Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość

Znacie kobiety które mogą być przykładem zmarnowanych szans i talentu?

Polecane posty

i ilu facetów to dotyka, a ile kobiet? Jednak widać różnicę w tym jak jesteśmy wychowywane. Kobiety częściej się poddają bo mają wmówiony perfekcjonizm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Z męskich przykładów to mój znajomy. Miał talent bokserski, jeździł na zawody, no ale gdzie rodzicom nie odpowiadało jakiś troglodyta niczym Gołota w domu. Dobrze zdał matematykę, rodzice wysłali go na polibudę i się skończyło, kompletnie wypalił się życiowo, studiów nie ukończył. A teraz patrząc jak się skomercjalizowały sztuki walki niekoniecznie musiał wyjechać do USA by walczyć z tamtejszymi Taysonami, wystarczyłaby własna sekcja z multisportem, dobra promocja i jako instruktor miałby kilkanaście tysięcy miesięcznie. No nic, takie życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
4 minuty temu, Jajko Pisanka napisał:

i ilu facetów to dotyka, a ile kobiet? Jednak widać różnicę w tym jak jesteśmy wychowywane. Kobiety częściej się poddają bo mają wmówiony perfekcjonizm

Jak dla mnie to co do drugi 40 a nawet i 30 latek wygląda jak wypalony życiem, sfrustrowany bo całe życie miał formułowane wymagania co do samorozwoju, odpowiedzialności za rodzinę, swoistą presje by porzucić własny świat np. na rzecz rodziny. Eufemistycznie nazywa się to kryzysem wieku średniego, ale to raczej wygląda jako uświadomienie utraconych szans gdy facet zrezygnował z własnego "ja" na rzecz niby wspólnego dobra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Kobieta jeszcze może skanalizować efekt nieudanego życia, utraconego talentu uciekając w tzw. "wartości rodzinne" i dla otoczenia jest to zrozumiałe. U facetów powyższa droga odreagowania nie funkcjonuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wybacz, ale wcale mi ich nie szkoda. Wiedząc ile jest samotnych matek i ile kobiety poświęcają to jakoś nie szkoda mi tego procenta facetów którzy po przeżyciu jednej młodości, odpowiedzialności przez kilka lat (i też niespecjalnej, bo wielu własnych gaci nawet nie pierze!) mają kryzys. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Odpowiedzialnośc mierzona upranymi gaciami? :D Ehhh takie porównania tylko na kafe :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
7 minut temu, Jajko Pisanka napisał:

Wybacz, ale wcale mi ich nie szkoda. Wiedząc ile jest samotnych matek i ile kobiety poświęcają to jakoś nie szkoda mi tego procenta facetów którzy po przeżyciu jednej młodości, odpowiedzialności przez kilka lat (i też niespecjalnej, bo wielu własnych gaci nawet nie pierze!) mają kryzys. 

Podobnie jak nikomu nie szkoda kobiet, które rzekomo zostały stłamszone w domu rodzinnym i nie miały siły przebicia. Czyja to wina jak nie ich samych, że nie wypracowały w dorosłym życiu odpowiednich wewnętrznych mechanizmów? Jak zawsze otoczenia i domnienej dominującej kultury patriarchalnej? Bardzo wygodne zrzucenie z siebie odpowiedzialności ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ciężko zmienić cechy które były wpajane nam i wszystkim innym kobietom w naszym otoczeniu. O tym była masa badań - kobiety są bardziej profesjonalne, bardziej dokładne, lepsze w nauce (również przedmiotach ścisłych), ale jednocześnie nastawiane na porażkę. Wmawia nam się, że jesteśmy naturalnie gorsze, a jak coś nie wychodzi to należy się poddać. Dlatego tyle kobiet się poddaje, bo ile można słyszeć, że każda porażka to wina bycia kobietą?  I tak, żyjemy w patriarchacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 godzinę temu, Jajko Pisanka napisał:

Ciężko zmienić cechy które były wpajane nam i wszystkim innym kobietom w naszym otoczeniu. O tym była masa badań - kobiety są bardziej profesjonalne, bardziej dokładne, lepsze w nauce (również przedmiotach ścisłych), ale jednocześnie nastawiane na porażkę. Wmawia nam się, że jesteśmy naturalnie gorsze, a jak coś nie wychodzi to należy się poddać. Dlatego tyle kobiet się poddaje, bo ile można słyszeć, że każda porażka to wina bycia kobietą?  I tak, żyjemy w patriarchacie.

