Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Bsjsnsje

Chce porzucic meza i dziecko

Polecane posty

Gość Bsjsnsje

Zastanawiam sie nad odejsciem. Mam dosc tego zycia. Wieczny kierat od rana do wieczora. Ryk placz bunt dwulatka i bajzel w domu. 

Wstaje o 5 do pracy. Mam bardzo ciezka fizyczna prace, czasami mbie tak plecy bola ze nie moge sie wyprostowac. Marzy mi sie zeby odpoczac po niej chociaz godzine sie drzemnac. Ale nie moge. Bo ten za...rany bachor wiecznie sie drze i trzeba miec go na oku. Autyzmu nie ma po prostu jest bardzo zywy.Inne dzieci jakos umieja sie chwile pobawic same. A ten skacze biega i drze ry...a. wczoraj trzasnelam nu dwa klapsy bo nie wytrzymalam. Wstyd mi z tego powodu ale moze ja nie nadaje sie na matke? Nie odnajduje sie w macierzynstwie. Nie mam kiedy nawet pocwiczyc a przed ciaza bylam zgrabna wesola dziewczyna. Dzis szkoda gadac.Jestem nie mila dla ludzi. ZMECZONA PO PROSTU Maz mi pomaga. Ale co z tego jak dopiero o 19 wraca do domu a ja cale popludnie z nim siedze.O takich dzieciach mowi sie ze to zywe srebro...szkoda ze ta zywotnosc jest moim kosztem. Nie mam sil. Zastanawiam sie czy nie odejsc nie trzasnac drzwiami i nigdy nie wrocic. Wynajme sobie pokoj i w koncu bede zyla normalnie...:( 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moge pomoc

Skad jestes?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorka

czemu pytasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moge pomoc

bo wezme dzieciaka do siebie zebyc mogla odpoczac. Jestes zmeczona i tyle. Zadne odchodzenie ani bicie nie przyszloby Ci do glowy jakbys miala wsparcie. Napisz pierwsza litere miasta jak sie boisz.

Male prawdopodobienstwo,ale moze. tyle moge pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moge pomoc

Jesli inne miasto to jak najszybciej szukaj odciazenia. Bo mowie Ci,ze to przemeczenie fizyczne. A szkoda rozwalac rodzine tylko dlatego,ze nie macie pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorka

Chce psychicznie odpoczac. Nawet moja ciezka praca fizyczna nie daje mi sie we znaki tak jak ten wieczny wrzask tego smarka. Za 20 min wychodze do pracy. Juz sie obudzil i oczywiscie wymusza wlaczenie  telewizora wrzaskiem. Nawet kawy nie dopilam. Mam dosc jestem bliska zalamaniu 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moge pomoc

wiem,bo mialam to samo :)

Nie bij go prosze to nie jego wina. Czuje Twoje zmeczenie i zlosc. Na dodatek dwulatki maja bunt.

Przytul go,pocaluj.

Bedzie dobrze,ale szukaj odciazenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moge pomoc

Poza tym dzis taki ujowy dzien...jakas zmiana pogody beda mrozy.

Ale: od lutego coraz dluzsze dni :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Gość Autorka napisał:

Chce psychicznie odpoczac. Nawet moja ciezka praca fizyczna nie daje mi sie we znaki tak jak ten wieczny wrzask tego smarka. Za 20 min wychodze do pracy. Juz sie obudzil i oczywiscie wymusza wlaczenie  telewizora wrzaskiem. Nawet kawy nie dopilam. Mam dosc jestem bliska zalamaniu 

Tak to jest z 2latkami. Dziewczyno odpocznij sobie, należy Ci się! Może weź urlop i jedź gdzieś sama na tydzień nawet do rodziny gdzieś, albo z mężem na jakieś wakacje! Czasami trzeba odpocząć! Dziecko wyczuwa Twoją frustracje, złość, agresje i po części dlatego też może się tak zachowywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce pomoc
2 minuty temu, Dzika napisał:

Tak to jest z 2latkami. Dziewczyno odpocznij sobie, należy Ci się! Może weź urlop i jedź gdzieś sama na tydzień nawet do rodziny gdzieś, albo z mężem na jakieś wakacje! Czasami trzeba odpocząć! Dziecko wyczuwa Twoją frustracje, złość, agresje i po części dlatego też może się tak zachowywać.

