Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MIchał1988

Rozpad małżeństwa przez instynkt macierzyński

Polecane posty

Niby temat stary jak świat jednak w mojej sytuacji problem wyewoluował do takie stopnia że bezsenność jest dla mnie najmniejszym problemem. Mam 30 lat jestem 2 lata po ślubie, związek trwa 6 lat. Oczywiście temat posiadania potomka zaistniał już na samym początku obydwoje stwierdziliśmy jeśli tylko możliwości to się zdecydujemy pomimo że żadne z nas pociągu do dzieci nigdy nie miało. Pracuje za stosunkowo dobra pensje w dużym mieście, starcza na kredyt, lekkie życie, dużo wyjść inwestowania w siebie, podróże co jest moim hobby. W naszym małżeństwie zawsze istniał problem z pracą żony, zarabia bardzo mało na wiadomo jaką umowę, w międzyczasie kończy studia co otworzy jej większą furtkę. Moja pensja starcza wiec można szukać lepszej pracy. I zaczęło się, w głowie zapaliła się jej lampka ona pragnie dziecka. Nie widzę problemu, znajdzie lepszą prace, dostanie umowę i działamy, teraz moi kochani... Moja pensja to za mało na kredyt, dziecko i życie w większym mieście, nawet na paliwo wydaje majątek. Kolejność trochę odwrotna, nic nie mam do gadania  zostało mi postawione ultimatum rozumiecie po 7 latach związku moje zdanie trafia do śmieci. Ona chce teraz i jakoś to będzie szlak mnie trafia bo nie mogę uzyskać z nią porozumienia i oskarża mnie o tchórzostwo. Ja dalej nie wierze w to co pisze, od kilku tygodni awantury, tyle lat było nam dobrze, teraz biorę prochy na uspokojenie, uciekam w prace żeby tylko z nią w domu nie siedzieć. Nie wyobrażam sobie teraz posiadania dziecka ze jedną pensje, liczyłem, nie udźwignę, dlaczego do jasnej cholery nie może poczekać jeszcze roku, dwóch co to za psychologiczna bariera 30 lat w tych babskich łbach. Naczytałem się o podobnych problemach, ulegnę to jestem skończony, zostawię przeżyje traumę tyle lat. Od wielu tygodni staram się rozmawiać, moi rodzice mieszkają ok 100 km dalej kto mi pomoże, jej są za granicą mogą wesprzeć finansowo ale czy na tym to polega, żebranie o pieniądze bo nie starcza a dziecko trzeba mieć. Musiałem się wyżalić, znajomi mówią odpuść rodzice rozmawiaj dalej, cholera nie da się już nie mam siły.               

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Silny instynkt to sprawa beznadziejna. Zew natury trudny do ogarnięcia. Jeśli żonę to trafiło to nie przetłumaczysz jej żeby poczekała. żadne racjonalne argumenty do niej nie trafią. Jednak powołanie na świat dziecka to bardzo odpowiedzialna decyzja i nie można niczego robić wbrew sobie. To nie jest zabawa. Trudno ci coś sensownego doradzić, ale na pewno nie róbcie sobie dziecka jeszcze. Szkoda tego małego człowieka i szkoda Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
25 minut temu, MIchał1988 napisał:

co to za psychologiczna bariera 30 lat w tych babskich łbach

Taka pogarda od razu dyskwalifikuje cię jako rozmówcę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Niestety po 30stce płodność drastycznie spada z roku na rok. W sumie jej się nie dziwię... ale ciebie też rozumiem. Moja siostra skończyła właśnie 34 lata, od 3 lat bezskutecznie się starają. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dht

bledy;

1 blad twojej zony ze nie znalazla sobie faceta zdolnego utrzymac rodzine skoro ona ma niska pensje.

2 blad: Twoj, że nie wziąłeś sobie kobiety, która potrafi więcej zarobić więcej skoro sam nie potrafisz zarobić na rodzinę a dzieci chcesz. Myślałeś że ona będzie czekać do 40? Już teraz mogą być problemy z płodnością.

Ty dzieci chcesz mieć? Bo jak chcesz to wiesz, że ktoś najczęściej musi się poświęcić zawodowo- albo wy obydwoje albo ona bo ma mniejsze perspektywy zawodowe z tego co piszesz.Twojemu szefowi spodobają się częste l4 na dziecko? Co zrobicie z dzieckiem w wakacje jak nie macie pomocy?