Bardzo naciągane, ale okej, nie będę modyfikować opinii dorosłej osoby jakoby brak wsparcia w domu rodzinnym dostosowywany był do płci potomstwa.

Z moich obserwacji wynika, że specyfiką domów januszowych jest dziedziczenie biedy, niedostetczna ilość czasu poświęcana na poszerzenie horyzontów myślowych i zasada objawiająca sie "po co? na co co?" mająca za zadanie zahamowanie rozwoju dziecka na rzecz świętego spokoju rodziców. Tu już podziału na płeć nie ma.

Dorosłe życie jest od tego by wypracować w sobie asertywność, zmobilizować się w pogoni za marzeniami, po to się wyfruwa z gniazda i pozostawia pewne wyuczone zachowania za sobą. Tłumaczenie wszystkiego "bo ja jestem kobietą i tatko mówił mi to i tamto" jest wygodne i świadczące o tym, że kobiecina nie odcięła pępowiny mentalnie od domu rodzinnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość e-wii
3 minuty temu, Gość gość napisał:

Bardzo naciągane, ale okej, nie będę modyfikować opinii dorosłej osoby jakoby brak wsparcia w domu rodzinnym dostosowywany był do płci potomstwa.

Z moich obserwacji wynika, że specyfiką domów januszowych jest dziedziczenie biedy, niedostetczna ilość czasu poświęcana na poszerzenie horyzontów myślowych i zasada objawiająca sie "po co? na co co?" mająca za zadanie zahamowanie rozwoju dziecka na rzecz świętego spokoju rodziców. Tu już podziału na płeć nie ma.

Dorosłe życie jest od tego by wypracować w sobie asertywność, zmobilizować się w pogoni za marzeniami, po to się wyfruwa z gniazda i pozostawia pewne wyuczone zachowania za sobą. Tłumaczenie wszystkiego "bo ja jestem kobietą i tatko mówił mi to i tamto" jest wygodne i świadczące o tym, że kobiecina nie odcięła pępowiny mentalnie od domu rodzinnego.

Kiepski z Ciebie psycholog. Młodemu człowiekowi bardzo łatwo coś wdrukować w głowę i to coś może już zostać z nim do końca życia. Raniące słowa wypowiadane bardzo często, wmawianie człwiekowi, ze jest gorszy, do niczego się nie nadaje... To w człwieku zostaje. Spójrz ile ludzi wierzy w zabobony, jest zagorzałymi wyznawcami jakiś religii. Przecież są dorośli, mogą sięgnąć do książek, mogą się dowiedzieć jak i po co powstawały religie, pomysleć samemu i przekonać się, że to wierutne bzdury mające na celu trzymanie władzy i kasy przez małą grupe osób - duchownych. Jednak ludzie ci byli indoktrynowani od maleńkości i ich mózgi są zaprogramowane na "wiarę". Tylko niewielu osobom udaje się z tego wyzwolić.

Nieprawdą jest, że w dorosłym życiu mozna WSZYSTKO wypracować i zostawić złe wzorce za sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 minut temu, Gość e-wii napisał:

Kiepski z Ciebie psycholog. Młodemu człowiekowi bardzo łatwo coś wdrukować w głowę i to coś może już zostać z nim do końca życia. Raniące słowa wypowiadane bardzo często, wmawianie człwiekowi, ze jest gorszy, do niczego się nie nadaje... To w człwieku zostaje. Spójrz ile ludzi wierzy w zabobony, jest zagorzałymi wyznawcami jakiś religii. Przecież są dorośli, mogą sięgnąć do książek, mogą się dowiedzieć jak i po co powstawały religie, pomysleć samemu i przekonać się, że to wierutne bzdury mające na celu trzymanie władzy i kasy przez małą grupe osób - duchownych. Jednak ludzie ci byli indoktrynowani od maleńkości i ich mózgi są zaprogramowane na "wiarę". Tylko niewielu osobom udaje się z tego wyzwolić.

Nieprawdą jest, że w dorosłym życiu mozna WSZYSTKO wypracować i zostawić złe wzorce za sobą.

W ten sposób zawsze winni będą bliżej niesprecyzowani ONI. Taka wygodna projekcja, która czlowieka dorosłego traktuje jako ubezwłasnowolnionego niezdolnego do wzięcia odpowiedzialności za siebie. No nic jak w to wierzycie to Wasza sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
22 minuty temu, Gość gość napisał:

Bardzo naciągane, ale okej, nie będę modyfikować opinii dorosłej osoby jakoby brak wsparcia w domu rodzinnym dostosowywany był do płci potomstwa.

