Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ag29

Czy za każdym razem jak powiedziałyscie jakiejś znajomej o problemach to potem zalowalyscie? Ja za każdym razem. Już nic żadnej nie mówię.

Polecane posty

Gość Ag29

Zdarzyło mi się jak miałam problem z mężem albo jakiś kompleks, albo doła, powiedzieć o tym koleżance jednej czy drugiej, a potem za każdym razem żałowałam. Bo mam wrażenie że one niby to współczują ale potem wszystko puszczają dalej swojemu misiowi, a w duchu się cieszą że one mają lepiej w tym czy tamtym. Prawda jest taka że u nikogo nie jest zawsze idealnie ale one zawsze kreują swoją rodzinę i życie na idealną i ja się przy nich głupio czułam z tymi zwierzeniami. Moim zdaniem albo i tak będą zadroscic niektórych rzeczy jak im się zwierzasz albo będą się czuly lepsze. A po co to? Już się żadnej nie zwierzam

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość korona678

nigdy nie mowie o swoich problemach kolezankom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja też wiele razy żałowałam, że coś mówiłam znajomym lub rodzinie. Denerwowały mnie ploty i też miałam wrażenie, że niektórzy lubią słuchać czyichś zmartwień, bo pocieszają się tym że inni mają gorzej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja w ogóle się nie zwierzam. Większość ludzi nie potrafi ani słuchać, ani konstruktywnie się wypowiedzieć. Kierują nimi niskie instynkty i takie same pobudki. Mam skrajnie wąskie grono bliższych znajomych i dobrze mi z tym, ale również im się nie zwierzam. Najczęściej to inni wygadują się mnie, z tym że ja jestem dyskretną osobą. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ag29

No ja ogromnie żałuję że się zwierzyłam takim dwóm koleżankom (nie znają się). Miałam wrażenie że są to osoby fajne i godne zaufania ale jakoś nie piszą do mnie i nie gadają ze mną prawie nigdy, więc podejrzewam że w czymś im nie podpasilam w tych zwierzeniach i chyba teraz jest moda by się otaczać samymi wesołymi mordami a ja do tego nie pasuje. Poza tym jak mnie widzą z mężem to pewnie już w głowie sobie zaszufladkowaly nasz związek jako byle jaki bo raz powiedziałam czy drugi że mam problem z mężem w tym czy w tamtym. Ale tak naprawdę to my się kochamy. I po prostu nie chce by ktoś szufladkowal mnie w ten sposób. Poza tym skoro się zwierzyłam a one potem nawet nie napiszą co tam u mnie to widzę że to był wielki błąd.

Ja odkąd jestem mężatka a nawet wcześniej od kiedy zaczęłam chodzic ze swoim to nawet nie ufam żadnej kobiecie, no chyba że mamie czy kuzynce bliskiej takiej od serca. Nie ufam kobietom bo jak się ma męża którego (poza kilkoma wadami) wiele kobiet chciałoby mieć to nie masz prawdziwych koleżanek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem kobieta
7 minut temu, Gość Gość napisał:

Ja w ogóle się nie zwierzam. Większość ludzi nie potrafi ani słuchać, ani konstruktywnie się wypowiedzieć. Kierują nimi niskie instynkty i takie same pobudki. Mam skrajnie wąskie grono bliższych znajomych i dobrze mi z tym, ale również im się nie zwierzam. Najczęściej to inni wygadują się mnie, z tym że ja jestem dyskretną osobą. 

