Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Toksyczna matka zabija

ProszeOPomoc

Polecane posty

Gość Toksyczna matka zabija

Witam Was Kochani :( blagam o wsparcie psychiczne i pomoc slowna bo nie zniose tego dluzej. Zaczne od poczatku. Cale moje dziecinstwo opieralo sie na strachu, braku poczucia bezpieczenstwa. Codzienne awantury miedzy moimi rodzicami, rzucanie naczyniami i demolowanie domu w akcie furii u matki, nastawianie mnie przeciwko ojcu przez matke, bicie mnie i ponizanie przez 14lat starszego brata psychopate ( on rowniez wychowywal sie w piekle malzenstwa moich rodzicow wiec rozumiem ze byl jaki byl bo nie raz to wypominal). Jako 9latce kiedy ojciec mial dosc i wyszedl z domu po awanturze to matka mnie zaczela uswiadamiac ze "ojciec poszedl na ..." itd. Te chore akcje byly przeplatane aktami matczynej milosci i pozornego wspierania mnie w trudnych chwilach (pozornego bo gdy poklocilam sie z matka to wszystko z czego jej sie zwierzalam i w czym mnie wspierala to wypominala). Ojciec tez mnie bil np kiedy przedszkolanka skarzyla sie ze rysuje drastyczne obrazki (teraz wiem ze byl to efekt traum i strachu u 6-7letniego dziecka). Reasumujac moje dziecinstwo to sajgon przeplatany chwilami szczesliwymi a momentami naprawde traumatycznymi jak dla malego dziecka. Ojciec mojej matki po smierci babci nakazal matce aby po jego smierci mieszkanie w ktorym mieszka zapisala na mnie. Zgodnie z jego wola tak tez uczynila. Wypomina mi to na kazdym kroku ze mogla sprzedac i wydac na swoje przyjemnosci. Potem nastala remisja, okres spokoju. Matka zaczela byc nadopiekuncza, kochana dla mnie. To samo ojciec. Narzucali sie wrecz ze swoja pomoca, mimo ze odmawialam co konczylo sie placzem i wyrzutami. Pomagali mi bardzo, jestem im za to wdzieczna i wlasnie to sprawia ze mam wyrzuty sumienia, poczucie winy. Matka dala mi i mezowi 50tys ze swoich oszczednosci po to abysmy kupili wieksze mieszkanie, to samo ojciec kiedy dostal w spadku 20tys. Ten ich gest plus ich natretna pomoc sprawiaja ze nienawidze siebie, szukam ciagle winy w sobie, biczuje sie wewnetrznie. Obwiniam ze bylam trudnym i nieznosnym dzieckiem ale z drugiej strony jaka mialam byc kiedy wychowywalam sie w strasznej agresji, przemocy i awanturach. Mimo ze matka twierdzi ze nigdy nie mogli na nas liczyc to jest niestety w bledzie bo razem z mezem bylismy na kazde ich skinienie- czy wozenie ich po lekarzach, po szpitalach, kiedy o 22 pekla im rura w kuchni i matka zadzwonila to petem przyjechalismy do nich zeby im pomoc, kiedy moj brat mial wypadek to samo, wspieralismy finansowo mimo ze odmawiali itd itp ale nigdy tego matce nie wypominalam tak jak ona mi bo wiem ze byloby to podle z mojej strony. Wyroslam na zalekniona, znerwicowana i depresyjna kobiete. Moja matka i brat okreslaja mnie mianem zepsutej, naburmuszonej ksiezniczki do tego lenia i pasozyta ale to co przechodze w srodku to wiem tylko ja. Moze i maja racje, moze i jestem tylko pasozytem i rozpieszczona krolewna ktorej wiecznie nic sie nie chce (psychiatra od razu zdiagnozowal mnie pod przewlekla depresje). Apogeum