Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

andzias

zostawił mnie...przypadek jak milion innych

Polecane posty

Hej, dziewczyny.....chciałabym poznać Waszą ocenę sytuacji.

Byłam z chłopakiem 2,5 roku. Był naprawdę  dobrym, czułym, troskliwym,  pracowitym facetem.  Pierwsze 1,5 roku naprawdę super, cudownie.  Kochaliśmy się, dogadywaliśmy, czasem kłóciliśmy ale delikatnie. Ufałam mu w 100%. Nigdy nie padło żadne złe, obraźliwe słowo do drugiej osoby. W końcu padł pomysł co dalej...i pojawił się problem. On mieszkał z rodzicami.  Ja z siostrą i mamą, jakieś 25 km od niego.Ustaliliśmy, że coś wynajmiemy, w miejscowości bliżej Jego domu. Ja będę dojeżdżać do pracy. Generalnie szukanie mieszkania spadło  na moją głowę, ale ciągle coś było nie tak.  A to mieszkań nie ma, a to za drogo, a to szkoda kasy na wynajem, On nie chce w bloku. I tak w kółko. Wiem, że chciał mi się oświadczyć, że chciał ze mną założyć rodzinę, że bardzo mnie kochał. Problem tylko z tym gdzie i jak mieszkać. On chciał budować  domek koło rodzinnego domu (koło Mamusi, której chciał pomagać w gospodarstwie dopóki istnieje). Ja nie chciałam tam nigdy mieszkać, nie dogadywałam się za bardzo z jego siostrą, od Mamusi też wolałam się trzymać na bezpieczną odległość.Ogólnie tam perspektywy były słabe.  Od tego momentu zaczęły  wychodzić różnice i kłótnie. Tłumaczyłam, prosiłam, że musimy coś postanowić bo dłużej tak nie damy rady, ale nic to nie dało.  W pewnym momencie powiedziałam, żebyśmy dali sobie trochę czasu, przemyśleli, itp. Rozstaliśmy się. Po miesiącu wróciliśmy do siebie. Wtedy dostał propozycje od wujka, który jest za granicą żebyśmy za darmo zaopiekowali się jego domem i tam zamieszkali. Powiedziałam ok, dogaduj się z wujkiem. Ja nie mogłam pojechać, bo byłam chora. Stwierdził, że on sam nie chce tego załatwiać. I temat ucichł. Generalnie z Jego strony zero kompromisu, zero chęci zmiany. Jakiś trzy tygodnie temu, zostałam zwolniona z pracy. Trochę się przejęłam, no ale myślę sobie trudno. Był przy mnie. Mówił, że mnie kocha, że coś znajdę, przytulał, całował jak zawsze. Po czym tydzień temu oświadczył mi, że przez to nasze rozstanie wczesniejsze ma wątpliwości. że Jemu już nie zależy, że to koniec. Prosiłam o przemyślenie sprawy. O, to byśmy spróbowali naprawić  to jeszcze, znaleźli kompromis, ale on nie chciał itp. Nie pasowało mi to wszystko....pytałam. I w końcu się przyznał. Poznał kogoś na portalu randkowym kilka tygodni wcześniej. Nikt mnie tak nie zranił jak on, nie okłamał itp...Przeryczałam kilka dni, i nie wiem co dalej.

Walczyć? Czekać ? Czy warto? Czy lepiej układać sobie życie na nowo, bo prawdą jest że sporo się różnimy?

Sam mi powiedział, że kawał z niego buca, że to wszystko jego wina, że jest mu bardzo ciężko z tym, że wyrzuty sumienia itp.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ten związek był martwy od roku. Jak się ludzie zaczynają kłócić to już nie ma co zbierać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lotta

Walczyć, czekać? Po co? To nic nie da. Szkoda cennego czasu. Młodość mamy tylko jedną. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Piaskun nie zgodzę się z tym do końca. Czasem ludzie się kłócą, mają różne zdania itp. Popieprzyło się tak jakoś pół roku temu. I wtedy zaczęły się takie większe przepychanki swojej racji.

Lotta, z tą młodością to nie tak do końca mam 33 lata, on też, więc chyba nie ma sensu czekać. Tylko po prostu szkoda mi tego.

Najpierw się długo przyjaźniliśmy, a później stwierdziliśmy że chcemy spróbować i zaryzykować. 

To nie jest tylko Jego wina, swoje też do tego dołożyłam. Tylko, że chyba to jest tak, że w sumie On ma rację, że się różnimy, że razem nie będziemy szczęśliwi, bo On chce czego innego a ja czego innego, że faktycznie jak mi napisał ja miałam swoje plany, On swoje. Tylko, źle to zrobił, w takim sensie, że mógł mi powiedzieć to wcześniej zanim zaczął szukać kogoś innego.

On chce żebym była szczęśliwa, i ja w sumie też tego chce dla Niego. A do miłości nikogo nie zmuszę.

Tylko kurcze, ciężko będzie zacząć wszystko od nowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×