Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość theaunarkti

Czuję się źle że tak mało zarabiam w porównaniu z mężem

Polecane posty

Gość theaunarkti

Ja wiem, że rożnie w życiu bywa i że jeszcze mogę kiedys lepiej zarabiać;  mąż ani trochę nie daje mi odczuc że moje zarobki są mizerne jak na nasze miasto - Bydgoszcz - ale ja isę xle czuję. Pracuję zawodowo od 7 lat, po deodze owszem przerwa półtora roku - dziecko; zarabiam ledwo 18 złotych na godzinę przy całym etacie... Mąż przy całym etacie ma prawie 33 złote brutto za godzinę pracy, i to nowa praca (od września). w poprzedniej mial jakos 29-30. ja czuję się jak zero... :/ :/ ech musiałam sie wyżalić anonimowo, idę spać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Kochana nie przejmuj sie tym! moj maz zarabia prawie piec razy wiecej niz ja(!) ale ja sie tym nie przejmuje, kobiety zawsze sa na straconej pozycji, jesli jest dwoch kandydatow do awansu jednakowo wykwlifikowanych, pracodawca wybiera mezczyzne, bo jest mniejsze ryzyko ze meczyzna bedzie bral urlop rodzicielski, wychowawczy i na opieke nad chorym dzieckiem. Mamy przewalone i musimy przestac sie obwiniac i czuc zle przez nizsze zarobki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

A wy jesteście małżeństwem czy rywalami? To jakiś wyścig kto więcej zarobi? Teraz jest tak a za jakiś czas może być odwrotnie. Ja też zarabiam mniej niż mój mąż ale nawet przez myśl mi nie przeszło żeby przez to źle się czuć. Mamy wspólne pieniądze i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

33 złote brutto a 18 zł brutto na godzine to też nie jest jakaś szalona dysproporcja... Według mnie niepotrzebnie masz z tego tytułu jakieś kompleksy.

Nie da się u Ciebie awansować z wizją np. na umowę o pracę? Jakiś back office lub pokrewne stanowisko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

U nas różnie. Raz on więcej, raz ja więcej, a przez szereg lat zarabiałam dwa razy tyle co on 🙂 Teraz sobie siedzę z dzieckiem i zarabiam mniej i mam to w nosie. Sama napisałaś, że za kilka lat może być inaczej i tego się trzymaj 🙂 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tez  nie lubie byc z tylu, ale wg mnie nie ma sensu porownywac sie z facetem. On jest glowa rodziny, Ty poza praca wiecej zajmujesz sie dzieckiem i domem ( zazwyczaj tak jest), wiec dobrze ze zarabiasz ile zarabiasz 🙂 A jesli serio tak Ci to przeszkadza, to poszukaj innej pracy, albo ekstra zarobkow. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Domi

A ja jestem dużo bardziej wykształcona od męża i co jego firma prosperuje na takim poziomie że musiałam się zatrudnić ,a zrezygnować z mojej pracy bo po prostu zarabiałam grosze , najniższa krajowa i będąc w pokoju - urząd ze starą panną byłam traktowana jak ściera bo młodsza i bardziej lubiana i wcale nie żałuję że odeszłam , problem byłby gdyby mąż mi coś zarzucał bo on z domu dostał dużo a ja praktycznie nic i co mam czuć się gorsza ,nie bo przecież razem pracujemy, dogadujemy się,jestem wobec niego w porządku i na każdym kroku mąż mówi jak mnie docenia, jesteśmy ze sobą 11 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A ja długo zarabialam więcej od swojego partnera i wkurzalo mnie to bo on ma lepsze wykształcenie w sensie kierunek studiów i stac go na więcej dużo. Zazdroszczę  czasem koleżankom których mężowie zarabiają po 10tys i więcej a mam takie a mój ma potencjał i przed lenistwo go marnuje 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

U mnie niestety podobna sytuacja, mąż zarabia jeszcze raz tyle co ja. W niektórych miesiącach jeszcze więcej. Ma konkretny fach w ręku i jest dobry w tym, co robi, a wcale nie jest po studiach. Ja skończyłam dwa kierunki i co? Nie czuję się z tym dobrze, choć lubię swoją pracę, doceniam że mam blisko i mogę wyskoczyć, gdy trzeba, co przy dwójce małych dzieci czasem jest konieczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
4 minuty temu, Gość Gość napisał:

U mnie niestety podobna sytuacja, mąż zarabia jeszcze raz tyle co ja. W niektórych miesiącach jeszcze więcej. Ma konkretny fach w ręku i jest dobry w tym, co robi, a wcale nie jest po studiach. Ja skończyłam dwa kierunki i co? Nie czuję się z tym dobrze, choć lubię swoją pracę, doceniam że mam blisko i mogę wyskoczyć, gdy trzeba, co przy dwójce małych dzieci czasem jest konieczne.

ale kobieta ma tylko 2 rece, dzien ma 24 h i nie mozna miec dzieci, byc idealnia pania domu,miec codziennie obiadek, robic kariere i zarabiac tyle co facet.No nie da sie :) cos za cos.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 minuty temu, Gość Gość napisał:

U mnie niestety podobna sytuacja, mąż zarabia jeszcze raz tyle co ja. W niektórych miesiącach jeszcze więcej. Ma konkretny fach w ręku i jest dobry w tym, co robi, a wcale nie jest po studiach. Ja skończyłam dwa kierunki i co? Nie czuję się z tym dobrze, choć lubię swoją pracę, doceniam że mam blisko i mogę wyskoczyć, gdy trzeba, co przy dwójce małych dzieci czasem jest konieczne.