nastapilo po narodzinach mojego syna. Musialam wrecz walczyc z matka aby dopuscila do siebie mysl ze nie jest jedyna babcia mojego dziecka a jest tez tesciowa. Byla awantura i wyzywanie mnie przez telefon po tym jak postanowilam ze moja matka i tak codziennie widuje sie z wnukiem a ze tesciowa mieszka daleko to podczas mojego pobytu w szpitalu to ona moglaby zajac sie moim dzieckiem. Niestety przez placz i wypominanie ze tyle dla mnie zrobila i ze ciagle mi pomaga uleglam matce... Matka z ojcem dzien dnia przychodzili do mnie a matka praktycznie codziennie cos krytykowala w moim mieszkaniu: a to brudno, a to brzydki stol kupilismy, a to brzydka i zla kanapa itd. Krytykowala rowniez mnie jak zawsze ze a to brzydko sie uczesalam, a to brzydko wygladam, a to zle ciuchy itd. Kiedy zwracalam jej uwage to dochodzilo do awantur i przeklenstw z jej strony przy moim dziecku. Oczywiscie ojciec stawal po jej stronie a za plecami mowil mi ze ja za ostro reaguje ale mnie rozumie bo ona ciagle sie wtraca. Ja i maz oboje pochodzimy z rodzin dysfunkcyjnych(maz ma ojca pijaka) i pragnelismy stworzyc naszemu dziecku dom bez awantur, przeklenstw, patologii itd. dlatego nie moge zniesc kiedy ona zaczyna klac przy moim synu. Matka oczywiscie z obiadkiem, juz sie bierze za sprzatanie u mnie, juz chce mi pomagac co wyprowadzalo mnie z rownowagi bo ja to odczuwam jako pielegnowanie kwiatka a potem polanie go randapem i pretensja ze kwiatek usycha. Te jej zachowania nadopiekuncze wywoluja u mnie zamieszanie w glowie i kompletne rozbicie, poczucie ze to ja jestem ta zla(moze jestem). Czara goryczy przelala sie kiedy moja matka jako pasjonatka teorii spiskowych i wariatow internetowych typu Taratajcio itd zaczela tematy plaskich ziemi, orgonow i innych bzdur przy moim dziecku (czego ja soebie nie zycze bo slucha tych bzdur to niech slucha ale niech nie robi wody z mozgu mojemu synowi). Nie wytrzymalam i ostrzej zwrocilam jej uwage to sie poplakala, zbluzgala mnie i poszla(byla dluzsza wymiana zdan w ktorej padlo z mojej strony ze jesli nie umie zaakceptowac zasad jakie panuja w moim domu i prosb jakie do niej stosuje to mozemy zerwac kontakty). Nie odbiera ode mnie telefonow, ojciec mi wydzwania ze ona ciagle sie z nim kloci i placze i jak bedzie tak dalej to on sobie cos zrobi. Ciagle mowi mi ze matke coraz czesciej zoladek boli itd. Daje mi ja do sluchawki ze swojego telefonu a ona wrzeszczy ze nie chce ze mna rozmawiac. Ojciec ciagle wydzwania mi i straszy swoja smiercia czy jej, ze jest nie do wytrzymania w domu, ze on ze soba skonczy. Ojciec ciezko choruje na serce, matka tez a ja mam chorobe crohna i coraz czestsze mysli samobojcze. Mam male dziecko i mam dla kogo zyc. Nie zamierzam jechac do nich i blagac jej na kolanach o przebaczenie (jak to czesto bylo). Jestem rozbita i zrujnowana psychicznie, zaczynam popijac. Blagam o wsparcie psychiczne dla osob w podobnej sytuacji bo coraz czesciej mysle zeby skonczyc to utrapienie ale szkoda mi synka i meza ktory jest moim najwiekszym i jedynym przyjacielem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Abc