Dodatkowo: w przedszkolu

 może miejsce się nie znaleźć. Dostanie się do państwowego żłobka graniczy z cudem, więc ktoś i tak musi się zawodowo poświęcić na kilka lat. Nie oczekuj że pensja żony będzie wielkim wkładem do budżetu domowego przy dziecku. Nawet jeśli teraz znajdzie lepszą pracę to nie łudź się że będzie cały czas na l4 i będzie tą pracę utrzymywać bo zaraz ktoś ją zwolni jak nie będzie siedzieć nadgodzin i mieć prawie 100% frekwencję.

Zawsze można dzieci nie mieć jak uważasz że ciebie nie stać. Powiedz tylko partnerce uczciwie że nie chcesz żeby nie marnować jej czasu i rozstancie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość K6k

No właśnie autorze czy myślisz ze decydując sie na dziecko to pojawi sie ono z dnia na dzień? Okres starań czasem trwa pol roku a nawet rok plus czas ciąży to tez ładnych kilka miesięcy. Po urodzeniu dostaje sie tez macierzynski, który spokojnie starcza na dziecko i który dostaje sie przez rok. Plus becikowe jednorazowe 1000 wiec nie rozumiem aż takiego wzbraniania sie przed staraniami. A tobie zostaną opłaty te co masz obecnie. Pomijając fakt, ze żona przez pierwsze miesiące, jak nie do końca ciąży, moze pracować i jej nie zwolnią. Moze tez iść na chorobowe i dostawać normalnie wypłatę. Zawsze jest rozwiązanie a nie od razu skreślenie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Twoja żona nie zostawiła za sobą piętna dziecięcych marzeń i sposobu ich relizacji niczym księżniczka. Na rodzinę można się decydować w odpowiednim momencie dając sporo wkładu własnego, a nie pod presją innych (mogą być to jej rodzice, koleżanki z ronoty albo nawet to forum, gdzie wizje macierzyństwa przedstawia się jako ukoronowanie trudów życia) przy czym jej wkład też musi być jak na osobę dojrzałą przystało: umowa o pracę na czas nieokreślony, solidna wypłata etc. Jak dla mnie postępujesz słusznie i nie daj się urobić. Rozpad małżeństwa to nie jest koniec życia, szczególnie z osobą lekkomyślną jak Twoja żona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Szczerze? Jeżeli siebie szanujesz to ja nie ulegałabym szantażom. Zobacz jak ona Cię traktuje. Instrumentalnie niczym środek do osiągnięcia celu,. Zostałeś zdehumanizowany, możesz czuć się co najwyżej jako narzędzie - tyle dla niej znaczysz. Jeszcze ona jest w stanie bez skrępowania przekreślić kilka lat wspólnych przeżyć, doświadczeń, przechodzenia przez kryzysy, lojalności i wspierania się. Ot tak, widzisz ile znaczy więź między Wami dla niej? Zero.

Dziecko to projekt dla obu osób. Normalne, że nie czujesz się pewny przy zaborczej, narzucającej swą wole żonce. O odpowiedni standard życia dla dziecka muszą się starać obydwie strony, a skoro ona przez kilka lat bimbała sobie zawodowo, nie inwestowała w poduszkę bezpieczeństwa finansowego, wybrała niskopłatny zawód to do kogo jak nie do siebie może mieć pretensje, że nie będzie odpowiedniego komfortu psychicznego dla założenia rodziny? I zarzuty "a co ma czekać do 40?" A kazał jej ktoś bimbać do 30 rż, mogła sie postarać o odpowiednie zaplecze wykazująć odpowiednią inicjatywę. Cedowanie odpowiedzialności wyłącznie na męża jest niedojrzałe i nieodpowiedzialne, jest świadectwem wyrachowania w myśl zasady po trupach do celu. Bo ona chce dziecko, pięknie tylko to Ty osiwiejesz ze zmartwienia a ona będzie siedzieć minimum do 3 roku życia.

PS. możesz się oczywiście łudzić, że znaczysz dla niej nieco więcej niż w/w, ale nie zdziw się jak w pół roku po rozwodzie ona już znajdzie odpowiedniego kandydata tzw. narzeczonego, który będzie środkiem do realizacji jej planów. Nawet kochać go nie będzie musiała, wystarczy, że będzie bezproblemowy, zdesperowany i posłusznie wykona jej wolę ;) Młode Polki coraz bardziej są w stanie rozgraniczyć miłość od związku z rozsądku. Ciebie będzie mieć we wspomnieniach, przyszłego męża nie kochać, ale jak na madke Polkie przystało pełnią toksycznej więzi obdarzy dziecko. Nie wierzysz? Przeczytaj ile kobiet bez skrępowania, nawet na kafe wspomina o małżeństwie z rozsądku i lubi jak męża nie ma w domu, drażni ich jego obecność w gospodarstwie domowym wolą jak robi nadgodziny i jeszcze jakie dumne z siebie "mąż potrafi zarobić na rodzinę" :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
33 minuty temu, Gość dht napisał:

bledy;

1 blad twojej zony ze nie znalazla sobie faceta zdolnego utrzymac rodzine skoro ona ma niska pensje.