Wy tak poważnie? To macie dziwne pojmowania małżeństwa. Ja też mam dwa mgr i podyplomowki a mój mąż nie skończył studentów i zarabia więcej ale dla mnie to nie jest problem bo i tak pieniądze są wspólne. Z kim jak z kim ale z mężem nigdy nie rywalizowalam bo po co. Jestem dumna, że sobie radzi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

Wy tak poważnie? To macie dziwne pojmowania małżeństwa. Ja też mam dwa mgr i podyplomowki a mój mąż nie skończył studentów i zarabia więcej ale dla mnie to nie jest problem bo i tak pieniądze są wspólne. Z kim jak z kim ale z mężem nigdy nie rywalizowalam bo po co. Jestem dumna, że sobie radzi. 

Miało być studiów ( słownik w tel) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
13 minut temu, Gość Gość napisał:

Wy tak poważnie? To macie dziwne pojmowania małżeństwa. Ja też mam dwa mgr i podyplomowki a mój mąż nie skończył studentów i zarabia więcej ale dla mnie to nie jest problem bo i tak pieniądze są wspólne. Z kim jak z kim ale z mężem nigdy nie rywalizowalam bo po co. Jestem dumna, że sobie radzi. 

wydaje mi sie,ze to nie jest problem malzenstwa, tylko rozczarowania :) czlowiek sie uczy,wmawiaja,ze dyplom da ci dobre zycie, napierniczasz podyplomowki,a pozniej konczysz jak kura domowa z ledwo srednia krajowa i uj... czad... ja czasem lapie dola z tego powodu, bo fryzjerka czy kosmetyczka zarabia wiecej ode mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Ja zarabiam o  ok 70% więcej od męża i powoli wkurza mnie to. Przestaje go szanować bo dom by remontował, nowe auto kupował, tylko szkoda, że za moje pieniądze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
2 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Ja zarabiam o  ok 70% więcej od męża i powoli wkurza mnie to. Przestaje go szanować bo dom by remontował, nowe auto kupował, tylko szkoda, że za moje pieniądze. 

za NASZE ;) ale tak wyglada to wspolne w malżenstwie ' Co twoje to moje, co moje to nie rusz ":D U mnie byl etap,ze ja zarabialam wiecej niz moj maz i tez mnie to wkurzalo,bo automatycznie osoba zarabiajaca wiecej jest glowa rodziny i jest glownym zywicielem.A dla mnie,kobiety ktora ma 2 dzieci, dwie prace, dom na glowie to bylo za wiele. Na szczescie trwalo to krotko.Ale tez uwazam,ze facet powinien dobrze zarabiac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Wow pierwszy raz w życiu kobieta się źle czuje, że chłop zarabia więcej. Przeważnie pasożytnice są tym faktem zachwycone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofka

Ja się nie czuję źle z tym że mąż zarabia więcej. Poznaliśmy się bardzo młodo,  szybko zdecydowaliśmy się na ślub i dziecko,  więc do wszystkiego dochofzilismy razem. Jak mąż postanowił zrobić praktyczny zawód,  bo studia mało przyszlosciowe,  to ja skakalam koło niego żeby miał ciszę,  spokój i warunki do nauki, żeby nie chodził głodny czy niewyspany.  Jak pracował i dalej się doksztalcal,  to na mnie spadała większość obowiązków związanych z dzieckiem (dodam że z dzieckiem z problemami zdrowotnymi, wymagającymi diagnozowania, leczenia, terapii). Kiedy wróciłam do pracy, to dopasowanej do jego godzin pracy, a nie kiedy i gdzie chciałam.  Chociaż swoją pracę lubię,  to jednak wiem że mnie stać na wiecej, ale mój ogolnie pojęty rozwój zawodowy bedzie musiał poczekać do czasu aż dzieci będą samodzielne.

Oczywiście,  mogliśmy wybrać inaczej,  stawiać najpierw na rozwoj zawodowy nas obojga,  a potem zakładać rodzinę.  Wtedy owszem, moglabym się czuć sfrustrowana że zarabiam mniej chociaż włożyłam w naukę czy zdobywanie doświadczenia tyle samo czasu i wysiłku.  Tymczasem dochody traktujemy jak wspólne bez wzgledu na to kto je osiąga i nigdy nie było na tym tle najmniejszych nieporozumień. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

 

3 godziny temu, Gość Gość napisał:

Wy tak poważnie? To macie dziwne pojmowania małżeństwa. Ja też mam dwa mgr i podyplomowki a mój mąż nie skończył studentów i zarabia więcej ale dla mnie to nie jest problem bo i tak pieniądze są wspólne. Z kim jak z kim ale z mężem nigdy nie rywalizowalam bo po co. Jestem dumna, że sobie radzi. 

Nie tyle chodzi o problem w małżeństwie czy rywalizację, bo takowej nie ma. Tylko szok, że człowiek się tyle uczył i co ma? No właśnie... Pewnie, że dalej, gdzieś w dużym mieście byłaby dobra praca, ale nie podejmę się jej, bo rodzina ważniejsza, obecna praca jest dobra pod tym względem, że blisko i idzie się dogadać w wielu kwestiach. To dla mnie obecnie ważniejsze niż kasa, bo mam małe dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×