Z moich obserwacji wynika, że specyfiką domów januszowych jest dziedziczenie biedy, niedostetczna ilość czasu poświęcana na poszerzenie horyzontów myślowych i zasada objawiająca sie "po co? na co co?" mająca za zadanie zahamowanie rozwoju dziecka na rzecz świętego spokoju rodziców. Tu już podziału na płeć nie ma.

Dorosłe życie jest od tego by wypracować w sobie asertywność, zmobilizować się w pogoni za marzeniami, po to się wyfruwa z gniazda i pozostawia pewne wyuczone zachowania za sobą. Tłumaczenie wszystkiego "bo ja jestem kobietą i tatko mówił mi to i tamto" jest wygodne i świadczące o tym, że kobiecina nie odcięła pępowiny mentalnie od domu rodzinnego.

To niestety nie jest moja opinia, tylko opinia socjologów. Tych samych którzy potwierdzają twoje zdanie o biedzie - że jest dziedziczna. Są osoby którym się udaje, ale większość powiela toksyczne schematy z domu. Więc jak matka była cierpiętnicą to i córka będzie. Dlatego tak dużo jest tematów o tym, że facet w domu nie "pomaga" (chociaż powinien o swój dom dbać bo w końcu też tam mieszka). Większość ludzi nawet nie jest świadomych tego jakie schematy wynoszą. I dlatego ja jestem wdzięczna tacie, że uczył mnie jak rozpychać się łokciami, ale wiem też, że przez to widziana jestem czasem jako niekobieca baba-chłop - wiele kobiet przejęłoby się takim określeniem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Gość gość napisał:

W ten sposób zawsze winni będą bliżej niesprecyzowani ONI. Taka wygodna projekcja, która czlowieka dorosłego traktuje jako ubezwłasnowolnionego niezdolnego do wzięcia odpowiedzialności za siebie. No nic jak w to wierzycie to Wasza sprawa.

Serio myślisz, że nie jesteś produktem swojego środowiska? Żeby zacząć analizować swoje zachowanie trzeba mieć powód, większość osób po prostu żyje i akceptuje stan rzeczy jaki jest. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze powiem, że gdyby nie inni to nawet nie wiedziałabym, że takie osoby jak ja (a jest nas coraz więcej) to wyjątki. Uczepię się tego sprzątania, ale nigdy nie pomyślałabym, że kobieta może wszystko w domu robić sama. Po prostu by mi to przez łeb nie przeszło, że mogłabym robić w domu wszystko - bo z natury wolę zwalać sprzątanie na innych 😛 Więc w drodze kompromisu dzielimy się po równo. Za to jak czytam to forum czy słucham co znajome czasem opowiadają to mi ręce opadają. 

Porównanie do religii było całkiem niezłe, bo status quo kobiet jest jak kościół w średniowieczu - każdy akceptował to jako prawdę do czasu aż nie ktoś inny się nie wybił. Dla większości ludzi jak nie ma porównania to nawet nie pomyślą że mogą coś zmienić. 

Wreszcie - kobietom wiele "nie wypada". Chłopców od dziecka nagradza się za brawurę, charyzmę, czasem wręcz pyskowanie, za energię, bycie głośnym, wygadanym, ruchliwym. Dziewczynki za dobre oceny, spokój i posłuszeństwo. Mózg takiego dziecka zaczyna automatycznie łączyć dane zachowania z nagrodą, jak psy Pavlova dzwonek z jedzeniem. Jako dorosła osoba nie musisz się już zastanawiać, masz już zakodowane jakie zachowania spotkają się z "nagrodą" - przychylnością innych. To, że nie dostaniesz awansu i zdechniesz pracując na trzy etaty to inna historia. 

I zakończę przykładem ze swojego podwórka - mogłabym sobie plecki klepać jak to się pięknie wybiłam ze schematu i niedałam zaszczuć. Tylko, że to byłaby nieprawda, bo zostałam wychowana żeby "kopać w kostkę" jak coś mi nie pasuje i moja samoocena nie jest związana z porządkiem w moim domu, moją "kobiecością", "delikatnością", "opiekuńczością" czy innym gównem którego nadmiar robi z ludzi smutne roboty domowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jjjy
20 minut temu, Gość gość napisał:

W ten sposób zawsze winni będą bliżej niesprecyzowani ONI. Taka wygodna projekcja, która czlowieka dorosłego traktuje jako ubezwłasnowolnionego niezdolnego do wzięcia odpowiedzialności za siebie. No nic jak w to wierzycie to Wasza sprawa.