Jakbym czytała o sobie 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
14 minut temu, Gość Jestem kobieta napisał:

Jakbym czytała o sobie 😉

Ale wiesz, to się wiąże z tym, że nie ma mnie na fejsie, nie świergoczę do każdego, głównie dobrze mi samej, nie jeżdżę na grupowe spędy towarzyskie musząc jednocześnie "zaczekować" się w tym miejscu, żeby się pochwalić każdym wypitym drinkiem i pokojem hotelowym. No jak na dzisiejsze ekshibicjonistyczne towarzysko-internetowo czasy, to jestem prawie odludkiem 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bo jest różnica między ''przyja-cielem'', a przyja-ciulem''. Po prostu trzeba uważac komu się co opowiada. Ja w czasach szkolnych zaufałam niewłasciwej osobe i miałam przez to prze...e:( Teraz mam różnych znajomych, a wśród nich 2 osoby o których wiem, że moge im powiedziec wszystko. Ale takie osoby zdarzaja sie rzadko niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też
7 minut temu, Gość Gość napisał:

Ale wiesz, to się wiąże z tym, że nie ma mnie na fejsie, nie świergoczę do każdego, głównie dobrze mi samej, nie jeżdżę na grupowe spędy towarzyskie musząc jednocześnie "zaczekować" się w tym miejscu, żeby się pochwalić każdym wypitym drinkiem i pokojem hotelowym. No jak na dzisiejsze ekshibicjonistyczne towarzysko-internetowo czasy, to jestem prawie odludkiem 😉

Ja też nie mam fb ani insta. 

Unikam jak ognia "spotkań po latach " czy wyjść integracyjnych z pracy.  Mam w życiu kilka osób którym bardzo ufam reszty wolałabym w ogóle nie oglądać.

Najpiej mi w domu z mężem i dziećmi. A jak ich nie ma przy mnie to też sama bawię się świetnie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeśli komuś chcesz coś ważnego powiedzieć, musisz tej osobie bardzo bardzo ufać. Ja mam takie dwie osoby i wiem że nigdy nie powiedzą tego co im mówiłam i to było dla mnie bardzo ważne. Powinno się mieć kogoś komu można było się wygadać w trudnych chwilach. Najgorsze jest trzymać wszystko w sobie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja mam tylko dwie takie dobre przyjaciółki, a reszta to psiapsiółki, którym nie należy mówić wszystkiego 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
18 minut temu, Gość Też napisał:

Ja też nie mam fb ani insta. 

Najpiej mi w domu z mężem i dziećmi. A jak ich nie ma przy mnie to też sama bawię się świetnie;)

Ad.1. Mnie śmieszy jak czasem wracamy z jakiegoś fajnego miejsca i przy okazji gdzieś później wychodzi, że byliśmy i jest wielkie zdziwienie, że dlaczego nikt o tym nie wie(?!)

Ad.2. Oj, sama uwielbiam. Mąż często ma delegacje i często z nim jeżdżę. Siedzę sobie sama w hotelu w ciągu dnia, książka, film, zabiegi, wino do lunchu i leeeeeżę. Absolutnie NIKOGO mi wówczas nie potrzeba 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tatianka6

Moja kuzynka sie cieszy bo powiedzialam jej matce ze mialam problemy z plodnoscia. Nigdy tego nie mowcie. One rywalizuja.

Ta kuzynka czuje sie ode mnie piekniejsza patrzy czy moj maz ja podziwia a on woli brunetki albo szatynki a ona jest blondi.

W kaxdym razie mialaby radoche 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adfr
12 minut temu, Gość Gość napisał:

Ad.1. Mnie śmieszy jak czasem wracamy z jakiegoś fajnego miejsca i przy okazji gdzieś później wychodzi, że byliśmy i jest wielkie zdziwienie, że dlaczego nikt o tym nie wie(?!)

Ad.2. Oj, sama uwielbiam. Mąż często ma delegacje i często z nim jeżdżę. Siedzę sobie sama w hotelu w ciągu dnia, książka, film, zabiegi, wino do lunchu i leeeeeżę. Absolutnie NIKOGO mi wówczas nie potrzeba 😄

Jeżdżenie z mężem w delegacje to przelaw totalnego braku zaufania do siebie nawzajem, ewentualnie niedoyebania mózgowego polegajacego na nieumiejętności spędzenia osobno dówch dni. CHOROBA. I mówię to jako kochająca żona. Nie wierzę, że są takie kobiety...masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
36 minut temu, Gość adfr napisał:

Jeżdżenie z mężem w delegacje to przelaw totalnego braku zaufania do siebie nawzajem, ewentualnie niedoyebania mózgowego polegajacego na nieumiejętności spędzenia osobno dówch dni. CHOROBA. I mówię to jako kochająca żona. Nie wierzę, że są takie kobiety...masakra.

