nie pomaga, nic jej się nie podoba. Nie byłam zbytnio zachwycona tym pomysłem ponieważ właśnie kończe ciężkie studia i wesele jest dokładnie podczas najważniejszej sesji w moim życiu ale się zgodziłam ( pomyślałam, to przecież to moja siostra, jakoś wszystko ogarnę). Spytałam o powody dla których odmówiła świadkowania, powiedziała, że jej już teraz eX przyjaciółka nie chciała iść ani na makijaż ani na fryzurę w dniu ślubu i że po prostu nic jej nie pomagała. Było to dla mnie trochę zrozumiałe jednak uważam, że to słąby argument na odmawianie komuś i jeszcze słabszy mówiąc o tym mi gdy nie byłam pierwszym wyborem. Do dzisiaj było w miarę spokojnie... Zadzwoniłam do swojej siostry porozmawiać o butach i swojej ...ence. Powiedziałam, że znalazłam szpilki około 9 cm i bardzo mi się podobają. Na co moja siostra odparła: ,, Ale po co Ci takie buty? Będziesz przecież tyle latać na weselu...Tyle spraw będziesz musiała ogarnąć. Jak np. ktoś nie będzie miał krzesełka to Ty masz szukać kelnerów i im to powiedzieć. Jak zabraknie papieru w toalecie albo będzie brudno to tak samo. Mi i mojemu narzeczonemu nie mów nic o jakichkolwiek problemach, to jest nasz dzień i my mamy się cieszyć. Jakieś problemy jakie będą do Ciebie zgłaszać załawiaj tylko ze świadkiem. Nie po to mamy świadków żeby przejmować się weselem. Uszanuj naszą decyzję". Posłuchajcie, opadły mi ręcę... :( Czy faktycznie tak wygląda rola świadkowej? Czy przesadzam z tym, że po ludzku zrobiło się strasznie przykro? Co byście zrobiły w takiej sytuacji? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paprotka

Byłam świadkową kilka razy i dużo zależy od panny młodej. Ogólnie bycie świadkiem nie kończy się na złożeniu autografu na akcie małżeńskim, ale też bez przesady, żebyś musiała w trampkach biegać. Przed ślubem zazwyczaj byłam zaangażowana w wybór sukni, dodatków, takie ogólne porady organizacyjne. W dniu ślubu zazwyczaj świadkowie ogarniają kwiaty z kwiaciarni, zabierają jakieś niezbędne rzeczy na salę. Potem w trakcie ślubu i wesela rzeczywiście jesteś osobą od sytuacji awaryjnych, ale nie przypominam sobie żebym musiała usadzać gości czy biegać za papierem toaletowym. Jakieś sprawy organizacyjne, które wyskakują na bieżąco, czuwanie, żeby wszystko szło zgodnie z planem i zazwyczaj przecież idzie. Nie ma reguły, moja siostra wymagała ode mnie tyle, co nic, tylko mi się chwaliła co już ma załatwione, a przyjaciółka, u której nawet nie byłam świadkową (wzięła siostrę żeby nie robić kwasu w rodzinie) przeciorała mnie przez kilka miesięcy stresowej bieganiny, nerwów, płaczu i histerii, bo nic jej nie pasowało, jak już coś było ok to ktoś skrytykował i znowu jazda, wszystko sto razy musiała zmieniać i wszystko ze mną konsultować, włącznie z ...ymi majtkami, do tego szantażem emocjonalnym wymuszała na mnie żebym ja dzwoniła za jej sprawami bo ona nie ma czasu/ nie ma pieniędzy na koncie/ nie wie co powiedzieć, a ja już po ślubie to się znam. Całe swoje wesele latała jak osa drżąc, że coś pójdzie nie tak, mimo że jej siostra i ja wszystkiego pilnowaliśmy. Mam nadzieję, że twoja siostra jednak jest bardziej zrównoważona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paprotka

A, no i wieczór panieński to też twoja działka do organizacji. A co do twojej siostry - może ona myśli, że będzie się świat sypał tego dnia, może się naczytała jakichś dramatycznych historii na necie. Chamsko ci powiedziała, jak do parobka. Powiedz jej, że weźmiesz sobie buty na zmianę i się nie przejmuj. Na pewno nie będzie tak źle, jak ona to obrazuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magdalena

Wieczoru Panieńskiego nie chce, gdyż...nie ma kogo na niego zaprosić- tak mi powiedziała. Do wczoraj miałam w związku z tym w planach wykupienie nam jakiegoś masażu przed weselem i prezentu z okazji zamążpójścia. Jednak po tych wczorajszych słowach które zostały wypowiedziane bardzo ordynarnie jestem zblokowana. Zdawałam sobie sprawę z obowiązków i z całego serca zrobiłabym WSZYSTKO żeby było idealnie, żeby welon jej się nie przesunął, makijaż był nienaganny i żeby porządek był na sali chociaż uważam, że od takich rzeczy jest personel pracujący w danym lokalu. Ale mogła mnie delikatnie poprosić, w zupełnie inny sposób. Już się domyślam, dlaczego poprzednia przyjaciółka zrezygnowała z tej funkcji. Teraz wiedząc, że mam tak być nie jako ktoś bliski a ogarniacz wszystkiego to czuje się z tym co najmniej źle..... Dziękuje Wam za obiektywne opinie i po prostu nie będę o tym myśleć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość normalnie SZOK

Nie znam Twojej siostry ale normalnie się wku** wiłam. Jak tak można, siostra- siostrze?! Gdy brałam ślub to sama z przyszłym mężem wszystko wybierałam (suknia, garniak, fryzura, zaproszenia, auto do ślubu...). Tylko w niektórych sprawach poprosiłam rodziców o radę i sugestię (menu na wesele, ciasto dla gości "na paczki" i jakieś drobne sprawy). Świadkowa nie była u mnie nawet na panieńskim, bo mieszka za granicą, po przyjeździe do PL nie miała sił, była padnięta i nie miałam jej tego za złe. (mogła przyjechać np. dwa dni wcześniej itp ale nie przyjechała, bo nie dała rady). Na weselu to głównie rodzice ogarniali czy wódki nie brakuje, czy goście którzy już wychodzili dostali paczki (w moich okolicach się daje ciasto i wódkę na odchodne), czy już czas podać kolejne ciepłe danie. A gdyby brakło krzesła, coś by się skończyło czy urwało/ zniszczyło to KELNERKI miały za to płacone żeby pilnować i ogarniać salę, gości, toalety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Siostra wymaga zbyt dużo. Ja bym jej szczerze powiedziała, że wymaga zbyt dużo, że z chęcią jej pomogę ale nie w takim stopniu. A na końcu bym jej odmówiła. Niech szuka dalej. Siostra sama musi dojść do pewnych wniosków i pewnie jak jeszcze kilka koleżanek się wymiksuje to do nich wreszcie dojdzie i wróci z przeprosinami do Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×