Dokladnie czasem to tylko chwila.

A zaraz coraz dluzsze dni sloneczne i wszystko bedzie wygladalo inaczej.

Mialam to przechodzilam i jeszcze sluchalam komentarzy jak to inni sobie wspaniale radza z 5 dzieci.

Dalam rade,ale teraz nigdy sie nie madrze,bo kto nie przeszedl ten nie wie,

a najmadrzejsi Ci z 50 osobowa obstawa w postaci babc cioc i nianiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Gość chce pomoc napisał:

Dokladnie czasem to tylko chwila.

A zaraz coraz dluzsze dni sloneczne i wszystko bedzie wygladalo inaczej.

Mialam to przechodzilam i jeszcze sluchalam komentarzy jak to inni sobie wspaniale radza z 5 dzieci.

Dalam rade,ale teraz nigdy sie nie madrze,bo kto nie przeszedl ten nie wie,

a najmadrzejsi Ci z 50 osobowa obstawa w postaci babc cioc i nianiek.

No bo przecież matka nie może sobie pozwolić na chwilę słabości! 😒

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kimi

Z jednej strony współczuję... A z drugiej będę nieco brutalna i zapytam: To po co zdecydowałaś się na dziecko?

Bo skoro wstajesz tak wcześnie i do tego wykonujesz ciężką, fizyczną pracę, to po co pakować się jeszczd w dodatkowe obciążenie, jakim jest dziecko?? Przecież wiadomo, że urodzenie i wychowanie takiej istoty to nie jest Disneyland - równie dobrze mogłaś wieść życie bezdzietnej mężatki - byłoby o wiele mniej stresu i byłoby ci lżej.

Serio, nie rozumiem tego - sama jestem po 30 i nigdy w życiu nie zdecydowałabym się na potomstwo: to jedna z tych rzeczy, która byłaby dla mnie tragedią życiową. Koniec wolności i wieczny stres oraz wydatki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pola

Poniekąd rozumiem Twoją frustrację, ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy powiedzieć na niego bachor, a uwierz mi to co opisałas to w moim przypadku tylko kropla w morzu. Mam 3latka, autystyka, to nie jest łatwe, nie włączę mu bajki i papa, muszę całą swoją uwagę mu poświęcać, jego ojciec zajmie się nim tylko jak spi, inaczej kręci nosem. Tez myślałam o odejściu, tylko u mbie problemem jest brak wsparcia faceta i nigdy nie pomyślałam, zeby porzucić własne dziecko, które mnie potrzebuje. Weź się w garść, bo zrobisz krzywdę sobie i dziecku, a przyjdzie w końcu czas, ,e będziesz miała możliwość tej drzemki. Może jakiś żłobek, klub malucha?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Super Żona

Każde dziecko daje do wiwatu sami z mężem mamy 6 łatkę w domu i uwierz też jest bunt złość i pyskowanie jak każde dziecko ! Musisz wziąć się w garść dasz radę! Jesteś matką żoną musisz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Szkoda mi tego twojego dzieciaka. Jesteś wściekła, zdenerwowana i ledwo go tolerujesz.  A dziecko potrzebuje miłości, ciepła i kochania.

Tak, dzieci są absorbujące, ale to najpierw ty musisz się zmienić, by twoje dziecko miało szansę na normalne życie, by w twoim domu zapanował spokój.

1- zapanuj nad nerwami,  kup sobie jakieś ziołowe pastylki, może melisę, albo coś w tym stylu.  Łykaj to, trochę cię to wyciszy.  