No ja rozumiem, że z takim słownictwem, to wstyd zaproponować wspólny ci wyjazd dokądkolwiek. Nie jeżdżę nigdzie nie zaproszona. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

To własnie zależy. Ja jestem teraz na macierzyńskim. Jak pracowałam to z kilkoma koleżankami z pracy naprawdę mogłam pogadać o wszystkim. Było mi dużo lżej. Miałyśmy podobne problemy. Także z sąsiadką mogłam pogadać bez udawania i zawiści. a z tymi co u jich wszystko "super" i "naj" nie gadam po co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja niestety muszę uważać co mówię rodzinie. Moi rodzice to straszni plotkarze. Wszystko co im powiem przekazują dalej swoim sąsiadom, koleżankom, ciotkom srotkom. Dlatego niestety często kłamiemy rodzicom, zawsze mówimy że wszystko super, bo nie chcemy aby jakieś baby, których na oczy nie widzieliśmy plotkowały sobie np. o naszych problemach w związku lub zdrowotnych. Na plotkarstwo nie ma lekarstwa. Już wieeele razy obiecywali mi, że będą dyskretni, ale zawsze się łamali. Gdy zaszłam w drugą ciążę, chcieliśmy wszystkich osobiście o tym poinformować, ale oczywiście rodzice nie dali nam tej przyjemności, bo godzinę po tym jak im powiedzieliśmy już cała rodzina wiedziała. A oczywiście obiecywali, że nic nie powiedzą.

Wnioski są takie, że zanim się coś powie, nawet tej najbliższej osobie, trzeba to dobrze przemyśleć, zastanowić się czy aby na pewno jest to osoba dyskretna. Ja ufam tylko osobom które znam wiele lat. Mam dobrą przyjaciółkę z dzieciństwa, z którą nie mamy za wiele wspólnych znajomych i wiem że można jej ufać.

Jeśli chodzi o koleżanki, dalszych znajomych, z którymi spotykamy się od czasu do czasu, proponuję zachować dystans do czasu jak nie poznamy ich bliżej. Niestety lepiej jest czasami grać wesołego niż łamać się i opowiadać o problemach osobie, która akurat będzie w pobliżu. Popatrzcie na facebooka: 99% społeczności przedstawia swoje życie w samych superlatywach, nikt tam nie pisze o problemach rodzinnych, zdrowotnych i innych. Ja co prawda facebooka nie mam, ale w życiu też staram się pokazywać tylko od tej lepszej strony. Może to i puste, ale zdecydowanie uważam, że otwierać się można TYLKO do ludzi których znamy długo i ufamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

A jeśli chodzi o ciebie Autorko, niestety zwierzyłaś się nieodpowiedniej osobie. Teraz czujesz się gorsza, bo czujesz że te dziewczyny wiedzą o twoich słabościach. Po prostu niepotrzebnie się odsłoniłaś. Być może one teraz czują jakąś tam wyższość nad tobą, bo ty znasz je tylko z tej najlepszej strony. Być może w rzeczywistości ich związki też nie są idealne, po prostu grają, żeby się lepiej czuć.