2 blad: Twoj, że nie wziąłeś sobie kobiety, która potrafi więcej zarobić więcej skoro sam nie potrafisz zarobić na rodzinę a dzieci chcesz. Myślałeś że ona będzie czekać do 40? Już teraz mogą być problemy z płodnością.

Ty dzieci chcesz mieć? Bo jak chcesz to wiesz, że ktoś najczęściej musi się poświęcić zawodowo- albo wy obydwoje albo ona bo ma mniejsze perspektywy zawodowe z tego co piszesz.Twojemu szefowi spodobają się częste l4 na dziecko? Co zrobicie z dzieckiem w wakacje jak nie macie pomocy?

Dodatkowo: w przedszkolu

 może miejsce się nie znaleźć. Dostanie się do państwowego żłobka graniczy z cudem, więc ktoś i tak musi się zawodowo poświęcić na kilka lat. Nie oczekuj że pensja żony będzie wielkim wkładem do budżetu domowego przy dziecku. Nawet jeśli teraz znajdzie lepszą pracę to nie łudź się że będzie cały czas na l4 i będzie tą pracę utrzymywać bo zaraz ktoś ją zwolni jak nie będzie siedzieć nadgodzin i mieć prawie 100% frekwencję.

Zawsze można dzieci nie mieć jak uważasz że ciebie nie stać. Powiedz tylko partnerce uczciwie że nie chcesz żeby nie marnować jej czasu i rozstancie się.

Podstawowy błąd jego żony jest taki, że nie znalazła sobie zawodu/pracy, który pozwoliłby jej mieć większą pensję 😄 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Żona jest po prostu nieodpowiedzialna. Nie ma dobrej, stałej pracy. Nie ma skończonych studiów - które i tak nic jej nie dadzą jak od razu po nich zostanie pełnoetatową matką. Nie ma warunków na bycie matką, więc niech przysiądzie do książek, a potem bawi się w robienie dzieci. Bo na tą chwilę to jej męża nie stać na utrzymanie trzech osób, a ona sama się nie utrzyma 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Glizda

Moim zdaniem mowisz bardzo do rzeczy. Twoja partnerka troche oszalala wydaje jej sie ze plodnosc konczy sie na 30 natomiast jest pelno kobiet ktore dopiero po przekroczeniu tego wieku decyduja sie na dziecko i wcale nie konczy sie to komplilacjami bo duzo rzeczy zaczyna sie od glowy. Nie jestem tylko pewna czy ja to przekona bo ona juz ma jeden cel niestety i to dziecko teraz zaraz. Postaraj sie z nia to jeszcze obgadac, zebyscie dali sobie czasu, ze moze poszuka lepszej pracy, ze ty nie chcesz zeby bylo jakos bo bycie jakos kojarzy ci sie z tym jak zyje wiekszosc polakow czyli od 1 do 1. Uswiadom ja ze chcesz dziecka tylko wasza sytuacja na to.jeszcze nie pozwala. Powiedz ze chcialbys podrozowac i zeby bylo cie stac na to by dziecko moglo cieszyc sie podrozami z wami. Jesli to nie pomoze to nadal.uciekaj w prace by unikac tematu bo ona nie przestanie albo robcie bobasa. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja od 2 lat staram się o dziecko i nic z tego, a lekarze twierdzą, że niby możemy... Ja mam 34 lata, mąż 37. Skąd wiesz jak będzie u Was? Nie zawsze dziecko pojawia się od razu 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dch

Ludzie, wy zyjecie w Polsce? Nie wierze ze skoro do 30 nie ma zawodu dajacego perspektywy to ma szanse to jeszcze zmienic ORAZ(!)utrzymac ta nowa prace po dziecku.