   Powtarzaj sobie w myślach - jestem spokojna, opanowana, niczym się nie denerwuję.   Nie zrażaj się, że na początku nic się nie będzie działo.  To jest autosugestia, z czasem przyniesie rezultaty, wyciszysz się.  Teraz też stosujesz autosugestię, ale negatywną.  Cały czas myślisz o tym, że sobie nie radzisz, że jesteś  zmęczona i masz dość.  Zmień myślenie, a zmieni się twoje życie.   To nie są głupoty, to działa !!!

2-Włacz dziecko do prac.  Np:  Daj mu ściereczkę, niech  ściera  kurz, jak będziesz sprzątała.  Dla niego to będzie zabawa /nie oczekuj,   że naprawdę sprzątnie/,  a ty będziesz miała więcej spokoju. Jak coś gotujesz, to też razem z nim. Daj mu np. trochę kaszy, jakąś miseczkę, niech też gotuje.

3- poćwiczyć też możesz razem z dzieckiem.  Czasem pokazywali to w telewizji.  Np. mama  leży na plecach, na jej  nagach siedzi dziecko, a ona podnosi je do góry.  Albo trzyma je w dłoniach i unosi...itp.

4-Powodzenia. Zmień się ty, to zmieni się twoje życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olka

Weź się w garść! Wszystko się da! Ja zaczynam pracę o 4 i haruję jak głupia do 12.30. Dzień w dzień. Potem szybko do domu, wspólny obiad i mąż do pracy. Do wieczora drugi etat w domu bo mąż wraca w środku noc. Nikogo do pomocy. Rodzina daleko a mąż w pracy.  Do cholernego ginekologa nawet z dzieckiem lecę. I tak od prawie dwóch lat. Zaraz młody do przedszkola to będzie lżej ale co się niecierpiałam to moje. Ty masz męża wieczorami chociaż. Zagonić chłopa do roboty a Ty odpoczywaj kobieto. Idź na spacer. Jak wieczorami jesteś na tyle zmęczona, że nie masz siły na wysiłek fizyczny to chodź w weekendy choćby na basen. Zostaw dziecko z ojcem idź do fryzjera, kosmetyczki. Pojedź sama na zakupy. Zaangażuj ojca do dziecka, nie jesteś robotem. Każdy w końcu wymięka. Zadbaj o zdrowie i komfort psychiczny bo to się może źle skończyć. Mój mąż robi wszystko byle mi było lżej a i tak jest potwornie ciężko. Kilka miesięcy temu zabrała mnie karetka z pracy bo byłam tak wykończona, że zemdlałam przy maszynie. Mały potrafił czekać do północy bo tęsknił za tatą a ja spałam po 3h. Po drugim dziecku nie pójdę juz tak szybko do pracy bo szkoda zdrowia i życia ale teraz klamka zapadła. Trzeba sobie jakoś radzić. Glowa do góry. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorka

Dzieki za szybkie odpowedzi

Zdecydowalam sie na dziecko i zaluje. Czasami chve zeby mial jakis wypadek i w naturalny sposob problem z glowy. 

Nie zycze mu zle kocham moje dziecko ale lepiej bylo by mi jak juz ktos napisal jako singielka. Bylam szczesliwa. Dzis koncze o 13 chyba gdzies pijde po pracy bo nie chce mi sie wracac do tego gnoja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgkjdfghdfklghdfklghkdf

Haha, ja mam to samo, chociaż jeszcze nie doszłam do tego stopnia, co Ty Autorko. Mam niemowlaka, który musi być wiecznie przy mnie, a ze względu na chory kręgosłup nie mogę go nosić za długo, bo już jest dość ciężki.

Powiem Ci, że naprawdę pomoc kogoś by Ci pomogła. Ja też mam wszystkich daleko i zdecydowaliśmy się na opiekunkę, mimo, że jestem na macierzyńskim i jestem cały czas w domu. Przychodzi na 4 godziny dziennie, a ja mam czas, żeby się umyć, najeść, wypić kawę, ogarnąć dom i zrobić obiad. Potem idę na spacer, dotleniam się (na szczęście na spacerach mała śpi) i już nie zostaje tak długo do powrotu męża z pracy. To na razie wystarcza dla zdrowia psychicznego.

