Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość taki gosc

Co powinien wedlug Was osiagnac ktos, kto mieszka od 8-10 lat w Londynie

Polecane posty

Gość hmmm
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

Naprawdę wierzysz że ubezpieczenie spłaci twój kredyt jeśli zachorujesz albo stracisz pracę???

Ha ha ha ha ha!!!

Przeczytaj dokładnie warunki ubezpieczenia!

Gdyby było tak jak sobie zamawiasz każdy kto ma,kredyt na dom byłby zachwycony tracąc pracę!

A czy ja napisalam, ze ubezpieczenie splaci kredyt? 

W przypadku choroby czy smierci mamy np. zapewniona 5cio krotnosc rocznej pensji, to tylko przyklad pierwszy z brzegu. Czytalam uwaznie, nie podpisuje dokumentow w ciemno i nie musze sobie nic wmawiac, ale dziekuje za troske. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pixi
Dnia 20.02.2019 o 19:51, Gość hmmm napisał:

Ubezpieczenia w branzy budowlanej i badania rynkowe/zarzadzanie projektami. A Ty czym sie zajmujesz?

Myslalas/les o jakiejs zmianie, przekwalifikowaniu sie, zeby cos zmienic? 

Na chwile obecna pracuje w gastronomii. Gdy nie ma “ruchu” w biznesie, jest malo klientow danego dnia to obcinaja godziny i wysylaja ludzi do domu...Stad niskie zarobki, choc i stawka godzinna nie to tylko 8f brutto. 

Tak, myslalam o tym by cos zmienic. Chcialabym pojsc w kierunku finansow, moglabym zaczac kursy rachunkowosci AAT one sa od Level-u 2 do 4, a pozniej mozna ksztalcic sie dalej i zrobic CIMA lub ACCA. Nie wiem tylko czy warto, slysze, ze konkurencja jest ogromna (ale to w sumie mozna powiedziec o wiekszosci branz) no i ciezko zdobyc doswiadczenie, a to jest wymagane nawet do najnizszych stanowisk typu junior itp. Sama nie wiem ...:( 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmm

Pixi, a ile masz lat? Jak dobrze znasz jezyk i czy masz jakiekolwiek doswiadczenie poza gastronomia? 

Wg mnie warto, bo wydaje mi sie, ze na dluzsza mete gastronomia to A/ mega ciezka praca B/ brak perspektyw. Im szybciej zaczniesz cos robic, aby pojsc do przodu, tym lepiej 🙂 

Moze warto np. sprobowac od jakiejs podstawowej pracy biurowej, potem juz jest latwiej isc wyzej w kierunku roznego rodzaju prac biurowych i w roznych branzach.

Najtrudniej jest oczywiscie zaczac.  

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jjjjjjj0
Dnia 19.02.2019 o 22:44, Gość pixi napisał:

86k rocznie to juz sa b wysokie dochody, wiec nie mow, ze “nie macie nie wiadomo jakich stanowisk”. Ja jak mam 350 na tydzien netto to sie ciesze i tez mieszkam w Londynie...

No zgodzę się, że 86 k GBP to spore dochody, ale zauważ że podatek też będzie spory. Ja jestem kimś innym , ja i mąż mamy w UK - nie w Londynie - łącznie 57k. czyli duzo mniej, ale jednak są to jakby dwie srednie krajowe. jednak dochod brutto a netto to inna bajka. netto jest to jakos 3,700 funtów. w naszym mieście to fajne pieniądze, nawe majac dziecko. Nie jakies tam wow,  kokosy, nie - ale naprawdę fajne pieniądze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pixi
Dnia 22.02.2019 o 22:21, Gość hmmm napisał:

Pixi, a ile masz lat? Jak dobrze znasz jezyk i czy masz jakiekolwiek doswiadczenie poza gastronomia? 

Wg mnie warto, bo wydaje mi sie, ze na dluzsza mete gastronomia to A/ mega ciezka praca B/ brak perspektyw. Im szybciej zaczniesz cos robic, aby pojsc do przodu, tym lepiej 🙂 

Moze warto np. sprobowac od jakiejs podstawowej pracy biurowej, potem juz jest latwiej isc wyzej w kierunku roznego rodzaju prac biurowych i w roznych branzach.