Przeciez jak znajdzie nowa prace teraz, popracuje np. 2 Lata w dobry have zarobkach to po macierzynskim najprawdopodobniej nie bedzie miala do czego wracac. Prawda jest taka ze jak jest duza wyplata to I odpowiedzialnosc duza I/lub umiejetnosci duze wiec pracodawca nie bedzie czekal Roku do konca macuerzynskiego tylko zatrudni singielke lub faceta na to miejsce. Jak kasa duza to na pewno kolejka czeka zeby wygryzc ze stanowiska.

Zakladajac wersje optymistyczna ze pracodawca poczeka rok lub 6 miesiecy to pozostalych kwestia czesto chorowania w zlobku I przedszkolu. Juz nie wspominam o tym ze nie kazde dziecko nadaje sie psychicznie do zlobka...

Opiekunka w duzym miescie kosztuje Tyle co zarobi autora zona lub niewiele mniej....

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dch

Ps. Serio jest bardzo Malo kobiet ktore zarabiaja przyzwoicie majac male dziecko gdzie nie ma dziadkow do pomocy.

Zawsze dziwili mnie faceci chcacy zeby kobieta wyrabiala finansowo I jednoczesnie miala dzieci. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mala syrenka

Wiesz co, dziecko z wiekiem generuje coraz wiecej wydatkow, ale z tego co piszesz, to na luzie wystarcza na zycie na dobrym poziomie, a przy dziecku to juz zaczniecie klepac biede? Temat prowokacja na pewno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ggg

lol dokładnie.

Raz piszesz że wiedzie wam się spoko, a potem że przez dziecko byście już biedowali. Albo coś kręcisz, albo ten temat to po prostu prowokacja, a ty jesteś kolejną babą nudzącą się na macierzyńkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mala syrenka
2 minuty temu, Gość ggg napisał:

lol dokładnie.

Raz piszesz że wiedzie wam się spoko, a potem że przez dziecko byście już biedowali. Albo coś kręcisz, albo ten temat to po prostu prowokacja, a ty jesteś kolejną babą nudzącą się na macierzyńkim

Tez pomyslalam, ze to kobieta napisala. Moze jakas geriatryczna pierworodka, ktorej ktos powiedzial, ze dziecko do 30 to jeszcze ujdzie i teraz sie czuje starawo. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Nie macierzyński tylko rozrodczy. Dostała cieczki, albo porzucić albo przeczekać (ale ostrożnie, bo czort wie do czego taka zdolna, żeby się zapłodnić).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba

Co za bezczelna świnia ta żona autora!

Jak ona w ogóle śmie myśleć o dziecku!

Tylko nie zapomnij autorze w pozwie rozwodowym napisać, że wnosisz o rozwód z jej winy z powodu chęci posiadania dziecka przez nią!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

U mnie było podobnie. Tylko to ja nie chciałam (jeszcze) dziecka a mąż chciał baaardzo. Były rozmowy, kłótnie sceny, kryzys w małżeństwie. W końcu po długiej walce powiedziałam, że OK, odstawiam pigułki i staramy się. Tyle, że nie przestałam brać pigułek. Brałam je jeszcze po kryjomu 2 lata, a jak poczułam, że już czas to odstawiłam. Zaszłam w ciążę w 3 cyklu. Ty Autorze raczej tak zrobić nie możesz, więc jedyne co Ci pozostaje to odwlekać tę decyzję dalej. I używać prezerwatyw. Koniecznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ally

Autorze postu, kluczem do porozumienia jest rozmowa. Powiedz żonie jak się czujesz, kiedy ona na Ciebie naciska. Odnośnie nacisku,  obawiam się, że jest on spowodowany presją społeczną - zwłaszcza biorąc pod uwagę opisywaną przez Ciebie sytuację (brak środków, niższa jakość życia po spłodzeniu dziecka.) Generalnie zasada jest taka - jeśli Wy nie będziecie szczęśliwi sami ze sobą, jeśli nie potraficie utrzymać odpowiedniego dla siebie komfortu życia, to przerzucicie to później na Wasze dziecko, czyniąc je osobą zaburzoną w przyszłości. Przemyślcie to - najpierw ułożone życie, szczęście, miłość, poczucie bezpieczeństwa, a na końcu dziecko. Jeśli jest inaczej to jest to egoizm i kierowanie się nieuczciwymi intencjami. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

nie produkujcie więcej ludzi i tak nikt nie jest szczęśliwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Trzeba było się mię żenić i zamieszkać z kumplem.

Każdy by płacił za siebie, resztę kasy mógłbyś odkładać, mógłbyś go dymac bez obawy ze zajdzie w ciążę i trułby ci o dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 minuty temu, Gość Gość napisał:

Trzeba było się mię żenić i zamieszkać z kumplem.