Poza tym codziennie rano powtarzam sobie, że bardzo kocham moje dziecko. Jak mnie wkurzy tak strasznie, bo ciągle wyje, to powtarzam sobie, że je kocham. I jej też mówię, że ją kocham, że jest naszym skarbem i inne takie. Pomaga zmienić myślenie z "ale ja jestem biedna, zmęczona, jakie to macierzyństwo straszne" na bardziej pozytywne. Działa.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zniszczona

Dziewczyno, mam to samo tylko tyle że mój mąż mi nie pomaga. Przychodzi wcześniej z pracy niż ja. Dzieci nie ma bo ja je odbieram. Ma czas na kawę, ciasto (które sam sobie kupuje i całe w/p/i/e/r/d/a/l/a nie myśląc że może np my też byśmy zjedli.

Mam na głowie pracę, dom w całej rozciągłości (pranie, gotowanie, sprzątanie itd), 6latka który uważa że jak się rozmaśli to wszystko załatwi (jakoś nie mogę do niego ostatnio dotrzeć) i przeszło 2 latka - tak żywe srebro, dziecko torpeda które mnie kończy. Aktualnie jeszcze uczymy się nocnika. (wczoraj np mąż z nim został to jak go uczył sikania? - ubrał mu pieluchę)

Do tego wszystkiego mam problem z mężem którego chętnie bym zabiła żeby się go pozbyć. Jest dla mnie wredny, arogancki, wyzywa mnie. Daliśmy sobie od świat szanse na ratowanie małżeństwa. Ale wiecie o co zrobił awanturę?? O to że nie zauważyłam że teściowa ma włosy na ryju do ogolenia!! Rozumiecie to!! Teściowa mieszka z nami i jest złą kobietą. I on zaczął te wywody że ona ma tylko jego że ona mnie w ogóle nie interesuje, że jej nienawidzę, że mam wyp..lać z jego domu.

Przed ślubem wszystkie moje pieniądze zainwestowałam w lokum dla nas. Ale stara tyle wierciła mu dziurę w brzuchu że poszliśmy mieszkać do niego. I tutaj popełniłam życiową błąd. Gdyby nie ciążą to byśmy się wtedy pożegnali. Wybrałby mamusię albo żonę. Ale bałam się i stało się. Niedawno ten ich dom rozbudowaliśmy i w sumie wszystkie pieniądze wspólne zostały tam zainwestowane.

I ja teraz średnio raz w miesiącu słyszę że mam wyp..lać. Ale dokąd. Wszystkie pieniądze są wpakowane w dwa domy a ja jestem bezdomna na tą porę. Wczoraj gdy po raz enty wysłuchałam jaka jestem yebnięta i mam chorą głowę powiedziałam mu że coś sobie wynajmę ale dzieci nie zabiorę do jakiejś szopy i zostaną z nim. Usłyszałam że on mnie nie wygania tylko mam być normalna.

Dziewczynę trwa taki dłuższy okres że cały czas do tego wszystkiego beczę nocami. Nie wiem co z sobą zrobić. Mam 36l a czuje że moje życie się skończyło. Ja serio myślę żeby zostawić to wszystko i wynająć jakiś pokoik. Pracuję, tyle dla mnie wystarczy. Jedynie nie mogę poradzić sobie z tym że zostawię dzieci. Młodszy jest jeszcze takim szkrabem kochającym mamę.

Jestem wyczerpana, żałuję że nie mam na tyle jaj by sobie odebrać życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorka

Do pani wyzej. Wspolczuje Ci. Tez za bardzo nie mam dokad isc. Z tej marnej mojej pensji sie utrzymam sama jednak z dzieckiem juz nie. 

Mam dosc. Tez bym chciala sobie odebrac zycie ale nie wiem jak. Faceta nie kocham dziecko mnie wku..a i wykancza psychicznie. Co z tego ze pomaga. Niewiele bo wraca dopiero po 19 do domu. Mam dosc. 