Najtrudniej jest oczywiscie zaczac.  

 

Nie jestem najmlodsza, mam juz 28 lat. Dlugo zmagalam sie z problemami zdrowotnymi i nie zrobilam “kariery” :( Angielski znam na poziomie srednio zaawansowanym. Nie mam zadnego innego doswiadczenia procz gastronomii, niestety :( Boje sie czy juz aby nie za pozno na zaczynanie wszystkiego od nowa... A z drugiej strony obecna praca na nic mi nie pozwala, ciezko w ogole przezyc za takie pieniadze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kod binarny jest cool
2 godziny temu, Gość pixi napisał:

Nie jestem najmlodsza, mam juz 28 lat. Dlugo zmagalam sie z problemami zdrowotnymi i nie zrobilam “kariery” :( Angielski znam na poziomie srednio zaawansowanym. Nie mam zadnego innego doswiadczenia procz gastronomii, niestety :( Boje sie czy juz aby nie za pozno na zaczynanie wszystkiego od nowa... A z drugiej strony obecna praca na nic mi nie pozwala, ciezko w ogole przezyc za takie pieniadze. 

Pixi, ja zaczynalam w UK "od nowa"  mając 33 lata i 3-letnie dziecko. bylam wtedy w UK od 7 lat.

zawsze warto, ZAWSZE.

obecnie mam 37 lat i fajną pracę (Project Support Assistant) na uczelni wyższej, to od niecalego roku, wczesniej zwykly admin w biurze)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmm

Nigdy nie jest za pozno! Ale oczywiscie, zeby cos zrobic trzeba miec duzo samozaparcia, motywacji i odwagi, bo kazda zmiana to jednak dodatkowy stres. Zaleznie od Twoich zainteresowan i predyspozycji, myslalas czy na przyklad nie zaczac jakiegos kursu, ktory by Ci pomogl cos zmienic?

Albo w gastronomii poszukac ofert na wyzszym stanowisku, skoro X lat juz pracujesz to pewnie bylabys w stanie aplikowac na np. team leadera, managera sali czy cos innego, co pozwoli Ci sie rozwijac?

Albo zaczac szukac ofert pracy w innej branzy, gdzie spelniasz kryteria - czesto firmy szukaja pracownikow do podstawowych prac biurowych, gdzie glowne kompetencje to kompetencje miekkie plus obsluga komputera, to jest moze rowniez jakas opcja? 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pixi
1 godzinę temu, Gość hmmm napisał:

Nigdy nie jest za pozno! Ale oczywiscie, zeby cos zrobic trzeba miec duzo samozaparcia, motywacji i odwagi, bo kazda zmiana to jednak dodatkowy stres. Zaleznie od Twoich zainteresowan i predyspozycji, myslalas czy na przyklad nie zaczac jakiegos kursu, ktory by Ci pomogl cos zmienic?

Albo w gastronomii poszukac ofert na wyzszym stanowisku, skoro X lat juz pracujesz to pewnie bylabys w stanie aplikowac na np. team leadera, managera sali czy cos innego, co pozwoli Ci sie rozwijac?

Albo zaczac szukac ofert pracy w innej branzy, gdzie spelniasz kryteria - czesto firmy szukaja pracownikow do podstawowych prac biurowych, gdzie glowne kompetencje to kompetencje miekkie plus obsluga komputera, to jest moze rowniez jakas opcja? 