Może jakbyś przez 20 lat codziennie słyszal w domu ze jesteś ...em i niczego w życiu nie osiągniesz to teraz nie pisałbyś takich głupot. Zero empatii. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Chłopców od dziecka nagradza się za brawurę, charyzmę, czasem wręcz pyskowanie, za energię, bycie głośnym, wygadanym, ruchliwym

xxx

Nie bardzo. Jestem pokoleniem narodzonym jeszcze przed transformacją komunistyczną, dzieciństwo przypadało na lata 90 zaś dojrzewanie w latach milenijnych. Mam brata i w domu moim jak i kolegów z reguły matki chciały mieć spokój ze strony dzieci. Bez względu na płeć. Jak cos było nie po myśli to matka często robiła histerie, karała milczeniem a ojciec nieobecny (dużo pracował), ale pierwszy był do egzekwowania kar, bo miał być jak już wspomniałam spokój. O ile ja na paluszkach chodziłam żeby nie urazić autorytetu rodzicielskiego to brat wychowany w tych samych zasadach szybko zrozumiał, że rodzice mają problem ze wszystkim i zrzucił piętno wpędzania poczucia winy "bo ma być spokój i już". Podobne zasady panowały w wielu domach w moim bloku, w domach kolegów, znajomych a jednak chłopaki wykazywali się po prostu większym nieposłuszeństwem i naginaniem zasad. Wydaje mi się, że to jest już raczej różnica biologiczna i w konstrukcji psychicznej a nie piętno kulturowe, że typ osobowości determinował skłonność do pewnego ryzyka i obniżony poziom lęku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

U mnie nigdy w domu nie bylo roznic we  "wdrukowaniu"  wartosci ze wzgledu na plec. Matka mowila ze mamy sobie w zyciu radzic,  dobrze sie uczyc zeby potem sobie dobrze w zyciu radzic i byc samodzielnymi. Zgadzam sie ze wiele zalezy od cech biologicznych. Moj brat jeat nardzoej spokojny, zamkniety w sobie i rodzice bali sie ze sobie noe poradzi.

Pamietam tez ze rodzice nam czesto powtarzali ze nie trzeba sie poddawac i probowac, probowac.

Moja mam nie byla jakims ewenementem - ona miala duze parcie na sukces i chciala zeby nam z bratem sie powiodlo. Natomiast znalam troche kobiet z otoczenia mamy i tam rzeczywiscie panowaly przekonania ze dziewczynce to tylko dobry maz pptrzebny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość QuasiModer

Ja znam taką kobietę.

Mogła być ze mną a nie jest.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość QuasiModer

Przy niej jestem w stanie zrobić dosłownie wszystko.

Mógłbym wymyślić nieśmiertelność podróże w czasie zarobić miliard wydać dwa zrobić jej cudne bachory lub każda inna dowolną ....

Nie to nie 

 W razie co pretensje kierujcie do niej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość QuasiModer

A poza tym chooj wam w doope

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
18 godzin temu, Gość gość napisał:

Chłopców od dziecka nagradza się za brawurę, charyzmę, czasem wręcz pyskowanie, za energię, bycie głośnym, wygadanym, ruchliwym

xxx

Nie bardzo. Jestem pokoleniem narodzonym jeszcze przed transformacją komunistyczną, dzieciństwo przypadało na lata 90 zaś dojrzewanie w latach milenijnych. Mam brata i w domu moim jak i kolegów z reguły matki chciały mieć spokój ze strony dzieci. Bez względu na płeć. Jak cos było nie po myśli to matka często robiła histerie, karała milczeniem a ojciec nieobecny (dużo pracował), ale pierwszy był do egzekwowania kar, bo miał być jak już wspomniałam spokój. O ile ja na paluszkach chodziłam żeby nie urazić autorytetu rodzicielskiego to brat wychowany w tych samych zasadach szybko zrozumiał, że rodzice mają problem ze wszystkim i zrzucił piętno wpędzania poczucia winy "bo ma być spokój i już". Podobne zasady panowały w wielu domach w moim bloku, w domach kolegów, znajomych a jednak chłopaki wykazywali się po prostu większym nieposłuszeństwem i naginaniem zasad. Wydaje mi się, że to jest już raczej różnica biologiczna i w konstrukcji psychicznej a nie piętno kulturowe, że typ osobowości determinował skłonność do pewnego ryzyka i obniżony poziom lęku.

Też pamiętam te lata i jednak chłopakom duużo więcej uchodziło. Poza tym więcej mogli, zasady były jednak luźniejsze. Rodzice jednak bardziej bali się o córki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laseczka

Swietny temat! Bardzo motywujaco działa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×