Coraz czesciej zastanwiiam sie nad ucieczka z tego kieratu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem kobieta
3 godziny temu, Gość Autorka napisał:

Dzieki za szybkie odpowedzi

Zdecydowalam sie na dziecko i zaluje. Czasami chve zeby mial jakis wypadek i w naturalny sposob problem z glowy. 

Nie zycze mu zle kocham moje dziecko ale lepiej bylo by mi jak juz ktos napisal jako singielka. Bylam szczesliwa. Dzis koncze o 13 chyba gdzies pijde po pracy bo nie chce mi sie wracac do tego gnoja.

Sama sobie przeczysz. "Czasem chce żeby miał wypadek" - "Nie życzę mu źle". "... Kocham moje dziecko "-" nie chce mi się wracać do tego gnoja" 😐. Kobieto nawet jak mój syn mnie bardzo zdenerwował (a nie denerwowal mnie napewno jako dwulatek choć były i bunty i histerie konkretne, też jest bardzo żywym dzieckiem ) nigdy tak o dziecku nie pomyślałam! A jesteśmy sami. Czasami się spotyka z ojcem lub jeździmy do rodziny,znajomych. Też pracuje. Macierzyństwo jest fajne można nawet samodzielne pogodzić że swoimi pasjami, praca(z tym że tu się trzeba dopasować do np. : przedszkola jak dziecko ma i noe zawsze to praca satysfakcjonująca ale możliwości zarobkowej daje a im dziecko bardziej dorasta tym można bardziej sobie tą sferę rozwinąć) . Bo im dziecko starsze tym więcej samodzielne i np. :wycieczki rowerowe, pikniki, wyjazdy, rozmowy, wspólne gotowanie no naprawdę wiele można z dzieckiem. Fajnie jest patrzeć jak nabywa nowych umiejętności jak się kształtuje jako osoba. Co nie zmienia faktu że czasem człowiek pada że zmęczenia, dziecko marudzi że chce nowa zabawkę, czy urządza histerie, lub biega po domu bez opamiętania albo w złości czymś rzuci. Trzeba mu tłumaczyć tłumaczyć. Masz męża niech może ogarnie syna wieczorem, położy spać, zrobi kolacje  a Ty pod prysznic i odpoczynek? 

Słuchaj porozmawiaj z mężem, może zmień prace, idź do psychologa /psychiatry. Może dziadkowie, ktoś Cię odciąży. Bo coś złego się z Tobą dzieje skoro masz takie myśli. 

Ty nie planowalas tej ciąży a jak planowalas to chyba liczyłas na macierzyństwo z reklamy czy że dziecko to lalka? Bo mi się to w głowie nie mieści 🙁. Musisz dziecku pomoc i sobie. Jak nie widzisz się w roli matki może mąż się widzi w roli ojca. 

Naprawde nigdy czas spędzony z synem Cię nie cieszy? Aktywność na zewnatrz, rowery, spacery, zabawy w domu, zabawy kreatywne plastyczne wyglupianie się ? Nic? Działaj bo bardzo niepokojący jest twój post. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

za rok pójdzie do przedszkola i będziesz miała chwilę spokoju ,wszystko się ułoży .Moja rada -zdecyduj się na drugie dziecko ,będziesz na L4 później na macierzyńskim a później zrezygnuj z pracy bo będziesz miała 500 plus na dwoje dzieci, a na resztę mąż zarobi. Gdybyś nie pracowała nie byłabyś taka sfrustrowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cos
3 minuty temu, Wola napisał:

za rok pójdzie do przedszkola i będziesz miała chwilę spokoju ,wszystko się ułoży .Moja rada -zdecyduj się na drugie dziecko ,będziesz na L4 później na macierzyńskim a później zrezygnuj z pracy bo będziesz miała 500 plus na dwoje dzieci, a na resztę mąż zarobi.

Jak jej bardziej niż praca przeszkadza dziecko. To po co drugie by to biedne dziecko miłości nie zaznalo? Najlepiej niech się zrzeknie praw płaci alimenty a z mężem się rozwiedzie jak twierdzi że nie kocha ani męża ani syna. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgkjdfghdfklghdfklghkdf

A wiecie, z tym "jak wygląda macierzyństwo" to takie gadanie. Oczywiście wiadomo, że całe życie się zmieni, ale ja nie wiedziałam, że może być aż tak źle.