Jeśli nie masz nikogo bliskiego, spróbuj porozmawiać z kimś anonimowo w internecie, albo skorzystaj z pomocy specjalisty. Mam jednak nadzieję, że chociaż w rodzinie masz kogoś takiego np. mamę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ag29
53 minuty temu, Gość gość napisał:

A jeśli chodzi o ciebie Autorko, niestety zwierzyłaś się nieodpowiedniej osobie. Teraz czujesz się gorsza, bo czujesz że te dziewczyny wiedzą o twoich słabościach. Po prostu niepotrzebnie się odsłoniłaś. Być może one teraz czują jakąś tam wyższość nad tobą, bo ty znasz je tylko z tej najlepszej strony. Być może w rzeczywistości ich związki też nie są idealne, po prostu grają, żeby się lepiej czuć.

Jeśli nie masz nikogo bliskiego, spróbuj porozmawiać z kimś anonimowo w internecie, albo skorzystaj z pomocy specjalisty. Mam jednak nadzieję, że chociaż w rodzinie masz kogoś takiego np. mamę.  

Mam, ale mama mieszka bardzo daleko i jest bardzo praktyczna, zawsze mówiła mi że takie problemy to nie problemy, etc., więc czułam sie olana. Z moją matką życie słabo się obeszło więc ona nie rozumie co to znaczy mieć jakieś dylematy czy doły, bo ona "nie miała czasu na doły". To, jak opisałaś moje uczucia obecnie w stosunku do tych 2 koleżanek to w 100% to jak się czuję. Postanowiłam w ogóle się z nimi nie kontaktować, nie utrzymywać żadnych relacji, nie piszę do nich od dawna, ale trochę przykro z myślą, że one do mnie też nie piszą. A ja tak się odsłoniłam...żałuję tego strasznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

A może to nie jest tak jak myślisz. Może one po prostu czują się przytłoczone tym nawałem problemów, którymi je zbombardowałaś i jest im z tym niewygodnie.

Kiedyś miałam taką miłą koleżankę z pracy. Razem sobie żartowałyśmy, rozmawiałyśmy na tematy nie związane z rodziną. Lubiłam ją, byłam np. u niej na urodzinach, ale nie znałam jej aż tak dobrze. W pewnym momencie ona zaczęła mi się wyżalać na temat swoich problemów rodzinnych. Byłam trochę w szoku i nie wiedziałam jak zareagować, co jej doradzić. A były to dość poważne problemy np. problemy z płodnością, kłótnie w związku. Po odejściu z pracy odsunęłam się od niej, a teraz już w ogóle się nie kontaktujemy. Wolałam raczej nie wchodzić z nią na tak głęboką relację, było mi dobrze gdy byłyśmy tylko koleżankami. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facca
3 minuty temu, Gość Gość napisał:

A może to nie jest tak jak myślisz. Może one po prostu czują się przytłoczone tym nawałem problemów, którymi je zbombardowałaś i jest im z tym niewygodnie.

Kiedyś miałam taką miłą koleżankę z pracy. Razem sobie żartowałyśmy, rozmawiałyśmy na tematy nie związane z rodziną. Lubiłam ją, byłam np. u niej na urodzinach, ale nie znałam jej aż tak dobrze. W pewnym momencie ona zaczęła mi się wyżalać na temat swoich problemów rodzinnych. Byłam trochę w szoku i nie wiedziałam jak zareagować, co jej doradzić. A były to dość poważne problemy np. problemy z płodnością, kłótnie w związku. Po odejściu z pracy odsunęłam się od niej, a teraz już w ogóle się nie kontaktujemy. Wolałam raczej nie wchodzić z nią na tak głęboką relację, było mi dobrze gdy byłyśmy tylko koleżankami. 