 

Nie wiaze swojej przyszlosci z gastronomia. Mam znajomych, ktorzy sa na wymienionych przez Ciebie stanowiskach i nie jest to wcale cos, co by mnie satysfakcjonowalo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmm

to pozostaja chyba jakies kursy/szkolenia/studia i przekwalifikowanie 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pixi
21 minut temu, Gość hmmm napisał:

to pozostaja chyba jakies kursy/szkolenia/studia i przekwalifikowanie 🙂

Jedyne rozwiazanie. Gastronomia to ciezki kawalek chleba. Manager zarabia malo, a ma na glowie wiele rzeczy i to “uzeranie sie” z ludzmi, pozne godziny, brak wolnych weekendow. Nie, nie, podziekuje...Bedzie mi ciezko, ale za kilka lat mam nadzieje zobacze efekty trudow...Chce miec fajna prace za godziwe wynagrodzenie i cos w koncu kiedys osiagnac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alamomo

Glupie pytanie.Jak zarabiasz minimalna w Londynie to nic szczegolnego nie osiagniesz a mozesz tylko wegetowac.Wszystko zalezy od zarobkow i oplat za wynajem(mieszkania,pokoju).Mozesz zarabiac 1600 funtow i wynajmujac kawalerke tez bedziesz wegetowac -inny wynajmie pokoj i zostanie mu juz duzo wiecej w portfelu.Zreszta kazdy czlowiek ma inny styl zycia-jeden wszystko ciula,drugi przewala a trzeci jest pomiedzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki taki
6 godzin temu, Gość Alamomo napisał:

Glupie pytanie.Jak zarabiasz minimalna w Londynie to nic szczegolnego nie osiagniesz a mozesz tylko wegetowac.Wszystko zalezy od zarobkow i oplat za wynajem(mieszkania,pokoju).Mozesz zarabiac 1600 funtow i wynajmujac kawalerke tez bedziesz wegetowac -inny wynajmie pokoj i zostanie mu juz duzo wiecej w portfelu.Zreszta kazdy czlowiek ma inny styl zycia-jeden wszystko ciula,drugi przewala a trzeci jest pomiedzy.

Majac 1600 mc w Londynie nadal jestes w czarnej d*pie za przeproszeniem 😐Wynajecie pokoju to wydatek rzedu 650-800 funtow. Wszystko jest drogie, metro, oplaty, uslugi itd. Tez nic nie osiagniesz tzn.nie kupisz mieszkania, samochodu itd. Tak naprawde Londyn to nie jest latwe do zycia miasto i nie wiem dlaczego ludzi tam ciagnie jesli nie maja dobrych kwalifikacji i mozliwosci na dobra prace...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kikuke Meguki
16 minut temu, Gość taki taki napisał:

Tez nic nie osiagniesz tzn.nie kupisz mieszkania, samochodu itd.

to według ciebie to są jakieś osiągnięcia??  haha. uwierz, nie dla każdego. ja i mój partber jesteśmy w UK - nie w Londynie - od 9 lat. zarabiamy 28,000 i 34,000. nadal nic nie osiągnęlismy według Ciebie? prace umysłowe, i nie jakies niskie najprostsze stanowiska (proste prace biurowe to pensje 17,000- 22,000)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kikuke Meguki

auto samy, ale mieszkania nie. bo lubimy wolność. byc moze za 2-3 lata wybierzemy się do Danii lub Australii? kto wie. zwłaszcza ze w obu tych krajach firma partnera ma swoje, większe niz tu , oddziały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki taki
49 minut temu, Gość Kikuke Meguki napisał:

to według ciebie to są jakieś osiągnięcia??  haha. uwierz, nie dla każdego. ja i mój partber jesteśmy w UK - nie w Londynie - od 9 lat. zarabiamy 28,000 i 34,000. nadal nic nie osiągnęlismy według Ciebie? prace umysłowe, i nie jakies niskie najprostsze stanowiska (proste prace biurowe to pensje 17,000- 22,000)

Oczywiscie, co cale zycie mieszkac jak student wynajmujac pokoj i dzielac dom z innymi ludzmi? To po co w ogole w tym uk/Londynie zyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kat

Kupno mieszukania (nieruchomości) to jedna z najlepszych inwestycji jakie można zrobić biorąc pod uwagę ostatnie 20 lat. I nie zanosi się na to żeby coś się pod tym względem zmieniło. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Jasne, ze zakup nieruchomosci to z reguly bardzo dobra inwestycja, ale nadal wiele osob nie jest w stanie nawet na zakup kredyt sobie pozwolic, bo wklad wlasny to jedno i odpowiednie dochody to drugie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kikuke Meguki
23 godziny temu, Gość taki taki napisał:

Oczywiscie, co cale zycie mieszkac jak student wynajmujac pokoj i dzielac dom z innymi ludzmi? To po co w ogole w tym uk/Londynie zyc

Napisałam, że ja NIE MIESZKAM W LONDYNIE. wynajmuje z partnerem, sami bez innych ludzi (!!)  mieszkanie 48 mw kw. blisko centrum dużego miasta. w ktorym mieszkamy i pracujemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kikuke Meguki
44 minuty temu, Gość Gość napisał:

Jasne, ze zakup nieruchomosci to z reguly bardzo dobra inwestycja, ale nadal wiele osob nie jest w stanie nawet na zakup kredyt sobie pozwolic, bo wklad wlasny to jedno i odpowiednie dochody to drugie

Uwierz, w UK można jak najbardziej w dużym mieście gdzie jest różnorodna praca (Bristol, Leicester, Glasgow, Edinburgh, Cambrisge to tylko pare przykładów)  wynająć mieszkanie 2 bed za 700-900 funtow na miesiąc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kikuke Meguki

oj ta wypowiedź o cenach wynajmu była do osoby ktora pisala o życiu jak student.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Poza Londynem to na spokojnie ponizej 1k wynajmiesz 2 bed, Anglia to nie Londyn, a Londyn to nie Anglia jak sie dyskutuje o cenach, kosztach najmu czy zakupu mieszkan. 

A jak to wyglada z praca w Twoim miescie, tzn. jest to chocby porownywalne do Londynu? Mozliwosci, jakie masz w jesli chodzi o roznorodnosc i ilosc firm, chlonnosc rynku? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Flumekea

Kilka dni temu minęło mi 7 lat w Londynie. Oto moje “osiagnięcia” - praca za £35 tys. rocznie plus bonusy grubo ponad £40 tys. Duża suma zgromadzona na depozyt, właśnie rozpoczęłam proces kredytowy. Mam nadzieję, że do końca maja wprowadzę się do własnego moeszkania. Dodam, że jestem obecnie singielka i do wszystkiego doszłam sama. :-) Może dla kogoś to tyle co kot napłakał ale ja jestem z siebie bardzo dumna, wszystko co mam zawdzięczam swojej ciężkiej pracy.

Londyn jest koszmarnie drogim miastem. Śmiejecie się z kredytowiczów ale prawda jest taka, że tutaj co roku ceny nieruchomości rosna w astronomicznym tempie. Właściciele domów śmieja się, że one zarabiaja  więcej niż oni. W UK mało kto kupuje pierwszy, docelowy dom. Zazwyczaj ludzie kupuja-sprzedaja lokale po kilka razy aby dojść do tego wymarzonego. Najważniejsze to “wejść na drabinę” - jak oni to tutaj nazywaja czyli stopniowo wspinać się po szczebelkach. Wielu ludzi może tylko pomarzyć o pieniadzach na depozyt i kupnie wlasnych czterech katów. W UK istnieje teraz takie pojęcie “generation rent” bo wiekszosc mlodych ludzi nie jest w stanie “get on the property ladder” (czyli dostać się na drabinę nieruchomości”). Niestety, ceny porażaja  i naprawdę uważam, że każdy kto kupił dom w Londynie może być z siebie dumny bo to nie lada wyczyn!

Dla przykladu - moja koleżanka kupiła kilka lat temu mieszknie za £250 tys., po 4 latach sprzedajała za £320 tys. bo o tyle wzrosła cena. Kupiła za to dom w Bristolu, czyli zamieniła małe mieszkanie na fajny domek. I tak robia wszyscy w UK.