Koleżanka nr 1 : kładła córę do łóżka o 20 i po 10minutach wychodziła z jej pokoiku, a dziecko spało do 6 rano (na mm). W ciągu dnia dwie drzemki po godzince i ogóle pogodne dziecko, więc mogła i posprzątać i ugotować.

Koleżanka nr 2 : już nie taki aniołek ta jej córcia, ale sprzątanie i gotowanie ogarniała, ze spaniem był problem, więc mała spała z nimi przez pół roku, potem się jakoś ogarnęła z łóżeczkiem. Jedyne co, to nadal krótko śpi i w nocy się budzi.

I teraz moje dziecko: kocham, przytulam, całuję, mąż też. Mała ma 3 miesiące i chce poznawać świat, ale przy cycku mamy, czyli moim, inaczej ryczy. Położę na leżaczek: 5 minut popatrzy, 5 minut marudzi i wyje. Położę do łóżeczka pod karuzelkę - to samo. Mata, kocyk - to samo. Jak pisałam, nosić nie mogę, bo kręgosłup. Dopóki mąż nie wrócił z pracy to w domu nie miałam NIC zrobionego, siedziałam jak kocmołuch, w piżamie, problem był żeby pójść siku zrobić. Mąż mi robił kanapki jak rano szedł do pracy, do tego butelka wody i jakoś szło. Dlatego mam opiekunkę.

I nie, w życiu nie myślałam, że macierzyństwo to jest taki KOSZMAR, bo przed opiekunką to był KOSZMAR.  Sorry, jak nie możesz normalnie zjeść i wykonać podstawowych czynności fizjologicznych w toalecie, to jest koszmar. Jak ktoś ma spokojne dziecko (patrz moja koleżanka nr 1) albo takie które się trochę sobą zajmie (koleżanka nr2) to nie zrozumie i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mam podobnie i w sumie to mnie to pociesza, że nie tylko ja mam dosyć własnego dziecka 😉 Mój syn ma 1,5 roku. Widzę jednak, że Ty masz gorzej, bo chcesz zostawić własne dziecko. Ja również nie nadaje się do macierzyństwa, mam dosyć ogólnie, ale Ty masz chociaż pracę. Możesz do niej wyjść, wyrwać się z domu, a ja nie mam pracy. Straciłam ja dwa miesiące po urlopie macierzyńskim i teraz nie mogę nic znaleźć w sensownych godzinach pracy. Nie mam własnej kasy. Dziś się dowiedziałam, że nie udało mi się dostać na staż do urzędu miasta, a bardzo mi zależało. Nie mam dla siebie ani złotówki. Mąż nie zarabia zbyt dużo, wszystko co zarobi idzie na życie codzienne, zwłaszcza na dziecko. Nie należy nam się 500+ ani nic. Każdy dzień to dla mnie wegetacja. Jak sobie pomyślę jak kiedyś żyłam, że robiłam co chciałam, miałam pracę, odłożone pieniądze itp itd to ryczeć mi się chce, że zamiast iść do przodu to stoję w miejscu. Chcieliśmy mieć dziecko, widziałam, że to duża zmiana w życiu, ale nie spodziewałam się, że więcej od tych dorbych jest gorszych dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem kobieta
3 minuty temu, Gość fgkjdfghdfklghdfklghkdf napisał:

A wiecie, z tym "jak wygląda macierzyństwo" to takie gadanie. Oczywiście wiadomo, że całe życie się zmieni, ale ja nie wiedziałam, że może być aż tak źle.

Koleżanka nr 1 : kładła córę do łóżka o 20 i po 10minutach wychodziła z jej pokoiku, a dziecko spało do 6 rano (na mm). W ciągu dnia dwie drzemki po godzince i ogóle pogodne dziecko, więc mogła i posprzątać i ugotować.