Zerwij kontakt calkowicie, nie odbieraj telefonow, idz do psychologa. Ratuj siebie i swoja rodzine. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ProszeOPomoc

Czytalam duzo o toksycznych matkach i nawet natrafilam na teorie ze czesto obdarowuja swoje dzieci drogimi prezentami, pieniedzmi, natretna pomoca aby potem wymagac i uzaleznic dziecko od siebie psychicznie. Podejrzewam ze tak jest i w moim przypadku. Jestem roztrzesiona, placze i nie moge sie uspokoic kiedy odebralam telefon od ojca jak bylam na spacerze z dzieckiem. Mam poczucie ze jestem beznadziejnym przypadkiem, niewdziecznym pasozytem, leniem i smieciem. Mam poczucie winy ze zabijam swoim rodzicow, ze matka i ojciec sa przeze mnie nieszczesliwi. A z drugiej strony czuje ze to straszna manipulacja, chec stworzenia wlasnego szczescia kosztem mnie i mojego zycia. Wiem ze im dluzej to potrwa to moje dziecko moze zostac sierota bo ciagle mysle o ukaraniu siebie za to a jesli do tego nie dojdzie to boje sie ze skoncze na onkologii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Abc

Mam poczucie winy ze zabijam swoim rodzicow, ze matka i ojciec sa przeze mnie nieszczesliwi. A z drugiej strony czuje ze to straszna manipulacja, checstworzenia wlasnego szczescia kosztem mnie i mojego zycia. 

 

Masz calkowita racje. Ty nie jestes niczemu winna. Oni manipulują i mozesz byc pewna ze jak zerwiesz kontakt nic im sie nie stanie. Zrob to nawet zaraz a zobaczysz ze odzyjesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćiu

Ja nie mam zmatka kontaktu jakies 10-13lat. Jestem szczesliwsza. Moja matka robiła sceny shizowała i powoływała się na swoje choroby i przedziwne dziwnosci byleby wzbudzic poczucie winybadzo długo nie umiałam sobie tego ułozyc, ale w sumie po co..

Zjepała mi dziecinstwo niech sie buja. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ProszeOPomoc

Doszlo do tego ze zablokowalam ich numery oraz telefon brata(brat jest niesamowicie toksyczny podobnie jak matka/ja bardziej jak ojciec/wydzwania mi czy wypisuje wulgarne smsy w ktorych mnie wyzywa od najgorszych oraz wypomina ile to dostalam od rodzicow a jestem niewdzieczna i zla, ze wszystko co zle dzieje sie przeze mnie. mimo ze sam nie raz zrywal kontakty z matka bo sie nie dogadywali i dostal od nich rowniez duzo dobra materialnego). Ojciec ciagle dzwonil i probowal mi dac matke do telefonu ktora wykrzykiwala ze "ona jest matka i nie da sie jak smiecia traktowac!" a ja odpowiedzialam ze tez jestem matka i tez nie pozwole siebie w ten sposob traktowac. Matce nie mozna zwrocic uwagi na to co robi czy mowi a co mi przedzkadza (zupelnie inaczej w jej przypadku- ona moze mnie czy mojego meza bez przerwy pouczac). Ja przyjmuje krytyke jesli cos robie zle ale do jasnej cholery nie zycze sobie przeklenstw, rozmow o teoriach spiskowych itd przy moim dziecku i mam prawo tego wymagac! Nie uwazam tez za cos zlego ze chce miec dni wytchnienia bo byli u mnie praktycznie codziennie a jak delikatnie zasugerowalam ze chcialabym pobyc kilka dni sama to niby przyjei do wiadomosci ale przy najblizszej scysji wypominali to. Planuje to wszystko sprzedac w cholere, przelac im te pieniadze ktore kiedy kolwiek mi dali i wyjechac zmieniajac numer telefonu. Problemem jest tylko to ze jestem pielegniarka i widok starych, samotnych ludzi wywoluje u mnie niesamowite poczucie winy ze jestem zlym dzieckiem takim jak dzieci tych osob. Rozrywa mnie wtedy sumienie. A wiem ze tak nie moze byc, musze byc zdrowa i szczesliwa dla swojego dziecka :( naprawde potrzebuje pomocy psychologa czy psychiatry bo nie daje juz rady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×