Każdy by płacił za siebie, resztę kasy mógłbyś odkładać, mógłbyś go dymac bez obawy ze zajdzie w ciążę i trułby ci o dziecku.

Wiesz, nie każdy spodziewa się, że ożenek oznacza wzięcie sobie kogoś na utrzymanie. W naszych czasach ludzie oczekują raczej, że małżonek będzie partnerem a nie dzieckiem, które de facto trzeba będzie utrzymywać. A kobieta jest małą dziewczynką, która niewiele od siebie daje a wiele by chciała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 minuty temu, Gość Gość napisał:

Wiesz, nie każdy spodziewa się, że ożenek oznacza wzięcie sobie kogoś na utrzymanie. W naszych czasach ludzie oczekują raczej, że małżonek będzie partnerem a nie dzieckiem, które de facto trzeba będzie utrzymywać. A kobieta jest małą dziewczynką, która niewiele od siebie daje a wiele by chciała.

* Pisząc kobieta miałam na myśli konkretną kobietę - żonę autora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

myślę że kobiety więcej dają. Patrząc po rodzicach i sąsiadach. Kobiety : praca, opiekowanie się dziećmi, zakupy, sprzątanie, wywiadówki, gotowanie. A faceci to tylko praca i naprawa rur kanalizacyjnych, tak to same rozrywki: piwko, mecze, kumple.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iza

Po pierwsze to nie wiadomo ile zajmia wam starania o dziecko, moze nawet rok-dwa.

Po drugie kto kaze twojej zonie od razu rezygnowac z pracy? W ciazy przeciez mozna pracowac, nawet i do konca. Potem jest macierzynski, a jak nie to kosinakowe, albo szukac pracy.

Ja mieszkam w USA i tu kobiety pracuja do konca ciazy, a macierzynski trwa 6 tygodni, w porywach do 12 tygodni (zalezy od firmy) i jest czesto bezplatny i jakos sie da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Gość Dch napisał:

Ludzie, wy zyjecie w Polsce? Nie wierze ze skoro do 30 nie ma zawodu dajacego perspektywy to ma szanse to jeszcze zmienic ORAZ(!)utrzymac ta nowa prace po dziecku.

Przeciez jak znajdzie nowa prace teraz, popracuje np. 2 Lata w dobry have zarobkach to po macierzynskim najprawdopodobniej nie bedzie miala do czego wracac. Prawda jest taka ze jak jest duza wyplata to I odpowiedzialnosc duza I/lub umiejetnosci duze wiec pracodawca nie bedzie czekal Roku do konca macuerzynskiego tylko zatrudni singielke lub faceta na to miejsce. Jak kasa duza to na pewno kolejka czeka zeby wygryzc ze stanowiska.

Zakladajac wersje optymistyczna ze pracodawca poczeka rok lub 6 miesiecy to pozostalych kwestia czesto chorowania w zlobku I przedszkolu. Juz nie wspominam o tym ze nie kazde dziecko nadaje sie psychicznie do zlobka...

Opiekunka w duzym miescie kosztuje Tyle co zarobi autora zona lub niewiele mniej....

 

no dobrze, to na co ona czekała? Dlaczego dopiero jako prawie-30latka kończy studia? Dlaczego nie ma doświadczenia, zawodu, oszczędności?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brud er

O,przestań pieprzyć bo utrzymanie dziecka to miesięcznie 500 -700 zł .Nie stać cię na to ?bez jaj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

 

17 godzin temu, Gość iza napisał:

Po pierwsze to nie wiadomo ile zajmia wam starania o dziecko, moze nawet rok-dwa.

Po drugie kto kaze twojej zonie od razu rezygnowac z pracy? W ciazy przeciez mozna pracowac, nawet i do konca. Potem jest macierzynski, a jak nie to kosinakowe, albo szukac pracy.

Ja mieszkam w USA i tu kobiety pracuja do konca ciazy, a macierzynski trwa 6 tygodni, w porywach do 12 tygodni (zalezy od firmy) i jest czesto bezplatny i jakos sie da.

Skoro w ciąży można normalnie pracować to skąd tyle zwolnień "na ciążę"?

A jak starania zajmą im miesiąc a ciąża będzie zagrożona i jednak żona nie będzie mogła pracować? Akurat w przypadku tak poważnych przedsięwzięć jak powołanie na świat dziecka, nie można zakładać tylko różowych scenariuszów i liczyć na to, że "jakoś to będzie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×