Koleżanka nr 2 : już nie taki aniołek ta jej córcia, ale sprzątanie i gotowanie ogarniała, ze spaniem był problem, więc mała spała z nimi przez pół roku, potem się jakoś ogarnęła z łóżeczkiem. Jedyne co, to nadal krótko śpi i w nocy się budzi.

I teraz moje dziecko: kocham, przytulam, całuję, mąż też. Mała ma 3 miesiące i chce poznawać świat, ale przy cycku mamy, czyli moim, inaczej ryczy. Położę na leżaczek: 5 minut popatrzy, 5 minut marudzi i wyje. Położę do łóżeczka pod karuzelkę - to samo. Mata, kocyk - to samo. Jak pisałam, nosić nie mogę, bo kręgosłup. Dopóki mąż nie wrócił z pracy to w domu nie miałam NIC zrobionego, siedziałam jak kocmołuch, w piżamie, problem był żeby pójść siku zrobić. Mąż mi robił kanapki jak rano szedł do pracy, do tego butelka wody i jakoś szło. Dlatego mam opiekunkę.

I nie, w życiu nie myślałam, że macierzyństwo to jest taki KOSZMAR, bo przed opiekunką to był KOSZMAR.  Sorry, jak nie możesz normalnie zjeść i wykonać podstawowych czynności fizjologicznych w toalecie, to jest koszmar. Jak ktoś ma spokojne dziecko (patrz moja koleżanka nr 1) albo takie które się trochę sobą zajmie (koleżanka nr2) to nie zrozumie i tyle.

Mój syn miał kołki na które nic nie pomagało do 3m.z,więc wiem jak to jest nie moc wyjść do toalety, ale bez przesady czasem spał więc nauczyłam się wszystko robić szybko . Potraktowalam to jako etap przejściowy poprostu i tak też bylo. Dziecko to noe lalka decydując się na noe trzeba brać różne rzeczy pod uwagę. Później były i etapy spokojne i buntownicze. I stresy i radości. Po prostu bycie mama trzeba lubić i kochać dziecko tylko tyle i az tyle. Jak dla kogoś to udręka to nic tego nie zmieni. I takie to tłumaczenia bo inne dzieci to a moje tamto. Każde jest inne macierzyństwo to ciągle wzloty i upadki. To zmęczenie, strach o dziecko, czasem łzy. Ale też radość, miłość, piękne niepowtarzalne chwilę. I sorry jakoe by to dziecko nie było jakbym nie była zmęczona a bywało i tak,  tak jak autorka o dziecku nawet nigdy nie pomyślałam. Nigdy, a też nie miałam pomocy. 

Jeden poprostu ma większe predyspozycje do rodzicielstwa inny mniejsze takie moje zdanie. Najgorzej jak ktoś ma znikome a "zdarzy się"  dziecko. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wierny sobie

Wycienczenie organizmu bardzo niebezpieczne. Twoja psychika jest w bardzo złym stadium.

Mozna nic nie zmieniać ale to prowadzi do nałogów, samobójstwa zabójstwa ,ucieczki w samotność. Czyli autodekstrukcja .

Nie myśl co się stanie gdy zostawisz prace .Bo gdy się znajdziesz w szpitalu to I tak będziesz bez pracy.

Powiedz mężowi że wyjeżdżasz na tydzień to tak jakbyś nagle musiała iść do szpitala ,przecież nie umieralabys w domu,musiałby zorganizować opiekę nad domem i dzieckiem.

To nie Ty masz się tym zająć tylko partner bo Ty jesteś chora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GOSC90

Autorko widze za mamy taki sam problem. Mam dwoje dzieci rok po roku 1,5 a drugie 2,5 siedze calymi dniami z nimi w domu i rzadko kiedy zajma sie soba. Calymi dniami biegaja, krzycza, robia wszystko co nie powinny. Ciagle tylko sprzatam zabawki i to co porozwalaja. Maz pracuje codziennie weekendy ma tylko wole, ale nawet jak jest w domu to troche mi pomaga, ale sa dni ze przynosi prace do domu i tez musi miec chwile spokoju, ale sie nie da. Cisza i spokoj jest dopiero po 19 kiedy dzieci ida spac, wtedy do mnie wraca zycie, moge chwile odpoczac. Czasem naprawde ma tez wszystkiego dosyc i mam ochote wyjsc i pobyc sama, ale nie mialam takiego pomyslu zeby ich zostawic na zawsze, bo bardzo ich kocham. Na pewno jak bys odeszla to bys szybko zatesknila i pozalowala swojej decyzji. 