 

no to brawo...i współczuję koleżance... dałaś jej do zrozumienia, że jest ...ką i id.io.tką że ci się zwierzyła. Uchowaj Boże od takich "koleżanek" jak ty. Preferujesz powierzchowne relacje, rozmowy o pogodzie...a ona ci zaufała. jestes prostą dziewczyną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

znasz zasade,zepolowy ludzi twoje problemy nie obchodza,a druga polowa sie z nich cieszy? ja raczej nie rozpowiadam,bo nie jestem wylewna.Jak mam problem to obgadam z mezem, mama lub siostra,bo wiem,ze im na mnie zalezy i cos doradza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Ja nie cierpię jak mi się zwierzają kobiety z mojej rodziny typu kuzynka czy szwagierka i żalą sie na swoje problemy. Prawie zawsze uj mnie strzela, bo w porównaniu z moim życiem to one mają absurdalne wręcz problemiki a mówią o nich z taką dramaturgią. Boże święty - myśle sobie - jak im życie mało dało w dupe. Nic im nie mówie o swoich problemach. Jeszcze czego. Jedna by mi współczuła, druga by wybielała braciszka. Na ciul mi takie coś.

Mam jeszcze jedną przyjaciółkę , która czasem mi się zwierza z problemów, ale do niej nic nie mam akurat.

A co do tego, że się przekaże czasem coś co zostało usłyszane to wiem, że to co się dzieje w moim życiu tez zostaje przekazywane innej koleżance. Robią sobie nieraz burze mózgów na temat mojej sytuacji, bez mojego udziału. A ciul z tym. Wszystko zostaje w rodzinie jak to sie mówi. 99'9 % ludzi ma swoje za uszami pod tym względem. Trzebaby chyba jakiegoś mnicha żyjącego w ciszy w murach klasztoru aby sie mieścić w tym 0,01 procenta

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
22 minuty temu, Gość facca napisał:

no to brawo...i współczuję koleżance... dałaś jej do zrozumienia, że jest ...ką i id.io.tką że ci się zwierzyła. Uchowaj Boże od takich "koleżanek" jak ty. Preferujesz powierzchowne relacje, rozmowy o pogodzie...a ona ci zaufała. jestes prostą dziewczyną.

 

Po prostu nie miałam ochoty na tak bliską relację z koleżanką w pracy. Nie dość że w pracy miałam nawał roboty, to jeszcze musiałam z grzeczności wysłuchiwać problemów związanych z płodnością i podejrzeniem zdrady męża. A w domu miałam własne problemy, którymi nie miałam ochoty się dzielić.

Może akurat ty nie jesteś w stanie zrozumieć tego, że czasami takie powierzchowne, koleżeńskie relacje są ok i dobrze wpływają na nasza jakość życia, napawają pozytywną energią. Nie wiem jak ty, ale uważam, że nie każda koleżanka musi wiedzieć, że mąż masz zdradza lub masz luźną pochwę i chcesz sobie zrobić waginoplastykę. To tylko przykłady, ale właśnie takimi problemami byłam bombardowana przez tamtą koleżankę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja wychodzę z założenia że im mniej ludzie wiedzą tym lepiej. A na Fejsie mam jedno zdjęcie i nie piszę tam o swoim życiu prywatnym oraz nie zamieszczam zdjęć z np dziećmi. Zawsze mnie to zastanawia po co ktoś to robi. Pokazuje jak to się z mężem kochają a jak kiedyś ten mąż zacznie ją zdradzać i wniesie o rozwód to ja np na ich miejscu czułabym się głupio. Nie wiem może ktoś ma inne podejście ale ja tak do tego podchodzę i w sumie dobrze mi tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Ja nienawidzę jak dawna przyjaciółka ze szkolnej ławy z którą nie chce utrzymywać kontaktu przyjeżdża zza granicy na święta i napotyka np. na moją matkę. Wtedy zaczyna się typ rozmowy której ja nienawidzę. Wiadomo, że nie jest to osoba z która można się spotkać na dawnych zasadach. W szkole się spotykało z przyjaciółką po to by coś razem wspólnie robić. Po latach taka osoba nie chce nic wspólnie robić tylko jest dochodzenie, przesłuchanie. Gdzie pracuje, czy mam dzieci i przechwałki gdzie ona pracuje, czy i ile ma dzieci i czym sie jej wybranek życiowy zajmuje, czy ma wybudowany dom itp. I cała rozmówka na tym polega. Nic nie łączy z taką osobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×