Do osoby która kupila niedawno moeszaknie i ma z partnerka ponad £80 tys. rocznie dochodu - czy możesz napisać w jakiej branży pracujecie? To nie sa byle jakie zarobki a bardzo dobre ale zgadzam się, że jak na warunki londyńskie to każda prnsja wydaje się być mała. ;-)

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Flumekea

*Zarobki ponad £40 tys. rocznie bo wyszło tak jakby to był tylko sam bonus ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmm

Flumekea, taki bonus £40k rocznie to marzenie 😄 Ja pracuje w badaniach rynkowych a moj partner w ubezpieczeniach w branzy budowlanej, a Ty?

Uwazam, ze tym bardziej jak na singielke to duze osiagniecie i jak przeczytalam Twoj post to w 100% popieram, w mojej ocenie to jest sukces. Nam we dwoje latwie, bez dwoch zdan. Jak czytalam tutaj, jaka to jestem niemadra, ze mieszkanie na kredyt... Az ciezko mi takie myslenie i podejscie zrozumiec. Jakim cudem ktos mialby pol miliona odlozyc na zakup mieszkania, jestem baaardzo ciekawa 😄 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hehe

Niesmiertelnosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goosscc
17 godzin temu, Gość Flumekea napisał:

Kilka dni temu minęło mi 7 lat w Londynie. Oto moje “osiagnięcia” - praca za £35 tys. rocznie plus bonusy grubo ponad £40 tys. Duża suma zgromadzona na depozyt, właśnie rozpoczęłam proces kredytowy. Mam nadzieję, że do końca maja wprowadzę się do własnego moeszkania. Dodam, że jestem obecnie singielka i do wszystkiego doszłam sama. :-) Może dla kogoś to tyle co kot napłakał ale ja jestem z siebie bardzo dumna, wszystko co mam zawdzięczam swojej ciężkiej pracy.

Londyn jest koszmarnie drogim miastem. Śmiejecie się z kredytowiczów ale prawda jest taka, że tutaj co roku ceny nieruchomości rosna w astronomicznym tempie. Właściciele domów śmieja się, że one zarabiaja  więcej niż oni. W UK mało kto kupuje pierwszy, docelowy dom. Zazwyczaj ludzie kupuja-sprzedaja lokale po kilka razy aby dojść do tego wymarzonego. Najważniejsze to “wejść na drabinę” - jak oni to tutaj nazywaja czyli stopniowo wspinać się po szczebelkach. Wielu ludzi może tylko pomarzyć o pieniadzach na depozyt i kupnie wlasnych czterech katów. W UK istnieje teraz takie pojęcie “generation rent” bo wiekszosc mlodych ludzi nie jest w stanie “get on the property ladder” (czyli dostać się na drabinę nieruchomości”). Niestety, ceny porażaja  i naprawdę uważam, że każdy kto kupił dom w Londynie może być z siebie dumny bo to nie lada wyczyn!

Dla przykladu - moja koleżanka kupiła kilka lat temu mieszknie za £250 tys., po 4 latach sprzedajała za £320 tys. bo o tyle wzrosła cena. Kupiła za to dom w Bristolu, czyli zamieniła małe mieszkanie na fajny domek. I tak robia wszyscy w UK.

Do osoby która kupila niedawno moeszaknie i ma z partnerka ponad £80 tys. rocznie dochodu - czy możesz napisać w jakiej branży pracujecie? To nie sa byle jakie zarobki a bardzo dobre ale zgadzam się, że jak na warunki londyńskie to każda prnsja wydaje się być mała. ;-)

 

 

Tzn.z bonusami masz lacznie ponad 40tys rocznie czy same bonusy tyle? ;) 

Zgadzam sie w pielni z tym, co piszesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Flumekea

Do - Hmmm

Taki bonus byłby super ale jak na razie jest to dla mnie nieosiagalne. :)

Chociaż mam koleżankę która dostaje £20 tys. rocznie jako sam bonus (branża finansowa).

Pracuję jako PA (personal assistant) dla jednej z najbogatszych rodzin w UK. Praca bardzo ok, dostaję dużo różnych “darów losu” poza pieniędzmy, podróże służbowe, często jest to private plane, opłacane jedzenie w pracy, 13-pensja i bonus świateczny, kawki na mieście, taksówki do domu jak muszę czasami później skończyć, dobrze płatne nadgodziny. Naprawdę nie mogę narzekać jak na razie ale za kilka lat chciałabym zarabiać jednak jeszcze więcej. 