Ja nie mam nikogo, procz mamy ktora czasem przychodzi, zadnych kolezanek nigdzie nie wychodze nie pracuje nie mam kontaktu na codzien z ludzimi i bardzo mi tego brakuje takiego oderwania sie od tego wszystkiego. Czuje czasem ze juz nie dam rady dluzej tak zyc, ale kiedy dzieci przychodza tak same z siebie sie przytulic to cala zlosc mi mija. Bardzo chcialam miec dzieci i wcale nie zaluje. Mam nadzieje ze pojda do zlobka i przedszkola i wtedy ja odzyje i poczuje sie lepiej. Tobie Autorko zycze wytrwalosci i cierpliwosci. Zrob cos tylko dla siebie, poszukaj jakiejs pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc K

Od razu na tydzień... i wystarczyłby weekend odpoczynku i spokoju. I stwierdzenia "to po co decydowalas sie na dziecko?" - a kto wie jak to bedzie poki go nie ma?? kto moze wiedziec jakie to dziecko bedzie i w jaki sposob zareagujemy na takie zmiany w naszym zyciu?? Dobijajac do 30tki zdecydowalam sie na dziecko i w zyciu nie przypuszczalam, ze bede miec depresje poporodowa, mysli samobojcze czy chec rzucenia wszystkiego w cholere bo bylam tak zmeczona psychicznie i fizycznie. W nocy pobodki co 30min a przy dobrych wiatrach co godzine! I te wycie wieczne.... gdyby nie maz nie dalabym rady. W chwilach zalamania zwalnial sie z pracy by byc przy mnie. Pozniej wypracowalam system 2 godzin pod wieczor tylko dla siebie (tzw ide zaszalec do biedry, do jakiejs galerii po zakupy lub zwyczajnie polazic wsrod ludzi, czy ciacho z kolezanka) - pomoglo. Z czasem wszystko sie unormowalo. Mlody ma obecnie 3,5 roku i czasem umie sie zajac soba, czasem potrzebuje uwagi ale ogolnie to najwiekszy szogun, wszedzie go pelno, non stop na najwyzszych obrotach i tez trzeba go miec na oku. Ale da sie ogarnac, choc czasem mam serdecznie dosc jego mialczenia, wycia bo np on musi miec rekawiczki ubrane i mama tez a jak nie to jazda. Nauczylam sie konsekwencji i zaden ryk nie zmieni mojego zdania. Czasem warkne, czasem ponegocjiuje, czasem wysle do pokoju i moze wyjsc jak sie uspokoi. Chodzil do zlobka i chodzi do przedszkola wiec tez lzej. Piszac to siedze z 14dniowym drugim dzieckiem i choc tez przyklejony do mnie i ma swoje jazdy to jednak juz nie to nerwowe sfrustrowane nastawienie, nie ma tego cisnienia jak przy pierwszym. Przezylam dwa weekendy ogarniajac dwojke - da sie, choc jest ciezko. Obiad wtedy zamawiamy gdzies bo maz rozumie, ze moge nie miec sily lub czasu na gotowanie.

Pisze jako przyklad, ze mozna wyjsc z tego stanu a drugie juz nie musi oznaczac wiekszego kieratu. Mozna tez skorzystac z porad psychologa w tym trudnym okresie. I najwazniejsze - chwila dla siebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beata

Ja się tak czułam autorko. Byłam samotna matka i wytrzymałam do 4 roku życia syna. Potem oddałam go do adopcji i do dziś nie mam i nawet nie chce mieć z nim kontaktu bo tak go znienawidzilam. Minęły 4 lata a ja odżyłam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×