Nie przejmuj się durnymi tekstami zazdrosnych ludzi. Cały “Zachód” kredytami stoi, nieruchomość to jest tutaj największy majatek i tyle. Zobacz nawet jakie samochody sa tanie bo nie reprezentuja żadnej wartości!  Polacy moga sobie pisać co chca w tym temacie ale prawdy się nie zmieni. W Polsce można kupić tanio chałupkę na wsi gdzie psy szczekaja d..mi i co z tego? Kto chce mieszkać na zadupiu? Anglia jest mała powierzchniowo a ludzi ponad 60 mln, mało miejsca, nieruchomości sa koszmarnie drogie, nawet w porównaniu do zarobków. Wiem, że zaraz ktoś napisze, że sa miejsca gdzie domy sa po £50 tys. ale ponawiam swoje pytanie - kto chce mieszakć pośród zapitej, brytyjskiej patologii na zadupiu? Bo to taka sama korelacja do polskiej wsi. 

Nie ogarniam myślami co poniktórych ludzi i ich dziwnego myślenia. Przecież w UK nie da się stracić biorac kredyt! Historycznie przebadane, że nieruchomości co jakiś czas podwajaja swoje ceny i nic nie wskazuje na to, że ten nurt miał się zatrzymać. Mam znajomych którzy ciułaja każdy grosz do grosza aby “się pobudować” w Polsce. Mieszkaja jak szczury kanałowe na Wyspach a przecież można wziać kredyt, wystarczy tylko 5% wkładu własnego , można mieszkać wygodnie w domu, nadpłacać kredyt a w razie powrotu do Polski sprzedać lokal nawet z kredytem bo cena i tak wzrośnie i nie będziemy stratni. Za uzyskana kwotę można kupić coś w ojczyźnie pzodków. Kolega tak zrobił - kupił na kredyt mały domek w Londynie, po kilku latach sprzedał, spłacił bank a za resztę kupił dom i mieszkanie we Wroclawiu bo aż tyle zarobił na wzroście ceny! 

Tak, w chwili obecnej jestem singielka i kredyt biorę tylko na siebie, na depozyt również sama zarobiłam. Byłam długo z facetem ale nie pasowaliśmy do siebie i się z nim rozstałam. Teraz spotykam się z innym ale nie zamierzam go mieszać w sprawy finansowe, za wcześnie na to.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Odnośnie wzrostów cen to może być różnie, one generalnie rosną ale mowimy o wieloletnim czasookresie. Do Wszytskiego musimy podchodzić z glową, dzisiejszy swiat jest mobilny, jeśli nie planujemy przynajmnien na pare lat  mieszkania w jednym miejscu to niekoniecznie musimy zarobic (a moze nawet stracimy). Sprzedaż nieruchomości srednio trwa rok i nie dzieje sie to z dnia na dzien. Okazje cenowe natomiast są nabywane za gotówke i koło sie zamyka.  Aby wzrost ceny nieruchomości był szybki to musimy miec w glowie plan na podniesienie ceny(zmiana standardu, modernizacja, dodatkowe pokoje, podział itp). Napewno osoby które kupiły na górce (lata 2005-2007) długo czekały aż ich nieruchomość będzie więcej warta niż w momencie zakupu. Te spadki nie będa nas mocno dotyczyły jak będziemy na "drabinie nieruchomości", wtedy owszem sprzedamy za niższa cenę obecna nieruchomośc ale też taniej kupimy kolejną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OOOlaaaa
17 godzin temu, Gość Flumekea napisał:

 Mam znajomych którzy ciułaja każdy grosz do grosza aby “się pobudować” w Polsce. Mieszkaja jak szczury kanałowe na Wyspach a przecież można wziać kredyt, wystarczy tylko 5% wkładu własnego , można mieszkać wygodnie w domu, nadpłacać kredyt

też znam takich.  albo nawet takich, co tu w UK kupili mieszkanie, ocyzwiście przez LIFT scheme bo nie mieli zdolności kredytowej na inny rodzaj kredytu, ale i tak mowią od kilku lat o powrocie do Polski. to po kija kupują mieszkanie w UK? małe, w kiepskiej dzielnicy, no ale... w Polsce pewnie opowiadaja jakie to cudo kupili. i tak fgadjaą o powrocie ale nie wracjaą. język angielski mają spoko rozumiany, ale kiepski mówiony a pisany to wcale, ksiązki po angielsku w życiu  do ręki nie wzięli a jak koleżanka była u mnie w gości dawno temu, to takie oczy, że u mie jakoś 60-65% książek na półkach po angielsku, a resza po polsku.  a książek dużo wcale nie mam, bo może uzbierałoby się ich 120 maks.

ale  co do mieszkań. 5% wkladu wlasnego można całkiem szybko odlozyć jak się zarabia powyżej minimalnej ale wcale nie muszą to byc duże zarobki. i nie trzeba ciułać i sobie wszystkiego odmawiać. tak uwazam, bo mamy jedno życie.  My w tej chwili mamy odłożone 7% ale  docelowo chcemy mieć 10%. mieszkanie, jakie nas interesuje, w naszym miescie, w konkretnych paru dzielnicach, to koszt 200-250 tysięcy funtów (a wspomniany LIFT to chyba max 140 tysięcy cena...??) dlatego lifta nie bralismy wcale pod uwagę, bo zl iftem to bysmy mieszkanie mieli od co najmniej 5 lat już. małe lub/i na zadupiu. odkladając na depozyt/wklad własy, jednoczesnie żyjemy normalnie, a nie tylko praca-dom i nic więcej. jak nabardziej wydajemy kasę jak mamy ochotę.

pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OOOlaaaa
17 godzin temu, Gość Flumekea napisał:

 Mam znajomych którzy ciułaja każdy grosz do grosza aby “się pobudować” w Polsce. Mieszkaja jak szczury kanałowe na Wyspach a przecież można wziać kredyt, wystarczy tylko 5% wkładu własnego , można mieszkać wygodnie w domu, nadpłacać kredyt

też znam takich.  albo nawet takich, co tu w UK kupili mieszkanie, ocyzwiście przez LIFT scheme bo nie mieli zdolności kredytowej na inny rodzaj kredytu, ale i tak mowią od kilku lat o powrocie do Polski. to po kija kupują mieszkanie w UK? małe, w kiepskiej dzielnicy, no ale... w Polsce pewnie opowiadaja jakie to cudo kupili. i tak fgadjaą o powrocie ale nie wracjaą. język angielski mają spoko rozumiany, ale kiepski mówiony a pisany to wcale, ksiązki po angielsku w życiu  do ręki nie wzięli a jak koleżanka była u mnie w gości dawno temu, to takie oczy, że u mie jakoś 60-65% książek na półkach po angielsku, a resza po polsku.  a książek dużo wcale nie mam, bo może uzbierałoby się ich 120 maks.

ale  co do mieszkań. 5% wkladu wlasnego można całkiem szybko odlozyć jak się zarabia powyżej minimalnej ale wcale nie muszą to byc duże zarobki. i nie trzeba ciułać i sobie wszystkiego odmawiać. tak uwazam, bo mamy jedno życie.  My w tej chwili mamy odłożone 7% ale  docelowo chcemy mieć 10%. mieszkanie, jakie nas interesuje, w naszym miescie, w konkretnych paru dzielnicach, to koszt 200-250 tysięcy funtów (a wspomniany LIFT to chyba max 140 tysięcy cena...??) dlatego lifta nie bralismy wcale pod uwagę, bo zl iftem to bysmy mieszkanie mieli od co najmniej 5 lat już. małe lub/i na zadupiu. odkladając na depozyt/wklad własy, jednoczesnie żyjemy normalnie, a nie tylko praca-dom i nic więcej. jak nabardziej wydajemy kasę jak mamy ochotę.

pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×